10 czerwca 2011
"Studia z Teorii Wychowania", wybory do KNP PAN i fałszowanie świadomości
Zespół Teorii Wychowania przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN uruchomił w 2010 r. we współpracy z Gdańskim Wydawnictwem Psychologicznym półrocznik, w którym pedagodzy znajdą inspiracje do własnych badań w zakresie teorii wychowania jako jednej z podstawowych subdyscyplin nauk o wychowaniu oraz z dyscyplin czy nauk pogranicza dociekających jego istoty. Zapraszaliśmy wówczas do współpracy nie tylko wszystkich tych, którzy prowadzą badania w obszarze teorii wychowania, pedagogiki ogólnej, metodyki wychowania przedszkolnego, szkolnego czy opiekuńczego, pedagogiki społecznej, pedeutologii, pedagogiki porównawczej, antropologii pedagogicznej czy teorii kształcenia, ale także w zakresie socjologii czy psychologii wychowania. Kiedy ukazał się I numer czasopisma okazało się, że dotychczasowy wydawca nie był w stanie zapewnić kontynuowania tego procesu.
Zwróciłem się zatem z prośbą do JM Rektora Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie z zapytaniem, czy nie wyraziłby zgody na trwałe zakorzenienie tej formy i formacji intelektualnej środowiska pedagogicznego, na co otrzymałem pozytywną odpowiedź. Serdecznie w tym miejscu dziękuję JM Abp prof. dr hab. Jeremiaszowi Janowi Anchimiukowi. Dobrze się stało, że kontynuacja półrocznika będzie miała miejsce dzięki życzliwości i finansowemu wsparciu władz tej właśnie Uczelni.
Już w pierwszym numerze naszego czasopisma pisałem, że proces wychowania nie może być opisywany, wyjaśniany i konstruowany bez wielostronnego, interdyscyplinarnego badania jego istoty, funkcji, zakresu, form, metod i następstw. Interesuje nas nie tylko dociekanie tego, czy(-m) jest wychowanie, ale i jakim ono się staje lub jest przez nas kreowane, czemu i komu służy, a komu szkodzi i z jakich powodów? Istotne jest dociekanie jego zróżnicowanych uwarunkowań i możliwych do przewidzenia oraz zdiagnozowanych efektów. Warto też poszukiwać odpowiedzi na pytanie: jakie są mierniki wychowania? Po czym możemy rozpoznać że ów fenomen miał miejsce? Jakie są granice wychowania? Kto i w jakim zakresie jest sprawcą wychowania? Jak zmieniająca się sfera komunikacji globalnej rzutuje na wychowanie? Czy rzeczywiście upadek kategorii naukowej prawdy prowadzi do wniosku, że wyniki dotychczasowych badań naukowych nad wychowaniem – szczególnie dla wychowanków - mogą być niebezpieczne?
Wprawdzie pozytywizm w naukach społecznych przyczynił się do lepszego poznania obiektywnego świata, ale doprowadził też do oddalenia od niego samego podmiotu, problematyzując jego istnienie. Nie da się dłużej utrzymywać owej nieobecności podmiotu w świecie. Doświadczanie subiektywnego istnienia nie jest „tylko subiektywne”, ale jest doświadczaniem jego istnienia z zewnątrz, stąd należałoby wzmocnić dotychczasowe diagnozy m.in. o dociekania fenomenologiczne czy badania etnograficzne.
Zapraszam wraz z całym Zespołem i redakcją Zespołu Teorii Wychowania przy KNP PAN do współpracy, której jakość powinna w ciągu najbliższych kilku lat zaowocować nie tylko nową formułą i przestrzenią do wymiany myśli, wyników własnych badań naukowych, ale i otwartością na nowe wyzwania, jakie wnosi do wychowania płynna ponowoczesność. Przeszliśmy w XX wieku przez trzy wyraźnie dające się wyróżnić fazy rozwoju nauk o wychowaniu: od ortodoksji, przez heterodoksję ku heteoregenii. Dzisiaj wykraczamy w badaniach porównawczych teorii wychowania poza obszar własnego kraju dla uchwycenia zasięgu ich wpływów czy uniwersalizmu przesłanek, by badać wszystkie teorie bez względu na czas, w którym powstawały. Odwołujemy się do badań dzieł dla nich reprezentatywnych, o trwałych wartościach. Warto zweryfikować pojawiające się w ostatnich dekadach aporie i paradoksy wychowawcze, zbadać, czy rzeczywiście zaistniałe w dyskursie naukowym oraz w debatach publicznych mity, idee, modele, orientacje czy kierunki wychowania znajdują swoje uzasadnienie?
Może należałoby w kontekście dynamicznie rozwijających się badań antropologicznych, psychologicznych, socjologicznych czy filozoficznych ponownie sięgnąć do najbardziej kontrowersyjnych tez czy stanowisk dotyczących wychowania, a mianowicie: Czy istotnie jest jeszcze zasadna teza o przesunięciu socjalizacyjnym w kierunku popkultury? Czym skutkuje w teorii i praktyce teza antypedagogiki o niewychowywaniu? Dlaczego bywamy bezradni wobec niewychowanych osób? Paradoksalność wychowania oznacza przecież zaistnienie w nim czegoś, co jest nieoczekiwane, co nas zaskakuje, na pierwszy rzut oka jawi się jako coś bezmyślnego. Należałoby jednak sprawdzić, czy rację mają ci, którzy twierdzą, że dopóki w samym wychowanku nie dokona się coś wychowawczego, to wychowanie w nim się nie dokona, że tego zjawiska nie da się wywołać żadnymi, nawet najbardziej wyrafinowanymi sztuczkami?
W naukach o wychowaniu istnieje wiele paradygmatów i związanych z nimi prądów czy kierunków, które ścierają się ze sobą, zaś w wyniku uwarunkowań społeczno-politycznych coraz częściej rozpoznajemy presję różnego rodzaju władz na to, by czynnik najbliższy jej interesom został usytuowany w centrum jako obowiązujący i dominujący nad pozostałymi. To właśnie politycy zabiegają o to, by zgodne z ich orientacją nurt czy ideologia wychowania mogły stać się w społeczeństwie obowiązującą wykładnią tego fenomenu, stanowiąc zarazem punkt odniesienia dla praktyków, ustawodawców i naukowców. Ma to także niewątpliwy wpływ na proces badawczy, który podlega przecież nieustannym przemianom historycznym, społecznym, politycznym czy kulturowym.
Kluczowe dla teorii wychowania pojęcia powinny być, w świetle złożoności i zróżnicowania paradygmatycznego humanistyki, traktowane jako wieloznaczne. Nie powinno to rodzić przekonania, że w konsekwencji tego mamy do czynienia z ich dowolnością interpretacyjną. Nie od dzisiaj toczy się na całym świecie spór o zakres wolności światopoglądowej, o wolność słowa, rozwój nauki. Rodzi to oczywiste pytanie, czy w związku z tym pluralizm myśli humanistycznej, społecznej, w tym pedagogicznej jest przedmiotem uznania, zrozumienia i akceptacji dla jego obecnego stanu rozwoju i możliwej dalszej ewolucji, czy też kwestionuje się go dla doraźnych celów politycznych (ideologicznych) lekceważąc wspomniane wolności? Czyż tak usilnie eksponowana co jakiś czas troska o przywrócenie jakiegoś monistycznego i zarazem obiektywnego porządku aksjonormatywnego nie jest efektem prób podporządkowywania przez władze państwowe tzw. nadbudowy nauk o wychowaniu i ostentacyjnego odrzucenia zasady neutralności moralnej i religijnej państwa, a tym samym zasady neutralności władzy wobec zróżnicowania światopoglądowego w społeczeństwie i upełnomocniającego go pluralizmu idei i wartości w zakresie wychowania? Na jakiej podstawie usiłuje się z udziałem nauk pedagogicznych czy nauk pogranicza dokonywać kolejnej „rewolucji moralnej”, narzucając mu de facto jedynie słuszną orientację aksjologiczną (filozoficzną, psychologiczną) czy/i religijną?
To, że wybrana demokratycznie władza ma za sobą poparcie społeczne nie powinno naruszać zasady neutralności, a więc i wolności nauki, a tym samym powinna być gwarantowana ochrona przedstawicieli szczególnie tych prądów czy nurtów myśli, które nie zgadzają się z „prawdą” większości. Potrzebna jest nam refleksyjna teoria wychowania, która nie byłaby jedynie nauką stosowaną, sugerującą wskazania czy konkretne rozwiązania profilaktyczne czy naprawcze, ale także umożliwiałaby nam zastanawiania się nad tym, jak przyczyniać się współcześnie do wychowywania młodych pokoleń w określonych warunkach społeczno-kulturowych czy politycznych?
Najnowszy tom "Studiów z Teorii Wychowania" poświęcony jest autorytetowi w wychowaniu i naukach humanistycznych. Warto przeczytać znakomite rozprawy na ten temat:
Lecha Witkowskiego - Autorytet w kręgu zabobonów;
Mariusza Dembińskiego - O "autorytecie wsobnym "kreowanym przez "strażnika bruku;
Iwony Jazukiewicz - Meandry autorytetu w wychowaniu;
Tomasza Bilickiego - Krytyka autorytetu w pedagogice radykalnego humanizmu Ericha Fromma;
Stanislava Bendla - Autorytet nauczyciela - wielki temat dla dzisiejszej pedagogiki;
Ewy Wysockiej - Mit autorytetu - zagrożenia znaczenie autorytetów w życiu społecznym i wychowaniu (z uwzględnieniem poglądów i doświadczeń studentów pedagogiki);
Renaty Brzezińskiej i Artura Brzezińskiego - Szkoła wychowująca do wolności, czyli filozofia edukacyjna Aleksandra Neilla;
Piotra T. Nowakowskiego - O etycznych kanonach pracy nauczycieli i próbach ich kodyfikowania.
Czytelnicy znajdą też w tym tomie bardzo ciekawe rozprawy z metodyki kształcenia, w tym Jolanty Świetlikowskiej o tym, jak napisać dobry tekst naukowy oraz Moniki Jaworskiej-Witkowskiej o próbach pedagogicznego myślenia wobec (oporu) języków kultury (wraz z zadaniami do pracy dydaktycznej ze studentami).
(Półrocznik w cenie 20 zł. można zamawiać w Wydawnictwie Naukowym ChAT http://chat.edu.pl/cgibin/shop?)
Dziękuję ks. dr. hab. Bogusławowi Milerskiego – profesorowi i Prorektorowi Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie za wspieranie naszego Zespołu w wydawaniu czasopisma naukowego, zaś wszystkim Autorom i współtwórcom tego projektu (w tym szczególnie dr hab. Renacie Nowakowskiej – Siuta prof. ChAT i dr. hab. Mirosławowi Kowalskiemu prof. Uniwersytetu Zielonogórskiego) za zaangażowanie się w jego narodziny i owocną kontynuację. Międzynarodowa Rada Naukowa Studiów z Teorii Wychowania gwarantuje jego wysoki poziom merytoryczny. Serdecznie zapraszam do współpracy!
W dniu, w którym odbywało się spotkanie Zespołu Teorii Wychowania KNP PAN, równolegle obradował Komitet Nauk Pedagogicznych. Niestety, nieobecność części członków KNP PAN (w tym także moja z powyższego powodu) została wykorzystana przez niektórych do prowadzenia osobistych "rozgrywek" przedwyborczych. Zaczyna się kampania wyborcza do KNP PAN na nowa kadencję. Wkrótce będą rozpisane wybory, w których mogą uczestniczyć wszyscy samodzielni pracownicy naukowi z dyscyplin pedagogicznych. Są jednak osoby, którym wydaje się, że można fałszując fakty historyczne i społeczne, usprawiedliwiać własną, a niegodną rolę w środowisku pedagogiki akademickiej. To przykre, bo wydawałoby się, że czasy wywierania wpływu na naukowców, i to w najgorszym stylu budowania fałszywej świadomości, już minęły. Niestety, nie.
To dobrze, że akurat w tym samym dniu ukazał się tom Studiów poświęcony autorytetowi. Tak zwane autorytety będą teraz lepiej rozpoznawalne w naszym otoczeniu. One już niczego uczyć się nie chcą. Sądzą zapewne, że w chaosie informacji ponowoczesnego świata przemycą każdy fałsz. Szkoda, bo wydają o sobie adekwatne do stosowanych praktyk świadectwo, o którym pisze jeden z autorów artykułu w tym tomie.
z autorów artykułu w tym tomie.
05 czerwca 2011
I Kongres propagandy polityki oświatowej MEN
Dzisiaj rozpoczął swoje obrady I Kongres Polskiej Edukacji w Warszawie. Chciałoby się powiedzieć, że to dobrze, kiedy spotykają się w stolicy osoby, które postanowiły wypowiedzieć się na temat stanu polskiej edukacji. Sądziłem, że to naprawdę będzie kongres, a więc formuła debaty o najważniejszych sprawach rodzimej edukacji z udziałem najważniejszych jej kreatorów, badaczy i wykonawców. Niestety, okazało się, że mamy do czynienia z kolejnym propagandowym show Ministerstwa Edukacji Narodowej wraz z podlegającym mu Instytutem Badań Edukacyjnych, który wprawdzie zaszczycił swoja obecnością Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek wraz ze swoim byłym ministrem edukacji Mirosławem Handke, ale w niczym nie wzbogacił naszej wiedzy na temat rzeczywistej oceny stanu polskiej oświaty w Europie. Wypowiadali się o edukacji dzisiaj także inni byli ministrowie, dobrani z politycznego klucza. Tych z opozycji nie zaproszono. Po co? Jeszcze by zepsuli dobry nastrój władzy. Niestety, był to pokaz sztuki politycznej propagandy sukcesu w wydaniu przypominającym jedynie czasy Edwarda Gierka.
Pisze do mnie jeden z komentatorów blogowych wpisów, którego jedną tylko z refleksji przytoczę w tym miejscu: "Panie Profesorze. Słucham transmisji z obrad Kongresu. Mam refleksję: - naszą oświatą zawiaduje grupa trzymająca władzę, grupa, która uzurpuje sobie prawo do organizowania edukacji w imieniu narodu, coś w rodzaju oświeconej-oświatowej dyktatury."
Nie trzeba było słuchać transmisji z obrad, gdyż wystarczyło przeczytać program i zobaczyć dobór zaproszonych do wypowiedzi osób, by przekonać się, że nie ma tu miejsca na żaden kongres, na debatę o prawdziwym stanie polskiej edukacji, bowiem zaplanowano (zapewne z konieczności rozliczenia się ze środków unijnych) podsumowanie wyników diagnoz, jakie były prowadzone na zamówienie MEN, i to też nie wszystkich. W Warszawie spotkali się zatem głównie ich wykonawcy, w większości zatrudnieni na umowy o pracę lub o dzieło, by pod hasłem „kongresu” podzielić się tym, co wzmacnia jedynie słuszną politykę proponowanych przez MEN zmian, natomiast skrzętnie ukrywa prawdę oświatową. Na Kongresie nie ma bowiem tych, którzy prowadzą niezależne od MEN i IBE badania oświatowe, mają bardzo krytyczne zdanie na temat głębokiego kryzysu, jaki jest generowany w naszym społeczeństwie przez polityków, którzy są przekonani o jedynie słusznym kierunku rozwoju polskiej szkoły, stymulowaniu jej rozwoju i zapewnianiu dzieciom i młodzieży godnego dzieciństwa oraz szans na znalezienie swojego miejsca w dorosłym życiu.
Zawsze lepiej jest mówić o tym, że jest znakomicie, niż spojrzeć prawdzie w oczy, kiedy wyklucza się z debaty opozycję. Niestety, niezaproszenie do niej czołowych w kraju pedagogów, badaczy i przedstawicieli ruchu nowatorstwa pedagogicznego, którzy nie mieszczą się w MEN-owskich kliszach, nie należą do klakierów władzy, bo ważna jest dla nich prawda, a nie ideologiczna papka, jest najlepszym dowodem na kongresowe zakłamywanie rzeczywistości. Może dlatego Kongres ten nie został nawet zrelacjonowany w głównych wydaniach wiadomości chociażby migawką w telewizji publicznej, jak i niepublicznej. Dziennikarze – jak widać - nie chcieli wpisać się w chór propagandowej fety.
Piękna była dzisiejsza niedziela, bez I Kongresu, ale za to z emocjami, jakie wzbudziła I edycja programu X-Factor, który wygrał Gienek Loska. To kolejny przykład na to, jak wyrastają mistrzowie, prawdziwi artyści, którzy nie poddali się wystandaryzowanym schematom edukacji, jak można zachować swoją tożsamość i czuć się spełnionym w swej profesji oraz w życiu osobistym. Uczestnikom I Kongresu Polskiej Edukacji MEN (IBE) współczuję straconego czasu, choć zapewne dwa dni w stolicy wynagrodzą im udział w tej politycznej imprezie, Gienkowi zaś gratuluję!
Subskrybuj:
Posty (Atom)