23 listopada 2019

Wyróżnienie dla Profesora Aleksandra Nalaskowskiego


(źródło fot. - A. Nalaskowski) 

Cieszy mnie, kiedy w przestrzeni publicznej pozytywnie mówi się o pedagogice i jej profesorach. Uważam, że jesteśmy jeszcze zbyt słabo obecni w świadomości społecznej jako eksperci, którzy mają za sobą lata nie tylko własnych badań naukowych, ale także wyjątkowe doświadczenia profesjonalne w oświacie, szkolnictwie wyższym czy w pozaszkolnych środowiskach wychowawczych lub socjalizacyjnych. Dostrzeżenie tego przez jedno z Towarzystw jest dobrym symptomem procesu zachodzących zmian w wysoce skonfliktowanym społeczeństwie.

Tym razem dotarła do mnie wiadomość o wyróżnieniu Aleksandra Nalaskowskiego - "wybitnego Profesora, teoretyka i praktyka pedagogiki, a zarazem świetnego publicysty" Nagrodą Towarzystwa Patriotycznego za "piękny styl i kawalerską odwagę".

Przywołuję to wydarzenie, które ucieszy przyjaciół a wzbudzi dysonans poznawczy i emocjonalny dyskomfort u pseudonaukowych czy akademickich nieprzyjaciół. Nic na to nie poradzę. Ci, których praca naukowa nie spełnia nawet minimalnych standardów będą mieli okazję, by dowiedzieć się, że nie da się pomniejszać czyichś dokonań mierząc ich własną miarą (niekompetencji, światopoglądu, pozycji społecznej, płci, kultury itp.).

Ci zaś, którzy mają odmienne podejście do świata i poglądu na życie - a są znaczącymi uczonymi w polskiej pedagogice - mogą przejść obok tego wydarzenia bez potrzeby eksponowania różnic. Aleksander Kamiński pisał przed kilkudziesięciu laty, byśmy potrafili pięknie się różnić.

Odnotowuję zarazem, że nagroda dla Profesora A. Nalaskowskiego jest jednym z wielu dowodów jego wyjątkowej, a nie przez wszystkich podzielanej aktywności pozaakademickiej, chociaż ugruntowanej własnym życiem i dokonaniami w pracy naukowo-badawczej oraz oświatowej.


Zapewne nie wszystkim jest znane Towarzystwo Patriotyczne, toteż informuję, że zostało ono powołane w 2011 roku przez Jana Pietrzaka "w celu promowania wartości patriotycznych w życiu publicznym, szczególnie w sferze kultury. Jest rzeczą smutną, że w wyzwolonej z komunizmu Polsce istnieją potężne siły medialne i polityczne zaciekle zwalczające polską tożsamość. Nienawidzą naszych bohaterów, naszych pomników, rugują historię Polski ze szkół, promują antynarodową literaturę i nihilistyczną sztukę. Polskość to dla nich nienormalność. Wiara naszych ojców to dla nich wróg. Nie życzą sobie „żeby Polska była Polską” i codziennie pracują nad tym żeby Polski w Polsce było jak najmniej. Towarzystwo Patriotyczne wspiera dzieła, ludzi, postawy służące Polsce."


22 listopada 2019

Figur na figur mawiał święty Igór, czyli uczniowska riposta



Kto gra w brydża, ten zna komunikat zachęcający do przebicia jednej figury wyższą figurą (formy "figur" oraz "Igór" są celowo niepoprawne językowo). Nie przypuszczałem, że będę mógł ją metaforycznie odnieść do tego, co wydarzyło się w województwie małopolskim.

Media społecznościowe aż huczą od ankiety, którą rozesłało Małopolskie Kuratorium Oświaty do wybranych klas jednego z renomowanych liceów ogólnokształcących - V LO im. Augusta Witkowskiego w Krakowie. Jak pisze red. Joanna Cieśla, dobór respondentów powodowany był "życzliwym" donosem, jakoby konkretni nauczyciele ośmielali się rozmawiać z uczniami na tematy społeczno-polityczne.

W preambule do ankiety tak zatem uzasadniono potrzebę jej przeprowadzenia: "(...) ankieta jest częścią kontroli doraźnej, „której celem jest przede wszystkim zebranie informacji na temat jakości pracy szkoły”. Opinie mają być wykorzystane „do opracowania rekomendacji i zaleceń służących rozwijaniu potencjału szkoły”.

Redaktor Joanna Cieśla przytacza treść pytań ankiety, jaką Małopolskie Kuratorium Oświaty przesłało na skrzynki w dzienniku elektronicznym Librus:

- Czy zdarzało się, że nauczyciel podczas lekcji opowiadał o swoim życiu prywatnym oraz prezentował swoje poglądy polityczne? Jeśli tak, proszę opisać sytuację oraz wskazać przedmiot i nauczyciela.

- Czy zdarzało się, iż nauczyciel podczas lekcji relacjonował sytuacje, które miały uprzednio miejsce w pokoju nauczycielskim? Jeśli tak, proszę opisać sytuację oraz wskazać przedmiot i nauczyciela


Początkowo sądziłem, że być może jakiś urzędnik chciał być bardziej poprawny politycznie od swojej zwierzchnik, a może któryś z wizytatorów studiuje pedagogikę lub podyplomowo - zarządzanie oświatą, toteż na potrzeby pracy dyplomowej postanowił wykorzystać urząd jako źródło dostępu do respondentów?

Okazuje się bowiem, że: W ankiecie miały znaleźć się imiona i nazwiska pedagogów, o których była mowa. Jednak pomysł spotkał się z oporem zarówno ze strony nastolatków, jak i nauczycieli. Pedagodzy szybko wychwycili, że ankieta roi się od błędów ortograficznych i językowych. Z kolei uczniowie zwrócili uwagę, że pytania dotyczą wyłącznie złych stron sytuacji w liceum..

Niestety, sprawa na tym się nie zakończyła. Uczniowie postanowili dać nauczkę nadzorowi pedagogicznemu. Wykazali się przy tym umiejętnościami w zakresie zhackowania i zaspamowania kuratorium (...) bzdurnymi odpowiedziami Urządzili zawody, kto napisze najszybszą i najskuteczniejszą aplikację, rozbrajającą ankietę zamieszczoną w internecie bez żadnych zabezpieczeń. Jak informuje Polityka, w związku z tym do kuratorium w jedną noc przyszło prawdopodobnie kilkadziesiąt tysięcy bzdurnych odpowiedzi na ankietę".

W sieci pojawiła się też kontr-ankieta dotycząca małopolskiej kurator Barbary Nowak:


"ankieta w pełni anonimowa, niezbierająca adresów emailowych - 19 listopada 2019 r. * Required

Czy kurator małopolska to właściwy człowiek, na odpowiednim miejscu? *
Tak
Nie
Nie mam zdania

Czy kurator małopolska posiada odpowiednie kwalifikacje do piastowania swojej funkcji? *
Tak
Nie
Nie mam zdania

Czy moralnym jest, aby kurator małopolska zachęcała uczniów i rodziców do anonimowych donosów na nauczycieli? *
Tak
Nie
Nie mam zdania

Czy wstydzisz się za to, że kurator małopolska jest twarzą edukacji i oświaty w Polsce? *
Tak, wstydzę się
Nie, nie widzę problemu
Nie mam zdania
Nie wstydzę się

Czy Twoim zdaniem kurator małopolska powinna zostać natychmiast odwołana ze swojej fukcji? *
Tak
Nie
Nie mam zdania

Jaką ocenę za całokształt wystawiłbyś pani kurator małopolskiej? *
bardzo nisko
1
2
3
4
5
bardzo wysoko

Jakie proponujesz zmiany? *
Your answer

Czy kuratoria w Polsce spełniają swoją rolę? *
Tak
Nie
Nie mam zdania

Jest Pan/Pani: *
nauczycielem
rodzicem
inne
Jest Pan/Pani: *
kobietą
mężczyzną

W jakim jest Pan/Pani wieku: *
25-32
33-40
41-49
50-60
61-65
powyżej 65



Ponoć raport z tej diagnozy poznamy w tych dniach. Zdaniem inicjatora akcji - Janusza Aftyka - “wyniki i komentarze są miażdżące”. Dowiedziawszy się o tym sondażu kuratorka oświaty wydała "Oświadczenie" następującej treści:

W związku z nieprawdziwymi informacjami zawartymi w artykułach pani Olgi Szpunar ,,Czy nauczyciel opowiada o swoim życiu i o tym, co dzieje się w pokoju nauczycielskim? Kuriozalna ankieta Kuratorium w V Liceum Ogólnokształcącym” z dniu 7 listopada 2019 r. oraz ,,Strajk włoski w V LO. Nauczyciele mówią: dość! I odwołują imprezy” z dnia 13 listopada 2019 r. opublikowanymi w Gazecie Wyborczej, Małopolski Kurator Oświaty informuje, iż przeprowadzona w dniach 29 i 31 października 2019 r. kontrola doraźna w V Liceum Ogólnokształcącym im. Augusta Witkowskiego w Krakowie zaplanowana została w związku z pismem, które do Małopolskiego Kuratora Oświaty złożyło troje absolwentów Szkoły.

Pismo zawierało zarówno imiona i nazwiska autorów, jak i też adres do korespondencji, adres mailowy i telefon kontaktowy. Autorzy pisma spotkali się również z wizytatorami Kuratorium Oświaty w Krakowie i w rozmowie podtrzymali zarzuty stawiane jednemu z nauczycieli, który nadal pracuje w Szkole. Przedstawione w piśmie i podczas rozmowy zarzuty dotyczyły m.in. rzekomego łamania przez Nauczyciela zasady apolityczności szkoły poprzez prezentowanie na zajęciach dydaktycznych swoich poglądów politycznych oraz rzekomego łamania Praw Dziecka oraz Ucznia m.in. tych zdefiniowanych w art. 19 Konwencji Praw o Prawach Dziecka.

Należy z całą stanowczością podkreślić, iż waga stawianych zarzutów, a przede wszystkim ich bezpośredni związek z bezpieczeństwem psychicznym uczniów, wymagał zaplanowania i zrealizowania czynności kontrolnych w sposób możliwie zróżnicowany i z udziałem różnych grup docelowych. Jednocześnie osoby upoważnione przez Małopolskiego Kuratora Oświaty do przeprowadzenia kontroli zapewniły Dyrektorowi Szkoły czynny udział we wszystkich etapach kontroli, zgodnie z zapisami rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia 25 sierpnia 2017 r. w sprawie nadzoru pedagogicznego. Przedłożono Mu również kwestionariusz ankiety adresowanej do uczniów przed jej przekazaniem respondentom.

W dniu 5 listopada 2019 r. Dyrektor Szkoły poprzez wiadomość w dzienniku elektronicznym zaprosił uczniów wybranych klas do wypełnienia ankiety internetowej. Udział w ankiecie internetowej był w pełni dobrowolny, o czym uczniowie zostali poinformowani. Sposób skonstruowania kwestionariusza ankietowego umożliwiał uczniowi wybór odpowiedzi neutralnej (np. „nie wiem”, „nie mam wiedzy”), a przejście do kolejnego pytania ankietowego nie było warunkowane udzieleniem odpowiedzi na pytania poprzedzające. W chwili rozpoczęcia przez ucznia wypełniania ankiety, widoczne były wszystkie pytania – możliwym było więc w każdym przypadku przeczytanie całości ankiety, a następnie pozostawienie wszystkich pytań bez udzielenia odpowiedzi.

W dniu 6 listopada 2019 r., w trakcie analizy danych ankietowych na jaw wyszło, iż dane te zostały zniekształcone przez program automatycznie odpowiadający na pytania ankietowe tzw. bot. W opinii Małopolskiego Kuratora Oświaty inspirowanie do stworzenia, a następnie uaktywnienie takiego oprogramowania jest działaniem nagannym, nie licującym z zasadami etyki i godzącym w porządek prawny. Jest także podżeganiem do nieposłuszeństwa wobec osób pełniących funkcje nadzorcze w systemie oświatowym państwa. Jako pedagog i wychowawca, ze smutkiem stwierdzam, iż przedstawianie tego typu działań, w cytowanych powyżej artykułach prasowych, w sposób mogący sugerować ich pochwałę, świadczy o upadku kultury dziennikarskiej w Polsce.

Niezależnie od wskazanych działań, które zakłóciły przebieg czynności kontrolnych, Małopolski Kurator Oświaty będzie dążył do wszechstronnego wyjaśnienia sprawy i ustalenia stanu faktycznego. Nie do zaakceptowania bowiem jest próba wymuszenia na Małopolskim Kuratorze Oświaty odstąpienia od czynności, których celem jest ochrona Praw Dziecka i Ucznia.


Opinia publiczna zapewne nie dowie się o rzeczywistych powodach przeprowadzenia tego sondażu, który ma jednoznacznie nieetyczny charakter. Autor tego narzędzia powinien przeprosić uczniów za swoją (lub narzuconą mu) inicjatywę, by młodzi ludzie nigdy więcej w swoim życiu nie byli proszeni o tak nieetyczne badanie opinii o innych. W tego typu sprawach należy prowadzić bezpośrednie rozmowy z osobami, których one dotyczą.

Jakie świadectwo wystawiają sobie absolwenci LO, którzy dopiero po opuszczeniu szkoły skierowali "zarzuty" pod adresem nauczycieli? Czyżby prowadzili własną grę polityczną? Nie stać ich było na aktywność w samorządzie uczniowskim, który ma możliwość wyrażania opinii o nauczycielach? Gdyby działali w Radzie Szkoły, mogliby nawet skierować swoje "zarzuty" do organu prowadzącego szkołę czy nadzoru pedagogicznego.

Jednak bez wiedzy na ten temat, trudno się wypowiadać. Są jeszcze inne powiedzenia brydżowe: "Trzecia ręka bije", albo "Nie graj bawole, czego nie ma na stole", "Mówiła matula, nie wychodź spod króla", "Kto nie ściąga atutów, ten chodzi bez butów". Jak sądzicie, które z nich pasuje do reakcji kuratoryjnych urzędników?


(fot. WIKIPEDIA)

21 listopada 2019

Zakończyła się rejestracja wyborców do komitetów naukowych PAN



Jeszcze wczoraj władze m.in. mojej uczelni kierowały mejla: Subject: PILNE / Wybory do Komitetów PAN. Importance: High

Szanowni Państwo,
W związku z wyborami do Komitetów Naukowych PAN proszę o przypomnienie pracownikom ze stopniem doktora habilitowanego i tytułem profesora o tym, że dzisiaj (20.11.19.) upływa termin rejestracji w wyborach do Komitetów Naukowych PAN. Informacje dot. wyborów są dostępne na stronie https://wyborykomitety.pan.pl/.

Rejestracja odbywa się do 20.11.2019 r.! w systemie wyborczym poprzez ww. stronę. Proszę również o dopilnowanie, aby informacje dot. szczególnie stopni naukowych, tytułów, adresów e-mail, itp. pracowników na stronach Uczelni i Wydziału oraz w systemie ORCID były na bieżąco aktualizowane z racji tego, że weryfikacja będzie odbywać się w oparciu o zgromadzone tam dane.

HARMONOGRAM WYBORÓW CZŁONKÓW KOMITETÓW NAUKOWYCH PAN

12-20.11.2019 rejestracja kandydatów w systemie wyborczym

22.11-4.12. 2019 weryfikacja zgłoszeń przez komisje działające w komitetach PAN

5-6.12.2019 weryfikacja zgłoszeń przez komisje działające przy wydziałach PAN

9-11.12.2019 weryfikacja zgłoszeń w systemie wyborczym

16-20.12.2019 wybory

06-15.01.2020 wybory uzupełniające


W przypadku wyborów także do Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN otrzymałem w dniu wczorajszym - dane na godzinę 9.41 - o liczbie zarejestrowanych pedagogów w systemie wyborczym PAN a będących samodzielnymi pracownikami naukowymi. Mamy najwyższy wskaźnik w Wydziale I Nauk Humanistycznych i Społecznych PAN zainteresowania tymi wyborami. Zarejestrowało się bowiem do tej godziny 252 doktorów habilitowanych i profesorów pedagogiki. To jest bardzo dobra wiadomość, bo świadczy o poczuciu wartości dotychczasowych działań korporacji, która musi stać na straży jak najwyższych standardów w pedagogice jako nauce i w kształceniu pedagogów w naszym kraju.

Zdumiewająca jest jednak druga liczba, na którą wskazano mi w PAN, a z jaką nie spotkamy się w żadnym innym komitecie naukowym, a mianowicie dotycząca osób, które zadeklarowały chęć kandydowania do Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. Jak pisałem wcześniej, a jest to także w komunikacie wyborczym PAN, możemy wybrać maksymalnie 30 samodzielnych pracowników naukowych, a więc osoby o najwyższym autorytecie naukowym na arenie krajowej i międzynarodowej. To powinni być najlepsi spośród najlepszych (primus inter pares).

Być może środowisko akademickiej pedagogiki traktuje ten wybór w innych - jak się wydaje - kategoriach, aniżeli powyższa, skoro ubiega się o członkostwo - dane na godz. 9.41- aż 97 osób. Zapewne towarzyszy temu nieco inna motywacja, a mianowicie, by zapewnić reprezentację subdyscypliny naukowej i/lub własnej uczelni, instytutu lub wydziału bez względu na naukowy status kandydatów.

Oby pomyślne negocjacje, rozmowy i analizy w zakresie wyboru jak najlepszych członków KNP PAN służyły nauce i Akademii, a nie tylko członkom Komitetu. Nie ulega wątpliwości, że jest to prestiż, uznanie, dopełnienie poczucia sensu własnej działalności naukowo-badawczej, ale i ogromna odpowiedzialność za środowisko akademickiej pedagogiki. Warto brać pod uwagę, że na najwyższą pozycję KNP PAN składają się lata zaangażowania i osiągnięć naukowych wielu członków kilku pokoleń.

Na szczyt wchodzi się długo, ale spaść z niego można bardzo szybko.

Życzę zatem nie tylko utrzymania I miejsca w Wydziale I Nauk Humanistycznych i Społecznych PAN, ale także podążania ku szczytom w całej Akademii, by pedagodzy mieli wreszcie swoją godną reprezentację w tej korporacji. W jej bowiem strukturach mamy od wielu lat do czynienia jedynie z systematycznym spadkiem i degradacją, o czym także już wielokrotnie pisałem.

Ps. W czasie ostatniego posiedzenia KNP PAN tej kadencji, które miało miejsce w Lublinie, poinformowałem zgromadzonych, że nie będę kandydował do Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. Nie znajdą mnie Państwo na liście osób, które wyraziły na to zgodę.

20 listopada 2019

Tylko jedna stypendystka MNiSW z pedagogiki



Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego opublikowało listę osób, którym przyznało stypendia dla wybitnych młodych naukowców w 2019 r. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że jest to jeden z przejawów rozwoju dyscyplin naukowych w wyniku aktywności młodych badaczy.
Jest to także symptom jakości pracy kadr akademickich z młodymi naukowcami, ale można też odczytywać ów stan rzeczy jako brak napływu lub utrzymania się najzdolniejszej młodzieży w szkolnictwie wyższym.

Przyznano 211 stypendiów. Podano, że wpłynęło ok. 1,5 tys. wniosków, ale nie wiemy,ile z nich dotyczyło poszczególnych dyscyplin naukowych. Tudno zatem ocenić, jaki był stopień selekcji. O stypendium mogli ubiegać się zarówno doktoranci, jak i młodzi doktorzy.

Postanowiłem przyjrzeć się temu, ilu było wśród najzdolniejszych stypendystów psychologów, pedagogów i reprezentantów nauk socjologicznych, skoro ich dyscypliny znajdują się w tym samym panelu w Narodowym Centrum Nauki?

Wynik jest dość smutny.

PEDAGOGIKA - 1 osoba (doktor Kamila Majewska z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, której Wydział został wchłonięty przez nowy Wydział Nauk Społecznych);

PSYCHOLOGIA - 9 osób reprezentujących: Akademię im. Leona Koźmińskiego w Warszawie (1), Instytut Psychologii PAN (2), UKSW (1), UW (2), UG (1), KUL (1) i SWPS (1);

NAUKI SOCJOLOGICZNE - 7 osób reprezentujących: Akademię im. Leona Koźmińskiego w Warszawie (1), UW(1), UAM (1), SWPS (1), UŁ (1) , UE w Krakowie (1), WSIiZ w Rzeszowie (1).


19 listopada 2019

"Podróż naukowa Profesor Marii Jakowickiej"


Mająca w tym tygodniu miejsce piękna okoliczność połączenia III Międzynarodowej Konferencji "Pedagogika dziecka" z Jubileuszem 70-lecia pracy naukowo-dydaktycznej i 90 Urodzin wybitnej pedagog wczesnej edukacji - Profesor Marii Jakowickiej została dopełniona dwiema monografiami naukowymi, które przygotowały do druku i wydały w Wydawnictwie Uniwersytetu Zielonogórskiego Iwona Kopaczyńska i Marzanna Magda-Adamowicz.


Nie ma nic tak wiążącego przeszłość z teraźniejszością i przyszłością jak właśnie JUBILEUSZ NAUKOWEGO MISTRZA, który staje się międzypokoleniowym łącznikiem temporalno-uniwersyteckim. Kończy się universitas tam, gdzie nie pamięta się o swoich mistrzach, autorytetach, uczonych, którzy ofiarowali swój czas, umysł i serce innym z nadzieją, że chwycą akademickiego bakcyla i z pasją będą realizować własne projekty badawcze oraz kontynuować dokonania czy podejścia do nauki (także krytycznie i samokrytycznie) w trosce o jej jak najwyższy poziom i autonomię.


Przybyli na Jubileusz członkowie najbliższej rodziny Pani Profesor, Jej przyjaciele, współpracownicy, doktorzy i samodzielni już pracownicy naukowi wyrażali swoją wdzięczność i pamięć, które są nośnikiem najwyższych wartości - prawdy, dobra i piękna. Były bowiem szczerze przekazywane życzenia, gratulacje, wyrazy nadziei na kolejne spotkania, dzielono się wspomnieniami i anegdotami z udziałem Pani Profesor, ale także piękne bukiety kwiatów i upominki w postaci książek.




Jak trafnie mówił w swoim adresie prof. Zbigniew Izdebski, były dziekan Wydziału Pedagogiki, Psychologii i Socjologii - on też lubi jubileusze, gdyż są one okazją do wyrażenia szacunku i wdzięczności tym liderom uniwersyteckiej nauki, którzy torowali drogę osobistego rozwoju kolejnym pokoleniom.




Bez takich postaci uniwersytet stałby się jedynie miejscem pracy zawodowej, dydaktycznej z rozproszonymi po zakładach czy katedrach osobami, których w gruncie rzeczy niewiele by łączyło ze sobą. Jeśli padała nazwa - UNIWERSYTET ZIELONOGÓRSKI, PEDAGOGIKA, to bez chwili zastanowienia generowała skojarzenie z Profesor Marią Jakowicką.

Dzisiaj możemy już dodać, że niewątpliwie także z Profesorem Izdebskim, który dzieli swoją służbę akademicką z Wydziałem Pedagogicznym Uniwersytetu Warszawskiego.

Przyjechaliśmy do Zielonej Góry, by wyrazić swój szacunek i pokłonić się przed nestorką, klasykiem polskiej pedagogiki wczesnoszkolnej, a zarazem podzielić się własną refleksją i wynikami badań w zakresie jakże bliskiej Jej problematyki kształcenia i wychowywania dzieci oraz edukowania ich nauczycieli. Dorobek naukowy M. Jakowickiej mieści się w i na pograniczu trzech dyscyplin pedagogicznych nauk: pedagogiki wczesnoszkolnej, pedeutologii i pedagogiki społecznej.


W książce p.t. "Podróż naukowa Profesor Marii Jakowickiej" znajdziemy pełen wykaz Jej rozpraw naukowych z podziałem na monografie, studia r, rozprawy, artykuły naukowe i popularnonaukowe, rozdziały w książkach, ale także wypromowanych doktorów nauk humanistycznych/społecznych w zakresie pedagogiki, dla których była promotorką (6) lub recenzentką (41). Wyjątkowa rzetelność recenzencka i opiniodawcza zaowocowała powierzaniem Pani Profesor oceny osiągnięć naukowców ubiegających się o habilitację (14) czy tytuł naukowy profesora (8).


Na kartach powyższej książki znajdziemy archiwalne fotografie z różnych wydarzeń uniwersyteckich oraz fascynujący wywiad, który przeprowadziła Iwona Kopaczyńska. Poznajemy dzięki temu Panią Profesor w cyklu życia od noworodka po - jak to określono w toku wspomnień - "Żelazną Damę Zielonogórskiej Pedagogiki" na emeryturze. Świadczy o tym wiersz, który napisali współpracownicy p.t. "Jaka jest?":

- Wymagająca od innych, przede wszystkim zaś od siebie.
Rzeczowa, konkretna, często zasadnicza.
Całą sobą mówi: Nie stój! Szkoda czasu!
Czasami myślisz, że w swoim oddaniu nauce i pracy
Nie dostrzega zmian w porach roku,
Zieleni łąk i zachodów słońca,
Dni tygodnia i świąt.

Jest też inna - gdy cudze cierpienie wzbogaca w nadzieję,
Wskazuje światełko w tunelu bezradności,
Dostrzega sens i ręce ma zawsze wyciągnięte do drugiego człowieka,
Cierpi, gdy nie może pomóc,
buntuje, gdy odrzucasz pomoc.

- I jest też taka - po ludzku wątpiąca,
I po ludzki stęskniona za ciepłym słowem,
przyjaznym gestem,
życzliwym uśmiechem,
zwykłą miłością drugiego człowieka.
Czasem masz ochotę ucałować Jej dłonie
I przytulić - jak stęsknioną matkę.

Taka jest..."



Ciekawą formą prezentacji dorobku naukowego M. Jakowickiej są noty i syntetyczne omówienia monografii Jej autorstwa, które przygotowały M.Magda-Adamowicz i I. Kopaczyńska. Są też tu przybliżone prace pod redakcją i współredakcją.



Znakomitym pomysłem było zamieszczenie wywiadów z Jubilatką z różnych okresów aktywności akademickiej, które ukazywały się na łamach regionalnych gazet. Dzięki temu mamy wgląd w ontogenezę życia Jubilatki, ale i ewolucję dziejów oświaty powszechnej w naszym kraju.

Naukoznawcy znajdą w tej publikacji ciekawe wątki dotyczące warsztatu naukowego i podejścia do kształcenia kierunkowego oraz kadr akademickich. Warto udać się w tę podróż wraz z Bohaterką wyprawy do świata universitas.




"

18 listopada 2019

Pedagogika dziecka


W dniu dzisiejszym rozpoczyna się III Międzynarodowa Konferencja Naukowa - "PEDAGOGIKA DZIECKA. TRADYCJE DLA WSPÓŁCZESNOŚCI" - także z myślą uczczenia pięknego Jubileuszu 90-lecia życia i 70-lecia pracy zawodowej wybitnej pedagog wczesnoszkolnej - prof. dr. hab. Marii Jakowickiej. Komitet Nauk Pedagogicznych PAN objął patronatem tę debatę, zaś kilka miesięcy temu w imieniu Kapituły Komitetu został wręczony Pani Profesor MEDAL ZA ZASŁUGI DLA ROZWOJU POLSKIEJ PEDAGOGIKI.

W tegorocznej debacie, którą organizuje Wydział Pedagogiki, Psychologii i Socjologii wraz z Zakładem Pedagogiki Przedszkolnej i Wczesnoszkolnej Uniwersytetu Zielonogórskiego uczestniczą - oprócz polskich akademików - także naukowcy z Turcji, Ukrainy, Czech i Słowacji.

Celem konferencji jest dyskusja nad teoriami i praktykami, tradycjami i wyzwaniami edukacyjnymi w odniesieniu do dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym w Polsce i na świecie. Współczesne nam czasy z uwagi na wykładniczo narastające zmiany w różnych obszarach życia człowieka są źródłem dylematów dotyczących edukacji dzieci. Problemy, będące konsekwencją przemian cywilizacyjnych, przed którymi stają współcześni pedagodzy, wymagają ciągłego rekonstruowania dotychczasowych doświadczeń, przyglądania się różnym perspektywom i kontekstom. Konferencja jako spotkanie różnych środowisk stanowi doskonałą formę społecznej wymiany punktów widzenia, możliwości i ciekawych rozwiązań.



Adresatami konferencji są przedstawiciele: 1) środowisk akademickich (badacze, teoretycy), 2) środowisk oświatowych (kadra kształcąca i doskonaląca zawodowo nauczycieli, wychowawców i opiekunów dzieci), 3) praktycy, nauczyciele-nowatorzy, 4) dyrektorzy placówek edukacyjnych, 5) twórcy szkół, przedszkoli (i innych placówek edukacyjnych) programów i klas autorskich, 6) politycy oświatowi, działacze stowarzyszeń edukacyjnych, przedstawiciele nowatorskich ruchów pedagogicznych.

W tegorocznej konferencji proponujemy podjąć dyskusję wokół problematyki inspirowania i wspierania rozwoju dziecka z perspektywy historycznej i aktualnej oraz alternatywnych teorii i praktyk edukacyjnych polskich i znanych na świecie, starając się ukazać aktualne tendencje, kierunki zmian. Chcemy też ukazać istotę, sens, znaczenie i miejsce dziecka w podejmowanych poszukiwaniach teoretycznych, w propozycjach i rozwiązaniach. W czasie dwudniowych obrad obejmiemy refleksją pedagogikę dziecka w Polsce i poza granicami. Krytycznie przyjrzymy się toczącym się zmianom, reformom, innowacjom i ich społecznemu odbiorowi.

Problematyka obrad obejmie następujące bloki tematyczne:

1. Źródła i geneza pedagogiki dziecka.

2. Dydaktyczne obszary pedagogiki dziecka.

3. Przestrzeń wychowawcza rozwoju dzieci.

4. Diagnozowanie i rozwijanie zdolnych i twórczych dzieci.

5. Nauczyciel dzieci wczesnej edukacji.

6. Środowisko informatyczne źródłem inspirowania i wspierania rozwoju dzieci.

7. Światowe i polskie tendencje w pedagogice dziecka.

Jak widać, poruszone będą kwestie kształcenia intelektualnego i emocjonalnego dzieci, uwzględniania ich uzdolnień, zainteresowań oraz praw. Ważne jest respektowanie tych praw w pracy pedagogicznej w przedszkolach oraz szkołach, jak i przygotowanie młodszych uczniów do funkcjonowania w dorosłości. Podjęte będą też problemy rozwijania kompetencji językowych czy konstruowania szkoły jako kultury dobra wspólnego. Nie bez znaczenia będą tu kwestie kształcenia i adaptacji zawodowej nauczycieli, ich roli w budzeniu świadomości patriotycznej i regionalnej wychowanków.


17 listopada 2019

"School sucks. Czy szkoła musi być do du*y?"


O autobiograficznej książce nauczyciela - Krystiana Ostrowskiego, który - jak podaje - nigdy by jej nie napisał, gdyby nie jego nauczyciele starający się o to, by szkoły nigdy nie ukończył - dowiedziałem się na fejsbuku już kilka miesięcy temu. Zainwestowałem w ten tytuł, ale Autor chyba rozpoznał mój profil, bo przysłał mi dodatkowo jeszcze jeden egzemplarz. Super gość. Podarowałem ją biednemu doktorantowi.

Niestety, liczne obowiązki sprawiły, że lektura musiała czekać na półce publikacji do przeczytania w dalszej kolejności. Dla wielu jednak nauczycieli - nie tylko K. Ostrowskiego - powinna być podstawową lekturą, by mogli przejrzeć się w niej jak w społecznym zwierciadle i spróbować wreszcie zrozumieć, że uczeń jest OSOBĄ, bohaterem ich codziennych zmagań pedagogicznych, "być może czasami bezsensownych", ale mogących okazać się w przyszłości "ich światłem, skrzydłami i źródłem inspiracji", bez miłości których ich "praca byłaby do du*y".

Książka jest napisana w hiphopowej stylistyce (z niedostrzeżonymi przez konsultantkę językową błędami ortograficznymi), toteż roi się w niej od wulgaryzmów, nowotworów słownych, szerowanych przypałów, bez których zapewne Autor nie mógłby zbliżyć się do poziomu swoich uczniów. Można odnieść wrażenie, że dał się uwieść codziennemu językowi swoich uczniów, którzy bez wulgaryzmów właściwie nie potrafią już wyrażać swoich stanów uczuciowych czy poznawczych doznań. Niski kod kulturowy przebija się do centrum komunikacji społecznej, zaś jego nośnikiem staje się popkultura wpisana w proces (samo-)kształcenia młodzieży i części nauczycielstwa.

Jak sam pisze o sobie nie przeczytał w liceum ogólnokształcącym ani jednej lektury obowiązkowej, zaś większość lekcji języka angielskiego spędził za drzwiami za gadanie, a mimo to nie tylko zdał maturę, ale i ukończył studia na kierunku pedagogika i filologia angielska. Z treści książki i zamieszczonych w niej fotografii, uczniowskich opinii czy komentarzy, które wcześniej zostały opublikowane na jego web-stronie a uzupełnione zostały przez pierwszych czytelników manuskryptu, zanim ten trafił do drukarni.

Dobrze, że jest zamieszczony słowniczek school sucks, to nie będzie kłopotu ze zrozumieniem takich słów czy skrótów, jak np. bagiety, hgw, inba, jprd, kminić, nieogar, proposować czy zdisować. Nie trzeba mieć tej książki, by poznać jedną z polskich szkół "od podszewki" i dowiedzieć się, że może być miejscem "całkiem spoko - jako miejsce spotkań towarzyskich przede wszystkim (...) Głównym więc powodem, dla którego może być do dupy, to system edukacji wymyślony przez jakiegoś debilnmego ministra czy myśliciela kilkaset lat temu, którego do dziś - mimo, iż społeczeństwo podobno mądrzeje z roku na rok - nikomu nie udało się ani znieść, ani nawet zmienić". (s. 32).

Książka jest "odjazdowa" w każdym calu, począwszy od tytułu, stopki redakcyjnej (obejmuje m.in. konsultanta prawnego, kopalnię niekonwencjonalnych pomysłów, makijażystkę, kaskaderów, przypały, odpały, konsultantów w sprawie beki, poskładacza i kawkę z prądem czy osobę od doradztwa i pierniczenia), ilustracji, zdjęć, cytatów, wielu zakładek z cytatami, luźno włożonych listów do rodzica i do nauczyciela i rysunków satyrycznych. Nie ulega wątpliwości, że Ostrowski nie zamierza tu jednak nikogo zdisować.

Publikacja nie ma wiele wspólnego z narracją w wysokim kulturowo kodzie językowym, jaki znajdziemy w książkach - także blogera i nauczyciela (tyle, że języka polskiego) - Dariusza Chętkowskiego z XXI LO w Łodzi. No i bardzo dobrze, bo tak jak różni są uczniowie, tak i odmienni są ich nauczyciele. W przypadku Krystiana Ostrowskiego mamy do czynienia z pajdocentryczną postawą pedagoga, o jaką upominał się przed ponad osiemdziesięciu laty Janusz Korczak, a mianowicie, by to wychowawcy zniżyli się do swoich wychowanków i przestali grać z nimi "fałszywymi kartami": "Od zarania wzrastamy w poczuciu, że większe - ważniejsze od małego" (J. Korczak, Prawo dziecka do szacunku).

Tymczasem dla Autora książki-nauczyciela młodszy, mniej doświadczony i niewykształcony jeszcze uczeń jest kimś wielkim, znaczącym, także dla niego. Jeden z rozdziałów (Lekcja 11) poprzedza nawet cytatem z Korczaka: "Całe wychowanie współczesne pragnie, by dziecko było wygodne, konsekwentnie krok za krokiem dąży, by uśpić, zniszczyć wszystko, co jest wolą i wolnościa dziecka, hartem jego ducha, siłą jego dążeń i zamnierzeń. Grzeczne, posłuszne, dobrem wygodne, a bez myśli o tym, że będzie bezwolne wewnętrznie i niedołężne życiowo" (za" s. 114).

Być może sposób opisywania szkoły i zachodzących w niej relacji międzyludzkich jest jakąś odtrutką od toksyn, których Ostrowski sam doświadczył w latach uczniowskiej poniewierki. Musiał doświadczać i nadal spotyka w tej profesji pseudonauczycieli - (...) nieszczęśliwych, smutnych, samotnych, rozczarowanych życiem, niewychowanych, niewykształconych - dobra, wystarczy - pseudonauczycieli, którzy sami nie bardzo wiedzą, jak poradzić sobie ze swoim beznadziejnym życiem i jeszcze próbują mieć jakikolwiek wpływ na coś tak ogromnie cennego, tak niezwykłego i niepowtarzalnego, jak życie drugiego człowieka - w tym przypadku ucznia" (s. 33).


Ostrowski szacuje, że pseudonauczycieli jest w szkołach nawet 90 proc. Moim zdaniem mocno przesadził. Dobrze jednak, że o sobie znanych kreaturach pisze jako tych, którzy nie powinni pracować w szkole, bo tylko śledzą profile swoich uczniów na fejsbuku, by wypatrzywszy tam negatywne opinie o sobie czy innych pedagogach, donieść do dyrekcji "jak najgorszy jebany kapuś".

Autor dzieli się z nami niezwykle trafnymi obserwacjami, szczególnie w odniesieniu do nauczania dzieci w szkołach publicznych języka angielskiego. Jak stwierdza: (...) większość szkół totalnie nie jest przystosowanych do nauki tych dzieci i raczej nigdy nie będzie. Taka prawda. Te dzieci chodzą do szkoły ale czy się tam uczy czegoś pożytecznego? Czy jeśli po trzech latach nauki języka obcego znają pięćdziesiąt słów to to jest powód do dumy i chwały systemu edukacji? Po cholerę oszukuje się ich rodziców, że ich dziecko uczy się języka? Ono chodzi na lekcje. (...) I żeby było jasne - nie ma w tym winy nauczycieli, którzy choćby nie wiem jak się starali, choćby się zesrali, nie są w stanie nic zrobić, by ten system zmienić. Szkołą marnuje bezcenny czas człowieka od pierwszych lat jego życia i z każdym rokiem życia ucznia jest coraz gorzej" (s. 43)

Każdy z rozdziałów określanych w tej książce mianem "lekcji" zawiera introwertyczne wspomnienia Ostrowskiego z jego dzieciństwa i szkolnych doświadczeń, także w nauczycielskiej już roli. Zapamiętał z przedszkola jedną z nauczycielek, która pozwalała mu czytać innym dzieciom bajki, czy z ogólniaka nauczycielkę sztuki, gdyż dostrzegała w nim talent i wzmacniała jego poczucie wiary w siebie. Studenci pedagogiki mogą dekonstruować tekst, by odnaleźć w nim wskaźniki efektywności kształcenia i wychowania.

Rozkłada na czynniki pierwsze nonsensowne zasady oceniania zachowania uczniów oraz odpowiada na pytanie - czy oceny mają jakieś znaczenie w życiu? Wolałby, żeby uczniów doceniano zamiast oceniano. Nauczyciele wymagają od swoich podopiecznych tego, czego sami nie przestrzegają, a przecież (...) nauczyciel też człowiek i czasem poprzeklinać sobie lubi" (s. 53). Jego zdaniem, przeklinanie przez uczniów nie powinno być negatywnie sankcjonowane, gdyż uczniowie wyrażają w ten sposób swoje postawy i emocje w sposób nieświadomy, a wyuczony w dzieciństwie w domu czy poza szkoła. Pyta: "Czy po języku można oceniać serce człowieka? Niestety, tak zwane normy społeczne sprawiają, że automatycznie i niesprawiedliwie spojrzymy na takiego Janusza i stracimy okazję do poznania wartościowej osoby" (s. 52).

Podobnie, jak Janusz Korczak uważa, że nauczyciele powinni być oceniani tą samą miarą, jaką sami oceniają swoich uczniów. Ujawnia też powody kontestacyjnych zachowań uczniów, lekceważenia przez nich (niektórych) nauczycieli, nieodrabiania prac domowych, ściągania itp. Podobnie demistyfikuje patologiczne zachowania swoich nauczycieli ze szkoły, co to na dyżurze w czasie przerwy lub w trakcie lekcji z jakiegoś powodu na uczniów "drą ryja".

Pisze: "Jak widzę takiego ucznia przepisującego zadanie domowe z zeszytu koleżanki, która jest fajna, bo dała ściągnąć, a może jeszcze nawet ładna, więc ściąga się tym bardziej przyjemnie, to mówię sobie:
- Ja pierdzielę, przecież to samo robiliśmy, gdy ja byłem w szkole. Tyle lat i nic się nie zmienia
" (s. 67).

Każdy z rozdziałów poświęcony jest innej patologii szkolnej, edukacyjnej, zdarza się, że i nauczycielkom konkretnych przedmiotów z jego liceum. Oj, dostaje się tu słodkiej Mariannie z ładnymi piersiami, czyli pani od gegry, niezwykle uzależnionej od nikotyny polonistce Basi, suchej Irence od historii czy bezlitosnej jak Herod matematyczce Justynce. Wszystko to potwierdza pozór, antywychowanie, zaprzeczenie założonym funkcjom czy brak autorefleksji. Jest tu mowa m.in. o wydawaniu uczniom świadectw z czerwonym paskiem, które stają się dla niektórych uczniów i ich rodziców przyczyną do podlizywania się nauczycielom. Przeciwnicy oceniania, nauczania do egzaminu, zadawania prac domowych znajdą w książce wsparcie, podobnie jak nauczyciele z problemami układu trawienno-wydalniczego.

Ci, którzy pracują w szkole, bo mają taką pasję, znajdą na kartach tej książki coś dla siebie, kiedy w rozdziale (lekcji) 14 pada odpowiedź na pytanie: Czy szkoła musi być do dupy dla nauczyciela? Rzecz bowiem dotyczy możliwości, a raczej jej braku ze względu na złowieszczy głos MENu, bycia dobrym nauczycielem, "Ale tak, wiesz, w pełni, na serio, bez ściemy". On sam wierzy (...) że nawet te najgorsze mendy i skurczybyki, które męczą uczniów w szkole już samą obecnością, gdzieś tam na samym dnie serca mają jeszcze resztkę miłości i że raz na jakiś czas słyszą głos swego sumienia przypominający im, że przecież jedyne, o co w tym wszystkim chodzi, to dobro ucznia" (s. 271).

Chyba K. Ostrowski miał w czasie studiów kontakt z pedagogiką krytyczną, w tym z filozofią (lub jej opracowaniem) Michela Foucaulta, kiedy przywołuje obraz szkół produkujących zhomogenizowane roboty czy wdrażających (...) System Alcatraz, gdzie nauczyciel dyżurujący pełni rolę kapo i pilnuje, czy dzieci maszerują równo w kółeczku, zamiast relaksować się na przerwie (s.185) czy takie, w których nauczycielowi nie wolno poświęcać lekcji na dyskusje z uczniami, gdyż nauczyciel ma przygotowywać uczniów do egzaminu, a nie uprzyjemniać im czas pobytu w szkole.

Jest tu wiele zabawnych wydarzeń, anegdot, dowcipnie opisanych nauczycielek, ich wyglądu, zachowań, wypowiedzi, sposobów reagowania na uczniowskie prowokacje, ale i własnych myśli, spostrzeżeń, których one nigdy nie usłyszały, gdyż jako uczeń nie chciał być wobec nich nieuprzejmy. Jak pisze: "Bo gdybym mógł, powiedziałbym: - Nie pracujesz już w szkole? To zajebiście. Przynajmniej nie męczysz już kolejnych pokoleń młodzieży swoją osobą" (s. 207).

Książka jest w swej treści wysoce moralizatorska, głównie dla nauczycieli i rodziców uczniów, by mogli lepiej zrozumieć swoje błędy wychowawcze czy dydaktyczne, albo na odwrót. Sporo tu potocznej mądrości życiowej, stawianych sobie pytań bez odpowiedzi, bo nie ma na nie czasu i ochoty (zob. Lekcja 18). Niektóre moralitety nawet bolduje: "To, co naprawdę ważne, czyli przyjaźń i budowanie relacji z innymi ludźmi, staje się albo luksusem, na który mogę pozwolić sobie od święta, gdy nie jestem zajęty, albo czymś drugo lub trzecioplanowym, ustępującym miejsca zdobywaniu wiedzy i ocen (a później kasy) (s. 218).

Dzieli się też własnym przesłaniem do młodego pokolenia: "Każdy dostaje też od Boga jakiś talent i wierzę, że każdy rodzi się wyjątkowy: nie ma na świecie nikogo, kto jest taki, jak Ty. Nie ma nikogo, kto mógłby Cię zastąpić i żyć Twoim życiem. To, jak daleko zajdziesz i kim będziesz, zależy od Ciebie i wielu osób, które spotkasz na swej drodze i od tego, na ile pozwolą Ci odkryć Twój talent, rozwinąć skrzydła i wznieść się wysoko. Nie ma ludzi przeciętnych, zwykłych czy nie zdolnych: są ci, którzy nie odkryli swego talentu lub go zaniedbali i nie rozwinęli"(s. 257).
Przywołana przeze mnie publikacja kończy się pedagogicznym credo autora-nauczyciela, ojca czwórki dzieci, męża - jak pisze - wspaniałej żony - Lucy, który kieruje swoje sentencje do uczniów. Zależy mu bowiem na tym, by uczęszczali do szkoły z radością i wracali z niej zadowoleni czekając na kolejny dzień i spotkanie z nauczycielami, którzy ich rozumieją i potrafią ich wspierać w rozwoju. Skoro muszą chodzić do szkoły, to powinni nauczyć się ja przeżyć, znaleźć w sobie to, co się kocha, by nie unieszczęśliwiać siebie i innych.

"łatwiej się żyje z uśmiechem na twarzy. Życie jest prostsze gdy nie traktujesz wszystkiego na serio, gdy masz dystans do niego (życia), do siebie samego, do wszystkich ludzi. Gdy nie bierzesz zupełnie na serio ani nauczycieli, ani szkoły, ani całego systemu edukacji, bo wiesz, że tak naprawdę to tylko od Ciebie zależy, czy będziesz szczęśliwy i zadowolony z życia" (s. 317). No i nigdy się nie poddawaj! Idź swoją drogą! Słuchaj głosu swego serca.

Jest tu niezwykle wzruszające opowiadanie o jego uczniu-Mateuszu, który prawdopodobnie popełnił samobójstwo rzucając się pod pociąg. Jeśli chodził do szkoły, to tylko na jego lekcje z języka angielskiego. Poruszający jest zapis wymiany między nimi myśli, formułowanych przez ucznia oczekiwań, sygnałów o dogasającym w nim sensie życia.

Autonarracja Krystiana Ostrowskiego może być dla scenarzysty filmowego doskonałą inspiracją i materiałem na pełny humoru i miejscami wzruszających zwrotów akcji film fabularny. Może mielibyśmy opowieść filmową o polskim Keating'u? Może któryś z reżyserów podjąłby się tego zadania, bo jest to ewidentnie talent pedagogiczny nauczyciela z charyzmą, odlotowego, pozytywnie zakręconego, który pracuje w szkole, by pokazać uczniom, że można żyć razem w zgodzie z wartościami humanistycznymi dostrzegając wzajemnie swoje ograniczenia i szanując prawo do wolności, odmienności oraz własnych słabostek. A że od czasu do czasu przeklnie? Jemu to pasuje.