12 czerwca 2021

Drogowskazy edukacji

 



Minęło 30 lat transformacji ustrojowej Polski, w toku której pierwsza dekada lat 90. XX wieku zaowocowała niezwykle dynamicznym rozwojem innowacji i eksperymentów pedagogicznych w szkolnictwie państwowym, przekształcanym wraz z rozwojem samorządności w szkolnictwo publiczne. Okres zachwytu nauczycieli pedagogiczną wolnością, otwarcia się także rodziców i uczniów na możliwe zmiany w edukacji zorientowanej na dobro ich dzieci, wzmacnianie potencjału rozwojowego młodych pokoleń przez nauczycieli autorskich szkół, klas, zajęć i środków dydaktycznych zakończył się wdrożeniem przez rządzących odgórnie sterowanych reform ustroju szkolnego i zmian programowych oraz unormowań prawnych w oświacie. 

Od rozkwitu szkolnictwa alternatywnego, bogactwa form, metod i treści kształcenia oraz zróżnicowania modeli wychowawczych przeszliśmy do coraz bardziej podporządkowanych rozwiązań systemowych, które narzucane są przez zmieniające się co kilka lat formacje polityczne w resortach edukacji. To dowód na to, że demokratyzacja relacji międzyludzkich w polskiej szkole (i nie tylko) to zadanie przekraczające wyobraźnię i kompetencje rządzących, niezależnie od reprezentowanych przez nich orientacji politycznych. 

Doświadczenie szoku transformacyjnego, otwarcie na Zachód, w końcu członkostwo w Unii Europejskiej — to wydarzenia, które nie zrobiły większego wrażenia na (od)twórcach polityki oświatowej. Szkoła pozostała miejscem indoktrynacji i presji uspołecznienia, kosztem jej najważniejszej misji — uczłowieczenia przez wychowanie. 

Rozpoczynamy nową serię wydawnicząktóra ma przywrócić prawo do wolności (w) edukacji jako gwaranta i warunku sine qua non najwyższej jej jakości, bo powiązanej z poczuciem sprawstwa i odpowiedzialności oraz rzeczywistej partycypacji nauczycieli, uczniów i ich rodziców w tworzeniu lepszej edukacji. Lepszej, bo oznaczającej szkołę zorientowaną na rozwój uczniów, nauczycieli i rodziców jako wspólnoty, a nie na realizację wąsko pojmowanych interesów partii politycznych, kościołów, różnych organizacji społecznych czy globalnych podmiotów gospodarczych.

Zawarte w tytule serii słowo „drogowskazy” jest metaforą oznaczania szlaków dla innej edukacji za pomocą słowa i obrazu, ich pogłębionych znaczeń, doznań i wyobrażeń, wskazujących możliwe kierunki rozwoju odszkolnionej edukacji. Szkołę można wymyślać na nowo, inaczej niż przewiduje to powszechnie obowiązująca w Polsce doktryna kształcenia i wychowywania uczniów w podejściu etatystycznym, skoszarowanym i systemowo ograniczającym mentalność kolejnych pokoleń. 

Edukacja musi być dobrem wspólnym, ponadpartyjnym, otwartym na różnice, a zarazem poddawanym oddolnej kontroli i wsparciu sił społecznych, zatroskanych o człowieka i głębię jego człowieczeństwa, a nie tylko wizję efektywnie zorganizowanego społeczeństwa. Tak jak napisy umieszczane przy drodze lub przy skrzyżowaniach, nierzadko na kamiennych drogowskazach, zapewniają możliwy kierunek wędrówki, a przy tym są odporne na wiatr, deszcz czy zmiany temperatur, tak też oferowane w tej serii drogowskazy uczonych i nauczycieli XXI wieku chronią zarówno tradycyjne, jak i innowacyjne rozwiązania edukacyjne. 

Drogowskazy te stawiane są na fundamentach prawdy, wolności, pasji poznawania i doznań z tym związanych — empatii i sympatii. Jako praktycy edukacji i badacze jej teorii zapraszamy na wędrówkę po najstarszych i najnowszych szlakach wychowania, kształcenia, uczenia się i samospełnienia. 

Nauczyciele - dyrektorzy przedszkoli i szkół, którzy myślicie i działacie jak nauczyciele profesjonalnej i odpowiedzialnej wolności - podzielcie się swoimi doświadczeniem, rozwiązaniami, własnymi dokonaniami z innymi, by uwierzyli, ze nie są sami, że nie są Ikarami, którym partyjna władza spala skrzydła wyobraźni, pozbawia ich autonomii działań dla dobra dzieci czy młodzieży. 

Zapraszam do serii wydawniczej nauczycieli szkół publicznych i niepublicznych, naukowców prowadzących badania edukacji alternatywnej.  Ta seria należy do Was.       

 

11 czerwca 2021

Komitety naukowe PAN przeciwne projektowi wprowadzenia do systemu polskiego szkolnictwa wyższego m.in. nowej kategorii uczelni




Stanowisko Komitetu Polityki Naukowej w sprawie projektu zmiany ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce oraz ustawy – Przepisy wprowadzające ustawę – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (numer w wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów – UD 201)

 

Komitet Polityki Naukowej negatywnie opiniuje przedłożony projekt ustawy zarówno w zakresie wprowadzenia do systemu polskiego szkolnictwa wyższego nowej kategorii uczelni zawodowej zwanej akademią praktyczną, jak i w zakresie zmian dotyczących nabywania przez uczelnie zawodowe uprawnień do kształcenia przygotowującego do wykonywania zawodu nauczyciela. Ustawa „Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce” z dnia 20 lipca 2018 roku wyróżnia dwie grupy uczelni: uczelnie akademickie (art. 14) oraz uczelnie zawodowe (art. 15) wyznaczając im różne zadania i przyznając im odmienne uprawnienia w zakresie prowadzenia badań naukowych oraz kształcenia. Art. 16 ust. 1 tejże ustawy jednoznacznie zastrzega nazwę akademia dla uczelni akademickiej.

 

Proponowane zatem stosowanie nazwy akademia praktyczna dla grupy uczelni zawodowych burzy ład terminologiczny i związany z nim ład kompetencyjny uczelni akademickich oraz zawodowych. Intencją wnioskodawcy jest wyróżnienie różnych kategorii uczelni zawodowych, tak aby ich nazwa odzwierciedlała ich aspiracje oraz potwierdzała wysoką jakość i skuteczność kształcenia na kierunkach o profilu praktycznym. KPN uznaje ten pomysł za ciekawy i godny dalszej dyskusji. Stanowczo jednak podkreśla, że tego typu zmiana systemowa w zakresie wyższego szkolnictwa zawodowego w Polsce wymaga gruntownej i szerokiej dyskusji środowiskowej.

Opiniowany projekt ustawy nie był, według wiedzy KPN, przedmiotem takiej debaty, a został przedłożony jedynie do konsultacji - i to w skróconym czasie - w ramach procesu legislacyjnego. Takie konsultacje nie zastąpią refleksji środowiskowej, która może doprowadzić do wypracowania rozwiązań powszechnie akceptowanych. Przedmiotem takiej dyskusji powinny być w ocenie KPN:

1. zasadność różnicowania uczelni zawodowych oraz wprowadzenia nowej kategorii uczelni w tej grupie; 

2. adekwatna i wpisująca się w istniejący już ład terminologiczny nazwa dla wyróżniających się jakością kształcenia uczelni zawodowych; 

3. warunki, które powinna spełniać uczelnia zawodowa aspirująca do grupy takich uczelni. 

Dla przykładu: opiniowany projekt ustawy zakłada, że w uczelni ubiegającej się o status akademii praktycznej żaden kierunek studiów nie został oceniony negatywnie w wyniku przeprowadzonej przez PKA oceny programowej. 

Wymóg ten jest w opinii KPN niewystarczający, gdyż nie świadczy o wysokiej jakości kształcenia. Wszystkie kierunki prowadzone w uczelni aspirującej do grupy tak wyróżnionych uczelni zawodowych powinny uzyskać pozytywną ocenę programową na okres 6 lat, gdyż tylko taka ocena wskazuje na to, że wszystkie kryteria jakościowe zostały na ocenianych kierunkach studiów spełnione w sposób właściwy. 

Ponadto projekt zakłada zbyt niski wymóg stawiany akademiom praktycznym dotyczący liczby nauczycieli akademickich zatrudnionych w tej uczelni jako podstawowym miejscu pracy. Mowa jest tylko o 50% wszystkich zatrudnionych w uczelni nauczycielach akademickich spełniających ten warunek, zasadne jest natomiast, by wymóg ten został podniesiony do min. 75%. 

Także zmiany zaproponowane w projekcie ustawy dotyczące uprawnień uczelni do prowadzenia kształcenia przygotowującego do zawodu nauczyciela budzą poważne zastrzeżenia. Rozumiejąc potrzebę intensyfikacji kształcenia nauczycieli ze względu na pojawiające się doniesienia o brakach kadrowych, KPN zwraca jednak uwagę, że projekt może prowadzić do obniżenia poziomu kształcenia przyszłych nauczycieli, gdyż umożliwia uzyskanie uprawnień do tego kształcenia uczelniom zawodowych o niewielkim zapleczu badawczym i znikomym dorobku naukowym. 

Jednym z podstawowych warunków oraz wyróżników kształcenia akademickiego, także kształcenia przyszłych nauczycieli, jest jego silne powiązanie z badaniami naukowymi i to badaniami prowadzonymi na wysokim poziomie. Wskaźnikiem wysokiej jakości badań naukowych w danej dyscyplinie jest odpowiednia kategoria naukowa. 

Opiniowany projekt zrywa w przypadku uczelni zawodowych relację pomiędzy kształceniem, a poziomem badań naukowych, zakłada bowiem w zakresie kształcenia przygotowującego do wykonywania zawodu nauczyciela rezygnację z przewidzianej w ustawie „Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce” konieczności współpracy ośrodków o słabszym zapleczu naukowym z ośrodkami akademickimi o uznanym poziomie badań naukowych potwierdzonych odpowiednimi kategoriami. 

Obecnie ustawa uzależnia uzyskanie uprawnień do kształcenia przyszłych nauczycieli od takiej współpracy potwierdzonej formalnie zawarciem stosownej umowy. Odstąpienie od tej zasady nie przyniesie w opinii KPN dobrych jakościowo skutków. Obecnie uczelnie akademickie starannie wybierają partnerów do takich umów, co działa stymulująco na podnoszenie jakości działań dydaktycznych oraz dzielą się swoim doświadczeniem badawczym, gdyż poprzez zawarcie umowy stają się współodpowiedzialne zarówno za kształt programów studiów będących przedmiotem porozumienia, jak i za jakość pracy dydaktycznej w partnerskiej uczelni zawodowej. 

Proponowane zmiany mogą mieć w przyszłości przede wszystkim negatywne skutki społeczne, bowiem przewidują możliwość, by adepci do zawodu nauczyciela studiujący w uczelniach bez zaplecza badawczego nie mieli podczas studiów styczności z badaniami w dyscyplinach, których będą w przyszłości sami nauczać. Specyfikę danej dyscyplin będą więc znali co najwyżej pośrednio, co ogranicza im dogłębne poznanie nauczanej dyscypliny i jej osiągnięć. 

Tymczasem, znajomość aktualnej wiedzy w dyscyplinie i umiejętność ciągłego doszkalania się w oparciu o najnowsze odkrycia, jest kluczową kompetencją merytoryczną zwiększającą samodzielność nauczyciela i jego odpowiedzialność za przekazywane treści. W konsekwencji trudno wymagać od nieprzygotowanych dobrze do zawodu nauczycieli, aby kształcili na wysokim poziomie młode pokolenie, aby zarażali młodych ludzi pasją (także badawczą), oraz aby wskazali swym uczniom, jak rozwiązywać problemy (także badawcze), jak korzystać z najnowszych osiągnięć naukowych oraz z dorobku postępu technologicznego. 

Proponowana w opiniowanym projekcie ustawy zmiana, w ocenie KPN, doprowadzi do obniżenia poziomu nauczania w polskich szkołach, a tym samym do obniżenia poziomu polskiej edukacji. Może sprawić, że polska szkoła nie będzie w stanie właściwie przygotować kolejnych pokoleń do współczesnych wyzwań, w szczególności do dalszego rozwoju społeczeństwa opartego na wiedzy oraz na innowacyjnej gospodarce. 

Prof. dr hab. Anna Chełmońska-Soyta Przewodnicząca Komitetu Polityki Naukowej (kwalifikowany podpis elektroniczny)

 

KPN jest organem pomocniczym ministra w zakresie polityki naukowej państwa. Komitet przeprowadza ewaluację realizacji polityki naukowej państwa oraz opiniuje dokumenty przedstawione przez ministra.

W skład KPN wchodzi 12 członków, powołanych przez ministra. Kadencja KPN trwa 2 lata. Ta sama osoba może pełnić funkcję członka KPN nie dłużej niż przez 2 kolejne kadencje.

Pracami KPN kieruje rotacyjny przewodniczący, wybierany przez KPN spośród jego członków na okres 6 miesięcy.

Skład Komitetu Polityki Naukowej w kadencji 1 czerwca 2020 – 31 maja 2022 r.:

  • prof. dr hab. Anna Chełmońska-Soyta - Przewodnicząca;  
  • dr hab. inż. Piotr Chołda, prof. AGH;
  • dr hab. Maciej Duszczyk, prof. UW;
  • prof. dr hab. Marek Figlerowicz;
  • dr Agata Karska;
  • prof. dr hab. Magdalena Król;
  • dr hab. Anna Machnikowska, prof. UG - wiceprzewodnicząca (do 30 listopada 2021 r.);
  • dr hab. Beata Mikołajczyk, prof. UAM;
  • prof. dr hab. n. med. Marcin Moniuszko;
  • prof. dr hab. inż. Marek Pawełczyk - b. przewodniczący;
  • prof. dr hab. Jacek Semaniak;
  • dr hab. Rafał Wiśniewski, prof. UKSW.

 

Także Komitet Nauk Pedagogicznych PAN wystosował List Otwarty do ministra: 

w sprawie rządowego projektu Ustawy o Akademii Praktycznej

/Projekt ustawy o zmianie ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce oraz ustawy – Przepisy wprowadzające ustawę – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce ( druk UD201)/

 

Komisja polityki oświatowej KNP PAN, Sekcja pedeutologii KNP PAN, Sekcja pedagogiki szkoły KNP PAN wyrażają zdecydowany sprzeciw wobec proponowanych w projekcie Ustawy zmian, prowadzących do dodania do nazwy PWSZ oraz Zawodowych Uczelni Niepublicznych  sformułowania  Akademia Praktyczna.  Projekt uważamy za zbędny, a nawet  szkodliwy, gdyż jest on groźny dla polskiej edukacji i szkoły oraz dla konkurencyjności polskich absolwentów na międzynarodowych rynkach pracy.

Uzasadnienie:

1.         Propozycja stoi w sprzeczności z profesjonalizacją zawodu nauczyciela, która jest w naszym wspólnym interesie i stanowi wartość nadrzędną, od której między innymi zależy  jakość edukacji i przyszłość naszej wspólnoty.

2.         Propozycja stoi w sprzeczności z KRK ( która jest umową międzynarodową), gdyż w Polskiej Ramie Kwalifikacji odróżnia się profil akademicki od profilu praktycznego i to rozróżnienie ma daleko idące konsekwencje formalne, proceduralne i  merytoryczne (w tym programowe, w zakresie wiedzy, umiejętności oraz  kompetencji społecznych). Akademia praktyczna stwarza wrażenie, iż to rozróżnienie przestaje obowiązywać, staje się bezzasadne.

3.         Propozycja wyraźnie obniża jakość kształcenia nauczycieli w Polsce, czyli przerywa lub nawet odwraca proces, który od 2006 roku trwa nieprzerwanie, w który zaangażowane było całe środowisko akademickiej polskiej pedagogiki, psychologii oraz metodyków przedmiotowych. Wypracowany przez te środowiska standard kształcenia nauczycieli (przyjęty po raz pierwszy w 2012 roku, znowelizowany w 2018 roku) stał się podstawą programów kształcenia  na kierunkach nauczycielskich oraz przedmiotem oceny PKA. Propozycja zmian nie odnosi się wprost do konieczności przestrzegania standardu, co może niepokoić i zapowiadać dalsze, destrukcyjne zmiany. Niepokojący jest zwłaszcza  zapis, iż wystarczy kategoria A+, A, B+ dla jednej dyscypliny aby Uczelnia (Akademia praktyczna) mogła kształcić nauczycieli.

4.         Doświadczenie edukacji zdalnej, spowodowanej pandemią Sars-Cov 2 pokazało, iż edukacja i szkoła to przede wszystkim prorozwojowe relacje społeczne. Do ich budowania we współczesnej szkole niezbędny jest profesjonalnie przygotowany nauczyciel, w kształcenie którego zaangażowane powinny być najlepsze uczelnie, a przedmiotem tego kształcenia powinny być równorzędnie, symetrycznie ważne, obecne i jakościowo doskonałe przygotowanie przedmiotowe oraz psychopedagogiczne.

        Jako środowisko akademickie profesjonalnie zajmujące się edukacją, szkołą, przygotowaniem do zawodu nauczyciela zarówno w wymiarze diagnostycznym jak i aplikacyjnym jesteśmy gotowi zarówno do wspierania prorozwojowych działań związanych z przedmiotem naszej dyscypliny jak i dalszych diagnoz a także projektowania wynikających z nich zmian.

                            

/-/Prof. dr hab. Mirosława Nowak-Dziemianowicz,

Przewodnicząca Komisji polityki oświatowej KNP PAN

 

/-/Prof. dr hab. Jolanta Szempruch

Przewodnicząca Sekcji pedeutologii KNP PAN

 

/-/Prof. dr hab. Mirosław Szymański

                                                                                                         Przewodniczący Sekcji pedagogiki szkoły KNP PAN 

09 czerwca 2021

O koniecznym wsparciu szkolnictwa zawodowego



W czasie debaty, którą opisywałem w minionym tygodniu, nie było już czasu na omówienie kwestii związanych z tym, jak powinno wyglądać wsparcie kształcenia zawodowego przez lokalnych przedsiębiorców.  Być może zwolennicy deformy systemu edukacji w latach 2015-2021 pomyślą, że nawet nie wiem, iż nie ma już szkolnictwa zawodowego, tylko jest szkolnictwo branżowe. 

Są jednak w błędzie, gdyż doskonale wiem o zmianie nazwy, by PiS mógł propagandowo odciąć się od poprzedniej formacji politycznej, ale mnie nie interesują gry semantyczne i działalność pozorna władzy. Można przemalowywać szyldy, zmieniać pieczątki, druki, nonsensownie wydawać publiczne pieniądze na te błahostki, ale w edukacji - czy to się komuś podoba czy nie - i tak jest jakaś ciągłość procesów kształcenia. Od zmiany nazwy nic nie uległo poprawie. 

Mamy branżową destrukcję i kontynuację kryzysu, z którego nie wyjdziemy jeszcze przez wiele lat. Dlaczego?  Z bardzo prostego powodu - infrastrukturalnego i finansowego. Kształcenie profesjonalistów na każdym poziomie - zasadniczym, średnim i wyższym wymaga ogromnych nakładów finansowych, przekształceń architektonicznych budynków, które są do tego niedostosowane i powstawania zupełnie nowych centrów regionalnych oraz przeprowadzenia głębokiej zmiany metodycznej (dydaktycznej). 

Trzydzieści lat temu odwiedziłem mojego przyjaciela w Berlinie Zachodnim, który był dyrektorem szkoły zawodowej. Kiedy zabrał mnie do niej, nie mogłem uwierzyć własnym oczom, że można stworzyć tak znakomite centrum kształcenia w kilku dziedzinach, które ma wyposażenie odpowiadające aktualnemu parkowi maszynowemu, najnowszym technologiom i nauczycieli-mistrzów zawodowstwa. No, ale zarobki w tej szkole były wówczas bardzo wysokie, na wysokim poziomie klasy średniej (dziś to minimum 6-8 tys. EURO). 

W Polsce, po ponad trzydziestu latach transformacji wciąż likwidujemy niektóre szkoły zawodowe m.in. dlatego, że stały się muzeami zawodowstwa lub nie ma nauczycieli zawodu. Do innych profesji uczymy w dziedzinach, które nie wymagają wysokich nakładów na wyposażenie, pomoce dydaktyczne płacą nauczycielom pensję z górnej strefy stanów niskich, toteż dobry fachowiec przyjdzie uczyć, jak już będzie na emeryturze, by sobie jedynie dorobić. 

Niektóre samorządy powołały miejskie czy/i regionalne centra kształcenia praktycznego, ale nie wszystkie dysponują taką infrastrukturą i wyposażeniem, żeby mogły kształcić w systemie dualnym. Płaci się w nich równie kiepsko, toteż trzeba liczyć na miłośników pracy z młodzieżą, którzy nie zabiegają o godne płace. 

W Łodzi i województwie mamy nieco więcej szczęścia, bowiem powstałe w latach 90. XX w. Łódzkie Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego pod kierunkiem dyrektora Janusza Moosa stworzyło integralny model wspomagania edukacji zawodowej uczniów i nauczycieli. To jednak w skali kraju za mało, by młode pokolenie mogło konkurować na światowym rynku.  

W jakim kierunku powinny zatem postępować zmiany? Dyrektor J. Moos odpowiada

1. Przedsiębiorcy powinni przekazywać szkołom zawodowym informacje o zadaniach zawodowych, by zgodnie z nimi można było kształcić uczniów, transponować je do treści kształcenia; 

2. Trzeba powiązać kształcenie modułowe z dualnym kształceniem zawodowym, dzięki czemu możliwa będzie integracja teorii z praktyką. W Łódzkim Centrum tego typu edukacja modułalna (połączenie edukacji modułowej z dualną)  jest prowadzona np. we współpracy z Siemensem, którego kadry prowadzą zajęcia z młodzieżą. Tworzy się specjalistyczne stacje dydaktyczne, ale wymaga to pozyskiwania ogromnych środków finansowych, którymi nie dysponują samorządy; 

Od ośmiu lat ŁCDNiKP promuje ciekawe i efektywne przykłady współpracy pracodawców z łódzkimi szkołami. To wydarzenie jest okazją do uhonorowania statuetkami Łódzkich Łabędzi tych pracodawców, którzy najefektywniej wspierali łódzkie szkoły.

3. Konieczne jest kontynuowanie edukacji przedzawodowej, preorientacji zawodowej w szkołach podstawowych, by młodzież mogła dokonywać świadomie wyboru szkoły zawodowej. Wartościowe jest informowanie firm, przedsiębiorstw o uzdolnionej młodzieży, kończącej szkoły zawodowe. 

W wielu krajach rozwijających się gospodarczo pozyskano do inwestowania w edukację zawodową firmy znaczących na świecie produktów i usług. Trzeba budować nowoczesne centra - laboratoria edukacji zawodowej, jeśli chcemy mieć zawodowców, a nie branżowców.    



(źródło fot. ŁCDNiKP)

08 czerwca 2021

Ponowny wybór profesora Antoniego Różalskiego na prezesa Łódzkiego Towarzystwa Naukowego





W dniu wczorajszym odbyły się wybory prezesa ŁTN i Zarządu na kolejną kadencję. Po przyjęciu sprawozdań organów Towarzystwa i udzieleniu absolutorium władzom minionej kadencji, dokonano wyboru prezesa, którym został prof. Antoni Różalski. W składzie Prezydium Zarządu ŁTN jest pedagog- prof. Ewa Marynowicz-Hetka



Miło mi poinformować, że Zarząd Łódzkiego Towarzystwa Naukowego przyznał Medal ŁTN za wieloletnią współpracę w Kapitule Nagrody im. Ireny Lepalczyk za prace badawcze z pedagogiki społecznej profesorom pedagogiki - Marii Mendel z Uniwersytetu Gdańskiego, Jerzemu Szmagalskiemu z Uniwersytetu Warszawskiego i mojej osobie. Odnotowuję to wyróżnienie z nadzieją na dalszą aktywność naszej Kapituły w ŁTN.



O Nagrodzie i jej laureatach pisałem wielokrotnie, a muszę przyznać, że nie zdarzyło się, by moja opinia była w sprzeczności z ostatecznym werdyktem zacnej Kapituły, kiedy brałem udział w jej obradach. Dwukrotnie było to niemożliwe.   
Wszystkim tym, którzy byli w Łodzi, a tym bardziej mieszkańcom tego miasta polecam opublikowany na stronie ŁTN ATLAS HISTORYCZNY MIASTA ŁODZI, dzięki któremu możemy dowiedzieć się, jak wyglądało to miasto w różnych okresach jego rozwoju. i porównać ze stanem dzisiejszym.  Z Atlasu skorzystają nie tylko naukowcy,  nauczyciele geografii, historii i edukacji regionalnej, ale także miłośnicy naszego miasta. Atlas powstał w ŁTN dzięki grantowi MNiSW w ramach programu DIALOG. Kierownikiem projektu był dr Edward Karasiński, zaś redaktorem Atlasu prof. Marek Koter.  



07 czerwca 2021

NieNaukOWY Polski Ład oświatowy

 



Każda formacja rządząca, która zamierza wprowadzać nowy polski ład, powinna zacząć od rzetelnej diagnozy istniejącego stanu rzeczy.  Z przedłożonego dokumentu nie wynika żaden nowy ład dla polskiej edukacji. Wprost odwrotnie, szykuje się stary ład, bowiem autorzy rzekomej zmiany piszą wprost: "Reformujemy polskie szkoły, przywróciliśmy 8-letnią szkołę podstawową". 

Nie rozumiem, jak można zdewastowany przez Annę Zalewską system szkolny wpisywać w proces reformowania, skoro także część elit prawicowych partii już uświadomiła sobie, jak poważnym błędem było przywrócenie 8-letniej szkoły podstawowej.  Cofanie zmian ustrojowych nigdy nie służy lepszej jakości kształcenia i wychowania. Jest wprost odwrotnie. 

Wracają te stany patologii oświatowej, której mogła, choć nie poradziła sobie z nimi, pierwsza głęboka reforma pod kierunkiem Mirosława Handkego w 1999 roku. Wprawdzie była poprzedzona różnymi ekspertyzami środowisk politycznych, bo takowe przygotowało środowisko lewicowe wraz z podporządkowanym mu ZNP, jak i liberalne za czasów PO/PSL. Zmieniono wówczas priorytety kształcenia na rzecz dostosowania go do systemów szkolnych w innych krajach Europy popełniając zarazem poważny błąd ustrojowy, strukturalny, do którego bezmyślnie nawiązywała ostatnia koalicja. Arogancja władz oświatowych została wzmocniona socjotechniką w służbie pozaedukacyjnych interesów. 

Obecna władza, zamiast zwrócić się do naukowców o dokonanie rzetelnej diagnozy popełnionych błędów i zaniechań poprzedników, postanowiła przywrócić stary ustrój, gdyż popierający ją elektorat mógł z resentymentem go poprzeć. Zawsze łatwiej jest odwołać się do doświadczeń szkolnych starszego elektoratu, aniżeli przeprowadzić solidne badania. Stary/Nowy Ład ma przecież służyć władzy politycznej a nie rozwojowi młodego pokolenia, które nie przyszło na świat w PRL, tylko w wolnym państwie semidemokratycznym.

Błąd obecnej władzy polega na tym, że wpisuje jego kontynuację w program wydatkowania środków pomocowych UE na sprawy, które mają rzekomo poprawić kondycję uczniów dotkniętych lockdownem. Tyle tylko, że zamknięcie szkół i wymuszone ich przejście na formę zdalnej edukacji nie jest żadną katastrofą oświatową. Wprost odwrotnie. Nareszcie edukacja stacjonarna doświadczyła świeżego powiewu środków dydaktycznych, nowych form komunikacji, które są bliższe dzieciom i młodzieży, zaś "groźne" dla każdej autorytarnej władzy. 

Szkoła pojawiła się w środowiskach domowych, zaś te mogły przywrócić edukacji spersonalizowany charakter, większą troskę o humanum, a nie tylko o treści kształcenia. Fatalnym zatem jest komunikat, jakoby Narodowy Edukacyjny Program miał dokonać wyrównywania szans po COVID-19 sprzyjając zniwelowaniu wzrostu luki edukacyjnej. Nie ma żadnych reprezentatywnych wyników badań w skali całego kraju, z których miałaby wynikać jakaś luka edukacyjna.  


Jeszcze większym błędem jest pisanie o potrzebie uniknięcia efektu straconego pokolenia, skoro nie podano rzeczywistych wskaźników dla tego zjawiska. Skonstruowano mit straconego pokolenia, by na tej podstawie wydawać pieniądze publiczne, które nie tylko niczego nie wyrównają, ale też nie  wyeliminują fikcyjnego efektu. Owszem, można wydać pieniądze na setki czy tysiące różnego rodzaju  zajęć pozaszkolnych czy warsztatowych, ale nie skorzystają z nich ci, którym mogłyby się przydać. 

W każdym roczniku, nie tylko adekwatnie do krzywej Gaussa, mamy odsetek uczniów o niskim poziomie wiedzy, umiejętności, a także o bardzo niskim poziomie aspiracji do uczenia się. Skoro nie chcieli się uczyć, to wspomniane w programie zajęcia nie będą dla nich.  Owszem, skorzystają z ofert zajęć sportowych w najpopularniejszych dyscyplinach, gdyż te są atrakcyjne dla każdej warstwy uczniowskiej.                      

Wpisywanie do programu rzekomych zmian termomodernizacji szkół, która ma  podwyższyć efektywność energetyczną budynków, a także wyposażenie ich w instalacje ogrzewania ekologicznego i energooszczędne oświetlenie oraz lepsze systemy wentylacyjne, nie ma nic wspólnego z reformowaniem szkolnej edukacji. To świetna okazja dla firm budowlanych, a nie dla uczniów. Oczywiście, że trzeba to czynić, ale nie można twierdzić, że ma to związek z tworzeniem lepszych warunków do uczenia się czy rozwoju naszych uczniów. 

Kolejny punkt pseudoreformy, to "Program Świetlica". Jak piszą jego autorzy: Będziemy dążyć do tego, aby szkoły opiekowały się dziećmi w czasie, w którym rodzice pracują. Aby jednak dzieci rzeczywiście chciały zostać po lekcjach, należy zaproponować wartościową ofertę na pograniczu edukacji i rekreacji.  Czy któryś z urzędników w kuratoriach oświaty poinformował MEiN o stanie świetlic w szkolnictwie publicznym, o braku przestrzeni do zajęć w tej "dworcowej przechowalni"? Kolejny bullshit. 

 Jest jeden element nowoczesności, którym posługują się politycy od ponad dwudziestu lat, a mianowicie: Kompetencje cyfrowe (nie tylko młodego pokolenia)Jak zapowiadają twórcy programu: 

Polska szkoła wzbogaci się o „latarnika cyfryzacji”. To wybrani nauczyciele, którzy przejdą odpowiednie szkolenie z kompetencji cyfrowych i skoordynują rozwój takich kompetencji wśród uczniów. Będą uczyć poruszania się w gąszczu informacji, zachowania bezpieczeństwa w sieci oraz odporności na fake newsy. 

Latarnikami cyfryzacji są uczniowie, i to w większym stopniu niż ich nauczyciele. Potwierdziły to wycinkowe diagnozy w okresie zamknięcia szkół. Zapowiedź wprowadzenia w roku szkolnym 2021/2022 jednolitego standardu elektronicznego dziennika dla polskich szkół wszystkich szczebli, który będzie wysoko wydajną platformą komunikacji uczniów i rodziców ze szkołą z możliwością tworzenia klas wirtualnych, jest dobrym rozwiązaniem. Pod jednym wszakże warunkiem, że każdy nauczyciel, a nie wyimaginowany latarnik będzie efektywnie korzystał z narzędzi dla klas wirtualnych. 
 

Zgadzam się, że (...) nie będzie nowoczesnej szkoły bez wykorzystania nowych technologii w systemie edukacji. Dlatego mam nadzieję, że powstanie wartościowe dydaktycznie (...) repozytorium materiałów elektronicznych w postaci filmów i nagrań omawiających podstawę programową dla klas szkół podstawowych i średnich. Pozwolą one nauczycielom poświęcić więcej czasu na indywidualną pracę z uczniami. W szczególny sposób wspomogą naukę uczniów, którzy z różnych powodów nie mogą uczestniczyć w zajęciach szkolnych (np. z powodu choroby). 

Wreszcie kolejny moduł rzekomych zmian ma dotyczyć wsparcia psychologicznego dla uczniów dzięki utworzeniu w każdej szkole gabinetu psychologiczno-pedagogicznego. To jest ruch pozorny i nieefektywny psychopedagogicznie, a przy tym kosztowny i nieadekwatny do stanu wiedzy psychologicznej i pedagogicznej na temat tego typu wsparcia. Ile jest szkół publicznych - prowadzonych przez jednostki samorządu terytorialnego - w polskim systemie oświatowym? 

Szkół podstawowych było w roku szk. 2019/2020 ok. 12,2 tys., liceów ogólnokształcących - ok. 1.7 tys. a branżowych szkół I stopnia i techników ok. 3 tys. We wspomnianym roku szkolnym ok. pół miliona uczniów skorzystało z różnych form pomocy poprzez zajęcia psychologiczno-pedagogiczne, jak zajęcia dydaktyczno-wyrównawcze, korekcyjno-kompensacyjne, logopedyczne czy rozwijające kompetencje społeczno-emocjonalne. To tylko potwierdza, że wsparcie psychologiczno-pedagogiczne było możliwe i potrzebne niewielkiemu odsetkowi uczniów. 

Nie wiemy, ilu uczniów potrzebuje w/w pomocy a ilu chce z niej skorzystać? Tego nikt nie zdiagnozował. Nie ma wykształconej kadry psychologów szkolnych, gdyż na tym kierunku studiów  nie prowadzi się zajęć z pedagogiki szkolnej i dydaktyki. Dla psychologów praca w szkołach nie jest żadną atrakcją ani wartością, podobnie jak dla informatyków, matematyków, fizyków, chemików, filologów języków obcych czy biologów.  

Po co zatem zatrudniać w szkołach psychologów, skoro dla uczniów i ich rodziców korzystniejszym miejscem są specjalistyczne poradnie?  Uczniowie nie będą chcieli uczęszczać na terapię w szkolnym gabinecie, bo tym samym odsłanialiby przed rówieśnikami swoje problemy psychiczne.  Jeśli zatem jakaś część zechce skorzystać z takiej "pomocy", to chyba z zupełnie innego powodu. Tak jak dawniej uczniowie uciekali z lekcji do gabinetów lekarskich pod pozorem bólu brzucha, by uniknąć klasówki lub odpytania, tak i teraz znajdzie się każdy powód, by w czasie zajęć lekcyjnych udać się do gabinetu psychologa. 

Wreszcie pojawia się jeszcze Akcja „Poznaj Polskę”. Jak piszą autorzy: 

Edukacja nie może być prowadzona wyłącznie w ścianach budynków szkolnych. W środkach na realizację programu znajdzie się także dofinansowanie wycieczek dla uczniów szkół ponadpodstawowych na Kresy Wschodnie oraz do innych miejsc dziedzictwa I Rzeczpospolitej. Ministerstwo Edukacji i Nauki wesprze finansowo i opracuje merytorycznie programy przykładowych wycieczek edukacyjnych.

Nihil novi. Wycieczki szkolne były, są i będą. Nie przypuszczam, by w budżecie MEiN były środki na finansowe wsparcie wycieczek dla kilku milionów uczniów! Nie starczy nawet na sfinansowanie chociaż jednej wycieczki dla jednej klasy w każdej szkole. Po co zatem mamić takim kitem? 

Jedynym rozwiązaniem, które jest tu zapowiedziane jako wartość dodana, to - jak rozumiem - obowiązek powoływania w każdej placówce rady szkoły złożonej z przedstawicieli nauczycieli, rodziców i uczniów – w równej liczbie. Od 1991 roku rady takie mogły powstawać, ale nie dochodziło do ich upowszechnienia. O powodach tego stanu rzeczy piszę w książce "Diagnoza uspołecznienia szkolnictwa publicznego w IIIRP w gorsecie centralizmu" (Kraków 2013).  




Teraz minister zapowiada wariant czeski, który sprawdza się u naszych południowych sąsiadów od połowy lat 90. XX w.  Rada będzie aktywnie uczestniczyć w rozwiązywaniu spraw wewnętrznych szkoły. To rada będzie uchwalać statut szkoły, a także opiniować projekt planu finansowego. Z własnej inicjatywy będzie mogła wystąpić do organu sprawującego nadzór pedagogiczny o zbadanie poprawności działania szkoły oraz oceniać jej sytuację i stan. Obowiązek powołania rady będzie wprowadzany stopniowo – na początek w szkołach średnich.


Jeśli jednak rady szkół mają mieć sens, to muszą odzyskać uprawnienia, których pozbawiały je kolejne rządy od 1999 roku. 




Kwestia poszerzenia oferty programowej  nie budzi moich zastrzeżeń, gdyż jest pochodną polityki normatywnej władzy. To, co jedni politycy wprowadzali do planów kształcenia, ich następcy usuwali lub poszerzali. Wiedza nikomu nie zaszkodzi, podobnie jak możliwość bliższego poznawania małych ojczyzn. 

Podoba mi się pomysł powoływania w każdym powiecie Edukacyjnej Pracowni Przyszłości - ośrodków edukacyjnych oferujących specjalne zajęcia rozwijające w zakresie nauk przyrodniczych, matematyki i technologii. Planuje się udostępnienie takich centrów we wszystkich powiatach zapewniając równy dostęp do zajęć dla wszystkich uczniów. Ośrodki te prowadzić będą zajęcia laboratoryjne dla uczniów w ramach obowiązującej podstawy programowej, a dodatkowo zajęcia rozwijające dla uczniów uzdolnionych w poszczególnych dziecinach.

Takie rozwiązanie może uatrakcyjnić uczenie się i rozwijanie zainteresowań dzieci i młodzieży, o ile będzie szeroko dostępne  i znakomicie wyposażone. Byłoby wskazane otoczenie naukowym patronatem tych Pracowni przez uniwersytety czy politechniki, by badać wartość odbywających się tam zajęć. 

Osobiście uważam, że korzystniejsze byłoby przebudowywanie szkół-więzień w Centra konstruktywistycznej edukacji, ale to jest pieśń przyszłości, która w wielu krajach Zachodu stała się już w latach 90. XX w. teraźniejszością.  


Reasumując, znowu będzie konsumpcja finansów publicznych, która w niczym nie poprawi ani kondycji uczniów, ani nauczycieli, ani szkół. W wyniku postcovidowej pomocy beneficjentami będą politycy i lobbyści powiązani z administracją rządową. Nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni.

06 czerwca 2021

Przyjazna szkoła na nowy wiek, czyli jaką przyszłość planuje prawica polskiej edukacji

 


 


 

Z dużą niechęcią podchodziłem do konieczności zapoznania się z materiałem programowo-propagandowym (nie)Zjednoczonej Prawicy pt. "POLSKI ŁAD".  Jedynym powodem takiego nastroju jest mój stosunek do dokumentów politycznych wszystkich formacji, które ubiegały się o władzę, uzyskały ją i pełniły czy też ją straciły.  Trudno bowiem polemizować z tekstami pełnymi sloganów, wybiórczo dobieranych faktów i danych statystycznych. 

Autorzy tej odmiany "szlachetnego kłamstwa", czyli manipulacji doskonale wiedzą, iż zdecydowana większość czytelników, obywateli nie będzie ich sprawdzać, falsyfikować.  Zapewne mają rację, ale pedagodzy powinni zapoznać się z materiałem, który będzie wyznaczał główne kierunki dla polityki oświatowej i akademickiej bez względu na to, czy im się to podoba.  

Już w słowie wstępnym do tego dokumentu pośrednio przyznano się, że także prawicowe partie władzy przyczyniły się w ciągu minionego okresu transformacji ustrojowej do tego, że były  to lata (...) trudne, prowadzące do głębokich podziałów w społeczeństwie i ekonomicznej niemocy. Obietnice III RP szybko okazały się ofertą dla nielicznych, a wielu Polakom nie było dane korzystać z owoców rozwoju

Dzisiaj, po sześciu latach rządów rzekomo Zjednoczonej Prawicy widzimy, że i jej obietnice szybko okazały się ofertą dla nielicznych członków władzy, wspierających je formacji politycznych, wymienianych urzędników instytucji publicznych i spółek z udziałem Skarbu Państwa, "dziennikarzy" oraz wyborców. Mimo to - jak przekonują autorzy tego dokumentu - cały czas tkwiła w nas wiara, że państwo, autentycznie kierujące się solidarnością i sprawiedliwością społeczną, w końcu stanie się faktem. 

Tyle tylko, że państwo jest kategorią teoretyczną i ustrojową, zaś o jego polityce decydują jednostki/politycy sprawujące władzę. To nie państwo in abstracto, ale sprawujący w nim władzę powinni kierować się autentyczną solidarnością i sprawiedliwością społeczną, skoro ją zadeklarowali. 

Czyżby zatem kolejne partie władzy traciły marzenia, niezdolność do realizacji przedwyborczych obietnic czy może jednak skrywały za tego typu frazesologią nieznane społeczeństwu interesy, chociaż częściowo odsłaniane przez "niezależne" media? To nie jest jednak akt wyznania własnych grzechów, skądże. Czytam bowiem: 

Zmiana, którą przyniosły rządy Prawa i Sprawiedliwości, okazała się rzeczywistym renesansem państwa bliskiego obywatelom. Dzięki sukcesywnej naprawie finansów publicznych, odpowiedzialnej polityce budżetowej i ambitnej polityce społecznej, Polska dołączyła do grona liderów rozwoju. Wysoki wzrost gospodarczy, rosnące płace, stabilizacja finansowa polskich rodzin, redukcja bezrobocia i ubóstwa, a także rekordowa liczba inwestycji w Polskę lokalną – tak dobrego okresu nie mieliśmy w całej historii III RP. 

Nie wiem, komu wzrosły płace, bo w sferze edukacji, szkolnictwa wyższego i nauki jest to wierutne kłamstwo, skoro w ciągu 32 lat przemian są one na poziomie adekwatnym do czasów PRL. Prawdą jest, że utrzymano przez te lata stabilizację w sferze stanu ubóstwa i nieadekwatnych płac do wykonywanej pracy przez nauczycieli i naukowców.

Autorzy "Polskiego Ładu" lokują wszelkie patologie, braki, niedoskonałości  - zgodnie z mechanizmem N-1, czyli wszyscy są winni, tylko nie MY - w pandemii no i oczywiście poprzedniej formacji rządzącej, przekonując nas po "korwinowsku", że: 

Najwyższy czas uruchomić strategię, która pozwoli nam dokonać przełomu i odzyskać to, co odebrał nam wirus – poczucie stabilizacji i pewną przyszłość dla naszych dzieci. Państwo nie jest bowiem własnością jednego pokolenia. Polska to dobro wspólne wszystkich obywateli – tych, którzy nam ją podarowali oraz tych, którym przekażemy ją dalej.  

 

To prawda, że państwo nie jest własnością jednego pokolenia, ale też nie jest własnością jednej formacji rządzącej. O tym już nie piszą w tym dokumencie. Ba, autorzy tego dokumentu przekonują nas, że program zmiany bazuje na idei DOBRA WSPÓLNEGO, która została przecież - tak przez rządy PSL/SLD, AWS, SLD/PSL, PiS/Samoobrona/LPR, PO/PSL, jak i obecne PiS/Porozumienie Jarosława Gowina/ Solidarna Polska - bezceremonialnie wyrzucona na śmietnik historii.  

Jedną ze sfer naprawy Polskiego Ładu jako państwa dobrobytu i powszechnej szczęśliwości ma być edukacja.  Jak ją wyobraża sobie obecna władza? Przeczytajcie. Może odniosę się do niej w kolejnym wpisie.