Naukowcy,
nauczyciele, uczniowie i studenci korzystają na co dzień z dobrodziejstw
sztucznej inteligencji, a zarazem wzajemnie się straszą dynamiką jej rozwoju,
neuronowego uczenia się. Leonardo da Vinci powiadał: "Kiepski to uczeń,
który nie przewyższa swojego ucznia". SI jako "uczeń" staje się
z każdym dniem zdolniejszy od tworzących go mistrzów analogowego świata, szybko
się uczy i potrafi zdecydowanie lepiej i szybciej od człowieka analizować
multum danych. Zbyteczne i nieskuteczne jest strasznie sztuczną inteligencją,
bo to są strachy na Lachy.
Znaczenie
tego porzekadła wyjaśnia dr Krystyna
Długosz-Kurczabowa: "Skoro strachy na Lachy znaczy
to tyle co 'nie ma czego się bać', to co mówi ta fraza o Lachach? Że są:
(a)
dzielni i odważni (próżny to trud straszyć taki odważny lud);
(b)
bojaźliwi (takie strachy obliczone są na wystraszenie co najwyżej Lachów, ale
na mnie nie robią najmniejszego wrażenia).
Która
z tych interpretacji jest właściwa?
Porzekadło strachy
na Lachy jest już znane od XVII w., podaje je m.in. „Słownik języka
polskiego” S. B. Lindego. Sądzę, że słuszna jest pierwsza interpretacja, podana
w punkcie (a). Tak bowiem można rozumieć informacje zamieszczone w innym
słowniku polszczyzny, tzw. wileńskim: „Polaka Ruś Lachem mianuje. Strachy na
Lachy, przysłowie pospolite, t.j. to są próżne strachy”. Powtórzmy zatem:
strachy na Lachy to są próżne strachy! Argumentem dodatkowym może być też
wypowiedź bohatera Pana Tadeusza: „Oj, biada mnie żem nie miał choć
jednej armaty! / Dobrze mówił Suworów: «Pomnij, Ryków kamrat, / Żebyś nigdy na
Lachów nie chodził bez armat!»”. Wynika więc z tego, że Lachów należało się
bać".
Proponuję
oddzielać w debacie publicznej, oświatowej i naukowej to, co jest właściwą
stroną SI od związanej z nią patologii, bo ta ostatnia jest obecna także w codziennym świecie
życia ludzkości bez względu na to, w jakim jesteśmy kraju i jakimi posługujemy się narzędziami. Rewolucji cyfrowej
nikt nie zatrzyma, nie wyhamuje jej rozwoju, bo człowiek jest ciekaw jej
sprawczości w różnych sferach życia.
Jeden
z chińskich kreatorów SI, współtwórca "chińskiej Doliny Krzemowej" dr
Kai-Fu Lee już siedem lat temu odsłonił w swojej książce rąbek tajemnic
gospodarczego sukcesu najważniejszego na świecie "azjatyckiego
tygrysa", jakim są Chiny. Systematyczne wychodzenie tego państwa z czasów
ubóstwa gospodarczego i technologicznego było możliwe dzięki zrozumieniu przez
elity naukowe i polityczne kraju potencjału sztucznej inteligencji w
rozwiązywaniu zarówno życiowych problemów indywidualnych osób z ich różnymi potrzebami
i marzeniami, jak i podejmowania przez decydentów strategicznych zadań dla społeczeństwa oraz państwa.
Najwyższy
czas, by polscy nauczyciele i pedagodzy przestali stosować
strategię straszenia innych SI, bo opóźniają ich szanse rozwojowe i życiowe w
kolejnych dekadach XXI wieku. Nie ma usprawiedliwienia dla eksponowania
patologii, by tym samym w jej strefie zwalniać siebie z uczenia się głębokiego,
z podjęcia koniecznego wysiłku na rzecz radykalnej zmiany w edukacji szkolnej i
akademickiej. Chińczycy udowodnili, że nauczenie się umiejętnego stosowania
sztucznej inteligencji doprowadziło do sukcesu kraju, ale także umożliwiło im
"ponowne odkrycie istoty człowieczeństwa" (s.19).
Żyjemy
w epoce kolejnej w dziejach ludzkości rewolucji, którą cechuje technologiczne
przejście od wiedzy eksperckiej do jej zastosowań dzięki technologii analizy
danych prawdopodobnie już o wszystkich zjawiskach tego świata. Wprawdzie
wykorzystywanie mocy obliczeniowej i zdolności inżynierskich do konstruowania
narzędzi poznawania interesujących ich obiektów pozwala na osiąganie celów
instrumentalnych, to na szczęście dla ludzkości nie spowoduje to wyłączenia z
naszego życia tego, co stanowi o jego wartości i sensie egzystencjalnym,
duchowym, kulturowym.
Dzięki SI generowana jest innowacja w technologii produkcji, usług, zarządzaniu nimi z
pełną świadomością, że towarzyszący jej technooptymizm nie czyni
świata humanum lepszym, skoro w różnych dziedzinach i
sferach życia może też być i bywa pragmatycznie, cynicznie i bezwzględnie
wykorzystywana przez polityków przeciwko jakiejś części ludzkości w różnych
miejscach świata. Jednak zdecydowanie przeważa jej pozytywna wartość ratowania
ludzkiego życia, jego ochrony, wspomagania rozwoju czy funkcji.
Chiny
pokonują w gospodarczej rywalizacji USA, a więc kraj, w którym Chińczycy
zdobywali i doskonalili swoje wykształcenie, "wykonując brudną
robotę", którą było wykradanie licencji najnowszych rozwiązań
technologicznych, ich kopiowanie, dostosowywanie do własnych warunków a
następnie wprowadzanie w nich własnych rozwiązań. Jak ujawnia Kai-Fu Lee:
"Kultura
chińska tradycyjnie skłaniała się ku podporządkowaniu i szacunkowi w stosunku
do autorytetów, takich jak rodzice, szefowie, nauczyciele czy przedstawiciele
władzy. Dopóki nowa gałąź przemysłu czy aktywności nie uzyska akceptacji ze
strony autorytetów, dopóty uważana jest za ryzykowną. Gdy zaś ta nowa
gałąź przemysłu czy forma aktywności uzyska wyraźne poparcie chińskiego
przywództwa, ludzie natychmiast ruszają do działania. Ta odgórna
struktura hamuje swobodę działania i nowatorskie eksperymenty, ale gdy pojawi
się poparcie i wyznaczony zostanie kierunek, wszystkie warstwy społeczne
jednocześnie ruszają do akcji" (s. 87).
Polska
nie będzie drugą Japonią, trzecimi Chinami, czy czwartą wielką Brytanią. Politycy i technokraci nie są zainteresowani określeniem kierunku koniecznych
zmian w nauce i edukacji w naszym państwie, gdyż są skoncentrowani na walce o
władzę, a więc i o zabezpieczenie interesów niewielkiej grupy "elit".
Chiński model zastosowania SI w edukacji służy jednoznacznym celom nadzoru, oceniania i wykluczania, toteż jest tak konstruowany, by można było dostosować proces nauczania a nie kształcenia każdego ucznia adekwatnie do jego aktualnego stanu wiedzy i umiejętności, w tym wyrażanych w mediach społecznościowych poglądów i cech fizycznych. Ma też odciążyć nauczycieli, by mieli więcej czasu na indywidualne konsultacje z najlepszymi uczniami.
"Proces edukacji sterowany przez SI obejmuje cztery nurty - nauczanie w klasie, pracę domową i ćwiczenia utrwalające, testowanie i ocenianie oraz zindywidualizowane konsultacje. Osiągnięcia i zachowanie w tych czterech sytuacjach dostarczają danych i budują fundament edukacji sterowanej SI - profilu ucznia. Ten profil obejmuje szczegółowe dane na temat wszystkiego, co wpływa na proces uczenia się, na przykład, jakie pojęcia uczeń już dobrze opanował, które sprawiają mu trudności, jak reaguje na różne metody nauczania, ile uwagi poświęca zajęciom w klasie, jak szybko odpowiada na pytania, jakie bodźce działają na niego pozytywnie" (s. 151).
Autor tej książki przytacza przewidywania ekspertów, że w najbliższej dekadzie w Chinach będą już humanoidy, które systematycznie będą zastępować ludzi w zawodach umysłowych i fizycznych. Zagrożone zatem będą m. in. takie profesje, jak nauczyciel, lekarz rodzinny, przewodnik wycieczek, zdalny korepetytor, tłumacz tekstów , likwidator szkód ubezpieczeniowych, radiolog, telemarketer, naukowiec, artysta, projektant grafiki, analityk prawny i finansowy, psychiatra, dyrektor PR, obrońca w sprawach karnych, pracownik socjalny itd. W grupie zawodów fizycznych coraz bardziej zbędni będą recepcjoniści w luksusowym hotelu, barmani, dostawcy żywności, kelnerzy, kucharze, pomywacze, zbieracze owoców, kierowcy ciężarówek, kontrolerzy taśmy montażowej, sprzątaczki, trenerzy psów, styliści, opiekunowie w domu starców, fizjoterapeuci, hydraulicy, budowlańcy przy wykończeniówce, nocny stróż, a nawet specjalista w zakresie inżynierii kosmicznej (s. 188-189).
Uczelnie kształcące pedagogów mogą być spokojne, bo będą potrzebni specjaliści w sferze opiekuńczej, rodzinnej, animacji środowiskowej, pomocy osobom niepełnosprawnym, wychowawcy dzieci i młodzieży, a więc osoby "związane z obdarzaniem ludzi miłością" (s. 253), duszpasterze religijni i świeccy, geragodzy, pracownicy służb militarnych, penitencjarnych, policyjnych, pożarniczych, a może wyłonią się też zupełnie nowe profesje. Nie przewiduje się zaniku osób zatrudnianych w dziedzinie politycznej, medycznej, pedagogicznej. Prawdopodobnie zbyteczni będą socjolodzy czy ekonomiści. Być może bezrobotnym dorosłym, ale rodzicom, będzie się proponować wynagrodzenie za prowadzenie edukacji domowej swoich dzieci, dzięki czemu nauczyciele szkół będą mogli pracować z programami edukacyjnymi SI z mniejszą liczbą uczniów.
Kai-Fu Lee ma nadzieję, że powyższy trend zmian pozwoli "(...) nie tylko złagodzić ekonomiczne, społeczne i psychologiczne problemy wywołane przez sztuczną inteligencję, ale umożliwi nam również życie w zgodzie z istotą człowieczeństwa i da nam szansę czynić to, czego nie potrafią robić maszyny - dzielić się miłością z innymi ludźmi" (s. 264). Skoro zapowiada się tak wspaniała, powszechna biofilia, to dlaczego koncentrować się na marginalnej nekrofilii?