
Mój ostatni wpis i reakcje nań komentatorów sprawił, że postanowiłem - w duchu pedagogicznym - przywołać kwestie, które wiążą się z dobrym wychowaniem. Abstrahuję w tej chwili od faktu, że anonimowa korespondencja z grzecznością wobec adresata ma niewiele wspólnego, ale jestem w tej kwestii tolerancyjny, zdając sobie sprawę z problemów, jakie mogą wynikać dla nadawcy, jego otoczenia czy adresata ze względu na treść listu. Zostawiam to zatem na boku.
Podejmę jednak kwestię, na którą zwracają uwagę także językoznawcy, słusznie uczulając nas na właściwy sposób komunikowania się ze sobą, a co jest niewątpliwie częścią wspomnianego przeze mnie dobrego wychowania. Mam też świadomość, że kategoria dobrych manier, konwenansów jest dzisiaj staroświecka, dla wielu de mode, ale jako przedstawiciel nauk o wychowaniu mogę się o nią upomnieć, niezależnie od tego, czy będzie się to komuś podobało, czy nie.
Zacznę od korespondencji, bo coraz częściej komunikujemy się ze sobą drogą elektroniczną. Moim studentom, notabene studentom pedagogiki, a więc tym, którzy mają w przyszłości wychowywać innych czy też kształtować ich kulturę osobistą, jest obojętne, w jakiej formie zwracają się do swojego nauczyciela akademickiego, a więc do swojego przełożonego. Tylko niektórzy przestrzegają kulturowych form w komunikacji. Kiedy bowiem przesyłają do mnie swoje prace na zaliczenie, prace projektowe czy badawcze, to ich elektroniczny list wygląda następująco:
1) Nie zawiera ani zwrotu otwierającego (grzecznościowego), ani też chociażby jednego słowa zapowiedzi tego, co jest w załączniku do niego. To tak, jakby ktoś wysłał do kogoś kopertę z tekstem, nie informując w odrębnym do niego liście, kim jest, do kogo pisze i w jakim celu przesyła mu ten tekst.
2) Brak form grzecznościowych. Studentka pisze od razu, bez żadnego zwrotu do mnie. Tu mogę rozróżnić kilka form:
a) Brak zwrotu grzecznościowego, kiedy list do mnie jest odpowiedzią na moją negatywną ocenę pracy studentki, której „wysiłku twórczego” nie zaliczyłem, gdyż był to ordynarny plagiat. Studentka pisze wówczas z wściekłością tak:
- To mam przynieść książki z których korzystałam... Bo już sie pogubiłam...
albo:
- Czy mogłabym poprawić pracę i przesłać jeszcze raz?
b)Brak zwrotu grzecznościowego, kiedy studentka kontaktuje się ze mną po raz pierwszy i zapewne jeszcze nie wie, bo nie raczyła się tym zainteresować, do kogo pisze – czy do doktora czy profesora. Bezpieczniej jest więc nie zatytułować swojego listu, tylko zacząć od autoprezentacji, np.
Nazywam się Małgorzata S. Temat mojej pracy licencjackiej to "ZNAJOMOŚĆ SŁÓW I ZWROTÓW GRZECZNOŚCIOWYCH DZIECI PRZEDSZKOLNYCH". Obecnie nie pracuję, wychowuję 2 letnią córeczkę. Bardzo proszę o pomoc w sformułowaniu tematu mojej pracy magisterskiej i jakieś wskazówki dotyczące pisania pracy.
Cóż mi pozostaje uczynić w tak paradoksalnej, ze względu na temat pracy licencjackiej sytuacji? Oczywiście, powinienem zainteresować się tym, co napisała w części teoretycznej swojej rozprawy dyplomowej na temat znajomości słów i zwrotów grzecznościowych, skoro sama ich jeszcze nie opanowała. Może by zatem napisała pod moim kierunkiem swoją pracę magisterską na ten temat?
c) Studentka stosuje zwrot grzecznościowy, ale nieadekwatny do typu relacji, jakie zachodzą między nią a mną. Pisze bowiem tak:
Witam wysyłam poprawiony esej:)
albo:
Witam, mam pytanie niecierpiące zwłoki a mianowicie…
Dlaczego zastosowana przez tę studentkę forma jest niewłaściwa? Sięgnijmy na stronę internetową Poradni Językowej Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, gdzie pewna pani Monika (być może nawet jest to występująca w piosence R. Schuberta - "Monika , dziewczyna ratownika" zapytała wprost: dlaczego nie można używać wyrażenia "witam"? Odpowiedź jest następująca:
Formy „Witam” nie używa się ani na początku maila (listu), ani w kontakcie bezpośrednim, ponieważ informuje ona o wyższej hierarchii sytuacyjnej nadawcy. Nie oznacza to rzecz jasna, że jest to forma zabroniona w omawianych typach kontaktu. „Witam” może powiedzieć gospodarz otwierający drzwi gościom czy dziennikarz lub prezenter prowadzący program telewizyjny, radiowy – na przykład: „Justyna Pochanke. „Fakty”. Witam państwa”.
Nie wypada zaś studentowi rozpocząć e-mail do wykładowcy za pomocą formy „Witam”, a nawet „Witam, Panie Profesorze”. Nie wypada tak zwrócić się podwładnemu do przełożonego. Nie wypada tak napisać do kogoś, kogo nie znamy, i nie wiemy, w jakim jest wieku, jaką pełni funkcję zawodową itp. Ale do kolegi, koleżanki formy "Witam" używać można do woli. Prof. dr hab. Małgorzata Marcjanik, Uniwersytet Warszawski" (źródło: http://poradnia.polonistyka.uj.edu.pl/?modul=16)
d) Student stosuje niepełny zwrot adresatowy. Przykład:
Przesyłam Profesorowi II i III rozdział, co prawda w odwrotnej kolejności.
albo
Dzień dobry. Zwracam się do Pana z pytaniem ...
Nadawca powinien zwyczajowo zwracać się do pracowników naukowych używając słowa Pani/Pan przed stopniem czy tytułem naukowym, a więc powinien napisać:
Przesyłam Pani Profesor, Panu Profesorowi, Pani Doktor, Panu Doktorowi (bez względu na to czy jest to habilitowany czy nie), Pani Magister, Panu Magistrowi ….
Na szczęście są też dobrze wychowani studenci, którzy swój list zaczynają następująco:
Dzień dobry Panie Promotorze. Przesyłam swój plan pracy magisterskiej.
3. Poszukiwanie przez studentów porad na temat zastosowania form grzecznościowych . Niektórzy mają świadomość tego, że mogą popełnić gafę, w związku z tym zwracają się do Poradni Językowej z kwestią, którą poruszyłem w swoim poprzednim wpisie w nieco innym kontekście:
Jak powinnam się zwracać do wykładowcy, który jest prof. dr hab. a jak do dr. hab. Pozdrawiam
Językoznawca - prof. dr hab. Mirosław Skarżyński z UJ odpowiada:
Do osób mających tytuł profesora zwracamy się
http://poradnia.polonistyka.uj.edu.pl/?modul=16
W związku z tym, że powyższa strona jest już niedostępna w Internecie, na co zwraca uwagę jeden z komentatorów, a ja skopiowałem ją w dn. 3.01.2010 r., to wklejam jej treść poniżej, gdyż jest bardzo kształcąca:
PANI / PAN PROFESOR
Mam pytanie związane ze zwrotami adresatywnymi. Chodzi mi głównie o ich formę pisaną w listach i różnego typu podziękowaniach. W tej kwestii mam problem z tytułami i wielkimi literami. Która forma jest poprawna: Dziękujemy Pani Prof. dr hab. (imię i nazwisko); Dziękujemy Pani Profesor (imię i nazwisko); Dziękujemy prof. dr hab. (imię i nazwisko); Sz. Pani Prof. dr hab. (imię i nazwisko); Szanowna Pani Profesor (imię i nazwisko) - czy podać jedynie pierwszy rozwinięty tytuł? - Sz. P. prof. dr hab. (imię i nazwisko)". Może każda z tych form jest dopuszczalna, jednak raczej nie wszystkie mieszczą się w granicach etykiety językowej. Dziękuję bardzo za pomoc!
Wśród przytoczonych w pytaniu przykładów należy rozróżnić dwie funkcje użycia form adresatywnych. Funkcja pierwsza to użycie tytułu naukowego jako adresu (na kopercie, na formularzu, w piśmie urzędowym itp.). Wówczas - bardziej oficjalnie - napiszemy Sz. Pan / Sz. Pani Prof. dr hab. (imię i nazwisko) lub – mniej oficjalnie – Szanowny Pan / Szanowna Pani Profesor (imię i nazwisko).
Funkcja druga dotyczy zwrócenia się do adresata w tekście podziękowania, zaproszenia itp. Wtedy należy użyć wyłącznie nazwy tytułu wraz z formą pan / pani, np. Dziękujemy Pani Profesor, Mamy zaszczyt zaprosić Pana Profesora itp. Bez nazwisk i bez skrótów dr hab. – podobnie jak w rozmowie bezpośredniej, w której nie powiemy przecież Dziękuję pani profesor Kowalskiej za poświęcenie mi czasu czy Zapraszam pana profesora doktora habilitowanego na promocję mojej książki.
Prof. dr hab. Małgorzata Marcjanik, Uniwersytet Warszawskihttp://poradnia.polonistyka.uj.edu.pl/?modul=16
WITAM
Moje pytanie dotyczy jednej z Pana odpowiedzi: [...] Zatem dlaczego nie można używać wyrażenia "witam"? Monika
Szanowna Pani,
tym razem, nie mając już sił pisać po raz n-ty tego samego, poprosiłem o pomoc Prof. Małgorzatę Marcjanik z Uniwersytetu Warszawskiego, badaczkę polskiej etykiety językowej, autorkę wielu prac oraz poradnika z tego zakresu. Zamieszczam jej odpowiedź na Pani pytanie.
Formy „Witam” nie używa się ani na początku maila (listu), ani w kontakcie bezpośrednim, ponieważ informuje ona o wyższej hierarchii sytuacyjnej nadawcy.
Nie oznacza to rzecz jasna, że jest to forma zabroniona w omawianych typach kontaktu. „Witam” może powiedzieć gospodarz otwierający drzwi gościom czy dziennikarz lub prezenter prowadzący program telewizyjny, radiowy – na przykład: „Justyna Pochanke. „Fakty”. Witam państwa”.
Nie wypada zaś studentowi rozpocząć maila do wykładowcy za pomocą formy „Witam”, a nawet „Witam, Panie Profesorze”. Nie wypada tak zwrócić się podwładnemu do przełożonego. Nie wypada tak napisać do kogoś, kogo nie znamy, i nie wiemy, w jakim jest wieku, jaką pełni funkcję zawodową itp. Ale do kolegi, koleżanki formy "Witam" używać można do woli.
Prof. dr hab. Małgorzata Marcjanik, Uniwersytet Warszawski
http://poradnia.polonistyka.uj.edu.pl/?modul=16
TYTULATURA
Moje pytanie dotyczy działu "Grzeczość językowa" Jak tytułować osoby pełniące nastepujące funkcje: ambasador (Sz. P. Jego Ekscelencja Ambasador?) konsul generalny konsul honorowy rektor (Sz. P. Jego Magnificjencja Rektor Prof. Dr Hab. ?) prorektor dziekan prodziekan przy wypisywaniu druków zaproszeń oraz adresowaniu kopert? Chodzi mi także o kolejność tytułowania. Dziękuję za odpowiedź. A.W.
Szanowna Pani,
formy tytulatury i na kopertach, i na drukach zaproszeń są zasadniczo jednakowe. Na drukach pomija się na ogół dane adresowe. Oto one:
AMBASADOR nadzwyczajny i pełnomocny:
Szanowny Pan (bądź w skrócie: Sz. Pan)
[imię i nazwisko]
Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej
w [nazwa państwa urzędowania]
KONSUL (którykolwiek:)
Szanowny Pan (bądź Sz.Pan)
[imię i nazwisko]
Konsul (...) Rzeczypospolitej Polskiej
REKTOR:-
Jego Magnificencja (bądź JM)
Prof. dr hab. [imię i nazwisko]
[nazwa uczelni]
lub
Szanowny Pan (bądź Sz. Pan)
Rektor [nazwa uczelni - w dopełniaczu, np. Uniwersytetu Jagiellońskiego]
Prof. dr hab. [imię i nazwisko]
PROREKTOR:
Szanowny Pan (bądź Sz. Pan)
Prof. dr hab. (bądź inny stopień naukowy, zawsze pisany wielką literą) [imię i nazwisko]
Prorektor do spraw... (np. Nauki)
[nazwa uczelni]
DZIEKAN:
Szanowny Pan (bądź Sz. Pan)
Dziekan Wydziału [nazwa wydziału] [nazwa uczelni]
[stopień naukowy - wielką literą] [imię i nazwisko]
PRODZIEKAN:
Szanowny Pan (bądź Sz. Pan)
Prodziekan Wydziału [nazwa wydziału] do spraw...
[stopień naukowy] [imię i nazwisko]
Jeśli adresatem jest kobieta, odpowiednie formy powinny być oczywiście w rodzaju żeńskim. Więcej na temat form tytularnych napisałam w: "Polszczyzna na co dzień", red. M. Bańko, rozdz. 5: ABC grzeczności językowej - dodatek, Warszawa 2006.
Prof. dr hab. Małgorzata Marcjanik, Uniwersytet Warszawski
http://poradnia.polonistyka.uj.edu.pl/?modul=16
Witam. Jak powinnam się zwracać do wykładowcy, który jest prof. dr hab. a jak do dr. hab. Pozdrawiam
Do osób mających tytuł profesora zwracamy się
Niezależnie jednak od tytulatury muszę zauważyć, że nie używa się ani na powitanie, ani jako zwrotu otwierającego np. mail słowa "Witam".
Szanowny Panie Profesorze, niejednokrotnie chcąc napisać mail do pracownika naukowego, mam problem, co napisać w nagłówku... Jeśli wykładowca jest dr hab., to mogę napisać np. "Szanowny Panie Doktorze"? A może powinnam użyć słowa "Docent"? Jeszcze większy problem mam z magistrami. Czy zwrot "Szanowna Pani Magister" jest poprawny? A może w przypadku magistra, należy pominąć stopnień naukowy? Jak to się ma do pełnionych funkcji (magister-wykładowca, magister-asystent)? A co, jeśli po stopniu naukowym chciałaym napisać jeszcze nazwisko? Czy ma być ono odmienione w wołaczu (np. Szanowny Panie Doktorze Sapo< od Sapa>) ? Nie chciałabym obrazić żadnego z moich wykładowców, dlatego z góry dziękuję za odpowiedź oraz refleksje na ten temat. Pozdrawiam serdecznie, Agata
Szanowna Pani,
zwyczajowo do pracowników naukowych zwracamy się używając słowa Pai/Pan + stopień (tytuł naukowy), a więc Pani Profesor, Pnie Profesorze, Pani Doktor, Panie Doktorze (be zwzględu na to czy jest to habilitowany czy nie), Pani Magister, Panie Magistrze.
Nazwiska w zwrotach do rozmówcy nie dodajemy, ponieważ nie mieści się to w polskiej etykiecie językowej i zwroty typu Panie Doktorze Malinowski czy Panie Malinowski są uważane za nieeleganckie. Nie używa się też w zwrotach do osób, o których mówimy nazw stanowisk (wykładowca, adiunkt, asystent itp. Słowa docent uzywamy tylko wtedy, gdy osoba, do której się zwracamy istotnie ma to stanowisko (to jest, znowu tradycyjnie, wyjątek), a to spotyka się w instytutach badawczych czy szpitalach akademickich, gdzie owo stanowisko przetrwało.
Pozdrawiam serdecznie - prof. dr hab. Mirosław Skarżyński
Witam!Chciałabym się dowiedzieć,w jaki sposób można się zwracać do osoby, która obroniła tytuł licencjata, jeżeli analogicznie, do osoby po obronieniu tytułu magistra można zwracać się :" pani magister"? Czy poprawna jest forma" pani licencjat"?,"panie licencjacie"? Bardzo dziękuję, za odpowiedź.Pozdrawiam.K.R.
Szanowna Pani,
nie wytworzył się zwyczaj (na szczęście) używania takich zwrotów, jak Pani podaje. Może się Pani zwracać do osób tego rodzaju normalnie, tj. proszę pani, proszę pana. Wyszedł też z użycia zwyczaj zwracania się panie magistrze, pani magister, z wyjątkiem środowisk uczelnianych i - tradycyjnie - w aptekach. Wiąże się to, jak sądzę, z oczywistym prawem ekonomicznym - jak jest duża podaż, to wartość spada.
Przy okazji - nie broni się tytułu licencjata czy magistra, ale zdaje się egzamin licencjacki a. magisterski. Łączę pozdrowienia - prof. dr hab. Mirosław Skarżyński
142 komentarze:
Panie Profesorze,
Zgadzam się, że w coraz mniejszym stopniu potrafimy się kulturalnie komunikować. Mam jednak kilka uwag do zasad postulowanych w Pana poście.
Korespondencja mailowa. Czasem zdarza się wysłać maila i po chwili dostać odpowiedz, w ten sposób przekształca się list w dialog. Tutaj stosowanie zwrotów "otwierających" wydaje mi się zbędne.
Emotikony. Rzeczywiście niektóre ich zastosowania mają na celu "spoufalenie" relacji. Nie wolno tego jednak generalizować. Bardzo często koresponduje się z osobami, których się nie zna "w realu", dlatego zaznaczenie ";)" ironii czy ubolewania wydaję mi się czasem potrzebne aby być dobrze zrozumianym.
Zwrot grzecznościowy. Jeżeli dobrze rozumiem postuluje Pan, aby używać pełnego zwrotu "Pan Profesor", "Pan Doktor" etc. w całym liście? Przyznam, że kiedy próbuję w korespondencji tak pisać razi mnie to i mocno pachnie ingracjacją.
"Witam" - tutaj zgadzam się całkowicie i bezwzględnie. Do tego warto wspomnieć o "Witaj". Słowo to jest w trybie rozkazującym. Jeszcze większa niezręczność.
Świetnie, że Pan Profesor podjął zagadnienia używania tytułów naukowych, zapewne narażając się na zarzuty związane z zarozumiłością czy zadufaniem w sobie. Uważam, że takie posty są niezwykle potrzebne.
Mój wpis dotyczył tylko i wyłącznie tej korespondencji, która ma charakter formalny. Nie mam nic przeciwko innym formom i stylistyce komunikacyjnej w sytuacji, kiedy osobiście znam, a tym bardziej lubię i szanuję swojego Adresata z nadzieją, że ma to charakter obustronny. Natomiast, jeśli ktoś pisze do mnie po raz pierwszy czy urzędowy, kiedy jest mi zupełnie obcą osobą, a - jak w omawianym przypadku - w jakiejś mierze administracyjnie ode mnie "zależną", to wspomniane formy są po prostu nie na miejscu. Takim Nadawcom brakuje taktu czy zwykłej kultury osobistej, a być może jest w stosowanych przez nich formułach coś z technik ingracjacyjnych.
Chyba "technik ingracjacji", Panie Profesorze.
pytanie jest jedno: po co komu to szablonowe podejście do tego by kogoś nie urazić i nie wyjść na ignoranta? co to wnosi? "witam"....hmmmm czy to faktycznie takie obraźliwe?! ludzie! piszcie do siebie, niech powstają dialogi, komunikujcie się i przestańcie analizować!!!! Takie formy są zakłamane, sztuczne i nikomu niepotrzebne!!!!
Lepper powiedział, że Wersalu to w Parlamencie nie będzie, ale może niektórzy nie życzą sobie tego, by ich traktować jak bylekogo. Ostatni Anonimowy niech tak siebie traktuje, skoro jemu to nie jest potrzebne. Chamstwo w szkołach wyższych, a szczególnie niepublicznych jest tylko dowodem na to, jak niska jest kultura w narodzie.
Lech
Zgadzam się z wypowiedzią użytkownika Aleksandra. Oczywiście zgadzam się z koniecznością zachowania odpowiedniej formy wypowiedzi, tak by nie urazić adresata, jednak nie popadajmy w skrajności. Nie każdy jest polonistą, bądź językoznawcą. Ludzie o technicznych umysłach,np. studiujący na politechnice również piszą e-maile i napisanie "witam", zamiast "dzień dobry" nie jest wywołane brakiem szacunku do kogokolwiek. Po za tym kto pisze "witam" w rozmowie z koleżanką lub kolegą? nonsens...
Panie Profesorze,
po przeczytaniu Pana postu "Akademicki savoir-vivre" naszła mnie bardzo smutna refleksja - nie tylko na temat głupoty studentki, która pisząc prace magisterską u Promotora, będącego autorem wielu książek na temat pedagogiki i znającego pewnie wszystkie inne z tej dziedziny na pamięć, zdobyła się na "ordynarny plagiat". Bardziej smutne jest chyba to, że ona pewnie i tak się obroniła. Chodzi mi tylko o to, że polski system szkolnictwa wyższego na to wszystko pozwala. W Polsce mamy niestety "fabrykę studentów".
Lech napisał, że w niepublicznych szkołach panuje chamstwo i nic więcej. Jak się okazuje nie tylko w niepublicznych. Zastanawiam się co powinno być ważniejsze - gdzie się studiuje, czy jakim się jest studentem ... człowiekiem? Znam nauczycielkę wychowania przedszkolnego (z dyplomem prestiżowej uczelni pedagogicznej), która kazała chłopcu zjeść truskawkę ze śmietnika, albo szantażowała go, że zniszczy obrazek, który on namalował dla mamy. W swoim kunszcie pedagogicznym i fantazji wymyśliła, że karze mu go osobiści zniszczyć jak będzie niegrzeczny. Tego uczą na państwowych uczelniach??? Problem polega na tym, że to nie zależy od uczelni tylko od LUDZI! Szacunek należy się wszystkim - NAWET PRZEDSZKOLAKOM!!!
Panie Profesorze osobiście zazdroszczę studentom, którzy mogą pisać u Pana prace - ale z drugiej strony broniłam się u wspaniałej Pani Docent, którą bardzo szanuję i niezmiernie się cieszę, że to właśnie Ona była moją Promotorką!!! I tak jak Pan Profesor trzymam mocno kciuki za Jej kolokwium habilitacyjne.
Z wyrazami szacunku
Ewa
Uwaga techniczna: link
http://poradnia.polonistyka.uj.edu.pl/
nie działa (nie mam prawa dostępu). Proszę zatem o bardziej wyczerpujące omawianie przytaczanych stamtąd kwestii, a nie tylko wspominanie o nich (konkretnie - chodzi mi o rozróżnienie sposobów zwracania się do profesora tytularnego i doktora habilitowanego, który może, ale nie musi być zatrudniony na stanowisku profesora).
Już wkleiłem do postu pełną treść z przywołanej strony, która rzeczywiśscie jest już niedostęna. Szkoda, sądziłem, że tego typu Pradnia będzie działać nieco dłużej. Może jest pod innym adresem? Jeżeli ktoś znajdzie, to proszę o jego podanie.
Jak należy zaznaczać fakt posiadania tytułu profesora lub zatrudnienia na stanowisku profesora nadzwyczajnego ?
Centralna Komisja do Spraw Stopni i Tytułów stoi na stanowisku, że umieszczanie w powszechnie używanych drukach (bilety wizytowe, druki firmowe) skrótu Prof. przed nazwiskiem może dotyczyć wyłącznie osób posiadających tytuł profesora nadany przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Przed nazwiskiem mogą być również umieszczane posiadane stopnie, np.:
prof. dr hab. Jan Kowalski
W przypadku osób zatrudnionych na stanowisku profesora nadzwyczajnego, fakt ten powinien być przedstawiany za lub pod nazwiskiem, z wyraźnym zaznaczeniem jakiej szkoły wyższej on dotyczy,np.:
dr hab. Jan Kowalski prof. SGGW
dr hab. Jan Kowalski
profesor SGGW
Ten sposób informowania o posiadanych stopniach lub tytule jest powszechnie aprobowany przez środowiska naukowe lub artystyczne. Oznacza to, że nieakceptowane są przypadki używania tytułu profesor przez osoby do tego nieuprawnione
http://www.ck.gov.pl/index.php/pytania-i-odpowiedzi
W podpunkcie 2b znajduje sie naprzemiennie uzywane sformulowanie "praca magisterska" i "praca licencjacka". Domyslam sie, ze szanownemu prof. dr hab. nie chodzilo o to, ze studentka pisze prace licencjacka i magisterska naraz, ani ze do pisania tej drugiej osobiscie dopuscil bez ostatecznego ukonczenia pierwszej! ,-)
Nie jest naprzemiennie. Proszę przeczytać ten podpunkt ze zrozumieniem.
A jak w liście powinnam się zwrócić do profesora nadzwyczajnego doktora habilitowanego? Który z tytułów ? Czy po tytule wymienic imię i nazwisko?
Do profesora nadzwyczajnego zwracamy się zgodnie z zajmowanym przez niego stanowiskiem - pani/panie profesor/profesorze. Natomiast nie tylko nie należy, ale i nie wolno pisać przed nazwiskiem takiej osoby: prof.dr. hab.
Piszemy prof.nadzw.dr hab. lub dr hab. Imię i Nazwidko prof. (skrót nazwy uczelni np. UW).
Zaczynamy list od Szanowny Panie Doktorze-pełna nazwa i wszystko z dużej litery. Natomiast jeśli chodzi o użycie wyrażenia Pan Doktor już w tekście, to mamy używać również całej nazwy i dużych liter czy można już wtedy pisać np. Pan dr?
W liście możemy już omijać stopień, ale dla podkreślenia szacunku wobec tej osoby, wskazane jest posługiwanie się zwrotem: Pani/Pan np. Czy mogę przesłać Pani... itp.
Jeżeli bardzo zależy nam na podkreśleniu szacunku, jakim darzymy adresata listu, to oczywiście możemy stosować pełny zwrot: np. Czy mogę przesłać Pani Doktor...
Informuję Panią, że mnie te formy są potrzebne. Pani też są, ale Pani o tym nie wie. Dowie się Pani dopiero, kiedy przez swój brak ogłady zostanie Pani wykluczona z grona, do którego być może będzie Pani aspirować.
"Przestańcie analizować"? Jeszcze pochwała bezmyślności?
Każdy szuka usprawiedliwienia swojego prostactwa, widać pani Aleksandra również.
Witam, czy mógłby szanowny Pan ocenić moją Twarz w skali od 0-10. Dziękuję i pozdrawiam. Hernest Maślanka
mógłbym, bo z cechami fizycznymi jest łatwiej, niż kulturowymi. Tak do jednych, jak i drugich potrzebne są kryteria ocen. Twarz ma jednak też wymiar etyczny. Są ludzie bez twarzy. To też można ocenić, nawet w ujęciu cybernetycznym, a więc zero-jedynkowym.
Szanowny Panie Profesorze,
Czy zgodzi się Pan z poniższą opinią?
Nie ma kultury - nie ma Narodu.
Jeżeli nie będziemy dbali o kulturę w języku oficjalnym, to nie będziemy o nią też dbali w codziennych relacjach między nami.
Z wyrazami uznania,
To jest dla mnie oczywiste i w pełni się zgadzam. Kultura musi być obecna w najdrobnieszych nawet sytuacjach, zdarzeniach, relacjach, jeśli chcemy zachować nie tylko tożsamość narodową, ale imperium homini.
Proszę o radę jak rozwiązać problem zwracania się do osoby starszej ale bez użycia tytułu? Szanowny Panie za oficjalne, Dzień dobry w mailu nie bardzo, Panie Profesorze - nie przejdzie więc co pisać zamiast nieszczęsnego Witam?
Forma "Szanowny Panie" nie jest „za oficjalna”. Taką byłaby: „Wielce Szanowny Panie”, jako istotnie podniosła. Rozpoczęcie listu od „Dzień dobry” - czy „Witam” w opisanej sytuacji nie powinno mieć miejsca. „Witam” jest powitaniem osoby nam bliskiej, a „Dzień dobry” jest powitaniem w relacji bezpośredniej, a nie jako otwierające korespondencję listowną.
Mnie osobiście zwrot Szanowny Panie denerwuje i traktuję go jako lekceważący. Witam -NIE, ale Witam serdecznie - Tak. Pozdrawiam!
Proponowałbym być ostrożniejszym z tak agresywnymi odpowiedziami, P. Anonimowy z 1 maja 2012.
Wydaje mi się, że pani Aleksandrze chodziło o to, że komunikacja nie musi być aż tak zawiła i naładowana formułkami, które de facto nie każdemu przyjdzie znać, żeby była skuteczna. Również moim zdaniem najważniejszym celem komunikacji jest porozumienie się, a prawda jest taka, że i najwyższy profesor zrozumie treść maila od najprostszego studenta i będzie w stanie odpisać, ale tego nie zrobi "bo zabrakło form grzecznościowych" tudzież student napisał "witam" (to oczywiście metafora, ale obrazuje treść problemu).
I w tym momencie komunikacja nie dochodzi do skutku z uwagi na kwestie, moim zdaniem, kosmetyczne.
Nie twierdzę tym samym, że trzeba usunąć wszelkie tego typu rzeczy i pisać jak najprościej się da, bo to za pewne w rezultacie doprowadziło by do chaosu i nikt już by nie wiedział o co chodzi, ale prawda jest taka, że chociaż kszte racji pani Aleksandra moim zdaniem ma.
Jeżeli się mylę, proszę o sprostowanie.
Co jednak chciałem przekazać tym postem, to mój sprzeciw względem takich odpowiedzi, jaką P. Anonimowy nam zaserwował powyżej.
Po pierwsze, jeżeli ktoś się tak strasznie opowiada za kulturą wypowiedzi, powinien sam się tak wypowiadać?
Po drugie, jakim prawem uważasz drogi internauto, że sam wiesz co komu jest potrzebne?
Szanowny Panie Profesorze!
Proszę o pomoc, jak zwracać się do Prodziekana, który posiada tytuł doktora i jest moim promotorem w mailowej korespondencji ? Czy "Panie Dziekanie", czy "Panie Prodziekanie" a może "Panie Doktorze"?
Z góry bardzo dziękuję za pomoc.
Wystarczy zwracać się zgodnie z posiadanym stopniem naukowym: Panie Doktorze.
Promotorem jest się nie z tytułu funkcji, ale kwalifikacji naukowych.
Formy - Panie Prodziekanie używamy wówczas, gdy zwracamy się do tego naukowca jako prodziekana. Nie dotyczy to relacji dydaktycznej.
Dobra, rozumiem, że do wykładowcy należy się zwracać przez Szanowny(a) [tytuły] Panie(Pani) nazwisko. (chyba każdy student orientuje się jak bardzo owi wykładowcy są czuli na swoje tytuły) Tylko ja się pytam jak się zwracać grzecznie do nie znanej mi osoby z nazwiska, pełnionej funkcji ani nawet płci. Chodzi mi o formę mejlową i o osiągnięcie porozumienia z odbiorcą, tak by nikogo nie urazić
Do nieznanej nam osoby zwracamy się "Szanowna Pani" Szanowny Panie, to oczywiste. Jeśli nie wiem , jaką ma płeć osoba , do której piszę list, to muszę zadać sobie pytanie, po co do niej ten list piszę? Nie rozumiem tego dylematu. Jak nie znam adresata,m to piszę: Anonimowy, .... lub Szanowna Pani/Panie....w przypadku maila jednak ktoś podaje w swoim adresie identyfikator. Jeśli nie, to znaczy, że jest mu obojętne, jak się do niego/niej zwracamy. Może podaje w nicku: Myszka, albo wiewórka, to proszę pisać zgodnie z tym, czego oczekuje: Myszko lub wiewiórko... Nie poprzedzamy wówczas formą grzecznościową "Szanwny czy Drogi..." skoro tej osoby nie znamy.
Szacunek szacunkiem, ale głupie konwenanse powinny zniknąć już ze sto lat temu... I ten ton "podwładny", "przełożony", a przecież każdy z nas jest przede wszystkim człowiekiem i miarą kultury jest traktować każdego z należytą godnością. Takie jest moje zdanie:)
Panie Profesorze, a co robimy w sytuacji, jaka mnie spotyka coraz częściej. Jako studentka piszę często e-maile do prowadzących. Zawsze piszę bardzo kulturalne maile, bo jakoś w duszy siedzi mi szacunek do nauczycieli, ale jako osoba dorosła jest mi przykro, że jeden z prowadzących odpisał mi bardzo niegrzecznie, pomijając nawet "Z poważaniem".
Druga sytuacja, już trochę sympatyczniejsza. Napisałam solidnego maila ze wszystkimi oficjalnymi formami grzecznościowymi. Prowadzący (myślę, że starszy od moich rodziców, żeby nie było wątpliwości, profesor) odpisał mi "załatwione, pozdr" i podpisał się inicjałem
Kultura obowiązuje w obie strony. W pełni zgadzam się z Panią.
No właśnie. Z należytą godnością. W związku z tym studenci do prowadzących piszą per Panie Doktorze/Profesorze, a prowadzący do studentów per "Pan".
Obawiam się, że jeżeli wszystkie przejawy kultury osobistej będą traktowane jako "głupie konwenanse", to używanie proszę, przepraszam czy dziękuję (co niestety już czasami widać) też zostanie uznane za niepotrzebne.
Chciałbym się dowiedzieć jak napisać podziękowania dla Pani Profesor za opiekę, pomoc i życzliwość w trakcie trwania studiów doktoranckich. Podziękowanie chciałbym dołączyć do prezentu i wręczyć po obronie.
Niestety nie mogę się zgodzić, że takie bardzo oficjalne traktowanie siebie nawzajem jest konieczne. Studiowałam jakiś czas w Szwecji, gdzie do każdego, nawet profesora, czy rektora zwracało się po imieniu. Nie zmniejszyło to mojego szacunku do prowadzących, wręcz przeciwnie, ułatwiało kontakt z nimi. Nie wahałam się zadać pytania, czy poprosić o pomoc, w obawie przed popełnieniem błędu. Z doświadczenia w Polsce wiem, że profesor który bardziej się wywyższa i przywiązuje dużą wagę do formalnych zwrotów grzecznościowych, zyskuje często wiele niemiłych ksywek za swoimi plecami. Uważam, że szacunek zdobywa się przez swoje zachowanie, komunikatywność,umiejętność przekazania wiedzy studentom, nie zaś za sam tytuł.
Pozdrawiam!
Nikt nie pisze tu o wywyższaniu się profesorów czy doktorów. Zgadzam się, że szacunek zdobywa się przez m.in. własne postawy wobec innych, a nie sam tytuł. O tym też jest ten wpis, więc redukowanie jego treści do tego, czego on nie dotyczy, mija się z sensem. Chętnie będę komunikował się ze studentami po imieniu, tylko niech też na to zasłużą swoją postawą. Z wieloma moimi absolwentami jestem po imieniu.
W jezyku angielskim nie ma Pan/Pani wiec trudno by w Szwecji mówić inaczej. Niech Annkoo pojedzie do Niemiec. Tam już nie pogada per Ty.
Szanowny Panie Profesorze,
nurtuje mnie pewna sprawa: czy wypada odpowiadać na każdego maila z odpowiedzią na pytanie?
Historia moich korespondencji z wykładowcami jest niewielka, ale zawsze gdy pytałem się o coś i otrzymywałem odpowiedź, wysyłałem króciutkiego maila typu: "...bardzo dziękuje za odpowiedź. Z poważaniem...". Ostatnio jednak mój kolega stwierdził, że może to być niegrzeczne ze względu na to, że zaśmiecamy zajętemu człowiekowi skrzynkę wiadomością bez treściwego przekazu i zajmujemy jego czas.
Moje wewnętrzne poczucie obowiązku każe mi podziękować za to, że ktoś zechciał poświęcić wolną chwilę na odpowiedź. Jednak po otrzymaniu ostatnio maila typu: "Witam, zgadzam się." zacząłem mieć wątpliwości czy nie wyglądałoby dziwnie, gdybym odpowiedział na maila i łączna ilość słów, których użyłem na podziękowanie byłaby większa od ilości słów zawartych w odpowiedzi.
Jak należy się zachować takim wypadku?
To jest bardzo eleganckie, kiedy otrzymujący odpowiedź na swoje pytanie, potwierdza chociażby je odbiór. Nie musi przecież reagować wartościująco. sam jestem spokojny, kiedy ktoś potwierdza, że otrzymał moją odpowiedź, a to że to potwierdza drogą elektroniczną, w niczym skrzynki pocztowej nie zaśmieca. Ta na szczęście jest dość pojemna. Na każdą korespondencję powinna być jakaś reakcja. Jeśli ktoś sobie nie życzy, by go informować o odbiorze poczty, to może to zakomunikować w swoim liście.
W takim razie z czystym sumieniem mogę napisać: dziękuję Panu za wartościowy artykuł i tak szybką odpowiedź na mój komentarz. Życzę przyjemnego wieczoru.
Wzajemnie.
Czy sformułowanie: "Szanowny Panie Promotorze," - otwierające korespondencję z promotorem, który jest profesorem, budzi jakieś kontrowersje?
Nie powinno, chociaż niektórzy są czuli na tym punkcie. Moim zdaniem jest to elegancki zwrot.
Bardzo mądrze napisane! Kilka uwag.
Nie zawsze profesor czy doktor (nawet najbardziej przyjazny studentom) może życzyć sobie, by zwracano się do niego w ten sposób. Choć jeśli już przez to ułatwia kontakt, to zrozumie, że student dopiero uczy się życia. Z drugiej strony, większość młodych doktorów szafuje tym tytułem, a tak naprawdę w ogóle nie są pomocni studentom, więc absolutnie się z Tobą zgadzam.
Podzielę się z Państwem moimi obserwacjami dotyczącymi użycia słowa "witam" zarówno w korespondencji elektronicznej, jak i przy spotkaniach w świecie realnym. Zauważyłem pewną prawidłowość. Zazwyczaj osoby spotykane przez nas po raz pierwszy zachowują formę oficjalną i zwracają się do nas choćby "Dzień dobry". Przy dłuższej znajomości i wielu odbytych "na luzie" rozmowach zachodzi jednak pewien problem. Czy nadal zwracać się oficjalnie, czy już na tyle się znamy by przejść na TY. Wiele osób nie chcąc być niegrzecznym wybiera wtedy formę "witam" na przywitanie. Myślę, że ta forma jest traktowana przez wielu jako deklaracja: znamy się przecież długo, to nie będziemy do siebie mówić "dzień dobry", ale nie wiem, czy na "cześć" mogę sobie pozwolić.
Przedstawię jeszcze sytuację, która przytrafiła mi się w pracy wykładowcy. Na początku pierwszych zajęć do pracowni wszedł student i od razu podszedł do mnie. Nie dość, że przywitał się zwrotem "Witam", to jeszcze wyciągnął do mnie rękę. Muszę przyznać, że poczułem się bardzo skonsternowany. Tym bardziej, że w tej chwili nie wiedziałem kim on jest, czy studentem, czy wykładowcą, którego nie znam, czy może kimś z administracji uczelni.
"Do osób mających tytuł profesora zwracamy się a. , do osób mających stopień doktora lub doktora habilitowanego a. , do osób mających stanowisko docenta tam, gdzie stanowisko to jest zachowane a. a. . " czyli do dr hab --> Panie Profesorze ?
Już ta kwestia została poruszona w jednym z postów, ale chciałabym na nią jeszcze raz zwrócić uwagę, mianowicie na sytuacje odwrotną - czyli sposób komunikowania się wykładowców ze studentami. Jestem językoznawcą ze stopniem doktora, lecz obecnie studiuję dziennie na innym kierunku i z przykrością przyznaję, że musiałam obniżyć swoje standardy grzecznościowe ze względu na szacunek do samej siebie. Jeżeli bowiem na wystosowany przeze mnie mail zaczynający się od "Szanowna Pani Magister/Dokotor itp./Z wyrazami szacunku" otrzymuję odpowiedź typu: "Witam/Dzień dobry/Witam w roku 2012 (?)" i mail kończy się "pozdrawiam ML/WL/SL", nie mam już ochoty na grzecznościową kurtuazję. Dla jasności - nie uważam, że ktokolwiek powinien mianować mnie "Panią Doktor", ale "Szanowna Pani" w zupełności wystarczy, szczególnie jeśli przewyższam stopniem swojego wykładowcę.
Tak, do dr hab. zwracamy się "panie profesorze"
Nie bardzo zrozumiałam, co znaczy to a.?
Czyli jak zwracać się do doktora habilitowanego albo pisać o takiej osobie: pani doktor czy pani profesor.
Zastanawiało mnie też w jaki sposób odpowiadać jeżeli na mój poprawnie, grzecznościowo sformułowany mail ktoś odpowiada "Witam/Dzień dobry" i kończy "Pozdrawiam [inicjały albo inicjał i nazwisko]".
Doszedłem do wniosku że zgodnie z zasadą dostosowania poziomu komunikacji do adresata po prostu chyba wypada przejść na formułowanie kolejnych wypowiedzi w podobny sposób i zaczynać, i kończyć mniej formalnie (nawet jeśli nie koniecznie od "Witam/Dzień dobry" które nie koniecznie w ogóle są dobrymi sformułowaniami.
W końcu według zasad savoir vivre zwykle do osoby stojącej 'wyżej' w hierarchii należy zaproponowanie przejścia na 'ty', czy na mniej formalną formę komunikacji, więc wydaje mi się że jeśli dana osoba w taki sposób formułuje swoje odpowiedzi, zachęca nimi dość jednoznacznie do mniej formalnej formy komunikacji i dostosowanie swoich wypowiedzi do jej poziomu formalności powinno być jak najbardziej poprawne...
zgadzam się w 100%
jak napisać do profesora żeby przesłał mi dane do projektu bo gdzieś je zgubilam... Proszę o szybka odpowiedź
jest adres na stronie w górnym prawym rogu
Szanowny Panie Profesorze,
mam problem z zatytułowaniem maila do wykładowcy, który jest doktorantem. Jak się do takiego pana zwrócić - Szanowny Panie Magistrze, czy może już Szanowny Panie Doktorze?
Opinie są bardzo sprzeczne i do tej pory nikt nie udzielił mi jeszcze konkretnej odpowiedzi, dlatego byłabym bardzo wdzięczna za odpowiedź.
Zwracamy się do doktoranta-wykładowcy per Panie Magistrze. On/Ona nie jest doktorem. Nie powinien zatem nawet oczekiwać innej formuły. Chyba, że sam chce komunikować się per Ty.
Szanowni Rozmówcy! niezmiernie dziwi mnie lekceważenie form. Te formy wyrażają stosunek piszącego do osoby ,która odbiera list. Zastanówcie się ,jak odbieracie osobę i np jej prośbę kiedy wyraża się z poszanowaniem a jak gdy ton jest niedbały?. protekcjonalny czy nawet lekceważący? Te formy sprawiają, ze mimo woli ,odbiorca potraktuje nas z uwagą ,szacunkiem i życzliwością. Czy to tak trudne do zrozumienia?
Oczywiście, że powinniśmy szanować formę i to do kogo się odnosimy i w jaki sposób. Jednak fakt jest taki, że niektórzy "chorzy magistrzy doktorzy" przesadzają w tym kim są i jaką rolę, funkcję pełnią, ponieważ wielu z nich się czuje jak jakiś "Władca Studentów" i trzeba się do niego odnosić jak do króla i najlepiej jeszcze uznawać jego wywyższanie się. Niestety głupota to choroba nieuleczalna.
Jeden z moich wspaniałych Profesorów, człowiek starej daty, inteligentny i wykształcony a do tego cudowny człowiek zwykł mawiać, że to Polska to kraj straszny pod względem tytułów naukowych, gdzie mgr i dr stawia się przed człowiekiem (imieniem i nazwiskiem) i gdzie często tytuł ważniejszy jest niż człowiek.
Nigdy nie śmiałabym do któregokolwiek ze swoich wykładowców zwrócić się z brakiem szacunku czy też w sposób arogancki, bo wynika to z mojej kultury osobistej, ale prawda jest taka, że zdarzają się wykładowcy z bardzo wysokimi tytułami, którzy zupełnie na to nie zasługują (przynajmniej patrząc na to przez pryzmat ich kultury osobistej). Zawsze byłam przekonana, że tytuł naukowy nie obliguje wyłącznie do ponadprzeciętnych osiągnięć intelektualnych, ale również nienagannej kultury osobistej, której wielu osobom (wraz z ich tytułami) niestety brakuje.
Prawda jest taka, że ktoś posiadający tytuł ma na jego punkcie obsesję, a im wyższy tytuł, tym obsesja silniejsza. To są tacy sami ludzie jak inni, tyle tylko, że dłużej studiowali. A co do kultury, znam wielu profesorów, itp., którzy z nią niewiele mają wspólnego.
Od kiedy to upomnienie się o kulturę osobistą jest obsesją? Nie o tytuły tu chodzi tylko o prawdę i uczciwość w komunikacji międzyludzkiej.
Tego anonimowy nie rozumie? Ja też znam wielu profesorów, którzy z kulturą nie mają nic wspólnego. Czy to znaczy, że sam mam jej nie oczekiwać od nich i od innych? Mam pokornie godzić się z chamstwem?
Ania
Panie anonimowy Aniu, upomina się Pan o prawdę i uczciwość w komunikacji międzyludzkiej i będąc mężczyzną podpisuje się Pan jako kobieta. A poza tym nie zrozumiał Pan sedna powyższej wypowiedzi.
Zrozumiałam sedno wypowiedzi. Anonimowy przypisuje posiadanie obsesji komuś, kto upomina się o minimum przyzwoitości. Chamstwo zatem też jest obsesją. Ja nie muszę go akceptować.
Ania
Dzień dobry czy Dobry wieczór? W liście nie wyobrażam sobie używania takich zwrotów.
Czy można napisać Pani Dr,uważam ,że jest błąd.Proszę o pomoc.
Pani Dr w komentarzu,moim zdaniem to duży błąd.Proszę o pomoc.
Przytaczam list od czytelnika, który woli zachować swoje dane:
"Jestem nauczycielem i - niestety - mam podobne, jak opisywane przez
Pana Profesora doświadczenia. Anonimowe maile, zwroty grzecznościowe typu: "Witam", "Panie Janie" lub brak zwrotu, stały się normą - niestety. Do pewnego momentu, starałem się grzecznie tłumaczyć nadawcom, nietaktowność ich postępowania. Reakcje były różne, co w sumie przekładało
się na narastające poczucie bezsensowności moich działań.
Pewnego dnia wpadłem na - jak się później okazało - genialny pomysł.
W przypadku maila rozpoczynającego się od zwrotu grzecznościowego
"witam", grzecznie odpowiadam nadawcy. Jednak w postscriptum, równie grzecznie, proszę nadawcę o kliknięcie w załączony link i poświęcenie kilku chwil na odsłuchanie zawartej pod tym adresem audycji.
Proszę mi uwierzyć, to działa. Od momentu zastosowania tego
rozwiązania, otrzymuję wiadomości wyrażające wdzięczność za wskazanie niewłaściwości zachowania. Troszkę mnie to zaskoczyło, jednak, być może wynika to z faktu, że współczesna młodzież bardziej ufa mediom niż swoim nauczycielom!?
Pozwolę sobie Panie Profesorze załączyć wspomniany adres strony:
http://www.polskieradio.pl/9/305/Artykul/1061274,Witam
Proszkę "kliknąć" na ikonkę głośnika - odtworzy się audycja
Pani dr hab. Katarzyny Kłosińskiej.
Z wyrazami szacunku,"
Tak, to jest niestosowne. Jeśli już to
Pani Doktor,
Wyjątkowo pouczające - będę korzystać na pewno. Dziękuję bardzo.
Profesor X uprzejmie informuje, że nie będzie odpowiadał na żadną kierowaną do siebie korespondencję zaczynająca się od „Witam”, „Dzień Dobry” itp. Profesor pozwala sobie zauważyć, że w środowisku akademickim istnieją inne, utrwalone tradycją, formy grzecznościowe stosowane w relacjach interpersonalnych.
Kiedy piszemy do ogólnie uznanego naukowca, o światowej reputacji sprawa jest jasna - darzymy go szacunkiem ze względu na jego obiektywnie uznane osiągnięcia.
Co jednak kiedy piszemy do nauczyciela akademickiego, wobec którego jesteśmy zupełnie obojętni, a jego realne osiągnięcia naukowe są blisko zeru. Co gorzej jest w podobnym wieku lub wręcz młodzy (więc szacunek ze względu na wiek również odpada)? Szanowny Pani(e) [TYTUŁ] jest wtedy nie na miejscu, bo przecież nie darzymy tej osoby szacunkiem. Głupio jak pierwsze słowo w liście jest od razu kłamstwem.
Szanowny Panie Profesorze. Brak kultury w obficie przez Pana cytowane korespondencji mailowej jest raczej wynikiem niewiedzy dotyczącej form tej korespondencji (znam pedagogów stosujących formułkę "witam!" nie zawsze sensownie). Szkoła w Polsce nie uczy posługiwania się tym nowym środkiem porozumiewania się jakim jest Internet (także wielu innych przydatnych współcześnie rzeczy) i mamy efekty. A dlaczego nie uczy? Jedną z przyczyn jest edukacja przyszłych nauczycieli na studiach. Koło się zamyka.
Szanowny Panie Profesorze,
cieszę się, że takie tematy są poruszane i warto, żeby jak najwięcej studentów z takim zasadami savoir vivre miało okazję się zapoznać, ale muszę się również zgodzić z moim przedmówcą. Pomijając osoby, które nie tylko nie umieją, ale też nie chcą się poprawnie zachować, duża grupa jest po prostu zagubiona. Studenci przychodzą na uczelnię bezpośrednio z liceów/techników, gdzie każdego nauczyciela niezależnie od stopnia naukowego tytułuje się profesorem. Wchodzą w środowisko akademickie, gdzie oczekujemy od nich zachowania odpowiednich form, ale rzadko kiedy mamy czas, aby ich z wymaganymi zasadami zapoznać, dlatego tak cenne są takie poradniki czy inicjatywy takie jak ta w Lublinie (ZSS nakręcił film instruktażowy dla studentów).
Znam osoby, które już dawno opuściły mury uczelni, a nadal nie wiedzą czym różni się dr hab. XY prof. UW od prof. dr hab. Nikt im po prostu tego nigdy nie powiedział.
Nie jest to może kwestia, która powinni się zajmować wykładowcy, ale może warto by było zaktywizować Samorządy Studentów i zachęcić do działań w tym zakresie.
Moim zdaniem artykuł bardzo ciekawy i wartościowy.
Pozdrawiam
Emilia Solnica
Bardzo dziękuję za komentarz. To, że ten właśnie post ma najwięcej czytelników potwierdza, że warto było poświęcić tej kwestii uwagę. Inna rzecz, że niektórych form nie znają/nie rozumieją lub nie akceptują sami naukowcy. Może więc i oni czegoś się dowiedzą o sobie?
"Chamstwo w szkołach wyższych, a szczególnie niepublicznych" wynika z tego, że przyjmujemy na studia ponad ok. 60% populacji 19 latków. Statystycznie mediana (i zarazem średnia) rozkładu IQ to 100, zatem całkiem spora ilość "studentów" ma IQ poniżej 100. Zamiast wymagać od Nich nie wiadomo czego, sami nie udawajmy że to są studia WYŻSZE.
Jeden z profesorów u mnie na wydziale odpisuje na maile zaczynające się od "Witam" jednym słowem: "Żegnam" :)
Nie mam śmiałości spytać o efekty :)
Szanowny Panie Profesorze,
bardzo dziękuję za Pański artykuł. Z perspektywy wykładowcy, studenckie rozterki mogą wydawać się śmieszne, ale niestety, bywa tak, że nikt nas nie informuje, jakie zasady obowiązują na uczelni.
Nie chciałem popełnić gafy, więc szukałem informacji w sieci. Liceum uczy tylko do matury, a na studiach nikt nie zajmuje się nauką dobrych manier, bo na to czas był już wcześniej. Niestety z moich osobistych doświadczeń wynika, że nie tylko studentom brak ogłady. Przykro o tym mówić, ale na swoje maile z reguły dostawałem odpowiedź "tak, proszę bardzo" dr hab. X.Y. Rozumiem brak czasu, ale taka odpowiedź na moje maile, zachowujące oficjalną formę, wygląda po prostu śmiesznie. W takich sytuacjach zawsze było mi niezręcznie, że może wypadało napisać "Dzień dobry, mogę odrobić zajęcia we wtorek? X.X". Wtedy odpowiedź "Tak, proszę bardzo" X.Y. jak najbardziej pasuje.
Według mnie warto pamiętać o dobrych manierach. Są one dla nas najlepszą "reklamą". Byłoby świetnie, gdyby na każdej uczelni obie strony obowiązywał jasno określony savoir vivre.
Szanowny Panie Profesorze,
to bardzo ciekawy tekst i zarazem bardzo przydatny. Pisząc maile do wykładowców staram się zachować poprawność, jednak czytając Pański tekst widzę, że mimo wszystko wielu błędów nie udało mi się uniknąć. Moim notorycznym błędem jest zaczynanie wiadomości od "Witam". Kiedyś czytałam artykuł, że jest to doskonały początek wiadomości, nawet oficjalnej- teraz wyraźnie widzę, że autor wypisywał bzdury. Chociaż często zdarza się też, że to wykładowca pisząc używa "witam", "pozdrawiam" czy nawet wykorzystuje "emotikonki". Myślę, ze jeśli prowadzący zajęcia wysyła maila takiej formy to jest to forma przez niego preferowana. Zdarza się, że automatycznie zakładam, że tym samym daje przyzwolenie studentom używanie takiej samej formy w stosunku do niego.
Bardziej od błędnego używania zwrotów grzecznościowych przeraża mnie ich całkowity brak i pisanie w stylu "jak do kolegi". Co gorsza ostatnio zaobserwowałam takie pozbawione kultury zachowania w rozmowie z wykładowcą w twarzą w twarz. Zastanawiam się skąd ten brak taktu w młodych ludziach? Nie czuja powagi sytuacji i brak im szacunku do drugiego człowieka. Na koniec dodam tylko, że każdy czasem może się źle zachować, ale ważne jest by umieć przeprosić za takie zachowanie.
Pozdrawiam serdecznie
Szanowny Panie Profesorze, jestem studentką i staram się zachować wszystkie reguły podczas pisania maili do wykładowców. Rozpoczynam zawsze o "Szanowny Panie [tytuł]", przedstawiam się (z której jestem grupy, kierunku, ewentualnie roku studiów). Żeby mój mail nie brzmiał zbyt poufale piszę: "Chciałam zapytać, czy...". Nie wiem, czy jest to poprawna forma, a ostatnio zaczynam utwierdzać się w przekonaniu, że nie jest. Mianowicie po takim mailu dostałam odpowiedź: "Jeśli Pani zdecyduje się zapytać, to odpowiem". Jak zatem pisać maila? Po przedstawieniu się napisać po prostu np. "Kiedy będzie egzamin?"?
Z poważaniem
Justyna Z
To duży problem. Czytałam, że językoznawcy rozważają zmiany by uznać zwrot "Witam" za poprawny, bo stal się tak powszechny. Ja mam problem jak zacząć, bo gdy zaczynam inaczej maila to wydaje się to dziwne i nienaturalne odbiorcy.
Pani Justyno, moim zdaniem postąpiła Pani bardzo elegancko, natomiast nie mogę powiedzieć, że odpowiadającą osobę cechuje w zacytowanej tu odpowiedzi - kultura osobista. Być może jest to jakaś próba "uwodzenia" , ironizowania, lekceważenia sobie studenta? Nie wiem. Motywacje ludzkie są złożone. Natomiast forma odpowiedzi po prostu niegrzeczna..
Witam! Cześć! Hej! Serwus! itp.- to formy oznaczające bliskość, zażyłość. Nie wiem, co do tego mają językoznawcy, bo nie znam ich wykładni na ten temat. Mnie nie przeszkadza, kiedy student napisze: "Witam".
Niestety jest spora część osób, której "Witam" przeszkadza. Rozumiem, że tytuł, dużo lat pracy, ale nie przesadzajmy. Znam takie osoby, które nie odpowiadają na maile gdy jest napisane "Witam".
Tu nie chodzi o tytuł... Rozumiem, że można na takiego maila nie odpowiedzieć, ponieważ sugerują, że nadawca czuje się od nas ważniejszy. Rozumiem też, że człowiek uczy się przez całe życie. Ja na przykład mimo chęci odszukania odpowiedzi w intrenecie, niestety nie wiem, co oznaczają wszystkie możliwe formy podpisu pod komentarzem na blogu i klikam zazwyczaj anonimowy, właśnie z braku wiedzy odnośnie konsekwencji użycia poszczególnych podpisów (np. czy "open id" oznacza, że każdy zobaczy moje id, czy tylko Profesor).
Także nad tym ubolewam, że niejednokrotnie my się 'naprodukujemy' a dostajemy jednosłowną odpowiedź. Najczęściej dostaję odpowiedzi typu: "tak", "zaliczone" i pozostaje niesmak.
Mnie nie przeszkadza gdy student napiszę do mnie witam. Tak samo jak nie bardzo rozumiem oburzenie gdy zamiast prof student powie doktor.
Panie Profesorze, chciałabym się zapytać o następującą kwestię: czy przed zwrotem, np. "z wyrazami szacunku" należy zrobić odstęp jednej linijki? Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź, ponieważ mnie to gnębi.
Nie ma Pani większych problemów na co dzień? Co za różnica?
RYBA PSUJE SIĘ OD GŁOWY! A niestety w PeOlandii kreatury porobiły profesury...
Tak generalna ocena nie ma nic wspólnego z kultura akademicką. Chyba, że anonimowy wywodzi termin kreatura od twórcy, nowatora?
w takim razie jak odpisac na maila, od prof. prosze przyjsc ze swoimi pytaniami tego i tego dnia. co napisać? dziekuję dobrze
Zdarza się, że student zaczyna pisać kolokwium od słowa "Witam".
W podobny sposób witają się z nauczycielami rodzice, wykorzystując do tego celu zeszyty swoich dzieci:
https://www.facebook.com/Paniministerdajmyjuzspokojztareforma/photos/a.106926162840416.1073741829.106918796174486/349158098617220/?type=1&theater
Mnie zawsze dziwi to podejście do szacunku. Sam prestiż osiągnięcia pieniędzy powinien wystarczyć ludziom. Jednak niektórzy chcą poczuć się lepiej tylko dlatego, ze skończyli uczelnie i osiągneli tytuł naukowy.
W dzisiejszych czasach tytuł mało mówi o wiedzy, więc tak naprawdę niewiele jest osób do których warto by było odnosić się z szacunkiem. Poza tym nikt nie uwzględnia z tych niby nadludzi Szanownych Panów tego, ze nie każdy tak samo się wychował i nie każdy ma takie same predyspozycje, ale to nie oznacza, ze trzeba górować nad innymi, a to jest pewna oznaka budowania nadczłowieka po osiągnięciu tytułu.
Kultura nie polega na utrudnianiu komunikacji, a polega na tym by szanować siebie. Bardziej dziś zwraca się uwagę na sposób komunikacji, a zapomina samego sensu powstania kultury!!! Wstyd mi, ze profesor twierdzi, ze formalizm jest ważniejszy niż zwykły szacunek. I wstyd mi za to, ze w Polsce istnieją ludzie, którzy wymyślają słowa naukowe tylko po to by pokazać CO TO NIE POTRAFIĄ i JAK SĄ WIELCE :) Gdzie tu logika i gdzie kultura, jeśli ktoś udaje wielkiego i wielce zarozumiałego przez zwracanie uwagi nadmiernie na formalizm i lizusostwo.
I jeszcze jedno osoba mówiąca Szanowny Panie Profesorze może mieć więcej obłudu i braku szacunku niż ta która wypowiada się Witam. Jednak egocentryzm co niektórych wynika ze zjedzenia wszystkich rozumów za pomocą tytułu. Także profesor jest zobowiązany do tego by wyrażać szacunek i pewien dystans, bo jego wiedza może być dziś nauką, a jutro zwykłym bublem, który okazał się fałszem i nigdy o tym nie powinien ten czy owy profesor zapominać, że na tytuł mógł wcale sobie nie zasłużyć, bo przecież mógł się pomylić. Stawianie sobie muru w postaci wyższy niższy jest błędem o którym mówili wielcy ludzie jak min. Budda. Autorytety są czymś złym, bo nie wynikają z pracy, a z potrzeby dowartościowania się przez niektórych. Prawdziwy profesor nie potrzebuje tytułu, a fałszywy autorytet doszuka się braku tytuły na każdym kroku.
Dobry wieczór!
Szukam odpowiedzi na następujące pytanie: czy w instytucie naukowym można utworzyć stanowisko profesora nadzwyczajnego? W ustawie Dz.U. 2005 nr 164 poz. 1365 nie znajduję żadnego zapisu, który by na to pozwalał.
Proszę o wskazówkę.
O tym rozstrzyga Statut Instytutu. Proszę się z nim zapoznać. Ustawa czyni jednostki naukowe suwerenami także w tym zakresie.
Dzień dobry, drodzy Internauci.
Odnosząc się do posta Pana Profesora oraz komentarza Pana Michała Januszewskiego, załączam grzeczny dialog z książki, moim zdaniem zawierającej wiele uniwersalnych prawd, o ile tylko pozwolimy sobie na kilka chwil refleksji po przeczytanych fragmentach:
"- Dzień dobry - powiedział lis.
- Dzień dobry - odpowiedział grzecznie Mały Książę i obejrzał się, ale nic nie dostrzegł. [...]
- Ktoś ty? - spytał Mały Książę. - Jesteś bardzo ładny...
- Jestem lisem - odpowiedział lis.
- Chodź pobawić się ze mną - zaproponował Mały Książę. - Jestem taki smutny...
- Nie mogę bawić się z tobą - odparł lis. - Nie jestem oswojony.
- Ach, przepraszam - powiedział Mały Książę. Lecz po namyśle dorzucił: - Co znaczy "oswojony"?
- Nie jesteś tutejszy - powiedział lis. - Czego szukasz? [...]
- Szukam przyjaciół. Co znaczy "oswoić"?
- Jest to pojęcie zupełnie zapomniane - powiedział lis. - "Oswoić" znaczy "stworzyć więzy".
- Stworzyć więzy?
- Oczywiście - powiedział lis. - Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów."
Antoine de Saint-Exupery, "Mały Książę"
Pozdrawiam serdecznie,
Icebelle
Szablonowe to może nie. Ale mnie jako wykładowcy uczelni nie odpowiada zwracanie się do mnie w mailach (czy o zgrozo - na żywo) w stylu "Cześć ziom, chba coś do mnie masz, czy ja naprawdę coś musze zrobić by zaliczyć?" Niestety, tak właśnie odbieram dużą część maili od studentów. Zastosowanie formalnego języka i zwrotów jest dla mnie pewnym przejawem szacunku - bo człowiek z drugiej strony choć chwilę musiał pomyśleć, by ubrać myśli w słowa.
Właściwie, po chwili zastanowienia... wystarczy by studenci pisali do mnie poprawną polszczyzną, pamiętając, że mamy różne role na uczelni.
Szanowny Panie Profesorze,
czy mogłabym prosić o kilka sugestii dot. reakcji na maile typu: "Czy kiedy będę na uczelni np. 11.02., o godz. 12.00, to będzie pani uchwytna?", lub "Kiedy pani ma konsultacje?", albo (2 godziny po wysłaniu 120 stronicowej pracy magisterskiej) student pisze: "Niestety nie otrzymałem od pani żadnej odpowiedzi", itp. W przypadku, gdy w danym semestrze realizuje się zajęcia z ok 1000 studentów, a jak wiadomo tuż przed sesją maile tego typu mnożą się po kilkanaście dziennie, to w jaki sposób należałoby reagować? W takich sytuacjach zastanawiam się nad moim zakresem obowiązków, w którym przecież nie ma obowiązku prowadzenia korespondencji elektronicznej ze studentami. Czy może orientuje się Pan Profesor jakie są rozwiązania ministerialne w tym zakresie? Po co w takim razie konsultacje?
Z wyrazami szacunku,
Marta
Szanowna Pani ministerstwo nie jest od regulowania takich spraw. Na szczęście. Wystarczy, że poinformuje Pani swoich studentów, którego dnia - po przesłaniu czy przekazaniu prac - poinformuje ich o ocenie i dokona jej rejestracji.
liczba studentów, a nie ilośc
Wykładam od wielu lat na uczelni w dużym mieście akademickim. Najzabawniejszy mail, jaki dostałam od studenta, zaczynał się słowami: Hallo Pani X (tu moje imię w mianowniku), chciałem zapytać...
Poproszę o poświęcenie chwili uwagi wypowiedziom: "bronię magistra", "obrona licencjata" oraz coraz bardziej rozpowszechnionemu pojęciu obrona pracy... .
Coraz większym mnie napawa smutkiem gdy takie sformułowania znajduję w oficjalnych pismach uczelnianych i języku nauczycieli akademickich.
Zwykle odpowiadam studentom, że nikt na nich nie napada i nie ma żadnego powodu do obrony. Robią magisterium pisząc pracę mgr i zdając egzamin magisterski. Wśród wielu komisji egzaminacyjnych utarł się paskudny zwyczaj egzaminowania studenta jedynie z tematyki pracy. Gdyby tak skorzystać z rozwiązań stosowanych w kilku uczelniach; w tym Politechniki W-wskiej gdzie jest całkiem spory zestaw pytań obejmujących cały zakres przedmiotów studiów, to może przestalibyśmy mieć tylu ludzi z wykształceniem znacznie wyższym niż ich wiedza, kultura i inteligencja.
Niedługo sfrustrowani absolwenci studiów doktoranckich będą wykładać chemię... na półki w marketach bo ani nie ma potrzeby społecznej na tak liczne grupy z tak wysokim poziomem wykształcenia ani ich rzeczywisty poziom nie odpowiada oczekiwaniom zespołów badawczych. Oczywiście moja ocena jest niesprawiedliwa wobec rzeczywiście rzetelnie pracujących.
Pani Marto,
Jeżeli "... w danym semestrze realizuje się zajęcia z ok 1000 studentów ..." to twierdze, że to nie ma najmniejszego sensu, bo nie da się utrzymać jakości przy takiej ilości - toż to jakiś kombinat a nie uczelnia. Jestem bardzo ciekaw, jak Pani tych studentów egzaminuje - sprawdza ich wiedzę?
Bogdan Stępień
Halo! ortografia: kara-poddać się karze,ale.... kazać- każe,nakazuje coś zrobić.
W obu przypadkach profesorowi brak klasy i godności.
To, że osoba zwracająca się nie wiem jak napisać poprawnie nie usprawiedliwia niegrzecznego odpisywania, innymi słowy ów profesor jest prostakiem!
Zabawny? Pisują tak i profesorowie!
TRAFNE!
Mam pytanie. Nigdy nie miałam specjalnych problemów z tytulowaniem innych osób. Jestem w najwyraz dogodnej sytuacji, ponieważ na ogół jestem "niżej" w hierarchii. Jeszcze nie zaczęłam studiów, aktualnie jestem w klasie maturalnej, ale jeżdzę na jedną z uczelni na wykłady/zajęcia (moja szkoła współpracuje z tym uniwersytetem). Z tego względu, że cenię dobre wychowanie i obycie, to nie chciałabym nikogo urazić, dlatego mam kilka małych pytań.
Załóżmy, że mamy dziekana profesora Jana Kowalskiego.
Gdy zwracam się to niego podczas wykładu/zajęć w laboratoriach, to powinnam mowić "Panie profesorze..." czy "Panie dziekanie..."? Na moje oko obie opcje są dopuszczalne, ale pierwsza możliwość jest "bardziej sensowna".
Z kolei zwracając się do niego z jakąś ze spraw "dziekańskich" powinnam do niego mowić "Panie dziekanie..." czy "Panie profesorze..."? Tutaj odnoszę wrażenie, że powinnam mowić "Panie dziekanie", ale w sumie sytuacja jest analogiczna do poprzedniej.
A teraz "najgorsze". Co mam zrobić, gdy (czysto hipotetycznie) jeden z dziekanów jest moim znajomym, ale wykłada na innym wydziale i na wykładach etc. go nie widuję, ale np. na korytarzu powie do mnie "Cześć, Kasia" i zagada np. o polityce. Czy powinnam tytułować go według wyżej wymienionych zasad czy gadać jak zawsze? Dla bezpieczeństwa mówiłabym "Panie dziekanie", ale nie wiem czy to nie byłoby dziwne.
Szanowna Pani na dwie pierwsze kwestie sama Pani udzieliła prawidłowej odpowiedzi. Co do trzeciej sytuacji, nie ma powodu do ukrywania w sytuacji pozadydaktycznej, na korytarzu czy w innym miejscu faktu bezpośredniej znajomości z profesorem. Natomiast tak on jak i pani jesteście zobowiązani w sytuacjach formalnych - akademickich do unikania ujawniania prywatności, bo mogłoby to świadczyć o możliwym jej wykorzystywaniu w procesie dydaktycznym np.egzamin, sprawdzian, publiczna dyskusja itp. Anglicy mają łatwiej, bo tam każdy jest - you.
Szanowny Panie profesorze - skąd Pan wie, że Pana rozmówcy w toczącej się tu konwersacji internetowej nie są profesorami a Pan nie umieszcza ich tytułów w odnoszeniu się do owych? Wyższość formy 'Witam' dawno temu wyszła z użycia i stała się to forma powszechnie równorzędna - szkoda że pani profesor nie zauważyła tej powszechności a inne podkreśla - widocznie jeśli nie przeprowadzono badań ani nie napisano tego w uczonej księdze to nie może to przejść przez jej percepcje :) Ja bym zaczął od kropek i zwyczajnej uprzejmości. W jednej z uczelni w Stanach Zjednoczonych wprowadzono ostatnio samotytułowanie się studentów - aby każdy mógł wybrać sobie tytuł pod jakim zwracają się do nich pozostali i takowy miałby pojawić się na ich plakietkach z tego co pamiętam, aby mężczyzna mógł wybrać 'Szanowna Pani' itd. Rozwagi.
Niech się podpiszą, to będę wiedział. Rozwagi anonimowy.
Szanowny Panie Profesorze
Po przeczytaniu tego artykułu i komentarzy zwątpiłam. Założyłam w telefonie "grupę", którą są rodzice moich uczniów. Jednym kliknięciem powiadamiam ich wszystkich o jakiejś nagłej zmianie w planie, zbiórce lub wywiadówce. Jakich zwrotów powinnam używać aby zachować właściwą formę?
Proszę o wskazówki.
Szanowna Pani, mój wpis dotyczy środowiska akademickiego.
W szkolnictwie powszechnym możliwe są różne podejścia do kwestii komunikacji nauczyciela z rodzicami. To jest zupełnie inna sytuacja. Wszystko zależy od tego, jak się Pani z nimi umówiła, w jakich jest Pani relacjach z nimi. Kiedy pracowałem w szkole podstawowej rodzice uczniów komunikowali się ze sobą i ze mną bezpośrednio, po imieniu. Między nauczycielem a rodzicami uczniów nie ma przecież powinności czy hierarchicznych zależności. Wszystko jest kwestią kultury osobistej obu stron.
Niezaprzeczalnym faktem jest to, że studenci maja problem zwracając się pisemnie do wykładowców. Jednak wykładowcy nie biorą pod uwagę ewolucji języka. O ile w pierwszej wiadomości należny zastosować należy zastosować zwrot otwierający, o tyle w odpowiedzi i kolejnych odpowiedziach utrudnia on komunikacje. Elektroniczne formy kontaktu maja charakter "czatowy". Nawet poczta elektroniczna układa wiadomości w formie spójnej konwersacji. Zatem zaistniały problem nie wynika wyłącznie z niedouczenia studentów ale i ze sztywności myślenia wykładowców.
Ewolucja czy dewolucja języka?
Kiedyś oglądałem wypowiedź pewnego profesora specjalizującego się w poprawnej polszczyźnie i mówił o tym, że można zwracać się do osób z tytułem naukowym na dwa sposoby. zwracać się można do osoby używając tytułu naukowego a więc per doktor, czyli np "Szanowny Doktorze", lub "Szanowny Profesorze", lub używając zwrotu ogólnego per pan. czyli po prostu "Szanowny Panie". W swojej wypowiedzi zwracał uwagę, że niepoprawnie jest używać tych zwrotów łącznie. Więc zwrot "Panie Doktorze" uważał za niepoprawny.
Z tego co mi wiadomo nie używa się terminu Szanowny Panie Magistrze jako zwrotu grzecznościowego, a jedynie Szanowny Panie
Szanowny Panie Profesorze i Szanowny Panie Anonimowy piszący z dezaprobatą o zwrotach typu "obrona pracy", ze sporym opóźnieniem przeczytałam wpis o formach grzecznościowych. Dziękuję za zwrócenie na to uwagi, także ja staram się grzecznie wskazywać swoim studentom właściwe formy komunikacji, tyle że w Niemczech, gdzie pracuję, częstokroć pomija się w mailach stopnie i tytuły, pozostając przy nazwiskach, a Hallo nie jest rzadkością... Chciałabym natomiast odnieść się do owych "obron", jako że nie wiem, w czym leży przyczyna Pańskiej (Anonimowy dyskutant) krytyki. W moim odczuciu właśnie określenie "robić magistra" jest co najmniej nieładne, kolokwialne, by nie rzec wątpliwe stylistycznie. "Obrona" z kolei odwołuje się nie do napadu (tak jak "pomoc" nie dotyczy tylko pomocy medycznej), lecz do średniowiecznej i wciąż jeszcze żywej w wielu kulturach tradycji obrony tez stawianych przez kandydata na doktora (rodzaj egzaminu, niegdyś wielogodzinnego, z udziałem publiczności). Tak jak broniłam pracy magisterskiej (odpowiadając na krytyczne pytania recenzentów), tak obroniłam doktorat. Jedynie w wypadku habilitacji trudniej o "obronę" w takim sensie, ponieważ w nowej procedurze brakuje kolokwium (w niektórych krajach jednak nadal jest ono konieczne). Z wyrazami szacunku, Monika
Szanowna Pani, pozwolę sobie napisać, jak można sobie radzić z mailami ponaglającymi (sprawa jest chyba wszystkim znana, pilne maile studentów w weekendy dla niektórych z nich są normaą). Pomysł, zaznaczam, nie jest mój, znalazłam go na stronie internetowej znanej profesor historii. Otóż wystarczy 1. poinformować daną grupę/dane grupy na początku semestru, iż na maile odpowiada Pani z reguły do 2-3 dni po ich otrzymaniu, 2. że np. referaty powinny do Pani trafić co najmniej 7 dni przed planowanym wygłoszeniem, 3. że Pani konsultacje odbywają się w dniach.... i zaprasza Pani wszystkich zainteresowanych. Najlepiej zrobić to pisemnie i albo wysłać w zbiorczym mailu albo umieścić na stronie internetowej zakładu lub na drzwiach. Zasady są w tym momencie jasne i nie trzeba odpowiadać na każdą wiadomość z osobna, zwłaszcza będąc poganianym. Ew. wystarczy link do strony z tymi informacjami. A co do uchwytności, przypomniała mi się opowieść mojej wykładowczyni, którą jednak ze studentek chciała "łapać". Pani Profesor odparła, o ile dobrze pamiętam, że "łapał" ją już mąż. To wystarczy. Z wyrazami szacunku, Monika
A jak jest z tytułowaniem i formami grzecznościowymi w napisach do filmów? Wszystkie niepoufne zwroty per Pan, Pani, Państwo... Z dużej, czy z małej litery?
Bardzo fajny wpis panie Bogusławie. W tym roku zaczęłam studia i ciężko było mi się przyzwyczaić do pewnych zachowań itd. Pana artykuł zbiera te podstawowe rzeczy związane z zachowaniem, przyznam szczerze że pomógł mi, a nawet uratował przed wpadką. Pozdrawiam serdecznie ;)
Bardzo ciekawy wpis, każdy student powinien zdać akademicki savoir vivre, Ci którzy znają tą technikę na pewno mają łatwiej aby coś załatwić.
Czytając odpowiedzi na komentarz Koleżanki Aleksandry utwierdzam się w przekonaniu, że habilitacja, chociaż być może czasami jest potwierdzeniem osiągniętego poziomu naukowego, to przede wszystkim pozostaje okazją do podporządkowania niepokornych. Formy... Tak, są ważne. Ale agresja wypowiedzi w tylu "wykluczenia z grona do którego chcesz aspirować"... Cóż, nawet jeżeli używa się wszystkich możliwych zwrotów grzecznościowych, można w istocie swojego jestestwa pozostawać prostakiem... Poza tym... Wieloletnia obserwacja zachowań ludzkich utwierdza mnie w przekonaniu, że habilitacja zmienia nieodwracalnie ludzką osobowość w 90% przypadków. Jest takie stare porzekadło: "zapomniał wół, jak cielęciem był". A ta wychwalana, dająca poczucie bezpieczeństwa i wyższości nad innymi etykieta... Jest potrzebna. Ale zbyt często zastępuje prawdziwy szacunek... Bo na szacunek trzeba zasłużyć, nie wystarczy mieć stopnia albo tytułu naukowego.
Podoba mi się ten post, fajnei opisane :)
Bardzo dobry i merytoryczny artykuł sporo można się nauczyć o pisaniu listów.
No tak to wygląda. Warto właśnie poruszyć kwestie która nie często jest na głos wypowiadana ale tak to wygląda.
Bardzo dobry wpis, bardzo ciekawa jest kwestia którą poruszyłeś
Świetny wpis bardzo mi się podoba
Świetny spis, warto się z tym zapoznać bo od przybytku wiedzy nikt nie zbłądził :D
Polecam wywiad z prof. Janem Miodkiem on Vimeo:
https://vimeo.com/236377262
Szanowny Panie Profesorze,
Chciałabym się zapytać czy nie będzie faux-pas, jeśli zasugeruję wykładowcy, by się nie krępował mówić do mnie per "Ty". Znajduję się w absurdalnej sytuacji, gdzie wykładowca czasem mówi do mnie "Pani", a czasem po imieniu. W korespondencji e-mail także forma jest pomieszana, a treść zwykle nieformalna - całość wygląda zabawnie. Sam ma tytuł profesora, ale prosił, by nie zwracać się do niego tytułami, bo "czuje się wtedy staro". Jest to dla mnie istotna kwestia, bo będę z wykładowcą współpracować w ramach pracy magisterskiej.
Z wyrazami szacunku,
M
Szanowna Pani, skoro prowadzący seminarium prosi studentów o to, by zwracali się do niego po imieniu, to tylko od Pani zależy, czy z tego skorzysta i czy pozwoli profesorowi na zwrotną bezpośredniość w komunikacji. Niektórzy profesorowie przyjmują taką postawę otwartości i bezpośredniości, jeśli mają zaufanie do swoich studentów i zależy im na tym, by jak najlepiej wykonali pracę badawczą w ramach magisterium. Wówczas studenci z takiej grupy traktowani są po partnersku jako współbadający interesujące go zjawisko. To jest typowo anglo-amerykańskie podejście, u nas także występujące, ale na nie musi dać przyzwolenie najpierw ze swojej strony osoba starsza, w tym przypadku jest nią prowadzący seminarium. Nie ma w tym nic niestosownego, chociaż przez część środowiska , konserwatywnego, może być negatywnie postrzegane. To nie jest jednak problem ani tego profesora, ani jego studentów. W uniwersytetach zachodnich bardzo często profesorowie są w bezpośrednich relacjach ze studentami jako badającymi wraz z nimi ważne naukowo kwestie. Tu nauka, dociekanie prawdy, odkrywanie prawidłowości jest wspólnym mianownikiem, łącznikiem.
Wielce Szanowny Panie Profesorze,
Wszystko słuszne nad wyraz - poza jednym, a mianowicie rekomendacją (zdaje się cytowaną przez Pana), by do doktora habilitowanego zwracać się tak samo, jak i do nie-habilitowanego, tj. per "(Panie) Doktorze". Być może z Pańskiej perspektywy wygląda to inaczej, ale moje doświadczenia 19-letniej pracy uczelnianej wskazują na to, że istotna linia podziału przebiega między pracownikami bez habilitacji a tymi z habilitacją czyli tzw. samodzielnymi. Z kolei różnica między np. drem hab. na stanowisku adiunkta i drem hab. na stanowisku profesora wydaje się mało istotna. Skoro zaś, jak rozumiem, drugiemu z nich nie wypada odmówić tytułu grzecznościowego profesora, to czy można go odmawiać pierwszemu? Sensownie byłoby może "ożywić" (choćby w wymiarze nieformalno-grzecznościowym właśnie) tytuł docenta, trochę nawiązując do niem. Privatdozenta - ale jak na razie tendencyj takich nie ma i często-gęsto (jak w moim byłym instytucie) kończy się na tytułowaniu wszystkich habilitowanych po prostu profesorami.
Zgadzam się z Panem. Odróżniam formę grzecznościową od formalnej. Też zwracam się per Profesorze do osoby bez stanowiska prof.uczelnianego. Jednak w dokumentach, na wizytówkach należy być zgodnym z prawem.
W Polsce nie przyjęło się stanowisko docenta, choć wielokrotnie powracało.
Wizytówki - to forma AUTOprezentacji, podobnie jak podpis. Tu nie ma miejsca dla form grzecznościowych, obowiązuje ścisłość, np. "dr hab. Jan Kowalski, adiunkt". Wątek powyższy dotyczył wszakże odmiennej nieco materii, a mianowicie form zwracania się do kogoś.
W dokumentach, powiedziałbym, zależy od kontekstu. Jeśli dokument ma zewnętrzną formę listu z nagłówkiem, to o ile w adresie obowiązuje ta sama ścisłość co w autoprezentacji, o tyle będąc np. rektorem miałbym niejaką trudność, czy taki nagłówek, zwłaszcza odręczny, formułować ściśle czy grzecznościowo. Na szczęście nigdy nie byłem ani wystawcą, ani odbiorcą dokumentów w takiej właśnie sytuacji, nie musiałem zastanawiać się ani nad tym, czy nie obrażę kogoś, ani nad tym, czy się poczuć obrażonym czy nie. ;-)
Szanowny Panie, sprawa nie jest - jak Pan pisze - tak oczywista, jednoznaczna. Proszę zobaczyć, ile jest komentarzy, które pojawiają się pod moim wpisem sprzed wielu, wielu lat. Dzień Dobry czy Dobry Wieczór brzmi lepiej, niż brak jakiegokolwiek zwrotu, albo jego hip-hopowa wersja ("Hej"). Mnie nie przeszkadzają ciepłe, życzliwe relacje, ale chciałbym mieć na to wpływ. Z moimi seminarzystami mam takowe. Pomogę im we wszystkim, będę przyjazny, otwarty, kiedy widzę, że nie przyszli na moje seminarium, bo tak wydaje im się, że będzie łatwiej, miło i przyjemnie. Tym bardziej doktorantom proponuję przejście na TY, ale oni bardzo się krępują. To kwestia kultury osobistej, rodzinnej socjalizacji, może także poczucia zobowiązania. Alergię mam na komunikat, za którym nie idzie czyjaś autentyczna relacja zwrotna. Proszę spojrzeć na tę sytuację z obu stron. Prowadząc ćwiczenia wolę komunikację bezpośrednią, ale ona jest wysoce zobowiązująca, zaś niektórym wydaje się okazją do ucieczki od aktywności, zaangażowania w naukę, studia.
Ps. Niestosowanie - piszemy razem.
Szanowny Panie Profesorze,
chciałabym poprosić o odpowiedź na następujące pytanie. Jeśli piszę e-mail do osoby, która ma tytuł prof. dr hab. a jednocześnie pełni funkcję dyrektora pewnej jednostki, to czy powinnam zwrócić się do niego Szanowny Panie Profesorze czy Szanowny Panie Dyrektorze? Czy ważniejszy jest tytuł naukowy czy funkcja?
Z góry dziękuję za odpowiedź!
To zależy od tego, w jakiej sprawie zwracamy się do danej osoby. Najpierw jednak podajemy adresata z jej/jego tytułem naukowym a potem funkcję np.
Prof. dr hab. X.VVVVV
Dyrektor Instytutu PPPP
Uważam, że powinno się normalnie rozmawiać jak człowiek z człowiekiem. Nie ma w świecie ludzi, nadludzi i podludzi - są tylko ludzie. Przyznanie tytułów i tytułowanie jedynie pokazuje jak bardzo jest ktoś ważny, ale czy może być dla mnie osobiście ktoś ważny jeśli bierze kupę szmalu za robotę której np. nie wykonuje tylko coś odbębni...? na szacunek i tytułowanie trzeba sobie zasłużyć, nie powinno być to normą bo ludziom o tym tytułów się już w głowie poprzewracało i wielmożności a co fajniejsze teraz taki doktorat można za kasę normalnie kupić i zanim to wyjdzie na jaw może dużo lat upłynąć, że ktoś wcale jego nie ma. Uważam to za niszczące , każdy człowiek jest równy, czy ktoś do osoby niepełnosprawnej - zwraca się szanowna Pani niepełnosprawna kłaniam się nisko - bo Pani cierpi - nie traktuje się takich ludzi jak śmieci a czasem i gorzej. A szkoda, bo często są mądrzejsi niż nie jeden doktorek, który pieczołowicie czeka aż mu będą mówić tytuły. Ale nic z siebie tak naprawdę nie dał. Tylko wymaga ... bo student to ten osioł ofiarny. I w drugą stronę skąd taki profesor nie wie czy ja nie mam tytułu- w takim razie też powinien go używać, bo jak to tylko tak w jedną stronę?
Nie ma między nami różnicy. Rozmawiamy ze sobą bezpośrednio jak człowiek z człowiekiem. Istotnie, trzeba sobie zasłużyć na bycie traktowanym ze szczególnym szacunkiem, co nie oznacza, uległym, wyniosłym itp. Nie ma racji Anonimowy, że skoro ktoś "kupił" sobie stopien czy tyutuł naukowy, to wszyscy pozostali też są tym obciążeni i zapewne wszyscy tak postąpili. Są granice racjonalności także w komentowaniu świata społecznego.
To, że ktoś wnioskuje o formalną administracyjnie formułę korespondencji nie narusza czyjejś godności, nikogo nie pomniejsza, ani tez nie wywyższa. Jednak do premiera zwraca się pan/pani per panie premierze, do prezydenta miasta - panie prezydencie itp., itd. Czym innym jest formalno-prawna strona korespondencji, a czym innym komunikacja osobista. Jeśli student życzy sobie, żeby zwracać się do niego/niej per Pani/Pan z odpowiednim stopniem - jak pisze Anonimowy - doktora, to przecież nie ma żadnego problemu. Równość ontologiczna nie jest tożsama z równością kompetencyjną a nawet etyczną, czemu Anonimowy także daje przykład.
Brak mi słów na ludzi, którzy głośno manifestują swoją inteligencję, a chłoną wszelkie śmieci zasłyszane i znalezione w sieci. I taki jeden mędrek z drugim nie wysilą się by zrozumieć treść, nie mówiąc już o przekazywaniu dalej w mylnym przekonaniu, że wspniane śmieci to najprawdziwsza prawda. I spotykamy się z sytuacją jak powyżej: ktoś kto przez całe życie nie dokonał osiągnięcia, jakim jest przeczytanie całej książki, zarzucał będzie kupczenie stopniami naukowymi. Zapewne większość Polaków kupiło sobie prawo jazdy?
Przede wszystkim zacząć trzeba od tego, że magister to tytuł, a wszystko powyżej to już stopień naukowy, przy czym równolegle funkcjonują tytuły uczelniane i tu tytuł profesora oznacza osobę ze stopniem dr hab. - nie mylić ze stopniem naukowym profesora.
Zanim jakiś kolejny mądrala zacznie rozpowiadać kolejne bzdury, proponuję by najpierw zrozumiał zagadnienie, o którym mowa i zastanowił się czy ma ono w ogóle sens. Bo każdy, kto wie jak przebiega proces doktoryzowania się wie, że kupienie pracy dyplomowej i łapówki, nie wykluczając tej dla prezydenta, ani nie dają gwarancji ani nawet nie zwiększają szansy na powodzenie. A licencjata czy magistra nie ma sensu kupować, bo jest on już w cenie za czesne.
W kwestii tego, że profesor nie wie czy, jakiś student przypadkiem nie ma stopnia naukowego.
Gdyby wiedział, byłby wróżbitą, a nie profesorem. Ale mogę zapewnić każdego, kto ma z tym problem, że jeśli poinformuję profesora o posiadanym stopniu naukowym, to będzie nim tytułowany.
Tylko sytuacja ta to nonsens, bo doktora na uczelni znajdziecie jedynie po drugiej stronie biurka. A jak wspominałem - mgr nie jest stopniem. Przy czym pracownik dydaktyczny czy naukowy zwyczajowo jest tytułowany.
A teraz odwrócę sytuację. Chyba każdy będąc u lekarza zwraca się "panie doktorze /pani doktor". Przynajmniej ja tak robię, co generalnie się ze mną kłóci. Bo gro lekarzy ma tytuł magistra. Zatem dlaczego ja do magista zwracam się per doktorze, a mając doktorat nie oczekuję, by mnie tytułowano podobnie? Porównując nasze lata studiów byłbym lekarzem po trzykroć.
W przypadku lekarza jednak mamy do czynienia z tzw. tytułem zwyczajowym (podobnie w aptece zwraca się "pani magister" choć może być to jedynie licencjat a nawet technik farmacji).
Jednak poza przychodnią czy apteką tytuły nie funkcjonują, podobnie jak stopnie naukowe poza środowiskiem akademickim.
Wypada zwrócić uwagę na fakt, że lekarz z doktoratem do lekarza-magistra zwraca się również "doktorze".
W szkołach pracują nauczyciele z doktoratem. W niektórych placówkach pozostał jeszce zwyczaj tytułowania nauczycieli per profesor. I paniz która zacznie zrobiła sobie licencjat, staje się profesorem, a ja dalej jestem "tylko" doktorem :)
Ostatnia kwestia to tytuły szlacheckie. W Polsce zniesiono je przed wojną, a i to o wiele za późno. W mojej skromnej opinii szczycenie się byciem potomkiem hrabiego jest zwykłym kuriozum, bo w Polsce nigdy żadnego hrabiego nie było? Do tego potrzebne by było hrabstwo, którym ów hrabia miałby zarządzać. I to jest właściwy przykład kupowania tytułów. Było to w pełni legalne, bardzo modne i robili to wszyscy, których było na to stać.
Reasumując - nie mam parcia na tytuły, poza uczelnią wcale się nie wychylam i nie obnoszę. A mógłbymz zważywszy, że - jak się okazuje - o tytuł doktora dużo trudniej niż o tytuł księcia czy hrabiego.
Prześlij komentarz