19 marca 2022

Pedagogika od-uczania (się)


 Znakomite studium filozoficzno-literackiego odczytania przez Tadeusza Sławka istoty pedagogiki, pedagoga, kształcenia i (od-)uczania się wydało w ramach  serii "Nowa Edukacja" Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego. Autorem jest wybitny filolog, językoznawca i filozof, a przed laty także Rektor tegoż Uniwersytetu. Nadany publikacji tytuł jest kolejnym, jakże potrzebnym wstrząsem nie tyle dla nauk o wychowaniu, co polityków sprawujących władzę. 

Idea autentycznego wychowania, kształcenia, uczenia się, ale i uniwersytetu została pogłębiona przez humanistę, który spogląda na te procesy z dystansem do wydarzeń oświatowych w naszym kraju. Subtelnie uczula nas na konieczność przetrwania naporu bezgranicznej krucjaty indoktrynerów, ideokratów, tych, co traktują edukację jako walkę o dusze dzieci i młodzieży. Walka o ... jest nieliczeniem się z tymi, których rozwojowi powinniśmy służyć, wspierać go, a nie pognębiać, deprecjonować czy kogoś instrumentalnie odczłowieczać. 

Nie ma większego zagrożenia dla (wy-)kształcenia człowieka jak jego formatowanie zgodnie z ideologią partii władzy. Zamiast sprawowania nad dziećmi pieczy, obdarzania ich troską otwierającą im oczy na świat pełen różnic, wprowadza się je zgodnie z narzuconymi przez biurokratów prawidłami w binarne, zantagonizowane jego postrzeganie.  Dla takiej władzy świat dziecka musi być jej bezwzględnie podporządkowany utrwalając w świadomości uczniów konieczność dzielenia ludzi na SWOICH i OBCYCH, białych i czarnych. 

Tak, jak było w okresie socjalizmu, nadal obowiązuje leninowska zasada - Kto nie z władzą, to go w/usadzą, Kto nie z nami,  ten przeciwko nam. Po stronie władców jest biel (samo Dobro, wyłączność ustanawiania Prawdy), a tym, którzy świat widzą w wielu kolorach, przypisuje się tylko czerń (Zło-byt). Jak pisze T. Sławek:

W krucjacie dzieci są najdosłowniej prowadzone; zadanie im postawione nie jest ich, mają bowiem być nie więcej jak narzędziem w ręku sprytnych zarządców krucjaty (s.8).

Takie postępowanie jest w XXI wieku nie tylko démodé, anachroniczne, ale i szkodzące każdej, w tym szczególnie konserwatywnej ideologii kształcenia i wychowania, bo cofające ją właśnie do przeszłości, która już nie będzie ani teraźniejszością, ani przyszłością. 

Kształcenie (się) to rezygnacja z wszelkiego zamknięcia. Każdy zaczyna doświadczać świata inaczej i ta nauka skończy się przed drzwiami szkoły; w szkole bowiem wszystko jest znów podzielone, posegregowane i opatrzone nienaruszalnymi etykietkami (s.10).

Kształcenie (się) ma sens i jest możliwe tylko wówczas, kiedy jest procesem otwartym, gdy pozwala na od-uczenie (się) tego, co zabrania mi dostrzec prawdę, dobro i piękno tego świata, świata wielobarwnego, w którym są osoby odmiennej rasy, koloru skóry, wyznań, narodowości, języka, kultury itd. Ideokraci nakładają na dziecięce oczy okulary z filtrem jedynie słusznych wzorów i wartości, by zmierzali do wyznaczonego im celu jednokierunkową ścieżką. 

 Strzeżmy się więc tych, którzy mówią "wiem", oraz tych, którzy twierdzą z głębokim przekonaniem, że posiedli jedyną prawdę, którzy bezpodstawnie karykaturyzują bogactwo i złożoność świata, dzieląc go na miejsce, w którym stoją oni, i to, w którym stoją "ci inni" (s. 11).  

Autor nie pomija najwyższego szczebla kształcenia, które toczy się w świątyniach kultu bibliometrycznego pomiaru (s.41).  Z literatury i filozofii wydobywa na światło dzienne myśli, które nabierają nowego znaczenia. Nie były bowiem zapisywane po to, by rozprawiać czy mówić o kształceniu człowieka, ale skonfrontowane ze sobą w zupełnie nowym kontekście zobowiązują do ponownego namysłu nad tym, co wydawało się dotychczas czymś oczywistym, niepodważalnym. 

Choć T. Sławek nie odkrywa dla pedagogiki i pedagogów nowych fenomenów, to jednak nadaje naszej samowiedzy i ukształtowanej w toku dziejów myśli pedagogicznej piękno odczytania nieuwzględnianych w niej źródeł i ich możliwej interpretacji. Skoro (...) pedagogika jest w istocie nauką i praktyką komunikowania się przy założeniu, że ów proces stale jest przebudowywany, co pozostaje w związku z postawą otwarcia, jaką muszą wykazać się strony uczestniczące w akcie komunikacji (s.38-39), to tym bardziej powinna czerpać energię duchową z literatury pięknej. Jak pisze autor książki:

Literatura jest zaczynem historii i jej opowiadaniem, ale nigdy dopowiedzeniem do końca (s. 47).  Podobnie proces kształcenia (się) musi być nie tylko tym, co wynurza się z relacji między pedagogiem a jego uczniem, ale też jest w swoich skutkach odroczone w czasie,  nieodgadnięte i nieprzewidywalne "tu i teraz", ustawiczne. Nikt nie jest raz na zawsze wy-kształcony, gdyż tak proces uczenia się jak i wzrastania, dojrzewania, emancypacji trwa przez całe życie. 

Pedagogika bez utopii, bez zdolności do transgresji oraz odczarowania świata i zaczarowywania dziecka nadzieją na zmianę w jego codziennym życiu, staje się jedynie narzędziem do zniewalania, ograniczania ludzkiej wolności i pozbawiania złudzeń, że może być inaczej. Uczący się nie powinien zatracić własnego doświadczania świata, przeżywania go na swój sposób. Wrażliwość osoby jest indywidualna, intra-i intersensoryczna, duchowa, podobnie jak jej temperament wymaga poszanowania przez kształcące ją indywidua. Nie dlatego, że wrażliwość jest "ważniejsza"; dlatego, że jest "pierwotniejsza" (s.53). 

Niestety, jednostronnie uformowani nauczyciele, reprodukując w swojej roli techno-biurokratyczne miary rzekomej efektywności nauczania, lekceważą powyższy stan egzystencjalnych różnic między dziećmi. Tymczasem - jak pisze T. Sławek: Droga ku sobie nie może mieć charakteru katechetycznego kwestionariusza;  nie polega na dostarczaniu gotowych odpowiedzi. Jest labiryntową wędrówką przez kraje i języki (może w ogóle mieszkamy bardziej w języku niż w kraju?), przez myśli i uczucia, lektury i filmy (s. 37-38).

Książkę warto przeczytać, gdyż znane pedagogom prawidłowości znalazły w niej swoją wyjątkową odsłonę, reinterpretację a zarazem wstrząsową zachętę do wolności od-uczania (się) tego, co nieświadomie wciąż jest odtwarzane w szkolnej i uniwersyteckiej praxis. Doświadczymy spotkania z Profesorem, dla którego kształcenie (się) może stać się powrotem do arystotelesowskiej idei schole otium, a więc ujmującego miejsca, przestrzeni dla dziecięcych serc, uczniowskiej radości poznawania świata, doznawania wrażeń, wyrażania własnych asocjacji, rozumienia oraz formułowania nowych pytań. 

Uczeń nie może być niewolnikiem czasu i przestrzeni, skazywany przez monotonię i monologizowanie nauczyciela na nudę i lęk, a więc zatracać poczucie sensu uczenia się w wyniku przebywania w toksycznym środowisku, a więc w schole negotium. Jeśli pedagogom zależy na samodzielnym, krytycznym i kreatywnym myśleniu ich podopiecznych, to powinni odchodzić od systemu klasowo-lekcyjnego na rzecz tworzenia dzieciom okazji do autentycznego (od-)uczania się w różnych formach - indywidualnie, w parach czy w małych grupach, najlepiej zróżnicowanych kompetencyjnie. 

Od-uczanie (się) jest tworzeniem takiej wielobarwnej i wielonitkowej, a w związku z tym podstępnej, zdradliwej, przemyślanej w wielości swych migotliwych znaczeń (...) tkaniny: rozmnażaniem perspektyw i punktów widzenia (s. 56).   

Edukacja nie będzie służyć rozwojowi osoby, jeśli ona przestanie czytać. Nie będziemy nieposłusznymi w myśleniu, jeśli nie będziemy sięgać do rozpraw, które wykraczają poza poradnikowe oczywistości na temat oświatowych aporii. Istota ludzka tylko częściowo jest poznawalna, a częściowo skrywa nieosiągalne dla innych tajniki własnego istnienia i rozwoju. Warto jej pomóc w odkrywaniu i umacnianiu siebie bez względu na okoliczności życia i związane z nimi sznse doświadczania sukcesów, ale i ryzyko porażek.   

Profesor Sławek zaprasza czytelników do refleksji, krytycznego myślenia i uwolnionego od schematów namysłu nad własnym profesjonalizmem, sprawstwem, stopniem intuicji, wyobraźni i osobistej odwagi. Pośrednio zachęca do odradzania się dzielności w nas samych, by nie pozostawiać młodym pokoleniom świata takim, jaki jest. Dajmy się uwieść jego narracji, która otwiera nowe możliwości rozumienia uwikłań edukacji w rozstrzygnięcia zaprzeczające jej wartości.  Uwiedzenie jednak nie oznacza rezygnacji z własnego myślenia...


18 marca 2022

Prezydent Ukrainy - Wołodymyr Zełeński Laureatem Nagrody Orła Jana Karskiego w edycji specjalnej





Publikuję wygłoszoną przez ks. Profesora Alfreda Wierzbickiego 
w dniu 17.03.2022  roku w Bazylice św. Krzyża w Warszawie 

Laudację dla Wołodymyra Zełeńskiego – 


w związku z przyznaniem Prezydentowi Ukrainy 

Nagrody Orła Jana Karskiego - w edycji specjalnej. 



         Od trzech tygodni, od 24 lutego 2022 roku oczy świata zwrócone są ku Ukrainie. Nie możemy nie zauważyć, że oczy i ręce milionów Ukrainek i Ukraińców stawiających wytrwale opór  rosyjskiemu agresorowi zwrócone są do nas. Nie możemy nie usłyszeć ich wołań o nie pozostawianie ich samych w walce o życie. Jest to ten moment w dziejach ludzkości, w którym obojętność i unik solidarności oznaczają współudział w złu. 

    Nie możemy nie pamiętać o słowach Jana Karskiego, że wskutek obojętności  Zagłady Żydów ludzkość popełniła po raz drugi grzech pierworodny, który do dziś nas prześladuje. Członek Kapituły Nagrody Orła Jana Karskiego rabin Abraham Skórka przypominając te słowa słusznie powiedział: „Uważajmy, aby grzech zaniedbania wobec Ukrainy i dzielnego narodu nie musiał nas prześladować, tak jak grzech zaniedbania wobec Holokaustu”.

         Pamięć o misji Jana Karskiego, będącej próbą powstrzymania Zagłady Żydów, dokonywanej przez nazistów na ziemi polskiej oraz świadomość, że naród ukraiński i jego suwerenne państwo doświadczają przemocy zagrażającej ich istnieniu, stanowi motywację do przyznania Panu Prezydentowi Wołodymyrowi Zełeńskiemu Nagrody Orła Jana Karskiego za bohaterską obronę Ukrainy i wartości moralnych cywilizacji Zachodu, które na samym Zachodzie ulegają zapomnieniu i zaćmieniu.    

         Wartości te to suwerenność i bezpieczeństwo, demokracja i państwo prawa, rozwój i pomyślność dziś i dla przyszłych pokoleń, pielęgnowanie tradycji i kreatywność, szacunek dla wiary i niewiary. Tym wszystkim cieszą się Europejczycy, tego pragną Ukraińcy.

Życie w pokoju i dobrobycie sprawia, że narody zapominają, jak cenne są to wartości. Naród ukraiński w kolejnych fazach kształtowania swej niepodległości od pomarańczowej rewolucji poprzez rewolucję godności aż do bohaterskiego stawiania czoła niczym nie sprowokowanej napaści sąsiedniego państwa wzrasta w swej wewnętrznej sile wybierając wartości, które ukształtowały Europę. 

Nie są one skierowane przeciwko komukolwiek, dla nikogo nie mogą być zagrożeniem. Narody w jakże bogatej swej różnorodności mogą w nich uczestniczyć, gdy zdobywają się na wysiłek współpracy wyrzekając się hegemonii i imperializmu. W 2000 roku Jan Karski oświadczył, że jeśli świat w ciągu dwóch lat nie powstrzyma Putina, potem będzie za późno. Potrafił diagnozować zagrożenie, ale nie wierzono mu. 

Nie ma dziś narodu bardziej europejskiego niż Ukraińcy, którzy potrafią wznieść się ponad wszystkie wewnętrzne podziały etniczne, konfesyjne i polityczne, aby bronić swego wyboru i dorobku. Dziś walczą i umierają za wolność, prawdę i godność. Danina ich krwi jest wstrząsem dla nas wszystkich, nikt z nas nie może pozostać bezstronnym obserwatorem. Ich męstwo mówi nam, że wolność, prawda i godność nie znajdują się w jakiejś sferze idealnej, lecz są żywą treścią ludzkich serc.

Poczucie wolności i pragnienie ocalenia jej przezwycięża strach, wyzwala opór. Obrazy z Charkowa, Kijowa, Mariupola, Chersonia, Iwanofrankiwska które dochodzą przez media, stanowią poruszającą opowieść o sile ludzkiej woli. Nie można przemocą odebrać ludziom wolności. Czołgi, rakiety i bomby mogą zniszczyć miasta, ale żadna siła militarna nie pokona ducha wolności. 

Dyktatorzy żyją w zaślepiającym złudzeniu, że mogą robić wszystko, co chcą. Nie dopuszczają myśli, że wolność innych ludzi ma wartość bezwzględną i że będą jej bronić do śmierci. Można najechać i opanować terytorium, ale nie można pozyskać obywateli wbrew ich samostanowieniu.

Siła wolności to siła prawdy. W imperialnym amoku Władimir Putin sieje pogardę wobec Ukrainy nie szczędząc kłamstw na temat jej historii i aspiracji. To, coś gorszego niż nacjonalistyczna pycha, jaka ogarnia czasami narody nazbyt skupione na sobie, kłamstwa Putina o Ukraińcach są wyrazem demonicznej nienawiści, nienawiści podobnej do tej, jaką Hitler miał wobec Żydów. 

Walka Ukraińców w obronie prawdy o swej narodowej i państwowej racji bytu jest najpiękniejszą odpowiedzią na kłamstwo agresora. Kłamstwo to prowadzi do zbrodni wojennych: Rosjanie bombardują przedszkole, szpital położniczy, w którym przebywają ciężarne kobiety, autokary z cywilną ludnością, której wcześniej zezwalają na opuszczenie miasta korytarzem humanitarnym, strzelają do ludzi stojących w kolejce po chleb, zrzucają bomby na teatr, w którym chronią się cywile. Kłamliwie mówią, że nie ma żadnej wojny, a rosyjskie oddziały rozprawiają się z rzekomymi nazistami.

Ukraińcy walczą godnie. Nie napadli na sąsiedni kraj, a gdy sami zostali napadnięci, oczekują od swych sojuszników politycznej i ekonomicznej presji na państwo, które tak brutalnie gwałci elementarne normy moralne i zasady prawa międzynarodowego. Chcą powstrzymania agresji, lecz nie dążą do zniszczenia Rosji, szkodzi jej  sam Putin. Głęboka świadomość własnej godności ludzkiej i narodowej pociąga za sobą uznanie godności każdego człowieka i każdego narodu. Ukraińcy w tym strasznym czasie zdają najtrudniejszy egzamin z człowieczeństwa.

Mówię o wspaniałym narodzie ukraińskim, a przecież miałem wygłosić laudację dla Prezydenta Zełeńskiego. Zasłużył on na podziw stylem swego przywództwa. W chwili tej wielkiej próby swoje dobro osobiste całkowicie utożsamia on z dobrem swego kraju i współobywateli. Gdy proponowano mu ewakuację, odpowiedział jak żołnierz, że nie potrzebuje przejażdżki, lecz amunicji. 

Prezydent demokratycznego kraju nie jest jego władcą, lecz pierwszym obywatelem, na którego spada  odpowiedzialność za dobro Ojczyzny. Wołodymyr Zełeński ma za sobą karierę rozrywkową i medialną,  był scenarzystą i aktorem, ale chyba nawet wtedy, gdy z impulsu służby narodowi świadomie wchodził na realną, uwikłaną w ryzyko, scenę polityki, nie mógł przewidzieć scenariusza i roli, jaką przygotowała dla niego Opatrzność prowadząca Ukrainę drogą dramatycznej nadziei (podkreśl. moje).

     

(źródło fotografii - Володимир Олександрович Зеленський


17 marca 2022

Finał Olimpiady Wiedzy o Prawach Ucznia

 




Wczoraj odbył się w Poznaniu finał Olimpiady Wiedzy o Prawach Ucznia. Inicjatorem nowej od dwóch lat olimpiady jest Mikołaj Wolanin, który będąc jeszcze uczniem liceum ogólnokształcącego powołał do życia Fundację na Rzecz Praw Ucznia. Teraz jest studentem prawa na Uniwersytecie Warszawskim, co doskonale potwierdza jego talent, wrażliwość etyczną i pasję działania na rzecz respektowania w szkolnictwie praw ucznia jako naturalnych praw człowieka. 

Nie tylko Janusz Korczak pisał: 

"Prawa człowieka zaczynają się od praw dziecka"; 

"Nie ma dziecka - jest człowiek

ale 

także w homiliach św. Jana Pawła II odnajdziemy wielokrotnie przywoływany przez Papieża-Polaka pogląd, że "Troska o dziecko jest pierwszym i podstawowym sprawdzianem stosunku człowieka do człowieka".

Mikołaj Wolanin napisał i opublikował swoje pierwsze studium na temat praw ucznia wpisując się  upowszechnianiem wiedzy o tych prawach w powyższe imperatywy moralne.  Jego publikacja jest także syntezą doświadczeń w tworzeniu samoświadomości prawnej, a więc i podmiotowej młodzieży. Proces instytucjonalizacji wiedzy na powyższy temat zapoczątkowały konkursy, które organizował M. Wolanin dla uczniów szkół ponadpodstawowych. 


To jest przykład na niebywały sukces aktywności społecznej młodego człowieka, którego konkursy osiągnęły status olimpiady przedmiotowej zarejestrowanej przez Ministerstwo Edukacji i Nauki. M. Wolanin pisze nie tylko o prawach ucznia, ale także o obowiązkach, którym poświęcił swoją drugą publikację. Tym samym potwierdził, że w procesie kształcenia i wychowania musi być zachowana równowaga między prawami i obowiązkami.      

Tegoroczną, trzecią edycję powyższej Olimpiady wsparli symbolicznie i/lub materialnie:

1.     Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.

2.     Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Polsce.

3.     Marszałek Sejmu.

4.     Rzecznik Praw Obywatelskich.

5.     Naczelna Rada Adwokacka.

6.     Krajowa Rada Komornicza.

7.     Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu upoważniony do reprezentowania całego sądownictwa administracyjnego. 

8.     Miasto Poznań.

9.     Wydział Studiów Edukacyjnych UAM.

10. prof. dr hab. Robert Grzeszczak, WPiA UW, Przewodniczący KNP PAN.

11. Towarzystwo im. Hipolita Cegielskiego.

  Regulamin Olimpiady jest dostępny na stronie Fundacji wraz z obowiązującą literaturą i formularzami dla osób zamierzających zgłosić w niej swój udział. 

Całe wydarzenie przebiega w trzech etapach: szkolnym, wojewódzkim i ogólnopolskim.  Tegoroczna, druga edycja Olimpiady miała nastęujacy harmonogram: 

Zapisy szkół: do 11 października 2021 r.

I etap w macierzystych szkołach: 13 października 2021 r.

Ogłoszenie wyników I etapu: do 15 listopada 2021 r.

II etap (praca przygotowywana w domu): praca do 17 grudnia 2021 r.

Sprawdzenie prac II etapu: do 17 stycznia 2022 r.

III etap: 9 marca 2022 w Poznaniu.

Pula nagród finansowych wyniosła w zeszłym roku 5 000 zł. Dzięki licznym sponsorom ufundowano także gadżety oraz książki dla wszystkich finalistów.  

Do tegorocznego finału zakwalifikowano 13 uczniów z najlepszymi wynikami z 13 województw oraz 17 osób z najlepszymi wynikami w skali kraju. 

Oto zwycięzcy:

I miejsce Aleksandra Wojtuś (woj. wielkopolskie);



II miejsce   Maja Pluta (woj. dolnośląskie);  

III miejsce Alessandro Marciniak (woj. podlaskie); 

IV miejsce Wiktoria Faliszewska (woj. świętokrzyskie); 

V miejsce Natalia Dąbrowa (woj. małopolskie). 


16 marca 2022

Pedagogika międzykulturowa lekcją pokoju w warunkach wojny

  

Upadek w 1989 roku socjalistycznego systemu nadwładzy i zerwanie serwilistycznych więzi z ZSRR doprowadził do odejścia pedagogiki szkolnej od angażowania się w politykę międzynarodową i instrumentalnego wykorzystywania do niej kolejnych modeli czy utopii. Jednak już z początkiem lat 90. pojawił się projekt kształcenia i wychowania młodego pokolenia do jednoczącej się Europy oraz wyzwań globalnych, które wynikały z coraz większej integracji i współzależności wszystkich krajów świata w obliczu zagrożeń cywilizacyjnych. Zobowiązało to pedagogów do zasadniczych przemian dotychczasowych postaw wobec idei wychowania międzynarodowego. 

Nie zahamowało to jednak eksplozji nacjonalizmu, populizmu, terroryzmu czy kryzysów konstytucyjnych. Szok wolności, jaki przyniósł z sobą rozpad minionych struktur społeczno - politycznych PRL, gwarancji i wartości, do których nasze
społeczeństwo było przyzwyczajone, wydobył na jaw jeden z projektów pedagogiki zachodniego modernizmu, który eksponował konieczność ukierunkowania procesów edukacyjnych na problemy przyszłości świata. 

Pierwszy prezydent Klubu Rzymskiego, włoski andragog Aaurelio Peccei pisał w latach 80. XX wieku: Człowiek stał się panem swojej przyszłości na skalę całego globu - oto podstawowa teza, którą trzeba uznać za punkt wyjścia nowej, nieznanej jeszcze wizji, jaką powinniśmy wytworzyć na temat nas samych, świata i naszego w nim miejsca.

W tym czasie Arnold Toynbee pisał o następowaniu końca "europeizacji" świata na rzecz zapoczątkowania prawdziwego świata światów, w którym znaczące dotychczas struktury europejskiej kultury nie będą już więcej dominować w skali globalnej. Miał następować proces wymieszania i synkrazji wartości oraz znaczeń różnych kultur mieszkańców naszej planety. Takie problemy globalne świata, jak groźba zagłady nuklearnej, katastrofy ekologiczne, polaryzacja bogactwa i nędzy, wzrost fanatyzmu i nietolerancji, walki bratobójcze, terroryzm, emigracje zarobkowe, choroby i epidemie sprawiają, że idea wychowania międzynarodowego nabierały charakteru edukacji jutra (Suchodolski 1990)a więc edukacji ukierunkowanej na problemy przyszłości świata.  

Polska oświata była w tym czasie skoncentrowana na zaangażowaniu nauczycieli w zupełnie nowe wyzwanie polityczne, jakim była konieczność przygotowania młodych pokoleń do możliwej integracji Polski z Wspólnotą Europejską. Debatowanie zatem nad kwestiami globalnymi ludzkości zapoczątkowało elegancką fasadę pustego pola problemowego teorii pedagogicznych, które musiała wypełnić polityka oświatowa na rzecz integracji europejskiej. 

Pedagogika międzynarodowa i międzykulturowa stała się nowym nurtem w naukach o wychowaniu, który w społeczeństwach wielonarodowych i wielokulturowych politycznie orientuje się nie tylko na pracę z cudzoziemcami, ale także z własnymi obywatelami, by wzajemnie uczyli się wobec siebie szacunku, tolerancji, wzajemnego i pokojowego współżycia oraz obopólnego doświadczania bogactwa swoich kultur. Punktem wyjścia uczyniono założenie, że problemy rasizmu, skrajnego nacjonalizmu, nietolerancji, wrogości między narodami itp. można rozwiązywać także na płaszczyźnie edukacyjnej.

Nie chodziło tu tylko o porównywanie czy konfrontowanie różnych kultur ze sobą, ale o inspirowanie wzajemnych spotkań i wymianę doświadczeń młodych pokoleń, które pozwalałyby na pokojowe współistnienie, tolerancję i zrozumienie (porozumienie). Pedagogika w społeczeństwie międzykulturowym powinna bowiem reagować na polityczną rzeczywistość i społeczne przemiany oraz działać w obszarze tej polityki. Wychowawcy zdawali sobie sprawę z tego, że nie żyją w społecznościach monokulturowych. Powinni pomóc swoim wychowankom nie tylko w poznaniu języka obcego, urzędowego kraju migracji lub podróży zagranicznej, ale i w zrozumieniu obcej kultury, sytuacji prawnej i społecznej innego kraju i jego społeczeństwa. 

W niemieckich szkołach pojawiały się problemy z frekwencją rodzimych uczniów w klasach, w których uczyły się też dzieci obcokrajowców. Integrowanie z nimi dzieci imigrantów i zmuszanie do uczenia się języka niemieckiego, by mogli porozumiewać się w urzędach na terenie Niemiec, zapobiegało wprawdzie kłopotom natury społecznej, ale też obniżało poziom nauczania w tych szkołach. Nauczyciele musieli bowiem uwzględniać w toku kształcenia trudności tych dzieci w sferze komunikacji. 

Wychowanie międzykulturowe musi być odpowiedzią na rzeczywistość wielokulturowego społeczeństwa odwołując się do szerokiego rozumienia pojęcia kultura, które łączyłoby w sobie tak materialne, jak i duchowe oraz środowiskowe warunki codziennego życia każdego człowieka. Ważne jest dla tego typu wychowania zachowanie i poszanowanie prawa ludzi do odmienności kulturowej. Powinno ono prowadzić do ich partnerskiego współżycia i pokoju bez usilnego dążenia do harmonii, ale do umiejętnego rozwiązywania pojawiających się na tym tle różnic czy konfliktów. 

Ze względu na zajmowanie się społecznymi warunkami życia czy doraźnego przebywania ludzi w obcej sobie kulturze staje się ono także pedagogiką polityczną interweniując czy wprowadzając w edukacji i tym samym społeczeństwie określone zmiany. Wychowanie międzykulturowe nie ogranicza się w przedmiocie swoich badań czy interwencji tylko do rzeczywistości, ale wymaga też rozwijania określonych projektów, utopijnych często strategii zmian. 

Nie można koncentrować się przy tym na jednej, wybranej grupie narodowościowej, ale powinniśmy uwzględniać interesy wszystkich narodowości, kultur, wyznań, jakie tylko występują w społeczeństwie. Celem pedagogiki międzykulturowej jest zatem stworzenie równoprawnych warunków życia dla różnych kulturowo i etnicznie grup żyjących w danym kraju.

Odmienność kultur reprezentowanych przez migrantów i środowisko nowego miejsca zamieszkania prowadzi do wielorakich następstw, które Jadwiga Bińczycka i Władysław Jacher następująco scharakteryzowali:

Pierwsza faza - prowadzi do sytuacji konfliktowych: starcia się dwóch kultur.

Po tej fazie następuje proces akomodacji - wyrażający się w zewnętrznym przystosowaniu (po to, by żyć - trzeba się przystosować).

Potem mają miejsce próby poznawania kultury zastanej i poszukiwanie punktów stycznych z kulturą rodzimą.

W wyniku tych poszukiwań dochodzi do adaptacji kulturowej wyrażającej się w tolerancji dwu kultur (Chowanna, 1980 Nr 2, s. 209).

Poszukiwanie zatem rozwiązań pedagogicznych, które nie naruszałyby interesów kulturowych przedstawicieli żadnej z narodowości jest jednym z naszych zadań. Rolą współczesnej pedagogiki międzykulturowej jest bowiem umożliwienie ludziom nabycia umiejętności i gotowości do wolnych od uprzedzeń spotkań między osobami różnej narodowości. 

Dotychczas służyło temu organizowanie wymian i różnych form wzajemnych spotkań dzieci, młodzieży i nauczycieli krajów UE w ramach europejskiego programu ERASMUS+. Trafnie zakładano, że ludzie różnych kultur i narodowości, którzy często się ze sobą spotykają, będą bardziej skłonni do przełamania istniejących uprzedzeń, a równocześnie sami poszukają lepszego zrozumienia obcej sobie kultury. Nie tylko podróże kształcą, ale także ci, którzy przyjechali do nas z innego kraju. Wzbogacają nas swoją obecnością szeroko pojmowaną kulturą.  Okażmy im naszą, polską gościnność, otwartość na świat i tolerancyjną postawę.

 

 

 

 

15 marca 2022

Izonomia dziecięcego pokoju

 


Pokój dziecięcy nie jest tylko realną przestrzenią, w której się dziecko porusza, ale także przestrzenią w sensie metaforycznym, tzn. istniejącą w umysłach dorosłych wypełnionych uczuciami, myślami i wyobrażeniami dotyczącymi dzieci. W tak rozumianym „pokoju dziecięcym” panuje wciąż chaos, nieład, którego następstwem jest to, iż przyjazne i harmonijne współżycie pokoleń staje się wyjątkiem, a nie regułą, pomimo wielu dobrych intencji, zamiarów i starań. 

Jeśli zatem mówimy o pokoju dziecięcym, to nie mamy na myśli jakiejś przestrzeni fizycznej, pomieszczenia, ale – w sensie metaforycznym – coś, co odnosząc się do dzieci tkwi w umysłach ludzi dorosłych, w ich uczuciach, myślach i wyobrażeniach. To tutaj przenikają się z sobą chaotyczny nieład z pokojowym i harmonijnym współżyciem pokoleń, który nie tyle jest zasadą co wyjątkiem, pomimo wielu trosk i starań z obu stron. Jeśli tylko się uda im go posprzątać, to jakże łatwo zatrzymując na chwilę spojrzenie można w każdej sytuacji zrobić wszystko co najlepsze.

Istotą międzypokoleniowej komunikacji pokojowej jest to, że przesłanie (uczucia, działania, informacje) jednej ze stron wcale nie prowadzi automatycznie do pożądanych efektów u drugiej strony. Istnieje rozbieżność pomiędzy intencją a efektem naszych działań, przy czym najczęściej obdarzamy ciężarem odpowiedzialności za nią zazwyczaj tę drugą stronę. 

Kiedy dorośli postrzegają dzieci jako obiekty wychowawcze, przestają traktować je jak naturalną rzeczywistość, ale postrzegają w kategoriach pokonywania trudności czy unikania zakłóceń. Myślą, planują i działają ponad głowami dzieci i są zdziwieni, że one stają się im coraz bardziej obce, że się zamykają lub reagują nieprzyjaźnie czy wrogo na ich metody, które przecież motywowane były miłością czy troską o dzieci. 

Umysł pedagoga kieruje się wówczas podwójną strukturą myślenia, z których jedna pozwala na doświadczanie rzeczywistości, druga zaś stanowi swoistego rodzaju „ideologię wychowania”, symptom ekstremalnego myślenia życzeniowego i władztwa pedagogicznego, których nie da się skorygować w praktyce tak długo, jak długo odwołuje się do owej fałszywej idei czy teorii.

Dzieci, które możliwie od początku swojego życia – są postrzegane i szanowane jako właściwe istoty ludzkie, zupełnie inaczej reagują na swoje otoczenie i na samych siebie niż dzieci, które wtłaczane są w status niepełnowartościowych i podporządkowanych istot, którym przypisuje się, tak się o nich też myśli i na nich wymusza - rolę przedmiotów.

W badaniach biograficznych Ekkehard von Braunmühl pytał 14 osób w wieku 15 - 28 lat o to, czy są zadowolone z tego, że od swoich narodzin były traktowane przez rodziców po partnersku, jako istoty im równoprawne. Okazało się, że wszystkie są z tego powodu w stu procentach zadowolone i w pełni przekonane, że jest to nie tylko dobra i właściwa postawa rodzicielska, ale i konieczna przesłanka dla kształtowania wzajemnych relacji między pokoleniami. 

Nie wyobrażają sobie tego, by mogły być traktowane przedmiotowo, odgórnie, gdyż byłoby to naruszeniem ludzkiej godności. Same też pragną w przypadku stania się rodzicami żyć z własnymi dziećmi na płaszczyźnie równościowej. Nie chcą porównywać się z innymi dziećmi, natomiast są przekonane, że miały szczęśliwsze i piękniejsze od wielu innych rówieśników dzieciństwo oraz bardzo dobre relacje z własnymi rodzicami.


14 marca 2022

O trzech aspektach osiągania pokoju



 


Zdolność do życia w pokoju, tolerancja i przestrzeganie w życiu zasady fair play wcale nie są czymś oczywistym. Nadal aktualne jest pytanie, ile jeszcze katastrof musi doświadczyć ludzkość, aby nie po szkodzie, ale właśnie przed nią nauczyła się wreszcie żyć w pokoju. Taką szansą na ponowne odkrycie wartości pokoju między ludźmi, szansą dla wszystkich dorosłych, nie tylko profesjonalnie zajmujących się dziećmi, stają się wciąż niedostrzegane, przemilczane wzajemne relacje między rodzicami i dziećmi  

Warto ponowić dyskurs wokół pokoju, by dorośli przestali grać z dziećmi znaczonymi kartami, wygrywając z nimi na wszystkich frontach walki czy dominacji - rodzinnym i szkolnym. Ekkehard von Braunmühl i Annette Böhm proponują  analizę trzech obszarów zastosowania pojęcia „pokój”, a mianowicie:

1.  Relacje międzyludzkie, bo „pokój” to tak naprawdę wzajemne interakcje między ludźmi, człowiekiem a grupami społecznymi (państwem, grupami etnicznymi, wspólnotami religijnymi), które albo żyją ze sobą w przyjaźni, albo się ze sobą kłócą, zwalczają, tzn. mniej lub bardziej żyją przeciwko sobie. W najgorszym razie „przemawiają” do siebie zbrojnie, a między nimi toczy się wojna. 

        Powyższe walki trwają między ludźmi nawet wówczas, kiedy strony nie są wobec siebie zdefiniowanymi wrogami, o czym świadczy codzienny język: w polityce - walka wyborcza, w sporcie - rywalizacja, w dyskursie - spór na poglądy czy walka o prawdę. Zasady konkurencji obowiązują już nie tylko w gospodarce i sporcie, ale także w miłości. Osiągnięcia ludzkich zachowań rozpatrywane są w kategoriach zwycięstw lub porażek. 

    W relacjach międzyludzkich – tak u dorosłych, jak i u dzieci - zaczyna dominować prawo silniejszego, niszczące zaufanie, wprowadzające kłamstwo, manipulacje, cwaniactwo, choć zewnętrznie każdy upomina się o przyjaźń. Alternatywnym podejściem do relacji międzyludzkich jest zatem „sprawiedliwość i pokój”, które wymagają równouprawnienia wszystkich ludzi i grup ludzkich i tolerancji między nimi, ale nie tej, za którą kryje się mimo wszystko chęć dominacji, zniewalania czy wykorzystywania. 

    Pokój między ludźmi nie jest stanem, który można ostatecznie osiągnąć, o czym przekuje nas postawa najbardziej pokojowa człowieka, który musi żyć we wrogim sobie otoczeniu. Są takie ludzkie przyzwyczajenia, cechy, które uniemożliwiają zaistnienie pokoju, nawet go blokują, ale też istnieje wiele cech, które nierozpoznane sprawiają, że ludzie nie mogą wejść na ścieżkę pokoju.

2.   Indywiduum ludzkie – kiedy człowiek powiada: „Zostaw mnie w spokoju” , „Daj mi spokój” to oznacza, że wie, do jakiego stanu chce powrócić, który postrzega czy odczuwa, jako jemu przyjazny, miły. Stan ten nie jest zagrożony tylko z zewnątrz, ale także z wnętrza jednostki. Do wyjątków, aniżeli do reguł, zalicza się dzisiaj ludzi, którzy mają „pokój w swoich sercach”, sami żyją ze sobą w pokoju, którzy doświadczają prawdziwej, wewnętrznej radości i promieniują nią na innych. 

        Częściej spotykamy osoby, które cechuje niepokój duszy, stan wewnętrznego napięcia, wewnętrznych konfliktów, napięć, stresów, a więc najlepszych kandydatów do ucieczki od wolności (w uzależnienie). Wewnętrzny pokój indywiduum zależy od tego, czy pomiędzy poszczególnymi częściami organizmu, włącznie z ludzkim mózgiem i umysłem zachodzi  gra harmonii, konstruktywnej współpracy, czy też nie. 

        Wciąż regułą jest dzisiaj to, że pewne części ludzkiej osobowości postrzegane są jako mniej wartościowe, toteż próbuje się je zwalczać. Reakcją na ten stan jest eksplozja, psycho-boom na psychoterapię w zakresie pozytywnego myślenia czy ezoteryki (propaganda New Age), które prowadzą u ludzi w najlepszym przypadku do bezkrytycznego zadowolenia z siebie. Także i w tej sferze można mówić o zjawisku tolerancji wobec tego, co jest w nas. 

        Można się zapytać, czy ma sens bezwarunkowa akceptacja samego siebie (w sensie ideologii „miłości do siebie samego”, „jestem O.K.” itp.), skoro w sobie czy w związku z sobą odkrywam aspekty, z których nie jestem zadowolony? Warto sobie postawić to pytanie, czy ma sens tolerowanie w sobie tych moich błędów czy braków,  które są efektem tolerowania w sobie nietolerancyjnych i szkodzących mi części osobowości, kiedy chce się żyć z sobą samym w pokoju? 

3.     Związki człowieka ze środowiskiem/jego otoczeniem – to też obszar stanu wojny, który rozpoznajemy czasami jako ewidentnie prowadzący do definitywnego zniszczenia podstaw ludzkiego życia. Być może jeszcze wiedza na ten temat nie działa na tyle motywująco, by  człowiek chciał wyciągać z niej odpowiednie wnioski na przyszłość. 

        Warto zatem zastanowić się nad powrotem człowieka do pokojowych relacji z naturą. Człowiek musi być dzisiaj postrzegany jako część tej natury (mówiąc językiem religii – jej stwórcą) i zrozumieć, że prawa natury obowiązują także jego. Tak długo, jak długo będzie przeciwstawione z jednej strony dążenie do ‘pokoju człowieka  z naturą” „naturze dziecka” – jako złej, szkodliwej, niebezpiecznej, wymagającej zwalczenia, tak długo problematyczna będzie sytuacja ludzkości. 

        Nie należy przeciwstawiać kultury i cywilizacji naturze człowieka, gdyż prowadzi to do konieczności udowadniania przez praktykę, że jakaś teoria jest prawdziwa. Tam, gdzie nie udaje się w obcowaniu z ludźmi pogodzić teorii z praktyką powiadamy, że to nie praktyk zawiódł, ale teoria nie uwzględniła określonych czynników czy okoliczności. 

 

13 marca 2022

Biografia wybitnego Harcmistrza Stanisława M. Sedlaczka



Ekonomista i historyk Marian Miszczuk wydał znakomicie napisaną przez siebie biografię jednej z najwybitniejszych postaci w dziejach polskiego skautingu/harcerstwa - hm. Stanisława Mariana Sedlaczka (ur. 31.01.1892 w Kołomyi- zamordowany w Auschwitz 3.08.1941), a zatytułowaną "Lord Cotbury. Harcmistrz Rzeczypospolitej Stanisław Sedlaczek" (Warszawa 2021).  

Nadmienię jedynie, że bohater książki wstąpił do polskiego skautingu we Lwowie w 1913 roku. Studiował wówczas na Politechnice Lwowskiej. Od września 1915 do początku roku 1919 działał w instytucjach pomocy społecznej w Kijowie, które zajmowały się prowadzeniem ochronki dla bezdomnych dzieci, taniej herbaciarni, schroniska dla bezdomnych skautów i skautek, prowadzeniem poczty, przygotowywaniem pomieszczeń na szpital, prowadzeniem służby samarytańskiej. 

Najsilniej jednak angażował sie na rzecz rozwoju skautingu polskiego w konspiracji we Lwowie, który był okupowany przez Rosjan w l. 1914-1915.  

Sedlaczek pisał i prowadził wykłady na temat harcerstwa. W 1915 roku zorganizował w Kijowie (ówczesnym ośrodku polskości), konspiracyjny I Zjazd Harcerski, w trakcie którego został wybrany Naczelnikiem Harcerstwa. Swoim zaangażowaniem doprowadził do rozkwitu skautingu na terenach Rusi, do momentu powstania pierwszych zrębów państwowości ukraińskiej (1918/1919).   

Jego znakomite gawędy ukazały się jako reprinty dopiero niedawno dzięki serii wydawniczej "Przywrócić Pamięć" w Oficynie Wydawniczej "Impuls" w Krakowie. Sedlaczek był jednym z najważniejszych instruktorów harcerstwa polskiego w okresie międzywojennym pełniąc różne funkcje, w tym w Naczelnictwie i Głównej Kwaterze Męskiej ZHP.   


Gorąco polecam tę książkę nie tylko harcerzom i ich instruktorom, ale także nauczycielom, historykom i rodzinom przyjmującym imigrantów z Ukrainy, by dowiedzieli się, jak wiele nas łączy z tym krajem.