11 grudnia 2024

Spotkanie z "filozofią spotkania" Otto Friedricha Bollnowa

 


(źródło: https://www.normfriesen.info/existentialism-and-education-an-introduction-to-otto-friedrich-bollnow-forthcoming/) 


Na mocy znowelizowanej ustawy z dnia 7 kwietnia 2022 r. o zmianie ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce oraz ustawy – Przepisy wprowadzające ustawę – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce doktoranci, którzy wszczęli swój przewód doktorski przed 30 kwietnia 2019 roku, mogą sfinalizować swoją pracę do końca grudnia 2024 roku.  Zabiegała o to  Krajowa Rada Doktorantów w 2021 roku, kierując do władz resortu wniosek o przedłużenie tego terminu do końca bieżącego roku.  W mediach społecznościowych zamieszczane są komunikaty czy relacje z takich obron szczęśliwych doktorantów.

Profesorowie uniwersytetów i akademii pedagogicznych, w których zostały wszczęte przed 30 kwietnia 2019 roku przewody doktorskie, uczestniczą zatem w ostatnich tygodniach bieżącego roku w obronach tych dysertacji, o ile ich autorzy zdążyli je przedłożyć odpowiednim organom i uzyskali już pozytywne recenzje.  Uczestniczyłem w ub. tygodniu na Wydziale Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego w obronie pracy doktorskiej pani Joanny Dominiki Belzyt, która przygotowała rozprawę doktorską z filozofii wychowania pod kierunkiem prof. UJD Pawła Zielińskiego. 

Chyba dobrze się stało, że resort nauki zmobilizował tzw. „wiecznych” doktorantów do tego, by przerwali swoje perfekcjonistyczne podejście do własnych projektów badawczych i doprowadzili je do pozytywnego zakończenia.  W przypadku hybrydowych prac naukowych, które wymagają długotrwałych poszukiwań odpowiednich źródeł, często ich tłumaczenia i interpretowania, jak miało to miejsce w  pracy J.D. Belzyt.




Autorka uczyniła bowiem przedmiotem swoich badań myśl pedagogiczną niemieckiego antropologa pedagogicznego i filozofa wychowania Otto Friedricha Bollnowa (ur. 14.03.1903 r. w Szczecinie w rodzinie nauczycielskiej; zmarł 7.02. 1991 w Tybindze). Najważniejsze dzieła tego filozofa wychowania, to:

Anthropologische Pädagogik, Haupt, Bern-Stuttgart 1983.

Das Verhältnis zur Zeit Ein Beitrag zur Pädagogischen Athropologie, Qelle & Mayer, Heidelberg 1972.

Das Verstehen: Drei Aufsätze zur Theorie Der Geisteswissenschaftlichen, Kirchheim, Mainz-Rhein 1949.

Neue Geborgenheit. Das Problem einer Überwindung des Existentialismus, W. Kohlhammer Verlag, Stuttgart 1955.

Lebensphilosophie, Springer-Verlag, Berlin-Gottingen-Heidelberg 1958.

Wesen und Wandel der Tugenden, Ullstein Taschenbücher-Verlag, Frankfurt am Main 1958.

Maß und Vermessenheit des Menschen. Philosophische Aufsätze. Neue Folge, Vandenhoeck & Ruprecht, Göttingen 1962.

Sprache und Erziehung, W. Kohlhammer Verlag, Stuttgart 1966.

Das Wesen der Stimmungen, Klostermann, Frankfurt am Main 1995.

Die Lebensphilosophie F.H. Jacobis, W. Kohlhammer Verlag, Stuttgart 1966.

Die pädagogische Atmosphäre. Untersuchungen über die gefühlsmäßigen zwischenmenschlichen Voraussetzungen der Erziehung, Qelle & Meyer, Heidelberg 1964

Krise und neue Anfang. Beiträge zur pädagogischen Anthropologie, Quelle & Meyer, Heidelberg 1966.

Existenzphilosophie und Pädagogik: Versuch über unstetige Formen der Erziehung, W. Kohlhammer Verlag, Stuttgard-Berlin-Köln-Mainz 1968.

Philosophie der Erkenntnis. Das Vorverständnis und die Erfahrung des Neues, W. Kohlhammer Verlag, Stuttgart 1970.

Die anthropologische Betrachtungsweise in der Pädagogik, Neue Deutsche Schule Verl.-Ges., Essen 1975.

Vom Geist des Übens. Eine Rückbesinnung auf elementare didaktische Erfahrung, Herder, Freiberg 1978.

Studien zur Hermeneutik, cz. 1, Verlag Karl Alber, Freiburg-München 1982

„Versuch über das Beschreiben” Hommage à Richard Thieberger, Les Belles Letters, Paris 1989.

 

Prowadzone przez J. Belzyt badania były bardzo czasochłonne, a przy tym wymagały biegłej znajomości języka niemieckiego, by trafnie odczytać filozoficzną myśl Bollnowa. Musiała bowiem bez wsparcia finansowego instytucji, jako osoba działająca zawodowo jedynie w fundacjach, wyjeżdżać wielokrotnie do Niemiec, by w tamtejszych bibliotekach uzyskać dostęp do nieobecnych w naszym kraju rozpraw niemieckiego filozofa wychowania, przeczytać je i dokonać wyboru oraz przekładu najistotniejszych dla tematu pracy fragmentów.

 

Temat pracy jest interesujący: „Kategoria spotkania w myśli pedagogicznej Otto Friedricha Bollnowa”, gdyż znakomicie poszerza istniejące w Polsce naukowe szkoły badawcze w zakresie inkontrologii, czyli filozofii spotkania. Rekonstrukcja i eksplikacja kategorii spotkania w myśli pedagogicznej O. F. Bollnowa wymagała uwzględnienia w badaniach uwarunkowań historycznych jego życia i twórczości oraz odniesienia się do źródeł filozoficznych (egzystencjalizmu i fenomenologii) oraz antropologicznego podejścia do wychowania. 

Zdaniem Bollnowa: „Człowiek rozwija się, udoskonala, ale nie jest to oczywista stałość. Jednostajna droga charakteryzuje się ciągłym szukaniem i zbaczaniem ze szlaku” (s. 5)

Doktorantka jakby wyczuła potrzebę czasu, by podjąć się tego zagadnienia, gdyż w swojej twórczości Bollnow dociekał istoty „spokoju” i wychowywania młodych pokoleń w „pogodzie ducha”. Czyż nie jest potrzebna pedagogom głęboka refleksja nad istotą relacji między nimi a wychowankami? Jak pisze autorka we wprowadzeniu do dysertacji:

„Najwyższą formą rozwoju człowieka według Bollnowa są nieciągłe formy wychowania, wśród których centralną jest spotkanie, wydarzenie spotkania. W ujęciu Bollnowa spotkanie jest przede wszystkim kategorią egzystencjalną. Widział on w nim (i jego konsekwencjach) dopełnienie organicznego wychowania (Bildung). Spotkanie i wychowanie są na dwóch krańcach tego samego procesu wychowawczego – samorealizacji i samowychowania. Istotnymi elementami spotkania są lęk przed tym, co nowe i nieznane oraz przebudzenie – totalne zrozumienie, połączenie się w jedności ze wszechświatem. Prowadzi ono do zmiany świadomości, do sumienia. Spotkanie jest poszerzeniem siebie o napotkany fragment rzeczywistości. Zazwyczaj nie jest to przyjemne doświadczenie. Może mu towarzyszyć kryzys, a nawet niepowodzenie” (s. 4).

         Kategoria spotkania nie jest nowym fenomenem w polskiej pedagogice, bowiem od kilkudziesięciu lat rozwijane są autorskie rozprawy z zakresu inkontrologii, którą rozwijali pedagodzy i filozofowie. Polecam:

Bińczycka J., Spotkanie jako kategoria pedagogiczna, „Zeszyty Naukowe Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Gdańskiego” 1988, nr 16, s. 111-115.

Ostrowska U., Inkontrologia pedagogiczna, w: T. Pilch (red.), Encyklopedia pedagogiczna XXI wieku, t. II, Warszawa 2003, s. 324–328,

Ostrowska U., Fenomen spotkania w wychowaniu, „Edukacja. Studia. Badania. Innowacje” 2007, nr 4;

Ostrowska U., Dialog w pedagogicznym badaniu jakościowym, Kraków 2000.

Śliwerski B., Wychowanie jako spotkanie, w: Pedagogika ogólna. Podstawowe prawidłowości, Kraków 2012, s. 198-203.

Ablewicz K., Sytuacja wychowawcza jako szczególne spotkanie dwóch osób – szkic problematyki, „Zeszyty Naukowe UJ, DCCCLXVII, Prace Pedagogiczne”, 1988, nr 8, s. 76-86.

Frejusz K., Wychowanie jako „dialog i spotkanie” w myśli pedagogicznej Janusza Tarnowskiego, Warszawa 2020.

Jagiełło M., Spotkania, które zmieniają. O spotkaniu jako kategorii pedagogicznej w wydarzeniu wychowującym na drodze życia, Kraków 2012.

Dąbrowski Sz., Pedagogika religii Józefa Tischnera. W poszukiwaniu nowego modelu edukacji, Słupsk 2016

Walczak P., Wychowanie jako spotkanie. Józefa Tischnera filozofia człowieka jako źródło inspiracji pedagogicznych, Kraków 2007.

Ryk A., (Po)nowoczesny podmiot w doświadczeniu spotkania. Antropologiczne aspekty pedagogiki spotkania, Kraków 2006.

Gadacz T., Wychowanie jako spotkanie osób, w: Wychowanie personalistyczne. Wybór tekstów, red. F. Adamski, Kraków 2005.

Czerwiński K., Wybrane pedagogiczne aspekty fenomenu spotkania, https://repozytorium.ukw.edu.pl/handle/item/159 [dostęp: 15.06.2020].

Wzbogacenie powyższej orientacji filozoficzno-pedagogicznej o podejście O.F. Bollnowa.

Byłoby dobrze, gdyby dr J. Belzyt opublikowała swoja rozprawę, gdyż uzyskała znakomite recenzje  uniwersyteckich profesorek: Krystyny Ablewicz z Uniwersytetu Jagiellońskiego i Aliny Wróbel z UŁ. Mało mamy rozpraw naukowych, które przybliżają nieobecne w Polsce teorie  współczesnej myśli pedagogicznej. 


10 grudnia 2024

Próbna matura wćwiczaniem do oszustwa

 


Jednak, znaleźli się jacyś dyrektorzy lub nauczyciele szkół ponadpodstawowych, którzy nie zabezpieczyli arkuszy egzaminacyjnych próbnej matury. Nie ma zatem sensu uczestniczenie w tym zbójeckim sprawdzianie, którego to oni nie zdali. Po co posyłać dziecko do szkoły, w której dorośli - jak trafnie to określał Janusz Korczak: "grają fałszywymi kartami"? 

Wczoraj wysłałem na adres sekretariatu Centralnej Komisji Egzaminacyjnej zapytanie: 

   

---------- Forwarded message ---------

Od: Bogusław Śliwerski <boguslawsliwerski@gmail.com>

Date: niedz., 8 gru 2024 o 18:24

Subject: Egzamin próbny - totalny przeciek???

To: <sekretariat@cke.gov.pl>

Szanowni Państwo, proszę o informację, czy krążące na TikToku arkusze jutrzejszego maturalnego egzaminu próbnego z języka polskiego są przeciekiem? Czy może jednak będzie jutro inny test? 

Prof. Bogusław Śliwerski UŁ 

 

Załączyłem tylko kilka screenów:

 

 


 

 

   










*** 

Sądzicie, że ktoś z CKE przejął się tym sygnałem? Nie. Nie, bo nie. W końcu to nie jest egzamin maturalny tylko próbna matura. Znowu zawiedli dorośli, zawiedli gdzieś i jacyś nauczyciele, może dyrektorzy, a może ...? Co za różnica, prawda? W końcu szkolnictwo jest na glinianych nogach, zdemoralizowane w jakiejś części. 

Młodzież była zatem przygotowana do próbnej matury. Tiktokowała.



09 grudnia 2024

Czyżby nastąpił wyciek testów próbnej matury?

 


Centralna Komisja Egzaminacyjna udostępniła szkołom ponadpodstawowym materiały do przeprowadzenia próbnych testów diagnostycznych w zakresie poziomu przygotowania uczniów do egzaminów maturalnych (tzw. próbne matury). Kto ma dziecko uczęszczające do liceum czy technikum, to wie, że 5 grudnia odbyły się już dwa pierwsze egzaminy próbne, jakimi były w dn.5 grudnia 2024 roku testy z języka angielskiego na poziomie podstawowym i z innych języków obcych także na poziomie podstawowym, zaś w dn. 6 grudnia odbyła się próbna matura z matematyki - także na poziomie podstawowym a z języka łacińskiego na poziomie rozszerzonym oraz z języków mniejszości narodowych na poziomie podstawowym. 

Zgodnie z harmonogramem CKE w dniu dzisiejszym - 9 grudnia 2024 roku rozpocznie się egzamin próbny z języka polskiego na poziomie podstawowym. Sens tego egzaminu może zostać skompromitowany przez tych pracowników szkół ponadpodstawowych, którzy prawdopodobnie dokonali "przecieku" testu z języka polskiego, zanim młodzież przyjdzie do szkoły z przekonaniem, że uczestniczy w rzeczywistym sprawdzianie wiedzy.

Od lat piszę o deformie edukacji, o działalności pozornej w polskim szkolnictwie, w polityce oświatowej, ale nie przypuszczałem, że poziom upadku moralnego w środowisku oświatowym będzie do tego stopnia znaczący, że jacyś pracownicy szkół publicznych lub prywatnych mogli złamać kod etyczny i udostępnili testy egzaminacyjne zanim doszło do ich przeprowadzenia zgodnie z obowiązującą procedurą.  

 

Być może jutro zda polska młodzież test z języka polskiego z fantastycznym wynikiem, jeśli od soboty krążą na TikToku arkusze tego egzaminu próbnego a nawet gotowe odpowiedzi na zawarte w nim zadania. Oby to była nieprawdziwa informacja. 

Egzaminy próbne mają uświadomić uczniom poziom własnego przygotowania przed właściwym egzaminem maturalnym w 2025 roku, by oswoili się z warunkami panującymi podczas egzaminów. Tymczasem mogą one okazać się fikcją, grą pozorów. 

Pokolenie Z oswoiło się już z demoralizacją w szkolnictwie, toteż nie ma już żadnych oporów, by włączyć się do gry pozorów, do partycypowania w zakłamanych "zmaganiach" o pozytywny wynik. Poziom destrukcji w oświacie jest pochodną tego zjawiska w MEN, CKE i tzw. nadzorze pedagogicznym. 

Centralne władze polityczne, kadry oświatowe od lat niszczą istotę edukacji, sens autoewaluacji, sprawdzenia przez nastolatków, czy rzeczywiście opanowali kanon wiedzy i umiejętności na maturalnym poziomie.  

Kolos na glinianych nogach. 

Nie opublikuję w tym miejscu i o tej porze screenów z TikToka na dzisiejszy egzamin  języka polskiego. Wysłałem wczoraj do CKE zapytanie wraz z kopią arkuszy dzisiejszego testu jako możliwego przecieku, który oby nie okazał się prawdziwy. Byłoby lepiej, gdyby nastolatkowie uczciwie przygotowali się  się do właściwego egzaminu wiosną 2025 roku. 

(źródło foto: P. Ciesielski - archiwum domowe)

08 grudnia 2024

Seminarium sobie a pseudonauka sobie

 



        

Kandydat do awansu naukowego z pedagogiki przedłożył do oceny "wybitne" osiągnięcia, m.in.: jakąś recenzję, dwustronicowe wprowadzenie do pracy zbiorowej czy pięciostronicowe wspomnienie o zmarłym profesorze. Są też w tym zbiorze artykuły, najczęściej współautorskie w periodyku wydawanym przez własną uczelnię oraz artykuły wydane w pismach spoza wykazu Ministra Nauki. Jeden z centralnych uniwersytetów  w kraju, a jego profesor aplikuje o awans z dorobkiem, który nie najlepiej świadczy o jego kompetencjach naukowych.  

 

Recenzent przedłożonych do oceny "osiągnięć" zwraca uwagę na kilkunastostronicowe autoplagiaty w tzw. monografiach zbiorowych czy w artykułach w innych czasopismach. Oczywiście, nikt nie miałby o to pretensji, bo w końcu każdy może publikować, nawet to samo, w różnych rozprawach. Ważne, by w sytuacji aplikowania o awans naukowy nie przedkładać ich jako odrębne osiągnięcie naukowe, gdyż traktowane jest to jako autoplagiat, czyli sztuczne powiększanie ("rozdmuchiwanie") własnego "dorobku". Uniwersytecki profesor jednak tego nie rozumie. Miał takie wzory? 

 

Dostrzega jednak ten fakt recenzent w postępowaniu o nadanie tytułu profesora. Irytuje go to, że we wklejaniu tych samych tekstów do innych rozpraw ów uczelniany profesor nawet nie zmienił śródtytułów. A co tam... . Recenzent wniosku jest jednak wyrozumiały z nieco innego punktu widzenia. Stwierdza bowiem, że zrozumiałe jest powtarzanie w kolejnych pracach danego autora wcześniej opublikowanych wątków ze względów merytorycznych. Jednak chciałby, żeby czytelnicy byli o tym informowani. Ja byłbym bardziej liberalny. Niech nawet nie informuje, tylko nie czyni z tych tekstów rzekomo odrębnych osiągnięć naukowych, by wykazać, jak są one "bogate". 

 

Nie wszyscy recenzenci mają zastrzeżenia do niefrasobliwego formułowania sądów przez autora tekstów, ich banalności, niepoprawności terminologicznej, prowadzenia analiz bez logiki, mylenia celu badań z pytaniami badawczymi, nietrafności dobieranych źródeł, nie doszukali się w monografiach systematyczności wywodu itp. Kiedy dochodzi do oceny tzw. "książki profesorskiej" ci rzetelni są już załamani. Piszą, że autor bazował na paradygmacie badań jakościowych, ale niewiele zrozumiał z przekładów literatury obcej na ten temat, skoro przeprowadził wywiady z niewielką liczbą badanych  ("kula śnieżna") doszukując się w ich wypowiedziach odpowiedzi na pytanie zależnościowe. Nie wyprowadził z uzyskanych treści żadnej teorii, tym bardziej - ugruntowanej, a powinien.  

 

Badanie ponoć było w paradygmacie interpretatywnym z akcentem na indukcję analityczną (sic!). Recenzent nie doszukał się tej indukcji, ale też nie dał się nabrać na ten termin, podobnie jak nie dał sobie wcisnąć przeświadczenia autora, że częściowo analiza wywiadów ma charakter autoetnograficzny. To, że nie poradził sobie z tym paradygmatem, nie zostało dostrzeżone przez niektórych recenzentów w tym postępowaniu.  

 

Co z tego, że recenzenci będący rzeczywiście wybitnymi metodologami badań w naukach społecznych, stwierdzają, że książka profesorska jest  na żenującym poziomie, charakteryzując się prymitywizmem metodologicznym?! Tytuł mu się należy, bo jest "swój".

 

Problem polega na tym, że pozostali recenzenci w ogóle nie dokonali oceny merytorycznej i metodologicznej prac kandydata do tytułu profesora. Nie ma się co dziwić, że jest on rozczarowany, bo przecież w nauce nie są ważne jego zdaniem argumenty merytoryczne i metodologiczne, tylko ... konkluzje po banalnych, powierzchownych recenzjach pozostałych osób, ba, profesorów tytularnych. To chyba jest idea zrównoważonego niedorozwoju?     

Muszę zaproponować profesorowi Krzysztofowi Rubasze z UMK w Toruniu, by sekcja przy Komitecie Nauk Pedagogicznych PAN zajęła się wreszcie treścią recenzji rozpraw z pedagogiki na poziomie wydawniczym i awansowym, skoro metodologiczne standardy są nieprzestrzegane przez część kadr naukowych. Niech zaistnieje wreszcie punk-pedagogika obnażająca żenadę!