12 maja 2018

Pomóżmy pedagog Annie F. "wygrać życie"


Dzisiejszy wpis należy do jednych z najtrudniejszych w moim blogowaniu. Dotyczy bowiem apelu o pomoc dla naszej Koleżanki - pedagog, która tyle już pokonała w swoim życiu barier na drodze do naukowego awansu, że nie mogła spodziewać się tego najgorszego, co nagle odziera młodego człowieka z poczucia radości i sensu życia, a zarazem staje się nowym wyzwaniem i odkrywaniem tego, co do tej pory było być może dla niego i dla innych niewidoczne.

Lekarze nie wiedzą, jakie jest źródło nowotworu, bo czynników go generujących jest nazbyt wiele, w dodatku nie wszystkie są rozpoznawalne. Chyba nie ma już takiej rodziny, w której jeden z członków nie zapadłby na nowotworową czy jakąś inną terminalną chorobę. Co rusz spotykamy się z informacją poruszającą emocje i myśli, że u znanej nam osoby właśnie rozpoznano (nie-)uleczalną chorobę.

Chorzy są wśród nas, bo i słabość organizmu staje się w różnych momentach życia częścią ludzkiej egzystencji. Jednych zaskakują, inni są z nimi już oswojeni, nauczyli się na nowo żyć z ciężarem, którego moc usiłują nieco pomniejszyć wraz z pomocą bliskich i bezinteresownie oddanych im osób.

Jakże bolesne jest wówczas pytanie - Dlaczego to właśnie JA? Dlaczego teraz? Skąd się to wzięło? Jak to jest możliwe, skoro... ? Zapewne takich pytań ciśnie się znacznie więcej, ale na żadne nie otrzymujemy pełnej i wiarygodnej odpowiedzi. Musimy od tego momentu niejako na nowo zacząć własne życie.

Otrzymałem w jednym z komunikatorów apel akademickiej koleżanki z Wydziału Nauk Pedagogicznych UMK o wsparcie pani Anny F., u której trzy lata temu zdiagnozowano ostrą białaczkę. Przepraszam, że nie ujawniam Jej danych, ale taka obowiązuje procedura w Fundacji, za pośrednictwem której wspomagana jest terapia także naszej Koleżanki.

Ma Ona już za sobą 4 cykle chemioterapii oraz naświetlania, dzięki którym pokonała - w pierwszym, jakże trudnym okresie walki o życie - chory szpik. Spędziła w kilku szpitalach bardzo długi czas, z czego zdecydowaną większość w izolatkach. Jak sama o tym pisze:

"Choć często było bardzo trudno, uparcie wierzyłam, że mi się uda. Szczęśliwie znalazła się dawczyni, dzięki czemu mogłam przejść przeszczepienie szpiku. Kiedy lekarz prowadzący przed przyjęciem mnie na oddział przeszczepowy mówił o możliwych powikłaniach przygotowań i samego przeszczepu, byłam przerażona. Poinformował mnie też, że śmiertelność wśród pacjentów na oddziale wynosi ok. 10%. Pomyślałam wówczas, że się nie poddam i będę w tej grupie, która wychodzi z tego cało.

Żyję i ogromnie cieszę się życiem. Jednak sama choroba i przebyte leczenie odcisnęły swoje piętno. Moim problemem jest uszkodzenie nerwów (polineuropatia). To poważnie ogranicza mi możliwości poruszania się, powoduje bóle, szybkie męczenie się oraz uczucie jakby moje stopy ktoś ciągle ściskał żelaznym narzędziem.

Potrzebuję rehabilitacji, która umożliwi mi powrót do sprawności. Gdy byłam jeszcze zdrowa, bardzo lubiłam spacery (zwłaszcza z kijkami po lesie), piesze wycieczki i wyjazdy w góry. Teraz nie jestem w stanie przejść kilku kroków. Wierzę jednak, że i tę przeszkodę uda mi się pokonać.

Pomóż mi stanąć na nogi
."

Pani Ania pokonała najtrudniejsze fazy choroby, jest po przeszczepie. Rodzi się szansa na życie. Żywię nadzieję, że rezygnując z jakiejś drobnej przyjemności będziemy mogli wpłatą na konto Fundacja "Rak’n’Roll Wygraj życie" wesprzeć naszą Koleżankę. Artyści organizują koncerty, uczniowie są gotowi zorganizować dla swojej chorej nauczycielki akcję zbierania pieniędzy, inni dzielą się cząstką swoich dochodów, by dodać od siebie trochę DOBRA.

Taką też rolę odgrywają w naszym kraju organizacje pozarządowe poszukując pomocy dla tych, których na nią nie stać, a co gorsza - nie stać na to państwowej służby zdrowia. Wsparcie finansowe via fundacja jest wiarygodne, gdyż podlega kontroli publicznej. Zmaterializowane gesty ludzkich serc są w tego typu przypadkach czymś WIELKIM, nawet, jeśli ów dar jest relatywnie mały.

Nie ma dla mnie znaczenia to, czy miałem okazję osobiście poznać panią dr hab. Annę F. w czasie jakiejś konferencji naukowej, ale nie ulega wątpliwości, że czytałem jej rozprawy. Czy ma to jakiekolwiek znaczenie dla mojej decyzji o przelewie? Nie ma, bo doskonale rozumiem i bez tego, jak wielki jest to dramat dla Niej, dla Jej bliskich, a przecież zarazem promień nadziei na dalsze, oby - mimo wszystko - piękniejsze życie. Pomóżmy zatem Annie F. WYGRAĆ ŻYCIE.

Proszę o taki gest po raz pierwszy i ostatni, bo trudno czynić z bloga forum dla tego typu akcji. Skoro jednak w ub. roku prosiłem o podarowanie jednej z małomiasteczkowych bibliotek publicznych książek, by pomóc mieszkańcom w dostępie do kultury, to i tym razem kieruję apel o wsparcie w znacznie ważniejszej sprawie, bo dotyczącej niepodzielnej wartości, jaką jest ludzkie życie.

Dane do przelewu:
Fundacja Rak’n’Roll Wygraj życie
IBAN: PL55 1140 2017 0000 4102 1307 1429
BIC: BREXPLPWMBK
z dopiskiem “dla Anny F”

Link do płatności PayPal: PayPal
z dopiskiem „dla Anny F”