Fascynujący jest zbiór przemyśleń, opinii,
wykładów Alberta Einsteina, który ukazał się w świetnym przekładzie
Tomasza Lanczewskiego. Otwiera go artykuł zatytułowany "Raj
utracony", który został napisany przez tego wybitnego uczonego w 1919 roku
po powstaniu Ligii Narodów. Zawiera bowiem myśl przewodnią dla całego tomu,
która po przeszło stu latach jest jeszcze bardziej aktualna w świecie, w tym
szczególnie w Polsce. Brzmi bowiem:
Jeszcze
w XVII stuleciu uczonych i artystów z całej Europy łączyły tak ścisłe więzy
wspólnych ideałów, że wydarzenia polityczne nie wywierały praktycznie żadnego
wpływu na ich współpracę. (...) Obecnie ów stan rzeczy
wydaje się nam być rajem utraconym. (...) Z chwilą, gdy uczeni stali się
przedstawicielami najbardziej gorliwych tradycji narodowych, utracili poczucie
intelektualnej wspólnoty (s.9).
Gdyby
żył, zapewne by dodał, że zaangażowanie części uczonych w bieżącą politykę na
rzecz gorliwej promocji ich własnego światopoglądu i angażowanie się przez nich
w różnych mediach na rzecz poszerzania oraz pogłębiania procesu manipulowania
społeczeństwem przez sprawujących władzę, unicestwia nie tylko tę wspólnotę,
ale wywyższa inżynierię społeczną nad budowanie cywilizacji prawdy, dobra i
piękna.
Ideałem
ustroju politycznego dla Einstein była demokracja. W każdym należy
uszanować jego osobowość, nie ubóstwiając jednak nikogo (s.18). Był
przeciwny wszelkim kultom jednostki, także próbom okazywania jemu podziwu i
uwielbienia. Nienawidził wszelkich form autorytaryzmu, przymusu pisząc w 1931
roku: Albowiem przemoc przyciąga zazwyczaj osoby małowartościowe pod
względem moralnym i jest to według mnie niezmiennym prawem, że nikczemnicy są
zwykle następcami genialnych tyranów. Z tych powodów byłem zawsze gorącym
przeciwnikiem takich systemów rządzenia, jakich świadkami jesteśmy dziś we
Włoszech i w Rosji (s. 18-19).
Poglądy
Einsteina odzwierciedlają jego osobistą filozofię życia na temat cywilizacji ludzkiej, którą powinni uszlachetniać wybitni
artyści i uczeni, ludzie o najwyższych walorach moralnych, bogaci duchowo, a
nie (tylko) materialnie. Pieniądz wywołuje tylko chęć zysku i
nieuchronnie prowadzi do nadużyć (s. 22). Trzeba zatem wspomagać
rozwój osób twórczych, samodzielnie myślących, refleksyjnych, niezależnych
umysłowo, a przy tym prospołecznych, praworządnych. O wartości
człowieka dla wspólnoty ludzkiej rozstrzyga przede wszystkim stopień, w jakim
jego uczucia, myśli i postępowanie wpływają pozytywnie na ukształtowanie bytu
innych ludzi (s.24).
Uczony nienawidził
wszelkich form pozbawiania ludzi wolności osobistej, w tym ich prawa do
samostanowienia i zbrojeń i eksponowania w polityce sił zbrojnych. Każdy,
komu sprawia przyjemność maszerowania w czwórkach przy dźwiękach muzyki, już
przez samo to wywołuje u mnie uczucie pogardy. Jedynie przez pomyłkę obdarzono
go wielką mózgownicą, gdyż rdzeń kręgowy wystarczyłby mu najzupełniej na jego
potrzeby. Ową hańbiącą plamę na honorze cywilizacji należałoby usunąć jak
najprędzej. Jakże nienawidzę tego bohaterstwa na komendę, bezmyślnej przemocy i
wszystkich tych odrażających nonsensów, które określa się nazwą patriotyzmu!
Jakże nikczemna i zasługująca na pogardę jest dla mnie wojna! (s.19).
Każda
epoka obfituje w twórcze umysły, toteż rolą edukacji jest nieujarzmianie
potencjału ludzkiego w wyniku złej organizacji między innymi nauki i procesu
kształcenia, powierzające ją osobom zakompleksionym, pozbawionym odwagi,
przepełnionych lękiem czy goryczą codziennego życia i pełnionych
obowiązków. Przymus zewnętrzny nie może nigdy unieważnić
odpowiedzialności jednostki, choć potrafi w pewnym stopniu ją zmniejszyć (s.42).
Trzeba
pomóc mądrym i szlachetnym nauczycielom, którzy doświadczają nieprzyjemności ze
względu na stosowaną wobec ich profesjonalnego zaangażowania przemoc ze
strony władzy, ponieważ w trosce o jak najlepsze wykształcenie młodych pokoleń
to właśnie oni (...) podążają za głosem własnego sumienia (tamże). Wolność
nauczyciela powinna być dla każdej władzy państwowej nienaruszalna, by mógł on
w poczuciu odpowiedzialności za rozwój powierzonych mu uczniów uczyć ich dla
dobra także całego społeczeństwa. Społeczność, która kierowałaby się w
swoich działaniach takimi cechami, jak fałszywość, zniesławianie, oszukiwanie i
mordowanie, nie byłaby z pewnością w stanie przetrwać zbyt długo (s.
74).
Został opublikowany w tym tomie list Einsteina z 1953 roku do szykanowanego przez władze
nauczyciela szkoły w Brooklynie w Nowym Jorku. Pisze w nim do niego, by nie ulegał
przemocy i nie poddawał się władzy w poczuciu zachowania własnej godności,
wolności własnych przekonań politycznych i dla dobra kulturowego kraju, bowiem
(...) sumienie ma pierwszeństwo przed autorytetem praw
państwowych (s. 54).
Tocząca
się w kraju walka polityczna o władzę niszczy nie tylko wolność kształcenia i
badań naukowych, ale także naraża kraj na śmieszność. Reakcyjni
politycy zdołali zaszczepić w świadomości opinii publicznej podejrzliwość wobec
wszystkich wysiłków umysłowych, wymachując przed jej oczami zagrożeniem
pochodzącym z zewnątrz. Osiągnąwszy ten cel, obecnie kierują swoje wysiłki na
ograniczenie wolności nauczania i pozbawianie stanowisk wszystkich osób, które
nie zamierzają się im podporządkować, czyli jednym słowem, stawiając ich w
obliczu widma głodu (s. 51).
Jedną
z metod jest przyjęcie postawy obywatelskiego nieposłuszeństwa. Demokracja była
w poważnym niebezpieczeństwie nie tylko za życia Einsteina, toteż widzimy także
przez pryzmat jego wypowiedzi, jak słabe są edukacja, nauka i sztuka w
przeciwdziałaniu niszczeniu ducha cywilizacji humanizmu, praw człowieka przez
polityków oraz obywateli utrzymywanych w naiwności i zniewoleniu
umysłowym.
W
zbiorze myśli Einsteina jest wiele odniesień do edukacji szkolnej, nauczycieli
i uczniów. Do tych ostatnich skierował w 1934 roku list pisząc w
nim: Pomyślcie o tym, że owe cudowne rzeczy, z którymi zapoznajecie się
w szkołach, są dziełem wielu pokoleń, dokonanym we wszystkich krajach naszego
globu w wielkim trudzie i entuzjastycznym upragnieniu postępu. Cały ten dorobek
otrzymujecie w spuściźnie, abyście go zachowały, szanowały, pomnażały, a
pewnego dnia pieczołowicie przekazały swoim dzieciom. My, śmiertelnicy,
jesteśmy nieśmiertelnymi przez to, że tworzymy wspólnie nieprzemijające
dzieła (s. 81).
Czyż
nie jest to pedagogiczne credo, do którego warto odwołać się także dzisiaj i w
przyszłości ucząc dzieci i młodzież w taki sposób, by odnalazły w tym także dla
siebie sens życia? Konieczna jest zdaniem uczonego nie tylko troska
szkoły o transmisję bogactwa wiedzy, gdyż ona (...) jest martwa; szkoła
natomiast służy żyjącym. Powinna rozwijać w młodych osobach takie cechy i
umiejętności, które są wartościowe z punktu widzenia dobra wspólnoty.
Nie
oznacza to jednak, że należy niszczyć indywidualizm i że jednostka ma się stać
ślepym narzędziem w rękach wspólnoty, na podobieństwo pszczoły bądź mrówki.
Gdyż społeczność składająca się z ujednoliconych jednostek nieposiadających
osobistej oryginalności i osobistych celów, byłaby wspólnotą bez możliwości
rozwoju. Dlatego też celem musi być szkolenie samodzielnie działających i
myślących jednostek, które jednak w służbie społeczeństwu dostrzegają swoje
największe życiowe zadanie (s.86-87).
W
1936 roku Einstein wygłosił swój pogląd na temat roli edukacji szkolnej, zwracając
uwagę na konieczność wyzwolenia jej ze środków przymusu, stawiania uczniom i
nauczycielom ograniczeń, które skutkują zniszczeniem (...) rozsądku,
szczerości i wiary w siebie. Wynikiem takiego traktowania jest tworzenie
uległej jednostki (s.88).
Za
błędne uważał podejście do uczniów bazujące na darwinowskiej teorii walki, gdyż
rywalizacja niszczy więzi społeczne i pozbawia jednostki wsparcia ze strony
innych. Uczący się powinni doznawać radości z procesu uczenia się i
czerpania z tego satysfakcji.
Taka
szkoła wymaga od nauczyciela, aby był pewnego rodzaju artystą we właściwej
sobie dziedzinie (s.90). Musi on jednak mieć za sobą dorastanie w
takiej kulturze kształcenia, a kiedy już wejdzie do zawodu, to mieć (...) szeroką
swobodę w doborze materiałów dydaktycznych oraz stosowanych przez siebie metod
nauczania. Gdyż prawdą jest również to, że radość kształtowania jego pracy jest
niweczona przez przymus i zewnętrzne naciski (s. 91).
Warto
sięgnąć do refleksji i doświadczeń najwybitniejszego na świecie fizyka, by przekonać się po raz kolejny, także na tym przykładzie, jak
wolno zachodzą zmiany w szkolnictwie w konfrontacji z niewłaściwą polityką oraz
niezwykłą dynamiką odkryć naukowych, które mogą doprowadzić do zniszczenia
ludzkości.
Dla
wartościowego kształcenia kluczowe znaczenie ma również to, aby niezależne myślenie
krytyczne było rozwijane u młodego człowieka, który to rozwój jest w dużym
stopniu zagrożony przez nadmierne obciążenie go zbyt wielką liczbą zbyt
zróżnicowanych przedmiotów (system punktowy). Przesadne obciążenie prowadzi
siłą rzeczy do powierzchowności. Nauczanie powinno wyglądać w taki sposób, aby
to, co jest oferowane, było postrzegane jako wartościowy dar, a nie ciężki
obowiązek (s. 95-96).