15 marca 2025

Samopotwierdzająca się hipoteza

 


Politolog, doktor habilitowany nauk społecznych, adiunkt na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego Łukasz Zamęcki oraz dr Bartosz Rydliński - adiunkt z Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UKSW w Warszawie opublikowali w sieci "Wyniki ankiety Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki ZNP" na temat drugiej edycji ewaluacji naukowej w uczelniach, która odbędzie się w 2026 roku. Badaniem opinii nauczycieli akademickich objęto niereprezentatywną próbę 989 osób-członków ZNP.   

Nie zaskoczyły mnie wyniki tego sondażu, gdyż od czterech lat środowisko akademickie różnych gremiów, wypowiedzi ekspertów dość wyraźnie komunikowało ministrowi patologiczny charakter dotychczasowych rozwiązań w powyższym zakresie. Autorzy nie zamieszczają ani względnie szczegółowej charakterystyki respondentów, ani też narzędzia diagnostycznego. Musimy im zatem uwierzyć, że w istocie nie naruszono zasady intersubiektywnej komunikowalności i intersubiektywnej sprawdzalności. 

Każdy odpowiedzialny i z pasją traktujący te profesję uczony wie, że przyjęte w 2018 roku zasady ewaluacji po pierwsze nie dotyczą oceny działalności naukowej jednostek akademickich. Dziwię się, że osoby ze stopniami naukowymi a firmujące ten niepoważny a typowy dla prasy „raport” wprowadzają już w jego tytułowych założeniach fundamentalny błąd! EWALUACJA NIE DOTYCZY bowiem DZIAŁALNOŚCI NAUKOWEJ JEDNOSTEK. Tak jej pierwsza edycja, jak i nadchodząca dotyczą EWALUACJI DYSCYPLIN NAUKOWYCH, a to jest zasadnicza różnica (nie tylko taka sama, jak w przypadku reklamy piwa).

Prawdopodobnie błędnie zatem został skonstruowany kwestionariusz ankiety, skoro odpowiedzi respondentów dotyczyły ustosunkowania się m.in. do stwierdzenia, że: "Obecne zasady ewaluacji sprawiedliwie odzwierciedlają potencjał naukowy jednostek za lata 2022-2025". 

Czym innym jest bowiem potencjał naukowy jednostek a nieco innym jest jego część składowa, którą tworzą m.in. wyniki parametryczne opublikowanych przez nauczycieli akademickich zaledwie czy aż czterech publikacji w ciągu czterech lat. Jednostki akademickie mogą nie posiadać potencjału kadrowego w ramach dyscyplin naukowych, w których będą oceniane publikacje osób zatrudnionych i afiliowanych w ramach tych dyscyplin, a mimo to posiadają lub posiądą kategorię upoważniającą do prowadzenia postępowań o nadanie stopni naukowych (od B+ do A+). 

Przykładowo, im mniej jest zatrudnionych pracowników na stanowiskach dydaktyczno-badawczych lub badawczych w ewaluowanej dyscyplinie naukowej np. w pedagogice, socjologii czy naukach o polityce, ale opublikowali oni swoje cztery rozprawy w wysokopunktowanych wydawnictwach i czasopismach naukowych, tym wyższą uzyskają kategorię naukową dla ich dyscypliny naukowej. Z potencjałem naukowym nie musi i w wielu uczelniach nie ma to nic wspólnego z jakością działalności naukowej zatrudniających ich jednostek uczelnianych czy instytutowych. Mogą one nie posiadać odpowiedniej liczby uczonych, którzy reprezentowaliby podstawowe dla danej dyscypliny naukowej przedmioty badań (subdyscypliny) i mieli stosowne osiągnięcia naukowe w tym zakresie, ale mogą - jak dotychczas - nadawać stopnie naukowe pomimo braku odpowiednio wykwalifikowanych kadr, a więc pomimo braku potencjału naukowego. 

Do 2019 roku jednostki akademickie mogły dysponować uprawnieniem do nadawania stopni naukowych bez tej karykaturalnej ewaluacji, ale na podstawie jakościowej oceny właśnie ich rzeczywistego potencjału naukowego, a więc odpowiedniej liczby profesorów i doktorów habilitowanych oraz ich wkładu w rozwój dyscypliny naukowej. Minister Jarosław Gowin to zlikwidował, a nawet pogłębił patologię naukową, bowiem zlikwidował możliwość weryfikowania rzetelności prowadzonych w jednostkach postępowań awansowych. 

Kompromitacją tego resortu jest zatem to, że od sześciu lat podtrzymuje i chroni zarazem dewastację polskiej nauki, a odwraca uwagę opinii publicznej od pozornej troski o jakość kształcenia akademickiego młodych pokoleń. Najlepszym tego przejawem są kolejne afery - głównie w prywatnym szkolnictwie wyższym oraz zaskakująco niezgodne z rzeczywistym wkładem w naukę awansem pseudonaukowców, którzy są związani z formacją władzy.                       

Powracając do wyników nieprofesjonalnie przeprowadzonej ankietki Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki ZNP,  mogę jedynie zgodzić się z wnioskami, do których ów sondaż w ogóle nie był potrzebny:  


(źródło wniosków ankiety ZNP) 

14 marca 2025

Żargo(-)nowa ocena zachowania

 



Otrzymałem od jednej z dziennikarek zajmujących się problematyką oświatową zapytanie: Czy oceny zachowania zostały wprowadzone do systemu szkolnego w czasach Polski Ludowej czy może jednak nie są one spuścizną po minionym ustroju, skoro w jednym z wpisów internetowych Asia Grzywna pisze (niestety, bez wskazania na źródła): 

"Współcześnie istnieje tylko jedna ocena z zachowania, która w założeniach komplementarnie ocenia ucznia. Dawniej osobno w stosunku do zachowania oceniano frekwencję na zajęciach oraz pilność przykładania się do nauki. Skala sprzed 100 lat była 5-stopniowa; wydaje się, że tłumacząc ją na współczesne odpowiedniki należy odrzucić ocenę „wzorowy” i jako najwyższy stopień przyjąć zachowanie „bardzo dobre”.

Za zachowanie się można było otrzymać (w kwadratowych nawiasach współczesny odpowiednik):

  • chwalebne [bardzo dobre]
  • dobre [dobre]
  • odpowiednie [poprawne]
  • mniej odpowiednie [nieodpowiednie]
  • nieodpowiednie [naganne]

Uczęszczanie było oceniane wg 4-stopniowej skali. Nie ma ona współczesnego odpowiednika.

  • bardzo pilne
  • pilne
  • nieregularne
  • niedbałe".

Z okresu własnych studiów pamiętałem, że w I połowie XX wieku w Polsce nie była obowiązującą w szkolnictwie ocena zachowania. Jednak pamięć jest zawodna. Zapytałem profesora historii oświaty, a ten skonsultował swoją wiedzę z kolejnymi dwoma historykami, po czym odpisał:

"w odpowiedzi na Pana zapytanie, zasięgnąłem opinii jeszcze dwóch Pań Profesor, specjalizujących się w okresie międzywojennym.  Problem nie był uregulowany ustawowo, może był normowany przez niektóre kuratoria ( wydawały dzienniki urzędowe).  Mówiono o tym na nardach służbowych na szczeblu inspektorów szkolnych.  Generalnie była to sprawa intuicyjna".     

Pamiętałem, że Barbara Wołowik obroniła w czasach PRL rozprawę doktorską dotyczącą rozwoju leksyki szkolnej a następnie opublikowała ją w monografii p.t. "Historia polskiej terminologii szkolnej" (Opole, 1979). Jest w tej dysertacji rozdział 4.2. "Nazwy poszczególnych ocen", a dotyczy on terminologii dotyczącej określeń wyników nauczania i zachowania do 1939 roku. 

Niestety, autorka nie wyjaśnia, czy nazwy ocen zachowania zostały ustanowione dla jednolitego systemu szkolnego, czy może było tak, jak pisze o tym powyżej profesor historii oświaty, że występowały one jedynie incydentalnie. Analiza nazw tych ocen została przez B. Wołowik odnotowana nie na podstawie badania źródeł aktów prawa oświatowego, ale w oparciu o przedwojenne słowniki języka polskiego. Zapisano w nich: 

"Na dokumentach (świadectwach) widniały wtedy oceny i za postępy i za obyczaje, ale nazwy ocen postępu różniły się od not z obyczajów.  Według "Słownika języka polskiego red. J. Karłowicz, A. Kryński, W. Niedźwiecki (Warszawa: 1900-1935, tom III, s. 536): "obyczaje  to sposób postępowania, prowadzenia się... , sprawowania. (...) Nazwy ocen za obyczaje były następujące: wzorowe, chwalebne zadowalające, odpowiednie, nieodpowiednie. Wzorowy to według (jw - BŚ) najlepszy, doskonały, przykładny, idealny... . Sprawowanie wzorowe. Wzorowe postępy w naukach  (celujące, chlubne). 

Odpowiednie - odpowiadający = stosowny, właściwy... godny, dobrany.  Okazuje się jednak, że znaczenie tego wyrazu nie było zgodne z funkcją, jaką pełnił w skali ocen z obyczajów. Powszechnie bowiem uważano  zachowanie odpowiednie za złe i niewłaściwe, na co wskazuje przedostatnie miejsce tego stopnia w skali ocen z zachowania". Nieodpowiedni stopień z obyczajów odpowiadał ocenie niedostatecznej z postępów w nauce" (za: Wołowik, s. 62-63).           

Nieco dalej Wołowik pisze o odrębnej grupie określeń uczniowskich zachowań, które miały jednak regionalny charakter stanowiąc "(...) synonimy oficjalnych stopni. Najwięcej z nich odnosi się do negatywnych ocen i posiada zabarwienie żartobliwe i pejoratywne. I tak np. na terenie dawnej Kongresówki jedynka określana była jako: kic, knot, koł, koza, lufa, pała, pałka, pierwsza, sznop, sznycel, sztyc, sztyk (za: H. Ułaszyn, Trzy gwary uczniowskie,: wielkopolska, królewiacka i galicyjska, Poznań: 1938). 

Kiedy najniższą oceną stała się dwójka, przejęła ona część określeń jedynki (lufa, pała), zyskała jednak także własne miana. Dla gwary warszawskiej B. Wieczorkiewicz podaje ich aż 33: bomba, celująca, cwaja, cyfa, cyngiel, de Gaulle, depresja, fifa, gała, gol, hak, kaczka, kita, kołek, lacha, lufa, łabędź, małe parzyste, nul, ogier, plomba, rakieta, sito, spluwa, sputnik, strzał, syf, sztuka, trafiony,  załatwiony, żaglówka, żarówka" (za: Wołek, s. 63). 

 Jeszcze jedna ciekawostka, a mianowicie w niektórych seminariach nauczycielskich na Ziemiach Polskich pod zaborami, kończący studia  nauczyciele otrzymywali świadectwo zawierające OCENĘ ICH ZACHOWAŃ. Dzisiaj by to nie przeszło przez uniwersyteckie senaty. Zeskanowane świadectwo absolwentki takiego Seminarium Nauczycielskiego zawiera ocenę:  ... zachowywała się pod względem obyczajów chwalebnie. 


13 marca 2025

Ideologia równych szans kobiet w nauce nie zmienia ich sytuacji życiowej i akademickiej

 


Profesor Marek Kwiek (Research Star) informuje o ukazaniu się wyników badań jego zespołu, które były anonsowane już przy okazji omówienia ich w „Nature” w styczniu 2025 roku. Teraz mamy dostęp do analizy interesujących danych w skali światowej (BigData). Są one w rozprawie: Kwiek, Marek and Łukasz Szymula (2025). Leaving Science - Attrition of Biologists in 38 OECD Countries.” FEBS Letters, online first" (w/w zrzut z ekranu pisma). 

Uczeni z UAM w Poznaniu przeanalizowali osiągnięcia 86 000 naukowców z 38 krajów, którzy rozpoczęli swoją karierę badawczą w biologii i dyscyplinach jej pokrewnych w roku 2000 i dekadę później, w 2010 roku. Badanie jest kohortowe (dwie grupy) i podłużne, dzięki czemu dane o ich twórczości naukowej były analizowane oddzielnie, rok po roku.

Wyniki tych analiz potwierdzają druzgocące dla ideologów i polityków szkolnictwa wyższego przekonanie, że można przyczynić się do wyrównania szans kobiet w awansie naukowym i ich przetrwaniu w nauce w stosunku do mężczyzn. W Polsce jest w dziedzinach związanych z biologią ich równa reprezentacja (50%/50%), ale szanse na przetrwanie w nauce nie są równe. Jak piszą: 

       "W tych dyscyplinach STEM, w których globalnie pracuje największy odsetek kobiet – różnice między kobietami i mężczyznami w rezygnacji z nauki są największe. Odejścia z nauki są niezwykle częste – np. w mikrobiologii (BIO) po 20 latach zostaje zaledwie 20% kobiet naukowców. 80% - znika z nauki (z publikowania). W świetle estymatorów Kaplana-Meiera - kobiety w największej dyscyplinie , jaką jest BIO (biochemia, genetyka i biologia molekularna) są o 23,26% bardziej narażone na odejście z nauki po 10 latach i o 39,74% bardziej narażone na odejście z niej pod koniec badanego okresu (po 19 latach)".

Jeszcze trudniej jest kobietom nie tylko podjąć pracę naukowo-badawczą, ale także te, które ją rozpoczną, mają wielokrotnie mniejsze szanse, by przetrwać w naukach ścisłych (matematyka, informatyka, fizyka z astronomią). Tu występuje przewaga osiągnięć naukowych mężczyzn, toteż  ideologia rzekomo równych szans tego nie zmieni. 

Jak interpretują te dane autorzy badań: "W Polsce jest zawsze inaczej, spokojniej, stabilniej. Prawdopodobieństwo pozostania w nauce po 10 latach dla kobiet z kohorty naukowców z 2000 r. w dziedzinie biochemii, genetyki i biologii molekularnej (BIO) osiąga 30% w Niemczech – a w Polsce 64%". 

Polskich uczonych interesuje to, na co zapewne czekają socjolodzy, a mianowicie przyczyny powyższego stanu zjawisk. Prof. M. Kwiek potwierdził, że właśnie realizuje z zespołem badania diagnostyczne (ankietowe) wśród 100 000 naukowców z 38 krajów z minimum 25-letnim doświadczeniem publikacyjnym. To dopiero będzie nieco bliższy obraz karier naukowych kobiet i mężczyzn.

Polecam najnowsze rozprawy Profesora:

M. Kwiek, L. Szymula (2025). Leaving Science - Attrition of Biologists in 38 OECD Countries. FEBS Letters (Featured in Nature)

M. Kwiek, W. Roszka (2025). Are Scientists Changing their Research Productivity Classes When They Move up the Academic Ladder?  Innovative Higher  Education.

M. Kwiek, L. Szymula (2024). Quantifying Attrition in Science: A Cohort-Based, Longitudinal Study of Scientists in 38 OECD CountriesHigher Education. (Featured in Nature).

M. Kwiek, W. Roszka (2024). Top Research Performance in Poland Over Three Decades: A Multidimensional Micro-Data ApproachJournal of Informetrics.

M. Kwiek, W. Roszka (2024). Once Highly Productive, Forever Highly Productive? Full Professors’ Research Productivity from a Longitudinal PerspectiveHigher Education.

M. Kwiek, L. Szymula (2024). Young Male and Female Scientists: A Quantitative Exploratory Study of the  Global Scientific WorkforceQuantitative Science Studies.

M. Kwiek, W. Roszka (2024). The Young and the Old, the Fast and the Slow: A Large-Scale Study of Productivity Classes and Rank AdvancementStudies in Higher Education. 

 

 

12 marca 2025

Adresaci konkursów na najlepsze prace naukowe

 



Od kilku dni zachwalam organizatorów konkursów na najlepsze prace naukowe - doktorskie, bo te niewątpliwie muszą spełniać wymogi oryginalnych dysertacji naukowych, ale także na szeroko pojmowane i już opublikowane monografie naukowe w ramach nie tylko konkursów monotematycznych. Niektóre podmioty akademickie jak Polska Akademia Nauk, towarzystwa naukowe czy szkoły wyższe z pełnymi uprawnieniami do nadawania stopni naukowych także organizują konkursy w ramach dziedzin czy dyscyplin naukowych. 

Niedawno dzieliłem się zadowoleniem z uruchomienia takiego konkursu przez Instytut Pedagogiki UMCS. Regulaminowe warunki rekomendowania prac dyplomowych (licencjackich, inżynierskich czy magisterskich), które nie są pracami naukowymi, powinny uwzględniać nieco inne kryteria niż prace stricte naukowe, jakimi są dysertacje doktorskie. Dlatego organizatorzy tworzą dwie odrębne kategorie. 

Natomiast w przypadku konkursów z dyscyplin naukowych czy zorientowanych na uczczenie pamięci wybitnego uczonego/wybitnej uczonej w danym środowisku akademickim mają nieco inny zakres adresatów i kryteria rozstrzygające o wyróżnieniu najlepszych. O niektórych konkursach już pisałem, gdyż są prowadzone od kilku nawet dekad, jak np. Konkurs Łódzkiego Towarzystwa Naukowego im. Ireny Lepalczyk  czy Wydziale I Nauk Humanistycznych i Społecznych PAN konkurs na Nagrodę naukową przyznawaną co kilka lat w następujących obszarach badań naukowych: 

- Nagroda im. Fryderyka Skarbka - z ekonomii, 

- Nagroda im. Tadeusza Kotarbińskiego - z filozofii,

- Nagroda im. Władysława Witwickiego - z psychologii, 

- Nagroda im. Ludwika Krzywickiego - z socjologii, 

- Nagroda im. Władysława Spasowskiego - z pedagogiki (w tym roku nie jest uwzględniona), 

- Nagroda z historii sztuki. 

Pedagodzy powinni być zainteresowani kierowaniem najlepszych rozpraw naukowych na konkursy w ramach subdyscyplin pedagogiki: 

Nagroda ŁTN im. Profesor Ireny Lepalczyk - z pedagogiki społecznej,

 - Nagroda im. Profesora Ryszarda Więckowskiego - z pedagogiki przedszkolnej i wczesnoszkolnej (Wydział Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego), 

Nagroda im. Profesor Elżbiety Tarkowskiej - z zakresu nauk społecznych o problemach ubóstwa i wynikającego z niego wykluczenia społecznego (Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie),  

Konkurs na prace (...) doktorskie Rzecznika Praw Dziecka - dotyczące praw dziecka (ostatni konkurs był w 2023 roku. Nie ma informacji o jego kontynuacji). 

Czy są jeszcze inne konkursy na prace naukowe (a nie dyplomowe) w pedagogice? Proszę o informację, to chętnie opublikuję informacje na ten temat.  

Zwracajmy uwagę na termin składania wniosków i kryteria dopuszczania publikacji do oceny, bowiem, jak pisze do mnie profesor Adam Zych

"W przeciwieństwie do Pana Profesora zasmucił mnie komunikat Instytutu Pedagogiki UMCS w Lublinie, gdyż jest to konkurs wykluczający, gdyż w regulaminie konkursu jest zapis, że laureatem [laureatką] tego konkursu może być pracownik [pracowniczka] UMCS lub innego uniwersytetu w Polsce. Pod koniec 2024 roku ukazała się drukiem monografia pani dr Emilii Lewickiej [oto link: https://www.dsw.edu.pl/aktualnosci/wyjatkowa-publikacja-dr-emilii-lewickiej], zatrudnionej na stanowisku adiunkta w Akademii Nauk Społecznych im. Stanisława Staszica w Pile. Zgodnie ze wspomnianym regulaminem moja była Doktorantka z DSW nie może aplikować do tego konkursu, a szkoda...".  

  

(foto: projekt okładki jednej z moich książek)

11 marca 2025

Profesorski przednówek w polskiej pedagogice z udziałem Piotra Zamojskiego

 


Zastosowana w tytule wpisu metafora nie jest przypadkowa, bowiem  otrzymałem wiadomość, że Prezydent RP podpisał nominację profesorską także panu dr. hab. Piotrowi Zamojskiemu (ur.1979), który jest obecnie zatrudniony na stanowisku profesora w Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni. Rozwój naukowy kolejnego profesora tytularnego zapoczątkowała praca naukowa w Instytucie Pedagogiki Uniwersytetu Gdańskiego, którą podjął w 2002 roku.  

W październiku 2007 P. Zamojski uzyskał stopień naukowy doktora w tej Uczelni a od grudnia 2007 został zatrudniony na stanowisku adiunkta w Zakładzie Dydaktyki Instytutu Pedagogiki UG. W tej jednostce, pod skrzydłami szkoły naukowej profesora Tomasza Szkudlarka pracował do końca września 2022 roku. Stopień doktora nauk humanistycznych w dyscyplinie pedagogika został jemu przyznany na podstawie obronionej dysertacji pt.: „Problem intencjonalności procesu kształcenia: między pojęciem celu a refleksją nad sensem”. Promotorem pracy była prof. dr hab. Joanna Rutkowiak a recenzowali ją prof. Jan Hudzik (z UMCS w Lublinie) oraz prof. T. Szkudlarek.

W dn. 7 Lipca 2021 – ówczesny dr nauk społecznych uzyskał w macierzystej uczelni stopień doktora habilitowanego w dyscyplinie pedagogika na podstawie osiągnięcia „Opracowanie immanentnej ontologii nauczania”. Recenzentami w tym postępowaniu byli tak znaczący uczeni, jak prof. Aleksander Nalaskowski (UMK w Toruniu), Bogusława Dorota Gołębniak, prof. DSW (Wrocław), Aneta Rogalska – Marasińska, prof. UŁ i Rafał Włodarczyk, prof. Uniwersytetu Wrocławskiego. warto zwrócić uwagę na krótki okres czasu dzielący młodego profesora uczelnianego od złożonego wniosku o nadanie jemu tytułu naukowego, co nastąpiło w styczniu 2024 roku.   

Miał ku temu znakomite podstawy , bowiem przedłożył do oceny pięć monografii naukowych (w tym dwie wydane w języku angielskim), 47 artykułów w recenzowanych czasopismach naukowych (w tym 24 w języku angielskim oraz trzy w języku hiszpańskim). P. Zamojski jest także autorem 19 rozdziałów w monografiach naukowych (w tym pięciu w języku angielskim oraz dwóch w języku niemieckim). 

Współredagował również jedną monografię wieloautorską, a zakres zainteresowań badawczych profesora lokowany jest w pedagogice i dydaktyce ogólnej. Od początku swojej kariery naukowej zajmuje się bowiem zagadnieniami teleologii kształcenia, immanentnej ontologii kształcenia, metodami kształcenia, kodami kulturowymi w edukacji, a także współczesną myślą pedagogiczną, jak pedagogika i pokrytyczna filozofia edukacji oraz sferą publiczną wokół edukacji.

Bardzo rzadko młodzi naukowcy podejmują niezwykle trudne zagadnienia metateoretyczne, bo takimi są badane przez P. Zamojskiego kategorie/fenomeny. Początki nie były łatwe, zdarzały się poważne potknięcia w analizach teoretycznych, toteż zgłębiał literaturę naukową dalece wybiegającą poza samą pedagogikę. Jego najnowsza monografia p.t. „Edukacja jako sfero publiczna. Raport z próby budowania sfery publicznej wokół edukacji w Polsce” (Warszawa 2022) jest tego najlepszym dowodem, że można i warto pokonywać bariery włączając się do poważnej debaty humanistycznej. 

Byłoby dobrze, gdyby zaproponowana przez P. Zamojskiego kategoria pokrytyczności została wreszcie dostrzeżona przez polityków oświatowych, bowiem dotyczy kluczowej dla naprawy edukacji kwestii partycypacji obywateli w kształtowaniu debaty publicznej, którą przejęli od lat dyletanci, ideokraci a usiłują pozorować reformę szkolnictwa osoby lekceważące perspektywę nauk pedagogicznych. Warto brać przykład z naukowej aktywności Profesora w skali międzynarodowej (współtworzenie i publikowanie rozpraw naukowych z zagranicznymi uczonymi) i w projektowaniu oraz realizowaniu znaczących badań w powyższym zakresie. 

Było to możliwe dzięki podejmowaniu przez P. Zamojskiego pracy naukowej w uczelniach w Wielkiej Brytanii i w Niemczech. Jest on też stałym recenzentem najwyżej punktowanych czasopism zagranicznych z filozofii edukacji „Studies of Philosophy and Education”, „Journal of Philosophy of Education” oraz członkiem rady redakcyjnej „Ethics and Education”. Do rzadkości należy pełnienie roli recenzenta dla flamandzkiego centrum badań naukowych, ale także opiniowanie wydawniczo dla takich oficyn zagranicznych jak „Routledge”, „Brill”, „Peter Lang”, „Springer Natur Pb.” czy „Bloomsbury”. 

Gratulacje dla Profesora! 

Podaję w tym miejscu tylko monografie od najlepszej - profesorskiej do najsłabszej (co jest zrozumiałe na początku rozwoju naukowego):

Zamojski, P. (2022) Edukacja jako rzecz publiczna. Raport z próby budowania sfery publicznej wokół edukacji w Polsce, Warszawa: Oficyna Naukowa. 



 2. Vlieghe, J., Zamojski, P. (2019) Towards an Ontology of Teaching. Thing-centred Pedagogy, Affirmation, and Love for the World, Cham: Springer. 



 3. Hodgson, N., Vlieghe, J., Zamojski, P. (2017) Manifesto for a Post-Critical Pedagogy, Earth, Milky Way: Punctum Books. 

 4. Zamojski, P. (2011) Pomyśleć szkołę inaczej… Edukacja matematyczno-przyrodnicza w toku debat publicznych, Gdańsk: Fundacja Rozwoju Uniwersytetu Gdańskiego.



5. Zamojski, P. (2010) Pytanie o cel kształcenia – zaproszenie do debaty, Gdańsk: Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego. 


(źródło foto: Fb)

10 marca 2025

Mini-sterka

 


Ministra Barbara Nowacka już zdradziła się w rozgłośni radiowej, że nie nadaje się na to stanowisko, gdyż ma je pełnić tylko do wyniku wyborów prezydenta RP, aby - jak jest przekonana - po wygranej Rafała Trzaskowskiego mieć posadę w jego kancelarii (zapewne bardziej lukratywną i mniej wymagającą). Tak napisał o tym w komentarzu do artykułu dyrektora szkoły niepublicznej Jarosława Pytlaka wieloletni szkoleniowiec nauczycieli: 

"Włodzimierz Zielicz 2025-03-08: "Jak już pisałem, ale powtórzę, to jest czysto PR-owskie tworzenie POZORÓW reformowania do wyborów prezydenckich. Bo przecież po tych wyborach, w SIERPNIU 2025(!), ministra Nowacka, jak SAMA powiedziała w TOK FM, przeniesie się na ciepły stołek szefowej kancelarii Rafała Trzaskowskiego jako już prezydenta RP. Czyli nie ona poniesie konsekwencje wszystkich tych, tak mistrzowsko i celnie tu opisanych absurdów, nie ona będzie się z nimi zmagać, więc i odpowiednio działa - musi ze swoimi POZORAMI dotrwać do WYBORÓW prezydenckich, a pozory muszą ładnie WYGLĄDAĆ ... :-( Tu min. Nowacka o swoich planach: https://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103087,31205435,barbara-nowacka-odejdzie-z-rzadu-wiaze-ja-umowa-z-rafalem-trzaskowskim.html" . 

Współczuję pani minister, że musi męczyć się w tym resorcie. Już w ub. roku mówiła, że nie zna się na oświacie, toteż usiłuje się jej nauczyć. No cóż, właśnie tak traktują politycy ten resort i związaną z nim sferę publiczną. Z powyższego wpisu wynika, że B. Nowacka musi się czymś wykazać, by zasłużyć na inne, korzystniejsze dla niej stanowisko, bo przecież nie o oświatę tu chodzi. 

Pan W. Zielicz ma w tej sytuacji rację. Gra pozorów trwa a kolejną deformę będą kontynuować następni nominaci. Co obecna władza zaproponuje im za to poświęcenie czasu i ustawiczne narażanie się na krytykę? Zapewne też "biorące miejsca" w kolejnych wyborach, bo do tego sprowadzają się polityczne zobowiązania?  

Podobnie było za rządów w MEN Anny Zalewskiej, ale ta nie zdradziła się tak szybko jak B. Nowacka. Dopiero po wygraniu stanowiska europosłanki pochwaliła się w wywiadzie dla mediów, że obiecano jej w PiS "biorące miejsce" w wyborach do PE, jeśli szybko zniszczy poprzedni ustrój szkolny. Czego nie robi się dla tak atrakcyjnej misji? Wystarczyło zlikwidować gimnazja i przywrócić poprzednią strukturę szkolnictwa bez jakiejkolwiek odpowiedzialności za zmarnotrawione w ten sposób środki publiczne na wieloletni rozwój nowego ustroju szkolnego i jego kadr. Dzisiaj A. Zalewska zajmuje się problemami polskich kopalni węglowych.   

A czym zajmie się B. Nowacka, jeśli jej kandydat wygra wybory? A jeśli nie zostanie prezydentem? Poda się do dymisji? W ogóle nie powinna podejmować się tej funkcji, bo straciła jako polityk na wiarygodności. Nawet GW opublikowała wyniki sondażu (4058 odpowiedzi na pytanie): 

Czy Barbara Nowacka sprawdza się w roli ministerki edukacji narodowej? 

  • Tak 43.49%(1765 odpowiedzi)
  • Nie 49.29%(2000 odpowiedzi)
  • Nie wiem 7.22%(293 odpowiedzi)




(źródło grafiki: moje archiwum)

09 marca 2025

Akademicki droop out w polskich uczelniach

 


 

W 2020 roku Ministerstwo Nauki zainteresowało się zjawiskiem drop-out, które dotyczy rezygnacji przez młodzież z podjętego przez nią kierunku studiów przed ich ukończeniem, a więc bez uzyskania dyplomu świadczącego o ich ukończeniu. Postanowiono dowiedzieć się, co sprawia, że to zjawisko staje się coraz bardziej powszechnym tak w Polsce, jak i w innych krajach. OECD przyjrzało się temu zjawisku w 2008 roku ustalając, że w 18 krajach członkowskich, w tym  w Polsce, studiów nie ukończyło 31% studentów (OECD 2010).

 

Przypominam najważniejsze wnioski z badań droop outu, które zostały przeprowadzone na zlecenie naszego resortu (podkreśl. autorów): 

 

  • "Analizy przeprowadzone na danych pozyskanych z systemu POL-on wskazują, że w latach 2012–2020 ponad 1,3 mln osób* zrezygnowało ze studiowanego kierunku i w ciągu roku od skreślenia z listy studentów nie podjęło ponownie nauki na nim.
  • Mężczyźni częściej rezygnują ze studiów – z przeprowadzonych analiz wynika, że udział drop-outów jest wśród nich o 15 p.p. wyższy niż wśród kobiet.
  • Zidentyfikowane w toku badania jakościowego przyczyny przerywania studiów można podzielić na dwie grupy: a) instytucjonalne: m.in. poziom studiów, życie studenckie, poziom opłat, infrastruktura i organizacja na uczelni, b) indywidualne: m.in. brak zainteresowania przedmiotem studiów, problemy osobiste studenta, inne zobowiązania
  • Zdecydowana większość rezygnacji nastąpiła w relatywnie niedługim czasie od rozpoczęcia studiów.
  •  
  • Prawie dwie trzecie osób skreślonych z listy studentów w ciągu roku od tego zdarzenia nie zdecydowało się na ponowne podjęcie nauki.
  • Niemal połowa studentów dokonujących korekty ścieżki w ciągu 12 miesięcy od daty skreślenia, zdecydowała się na wybór kierunku w innym, niż początkowy obszarze kształcenia.
  •  
  • Wśród osób, które w swojej historii edukacyjnej mają jedną zmianę kierunku, sukces edukacyjny odniosło 45% studentów studiów pierwszego stopnia i jednolitych magisterskich oraz co drugi uczestnik studiów drugiego stopnia.
  • Studenci rezygnujący ze studiów na uczelniach niepublicznych i kościelnych oraz studiujący w trybie niestacjonarnym rzadziej decydują się na powrót na studia w ciągu 12 miesięcy.
  •  
  • Niezależnie od stopnia studiów, najniższy odsetek drop-outu** cechuje studia z obszarów nauk medycznych (29%) i sztuki (29%)." 

Polska należy do wyjątkowego kraju wśród wysoko rozwiniętych gospodarczo państw członkowskich skoro za sprawą prawa o szkolnictwie wyższym posiadacze świadectwa maturalnego mogą rejestrować się w dowolnej liczbie szkół wyższych, a w nich także na dowolną ilość kierunków studiów. Muszą wnieść opłatę rekrutacyjną, która nie jest szczególną przeszkodą dla... też ponad 30 proc. kandydatów na studia. 

 

Każdy, kogo na stać na zarejestrowanie się na kilka a nawet kilkanaście kierunków studiów w kilku uczelniach, dokonuje ostatecznego wyboru tuż przed rozpoczęciem roku akademickiego tego kierunku, na który został pozytywnie zrekrutowany. Komisje rekrutacyjne innych szkół wyższych lub ich jednostek akademickich czekają na kandydata, który spełnił wymogi przyjęcia. 

 

To jednak nie jest przyklad droop outu, gdyż to zjawisko dotyczy jedynie tych osób, które podpisały umowę z uczelnią na podjęcie studiów, ale - najczęściej w pierwszych semestrach - opuściły je albo z własnej woli albo na skutek niezaliczenia semestru.

 

W których szkołach wyższych studiujący rezygnują z kształcenia lub to uczelnie z nich rezygnują? Zjawisko to dotyczy przede wszystkim studentów o zadowalających warunkach życia, którzy zostali przyjęci na kierunek w państwowej uczelni w wielkim mieście. Stać rodziców milenialsów na ich swobodne przemieszczanie się, próbowanie, ale także na przerzucenie troski o młodych dorosłych na kadry akademickie. 

 

Studentom państwo zapewnia wiele przywilejów np. w ochronie zdrowia, w ulgach na środki komunikacji publicznej, w udzielaniu pomocy finansowej, stypendialnej itp. Są zatem na studiach stacjonarnych "żabki" przeskakujące z jednej do kolejnej szkoły wyższej, bez ponoszenia kosztów. 

 

Znakomitej diagnozy w tym zakresie dokonali naukowcy Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie, co świadczy o najwyższym poziomie zainteresowania uwarunkowaniami procesów kształcenia, by dobrze służyć młodzieży doświadczającej przecież różnego rodzaju problemów w indywidualnym życiu. Ci bowiem, którzy przerywają studia, nie mają trudności w uczeniu się, a zatem nie odczuwają wymagań dydaktycznych jako obciążeń osłabiających motywację  do studiowania.

 

Szkoły wyższe poszerzają swoje funkcje założone o wsparcie psychoduchowe i społeczne młodych dorosłych, szczególnie w małych ośrodkach, gdzie jest trudny dostęp do specjalistów. Od czasu pandemii zwiększyło się zainteresowanie studentów prowadzeniem badań, których źródłem są problemy w ich środowisku życia. Znakomicie, że władze uczelni, w których kształci się na kierunkach nauk społecznych i humanistycznych, interesują się droop outem swoich studentów. 

 (foto: Praga, BŚ)