04 października 2015

Autodonosicielstwo


W wieńczącym miniony tydzień wydaniu Dziennika Łódzkiego znalazły się dwa artykuły, które wywołały we mnie mieszane uczucia. Jeden został poświęcony dochodom posłów z naszego regionu. Ma z niego wynikać - jak zostało to wytłuszczone w tytule artykułu - że "Weszli do Sejmu z zerem na koncie, a teraz mają po 200 tysięcy złotych". Okazuje się jednak, że niektórym posłom zmniejszyły się zyski, a innym wielokrotnie wzrosły w stosunku do powyższej kwoty. No i co z tego?

Nie wiem, jak odczytywać dane z "Oświadczeń majątkowych posłów", od jakiego poziomu wzrostu dochodów posłów jest wszystko w porządku, a od jakiego nie jest? Ile i jakiej wartości zegarków mogą posłowie ukryć przed podatnikami, żeby media mogły dokonać oceny ich postaw? Wystarczy zajrzeć do oświadczeń posłów, którzy są np. członkami sejmowej Komisji Edukacji, Nauki itd., by przekonać się, że kokosów na tym nie zarobili.

Nie interesuje mnie to, ile kto zarobił. Niech takimi sprawami zajmują się odpowiednie służby, które i tak nie radzą sobie z korupcją w polskim rządzie i wśród polityków. Dlaczego redaktorzy nie piszą o tym, jakimi byli posłami ci, którym zaglądają do Oświadczeń, czy rzetelnie wywiązywali się ze swoich powinności? Reszta jest mi zupełnie obojętna.

Natomiast zupełnie rozbawił mnie tekst o dyrektorze Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Łodzi, który skierował do dyrektorów szkół ankietkę, by na podstawie przekazanych przez nich danych (donosów na siebie) zadecydować o tym, któremu dyrektorowi przedszkola lub szkoły należy się dodatek motywacyjny i jakiej wysokości, albo się nie należy. Decydować o tym miała odpowiedź (autospowiedź) dyrektorów na pytanie:

Czy pracowała pani/pan:

a) poniżej oczekiwań

b) na poziomie oczekiwań

c) powyżej oczekiwań

d) znacznie powyżej oczekiwań.

Drodzy studenci socjologii, ekonomii, psychologii czy nauk o zarządzaniu - uczcie się na głupocie urzędników, zobaczcie, jak nie należy konstruować pytań i odpowiedzi do wyboru. Pan dyrektor okazał się postacią "poniżej oczekiwań", ale nie ma problemu, bo zapewne dodatek motywacyjny będzie miał "znacznie powyżej oczekiwań". Inna rzecz, że urzędnik magistratu mógłby najpierw sam odpowiedzieć na to pytanie. Ciekawe, jaka byłaby jego odpowiedź.