03 marca 2013

Promieniowanie ojcostwa w harcerskiej debacie w Łodzi



Było dla mnie wielkim zaskoczeniem uczynienie głównym tematem Złazu Organizacji Harcerzy ZHR w Łodzi problemu ojcostwa w wychowaniu dzieci i młodzieży. Rozmowa wspomnianych przeze mnie w poprzednim wpisie panelistów na temat roli ojca w wychowaniu zaczęła się od pytania: Czy ojcostwo przeżywa dzisiaj kryzys?

W moim przekonaniu nie, gdyż radykalnie zmieniła się - także w naszym społeczeństwie - rola mężczyzny w rodzinie. Mamy raczej do czynienia z nadaniem roli ojca zupełnie nowego wymiaru, będącego efektem przejmowania czy współpodejmowania przez niego zadań, które przez wieki były zarezerwowane tylko dla kobiet. Prawne regulacje wspierają mężczyzn w dopełnianiu swoją obecnością w domu jakości sprawowania opieki i wychowywania dzieci (np. urlop tacierzyński, możliwość opiekowania się chorym dzieckiem czy wspomagania niepełnosprawnego dziecka). Władze państwowe zachęcają do ojcostwa pokusami ulg podatkowych, jednorazową czy wielokrotną pomocą finansową, ale to nie użyteczność materialna roli powinna sprzyjać jej spełnianiu.

W dramacie "Promieniowanie ojcostwa" Karol Wojtyła mówi słowami dialogujących ze sobą bohaterów - Moniki i Adama: Ojciec i Dziecko ogarniają się wzajemnie za pośrednictwem słowa "moje". (...) Kiedy więc staję się ojcem, wówczas jestem zniewolony miłością. I ty, kiedy stajesz się dzieckiem, jesteś także zniewolona miłością. Równocześnie jestem przez miłość wyzwolony z wolności i ty także. (...) najboleśniejsza bowiem jest próżnia miłości: gdy się kocha, wówczas przez wolę twoją i moją przebiega jakby prąd, który jest wspólny. I stąd rodzi się pewność, a wolność na nowo poczyna się z tej pewności. I to jest właśnie miłość. Wówczas bez lęku myślę “moje”...".

Warto przyjmować dzieci takimi, jakimi są, cenić je za to, co osiągają oraz bezinteresownie obdarzać je uczuciem. Nie każde dziecko może rozwijać się w pełnej, szczęśliwej rodzinie. Dlatego tak ważna jest obecność w najbliższym środowisku tzw. ojców pomocniczych, zastępczych, tych, którzy podejmą się tej roli niejako przy okazji wykonywanej profesji (np. nauczyciele, trenerzy sportowi, duchowni, instruktorzy - animatorzy kulturalno-oświatowi itp.), lub też staną się nimi z wyboru dzieci poszukujących kontaktu z osobami tej samej płci (np. harcerscy funkcyjni - zastępowy, przyboczny, drużynowy czy szczepowy), by uczyć się bycia mężczyzną i dojrzewać do ojcostwa.

Zlot harcerski w Łodzi jest odpowiedzią tego środowiska na zachodzące także w Polsce zjawiska patologii i dysfunkcji rodzin, nieodpowiedzialną rolę polityków, którzy włączają się w proces niszczenia podstaw rodziny i wychowywania do życia w rodzinie. To prawda, że faktem społecznym jest pojawienie się różnych typów pozarodzinnych związków społecznych, które stanowią zachętę do ucieczki od odpowiedzialności za jakość życia poczętego w nich dziecka. Coraz więcej kobiet samotnie wychowuje swoje dzieci. Coraz więcej ojców nie poczuwa się do odpowiedzialności za rozwój i jakość życia swoich potomków. Rozpadanie się mniej lub bardziej trwałych więzi międzyludzkich nie może jednak usprawiedliwiać kolejnych zachęt ze strony polityków do powiększania się liczby dzieci osamotnionych w wyniku nieobecności w ich życiu ojca.

Wychowanie jest przede wszystkim dwustronnym odkrywaniem swojego człowieczeństwa i obdarzaniem się nim, by oboje mogli maksymalizować potencjał swojego humanum, by nie dochodziło w ich życiu do degeneracji. Trwający całe życie proces jest nieustannie aktualizowany w coraz dojrzalszym człowieczeństwie. Rolą ojca jest pobudzanie dzieci do wzrastania aż do pełni ich ludzkiego potencjału. Jak chłopiec ma dojrzewać do roli męskiej bez wzoru najbliższego mu mężczyzny? Jak ma wzrastać w swoim ojcostwie ten, który nie ma kontaktu z własnym synem czy córką?

Pięknie pisał o tym Jan Paweł II: Przykazanie: Czcij ojca twego i matkę twoją – nie dotyczy tylko dziecka, ale i jego rodziców, gdyż ich wzajemne relacje musza mieć symetryczny charakter. Tak ojciec, jak i matka też powinni czcić swoje dzieci, bowiem zasada czci jest zasadą afirmacji człowieka jako człowieka. Miłość do małżonki i do dzieci są naturalną drogą dla mężczyzny do zrozumienia i urzeczywistnienia swego ojcostwa. Miłość jest przeciwieństwem „używania” kogoś do czegoś. Mężczyzna powinien czuć się obdarzony macierzyństwem kobiety, swojej żony. Zwraca na to uwagę współczesna psychologia i pedagogika prenatalna. Od ojca zależy, czy i w jaki sposób uczestniczy w pierwszej fazie obdarzania człowieczeństwem, czy i jak angażuje swą męskość i swoje ojcostwo w macierzyństwo własnej żony.

Badania psychologiczne, które rekonstruował w jednej ze swoich prac pt. "Ojciec a rozwój dziecka" prof. Kazimierz Pospiszyl, odsłaniają skutki nieobecności ojca w domu albo obecności toksycznej. Brak ojca w domu ma negatywny wpływ na rozwój uczuć moralnych dziecka, szczególnie u chłopców, którzy są mniej skłonni do akceptowania upomnień czy naruszania norm społeczno - moralnych. Nie jest natomiast prawdą, jakoby istniało podobieństwo wyboru tego samego zawodu między ojcem a synem. Owszem, ma to miejsce, ale tylko w przypadku zawodów prestiżowych, co dotyczy w najwyższym stopniu (43%) synów lekarzy i (28%) prawników. Tak więc nie jest regułą wybór przez syna zawodu wykonywanego przez jego ojca. Ojcowie mają większy wpływ na poglądy polityczne dzieci, ale to zapewne w tych rodzinach, w których o wydarzeniach na tej scenie rozmawia się w obecności czy z udziałem dzieci.

Częściej oszukują innych ci, którzy byli przez ojców karani fizycznie, zaś wychowywani perswazją, upominaniem, tłumaczeniem należą w większości do osób żyjących w prawdzie. Stosowanie przez ojca siły fizycznej w relacjach z własnym dzieckiem powoduje u niego powierzchowne przyswojenie norm moralnych, a zarazem występuje u niego brak poczucia winy przy ich naruszeniu. Stopień agresji jest tym większy u chłopców, im bardziej byli odrzucani i karani fizycznie przez swoich ojców. Inna rzecz, że ludzie genialni oraz wybitnie uzdolnieni najczęściej wychowywani byli bez udziału ojców. Tłumaczy się to tym, że sprzyjało to ich wolnemu, niczym nie skrępowanemu sposobowi wyrażania myśli, a zarazem zaistnieniu bardzo silnej identyfikacji z matką. Chłopcy posiadający silne związki uczuciowe z matką przejawiali szczególne uzdolnienia humanistyczne. Dzieci przejawiające wysoki stopień hojności uważały swych ojców za bardziej opiekuńczych i darzących je ciepłymi uczuciami. U dorosłych skąpców ta zależność jest odwrotna. Podobnie jest ze stopniem altruizmu jako powiązanego z opiekuńczością ojca oraz ilością spędzanego czasu z dziećmi. K. Pospiszyl zwraca uwagę na to, że deprywacja ojcostwa staje się u dorosłych już kobiet i mężczyzn częściej przyczyną alkoholizmu, a także większej u nich skłonności do samobójstw.



Można zatem debatować o ojcostwie i byciu ojcem na różnych poziomach i w różnych kontekstach. To, że kilkuset harcerzy, w większości młodych wychowawców dzieci i młodzieży ZHR, spotyka się ze sobą, by rozmawiać o kryzysie ojcostwa oznacza, że doświadczają jego symptomów wśród swoich podopiecznych. Ważne było dla nich to, czy i jak dalece mogą ingerować w sytuację rodzinną harcerzy, kiedy zdają sobie sprawę z tego, jak bardzo są oni w swoim domowym środowisku poranieni, pozbawieni uczuć, więzi, troski czy męskiego wsparcia. Oby był to ruch odpowiedzialnego ojcostwa w wydaniu każdego z debatujących w dniu wczorajszym instruktorów. Nie jest im do tego potrzeba profesjonalna edukacja pedagogiczna, gdyż ta wynika z ich harcerskiej praktyki. Jeśli po nią sięgną, a temu też miała służyć ta debata, to skorzystają na tym oni i ich wychowankowie, potencjalni ojcowie.