28 kwietnia 2013

Mainstreamingowa edukacja



Politycy chętnie używają w ostatnich latach określenia: "mainstreaming", przy czym jedni traktują je jako coś niepożądanego, groźnego, szkodliwego dla społeczeństwa, inni - wprost odwrotnie, jako właściwą, pożądaną strategię polityczną, która odnosi się do ideologicznych priorytetów władzy. Oznacza to, że wskazane przez władzę dominanty ideologiczne powinny występować we wszystkich dziedzinach życia, także w edukacji, o ile podlegają one odgórnej sterowalności. Chodzi głównie o to, by doprowadzić w społeczeństwie do zmiany celów polityki głównego nurtu poprzez przemyślenie na nowo i przeformułowanie celów, środków oraz działań z określonej przez władzę ideologicznej perspektywy.

Mainstreaming jest zatem politycznie narzucaną społeczeństwu transformacją struktur społecznych i instytucji tak, aby zapewniały one realizację jawnych i ukrytych celów władzy. Zmiana ta, na przykładzie polskiej oświaty, zakłada na wszystkich jej szczeblach taką reorganizację programową i strukturalną, by organy prowadzące przedszkola i szkoły, nadzór pedagogiczny oraz nauczyciele wiedzieli jak włączyć do swych działań perspektywę ideologiczną. Powinni oni nabrać przekonania, że umiejętność włączania do działań jedynie słusznej ideologii jest normalnym wymogiem naszych czasów i pochodną obowiązującego prawa międzynarodowego.

Mechanizmy polityczne zostają regulowane niedostępnymi dla ogółu społeczeństwa normami (wytycznymi), żeby było możliwe wdrożenie określonej ideologii do praktyki życia codziennego struktur oświatowych we wszystkich dziedzinach działalności. Wykorzystuje się do tego odpowiednie narzędzia i techniki politycznej manipulacji, by nastąpiła pełna integracja edukacji z ideologią władzy oraz poddaje się ten proces monitoringowi i ewaluacji. Posłuszni, ulegli, redukujący dociekliwość i wątpliwości tracą, bowiem nie mają dostępu do środków finansowych na realizowanie pedagogicznych, psychologicznych i etycznych wartości. Nie one są tu ważne. Tak, jak w państwie typu PRL, ideologiczna (światopoglądowa) nadbudowa staje się wykładnią dla oświatowej bazy.

Dzielące ogromne środki finansowe z funduszy unijnych na działania i inicjatywy społeczne urzędy marszałkowskie, które podlegają władzy centralnej, tak ustalają priorytety oceniania projektów instytucji publicznych i organizacji pozarządowych, żeby te spełniały tzw. standard minimum poprawności (zgodności) ideologicznej. Tworzy się nawet dla oceniających poradniki, by przypadkiem nie zbłądzili i nie przepuścili pomysłu czy inspirujących rozwiązań, które nie mieszczą się w zakresie powinności wdrażania działań na rzecz ideologii władzy. Beneficjentem projektów edukacyjnych, oświatowych nie stają się zatem ci, którzy myślą i projektują swoje zadania w kategoriach uwolnionych od dominującej ideologii partii rządzącej, która chce za pośrednictwem środków publicznych, a zatem de facto wszystkich obywateli, realizować systematycznie i świadomie własne cele z perspektywy możliwego wpływu na warunki życia m.in. młodych pokoleń Polaków i ich wychowawców, nauczycieli, pedagogów.

Okazuje się, że wiele podmiotów oświatowych występuje o środki z unijnych funduszy i ich nie otrzymuje, ale w uzasadnieniu nie zawiera się informacja, że "... niestety, ale nie były one mainstreamingowe". Choć więc zdarzają się projekty doskonale opracowane pod względem psychopedagogicznym, to pozbawione ideologicznej poprawności, a więc jako niezgodne ze standardem minimum, lądują w koszu na śmieci, ku zadowoleniu zresztą polityków dysponujących dostępem do źródeł potencjalnego ich finansowania. Twórcy i szkoleniowcy owych asesorów, recenzentów projektów nawet im dziękują za pomoc w identyfikacji projektów interesujących pod względem wdrażania pożądanej, jedynie słusznej ideologii. Dziękują zarazem realizatorom projektów za to, że zgodzili się poświęcić im swój czas, bo dzięki temu "Polska rośnie w siłę, a ludziom się żyje dostatniej"...