Dlaczego w Niemczech powiodła się oddolna, pozarządowa inicjatywa uruchomienia twórczej rywalizacji szkół wszystkich typów w ramach zapoczątkowanego w 2006 roku ogólnokrajowego konkursu "Deutscher Schulpreiss", a zupełnie spaliła na panewce po upadku rządu AWS w 2002 roku akcja także pozarządowych podmiotów w Polsce pod nazwą "Szkoła z klasą"? W Niemczech wygranie w konkursie nobilituje nie tylko całą społeczność szkolną, ale także mobilizuje siły społeczne, samorządowe a nawet akademickie do podjęcia wyzwania na rzecz realnych zmian w procesie kształcenia, transformacji infrastrukturalnych, autoedukacyjnych kadr nauczycielskich, których celem jest wsparcie nauczyieli szkół w kreowaniu oddolnych innowacji.
Certyfikat
najlepszej szkoły danego roku nie dotyczy przecież nonsensownych a
występujących w powszechnych rankingach kryteriów osiągnięć szkolnych uczniów,
ale wewnątrzszkolnych innowacji, transgresji, dzięki którym uczniowie chcą się
uczyć, rozwijać indywidualnie i społecznie, mieć autentyczną radość z
uczęszczania do szkoły jako atrakcyjnego środowiska, a nie tylko
rywalizować intelektualnie czy sprawnościowo z uczniami własnej lub
innych szkół.
W polskich szkołach zniszczono pseudoreformą awansu zawodowego nauczycieli ich solidarną, prospołeczną współpracę, której miejsce zajęła zindywidualizowana rywalizacja, zawiść w walce o dostęp do niepodzielnych wartości. Kolejne deformy ustroju, organizacji i programów szkolnych sprawiły, że nauczyciel nie tylko nie jest zainteresowany solidarną współpracą z innymi, transferem wiedzy i umiejętności dydaktycznych, ale też ci, którzy w swej większości wybierają pozoranctwo, cwaniactwo, uzyskiwanie wyższego stopnia bez realnego zaangażowania w jakość kształcenia, podkładają innym przysłowiową "świnię".
Oj,
nienawidzi się w szkolnictwie powszechnym i wyższym tych, którym się chce,
którzy potrafią i działają ponadnormatywnie, bo po co się wysilać, skoro można
mniej za tyle samo?! Wystarczy, że prorektor ds. nauki poinformuje dziekanów,
żeby ci naukowcy, którzy prowadzą liczne projekty badawcze, nie publikowali
sami wyników badań, ale dopisywali do swoich artykułów innych, żeby każdy miał
co najmniej cztery sloty. W przeciwnym razie jednostki utracą dotychczasową
kategorię A+,A lub B+.
Totalne niszczenie przez rządzących w MEN kodu moralnego nauczycielskiej pracy
przenosi i utrwala wrogie podziały między nauczycielami, toteż sprawdza się
jedynie zasada: "Ratuj się, kto może i jak tylko potrafi".
Ważne jest, kto ma do kogo dojście, kto załatwi sobie (a pośrednio swoim
uczniom lub swojej szkole) grant, dotację, a kto skoncentruje się na zarabianiu
w kilku szkołach, kto jest chroniony przez prywatne koneksje z dyrekcją
itp.,itd., ten wyjdzie na swoje. Nie wyjdą jdnak na swoje ich uczniowie.
No
i koniecznie trzeba niszczyć tych, którym się chce, bo jeśli sami nie odejdą ze
szkoły czy z uczelni lub nie dadzą się zrzucić z drabiny sukcesów, to będzie trzeba brać się
do pracy, a po co, skoro można ją pozorować. Mobbing wobec kreatywnych stosują
ci, którzy sami nie mają osiągnięć, ale posiadają władzę administracyjną lub
wykorzystują w tym celu swoich podwładnych czy inne środowiska wpływu (polityków, media, księży, itp.). Polska
karuzela destrukcji, deform, grillowania i mobbingowania kręci się z
satysfakcją dla tych, którzy ją uruchamiają.
Zawistnicy są wśród nas. To osoby uzależnione od niszczenia innych, tych, którzy mają sukcesy, osiągnięcia, są cenieni przez swoich klientów, uczniów, studentów i nielicznych współpracowników. Trzeba podkładać im pod nogi przeszkody, by cieszyć się, jak się potkną, przewrócą. Zawistników boli jednak to, kiedy ich ofiary podnoszą się i idą dalej, a nie daj Boże, kiedy ujawniają swoich wrogów.
Karły moralne, psychopaci skrywający prawdziwe intencje swojej aktywności podszywaniem się pod instytucje, organizacje, pełnione przez siebie role, itp. Życie człowieka przebiega w warunkach sprzyjających i wrogich jego życiu, rozwojowi, wykształceniu, samorealizacji czy pełnionej misji.