29 października 2022

Jaka piękna katastrofa. Pedagogika i edukacja wobec społecznej zmiany.




 

 

Nie jestem w stanie przybliżyć wszystkich wystąpień na XXXIV Forum Pedagogicznym we Wrocławiu, ale przywołam jeszcze jedno, które wywołało wiele refleksji i emocji, bowiem prof. Mirosława Nowak-Dziemianowicz zawsze referuje z dynamiką przekazu. W ten sposób wyraża osobiste zaangażowanie w referowany problem oraz potrzebę poruszenia nim także słuchaczy. Nawet nie chodzi o to, by wszystko akceptować czy w pełni zgadzać się z prezentowanymi tezami. Nie ulega bowiem wątpliwości, że są one pochodną wyostrzonego krytycznie spojrzenia na naukę, szkolnictwo wyższe czy politykę oświatową, następstwem wglądu w stan rozwoju rodzimej pedagogiki akademickiej.

 Udostępniony mi przez Profesorkę tekst wystąpienia powinien być opublikowany w periodyku Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego lub Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN, by trafił do właściwego adresata. Poruszająca wszystkich krytyka, nie pozwala na jej przemilczenie, pominięcie czy zlekceważenie. Mamy bowiem do czynienia z „jakże piękną katastrofą” z udziałem także rodzimej pedagogiki, co wcale nie oznacza, że tylko z jej winy, przyzwoleniem czy samoświadomością. W tle wypowiedzi dolnośląskiej pedagożki można było odnaleźć przywoływane przez nią poglądy na zmianę społeczną: F. Fukuyamy, Z. Baumana, A. Giddensa, J-C. Kaufmanna, U. Becka, W. Burszty, P. Sztompki czy M.J. Szymańskiego. 

M. Nowak-Dziemianowicz-Bąk uderzyła w stół, a teraz niech odzywają się przysłowiowe nożyce. Przywołam w tym miejscu kilka kwestii, które znalazły w jej wypowiedzi szerokie uzasadnienie: 

1.Zdecydowany prymat wiedzy normatywnej ( odpowiadającej na pytanie o to, jaki powinien być świat) nad wiedzą deskryptywną (będącą opisem tego, jaki świat, jego poszczególne obszary , jest) , praktyczno- moralną, odpowiadającą na pytanie o to, dlaczego w naszym społecznym świecie zachodzą takie a nie inne procesy, jakie są ich uzasadnienia, jakie przyświecają im wartości oraz wiedzy krytycznej, demaskującej jawne  ukryte praktyki władzy w dyskursie społecznym i nad dyskursem społecznym czyli obnażającej mechanizmy i źródła doświadczanych dzisiaj przez ludzi opresji i cierpienia.

2. Ucieczka pedagogiki i pedagogów- badaczy od problemów związanych z teraźniejszością, z edukacją tu i teraz, ze szkołą jako instytucja edukacyjną ( w to miejsce mamy do czynienia w naukach społecznych- nie tylko w pedagogice z zamykaniem się w szczegółowych , często odległych od rzeczywistych problemów zagadnieniach)

3. Kryzys podstaw teoretycznych i języka dyscypliny- to konsekwencja tego zamknięcia się we własnych, szczegółowych obszarach problemowych. Skutkuje to potrzebą ciągłego definiowania pojęć tak podstawowych dla naszej dyscypliny jak edukacja, wychowanie, socjalizacja ( i wielu innych) w miejsce tworzenia i rozwijania nowych, potrzebnych do opisu i rozumienia zmieniającej się rzeczywistości społecznej problemów.

4. Uleganie modom- przenoszenie z innych dyscyplin modnych trendów i pojęć. Przykładem może być pedagogika pozytywna, która na wzór psychologii pozytywnej ( odwołującej się do tych zasobów jednostki, które pomagają jej lub w ogóle pozwalają na osiągnięcie szczęścia)  stawia pytania …no właśnie o co? Jak być szczęśliwym? Jak osiągnąć dobrostan? Czy dyscyplina naukowa może być przymiotnikowa_ pozytywna albo negatywna? Kiedy jest nie pozytywna czyli negatywna? Wtedy, kiedy opisuje opresje, cierpienie, wykluczenie, marginalizację, prowadzącą do doświadczenia pogardy odmowę uznania? Czy pedagogika, żeby być „ pozytywna” ma przestać dostrzegać te zjawiska, bo wtedy będzie „ negatywna”?

5. Zerwanie więzi tworzących naukową wspólnotę, opartych na wspólnym dociekaniu jakiejś wersji prawdy o świecie ( będącej jednym z elementów etosu Uniwersytetu) i zastąpienie jej dążeniem do spełnienia biurokratycznych kryteriów władzy (obowiązek opublikowania czterech „ slotów”).

 W YouTube został właśnie opublikowany wywiad z prof. M. Nowak-Dziemianowicz, który dotyczy polityki oświatowej i młodzieży szkolnej. 

 

 


28 października 2022

O trzech rewolucjach w edukacji dorosłych na XXXIV Forum Pedagogicznym we Wrocławiu

 


W czerwcu br. miałem okazję wysłuchania referatu profesora Mieczysława Malewskiego o przesunięciach edukacyjnych w andragogice. Tym razem, w ramach cyklicznego Forum Pedagogicznego na Uniwersytecie Wrocławskim andragog pogłębił swoje analizy, wskazując na trzy fazy rewolucji w kształceniu dorosłych. Swoje wystąpienie otworzył maksymą Gerta Biesty: 

Edukacja nie jest napełnianiem kubła, ale rozniecaniem ognia. 

Każda metafora, którą posługują się pedagodzy, stwarza szansę do refleksji i otwartej dyskuji na temat tego, jak w XXI wieku kształcić młode pokolenia. W tym jednak przypadku dotyczy ona osób dorosłych, a więc tych, które powinny być już wykształcone, tymczasem - zdaniem M. Malewskiego - jest ono niepełne, parcjalne, a być może także obciążone zniechęcaniem do ustawicznego uczenia się tych, którzy dopiero rozpoczynali swoją edukacyjną przygodę. 

Jak każda typologia, także i ta zaproponowana, jest niedoskonała, ale pozwala objąć analizą ewolucję dydaktyki kształcenia dorosłych w ciągu minionego półwiecza. Profesor M. Malewski wyróżnił bowiem: 

I - założycielską fazę andragogiki przypadającą na przełom lat 60. i 70. XX wieku. W tym czasie doszło w wyniku procesów subdyscyplinaryzacji nauk społecznych do wyodrębnienia z pedagogiki jej - rzekomo autonomicznej - nowej subdyscypliny badań naukowych - andragogiki. Wskaźnikiem przemiany miał być fakt odejścia od wcześniejszego a dominującego programocentryzmu do osobocentryzmu (wyjścia od potrzeb poznawczych dorosłego).  

II -     ontologiczna faza przejścia od nauczania do samodzielnego, ale kierowanego uczenia się, która przypadła na początek lat 90. XX wieku, modernizując zarazem pola badawcze tej subdyscypliny nauk pedagogicznych 

III faza epistemicznego rozwoju przypada na rewolucję cyfrową także w powszechnej edukacji, w ramach której następuje przejście od zdobywania i nabywania wiedzy, mądrości do jej wypierania i pogłębiania w społeczeństwie stanu ignorancji w wyniku zastępowania wiedzy informacją, a więc substytutem wiedzy.

Zapewne M. Malewski pisze kolejną książkę, toteż znajdziemy głębokie rozwinięcie zasygnalizowanych przeze mnie wątków jego wczorajszej wypowiedzi na Forum. Kto uczestniczył w debacie, ten już wie, jakie uzasadnienia i ich źródła kryją się za powyższą typologią. 


27 października 2022

XXXIV Forum Pedagogów na Uniwersytecie Wrocławskim

 


Wczoraj rozpoczęły się na Uniwersytecie Wrocławskim dwudniowe obrady XXXIV Forum Pedagogów, nt. „Oblicza pedagogiki – przestrzenie edukacyjne i społeczne (przeszłość, współczesność, perspektywy).  Dolnośląscy uczeni chcą w tej formie uczcić 75-lecie pedagogiki w Uniwersytecie Wrocławskim.  

W zapowiedzi debaty, którą przygotowywano od wielu miesięcy, zapisano nastęujące jej cele i zakres tematyczny: 



Pedagogiczny dyskurs naukowy ujawnia różne oblicza pedagogiki, konceptualizowane na przestrzeni dziejów oraz w różnych społeczno-kulturowych i (geo)politycznych odniesieniach. Można go postrzegać z perspektywy (inter)dyscyplinarnej, jak również uobecniania się w praktyce edukacyjnej i społecznej. W tym kontekście, jako interesujący poznawczo, uznajemy namysł nad obliczami pedagogiki i specyficznymi dla nich przestrzeniami edukacyjnymi i społecznymi, postrzeganymi z perspektywy przeszłości, współczesności i perspektyw ich rozwoju. Dlatego przypisujemy naukowo-badawcze znaczenie następującym zagadnieniom: 

1. Pedagogika i edukacja wobec wyzwań XXI wieku – od zmęczenia ponowoczesnością, konsumpcjonizmem po przyszłość demokracji, (post)antropocen, przepływy ludzi i nie-ludzi. Nowe perspektywy teoretyczne w konceptualizacji rzeczywistości edukacyjnej: cultural turns, współczesny feminizm, posthumanizm etc.

2. Komunikacja w pedagogice.

3. Dziecko i nauczyciel w przedszkolnej i szkolnej przestrzeni edukacyjnej.

4. Tradycje szkolnictwa wyższego na ziemiach polskich.

5. Wyzwania i potencjał dorosłości. Uczenie się w czasach zmiany. Perspektywy

andragogiki i edukacji dorosłych. Nowe obszary uczenia się człowieka w biegu życia.

6. Społeczno-kulturowe przestrzenie szans rozwojowych, zagrożeń marginalizacją

i wykluczeniem społecznym oraz pokojowego współistnienia – edukacyjne wyzwania.

7. Pedagogika specjalna wobec wyzwań i dylematów współczesności.

8. W trosce o jakość profilaktyki i resocjalizacji.

9. Oblicza poradnictwa.

Powyższe zagadnienia czynimy przedmiotem naukowej debaty. Natomiast jako cel konferencji zakładamy określenie nowych perspektyw teoretycznych konceptualizujących przestrzenie edukacyjne i społeczne, szczególnie w warunkach doświadczanych zmian o zróżnicowanej proweniencji. Znaczenie przypisujemy także praktykom edukacyjnym oraz społecznym, które ujawniają potencjał i szanse na sprostanie wyzwaniom współczesności. 

Szczegółowy program obrad znajduje się na stronie Instytutu Pedagogiki, z którego uczonymi współpracuję od kilkudziesięciu lat. Z tym większą przyjemnością wezmę udział w kolejnym Forum, gdyż każde z dotychczasowych spotkań stawało się dla mnie inspiracją do badań, recenzji czy studiów teoretyczno-empirycznych. Cieszę się, że mogłem przypomnieć problematykę badań, które jeszcze w okresie Polski Ludowej prowadził w Zakładzie Teorii Wychowania prof. UWr  Zygmunt Szulc.


 

To dzięki uczonym tego Insytutu rozwijają się takie subdyscypliny nauk pedagogicznych, jak poradnictwo pedagogiczne, pedagogika ogólna, polityka oświatowa, teoretyczne podstawy wychowania, pedagogika społeczna, w tym wychowanie w rodzinie, pedagogika resocjalizacyjna, historia oświaty i wychowania, pedagogika szkoły wyższej, edukacja międzykulturowa, pedagogika alternatywna czy wczesnoszkolna. Spotkaliśmy się w znaczącym naukowo środowisku akademickim, prowadząc spory o miniony i aktualny stan nauk o wychowaniu.       

26 października 2022

Dr Anna Warzocha laureatką najlepszej pracy naukowej z pedagogiki wczesnoszkolnej

 


Wczoraj obradowała Kapituła Nagrody im. Profesora Ryszarda Więckowskiego Wydziału Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego w sprawie: przyznania nagrody w pierwszej edycji konkursu, w roku 2022.  Zgodnie z regulaminem wpłynęło 6 monografii z pedagogiki wczesnej edukacji. Analizy zgłoszonych prac dokonała Kapituła w składzie:

1. dr hab. Alina Wróbel, prof. UŁ – Dziekan WNoW UŁ – przewodnicząca

2. prof. dr hab. Zbigniew Kmieciak - Prorektor UŁ ds. nauki 

3. prof. dr hab. Ewa Filipiak (UKW) 

4. prof. dr hab. Dorota Klus-Stańska (UG) 

5. prof. dr hab. Bogusław Śliwerski (UŁ, APS) 

6. dr hab. Renata Michalak, prof. UAM

7. dr hab. Monika Wiśniewska-Kin, prof. UŁ. 

Laureatką pierwszej edycji Nagrody im. Profesora Ryszarda Więckowskiego WNoW UŁ została pani dr Anna Warzocha z Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Dłuigosza w Częstochowie za znakomitą, interdyscyplinarną rozprawę naukową pt. Wychowanie do lektury 2.0.  

Kapituła przyznała także wyróżnienie pani dr Małgorzacie Kowalik-Olubińskiej, za książkę pt. Dzieci aktorami w przestrzeniach życia społecznego. Sprawczość w sieci relacji

Gratuluję laureatce Nagrody ciesząc się, że po najwyższe trofeum naukowe sięgnęła młoda naukowczyni, potwierdzając zarazem wysokie kompetencje, które są kluczowe dla teoretycznych podstaw pedagogiki wczesnoszkolnej, pedagogiki dziecka i badań nad dzieciństwem.  

Pani dr Anna Warzocha obroniła w 2019 roku rozprawę doktorską pt. Sposoby czytania lektury przez młodsze dzieci. Wychowanie do lektury.  Wydana w 2020 roku, a nagrodzona wczorajszą uchwałą przez Kapitułę monografia jest zapewne podoktorską publikacją.  Poszukującym książkę polecam artykuł tej autorki pt. Lektura szkolna w rozwoju kompetencji językowych i czytelniczych audiowizualnego dziecka wczesnoszkolnego, który poprzedził przedłożenie pracy doktorskiej na Wydziale Humanistycznym UJD w Częstochowie.  

Dr Małgorzata Kowalik-Olubińska jest dojrzałą badaczką Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, specjalistką w zakresie problematyki dziecka, dzieciństwa, która w wielu swoich studiach diagnozuje m.in. przestrzeganie praw dziecka oraz poziom sprawstwa dzieci w edukacji wczesnoszkolnej.  


25 października 2022

Obywatelski Pakt dla Edukacji

 


Z oddolnej inicjatywy organizacji społecznych, korporacji samorządowych, niezależnych środowisk edukacyjnych, w tym akademickich, których przedstawiciele odczuwają i dostrzegają potrzebę zmian w polskiej edukacji szkolnej, powstała Sieć Organizacji Społecznych, która zaprasza do wsparcia wypracowanych postulatów pod nazwą: Obywatelski Pakt dla Edukacji.

Jest to zarazem zaproszenie do rozmowy o propozycjach dotyczących naprawy polskiej szkoły, bo ów Pakt, który był w swej pierwotnej wersji przedstawiony także w czasie XI Ogólnopolskiego Zjazdu Pedagogicznego w Poznaniu, z każdym tygodniem jest wzbogacany, dyskutowany i przepracowywany merytorycznie. 

Zainteresowani włączeniem się w prace nad tym Paktem na zasadzie bycia jego sygnatariuszami, mogą to zadeklarować mailowo.  

W wyniku wielokrotnych już spotkań osób zainteresowanych edukacją dla przyszłości powstał dokument, który stanowi programową wykładnię dziesięciu priorytetowych kierunków rozwoju polskiej edukacji, a zarazem punkt wyjścia do dalszej pracy nad strategiami możliwej ich realizacji. Dobrze się stało, że powstał szeroki ruch społeczno-oświatowej dyskusji nad przyszłością polskiego szkolnictwa. Cieszy nie tylko otwartość na konieczność zaktywizowania debaty publicznej, eksperckiej (oświatowo-akademickiej), ale też wykraczającej poza wąskie pojmowanie edukacji w kategoriach interesów przedmiotowych, ideologicznych. 

Organizatorzy odwołują się do obywateli bez względu na to, jakie pełnią role, jakie zajmują stanowiska, bowiem punktem wyjścia czynią konieczność wypracowania strategii zmian, które będą służyć edukacji przyszłości a nie tylko przeszłości, edukacji zorientowanej na integralny rozwój młodych pokoleń, a nie realizację interesów frakcji politycznych walczących o władzę kosztem dzieci i kosztem jakości procesu kształcenia oraz wychowania młodych pokoleń.    

Jeśli Państwo znajdą czas, to organizatorzy "SOS” proszą o krótką odpowiedź na trzy pytania:

1.     Które z 10 kierunków wskazanych w Pakcie są dla Państwa priorytetowe? Które
z zaproponowanych kierunkowych sposobów ich realizacji są zgodne z Państwa wizją, a które należałoby zmodyfikować?

2.     Czego Państwa zdaniem brakuje w Obywatelskim Pakcie dla Edukacji? O jakie rekomendacje i rozwiązania warto uzupełnić 10 obszarów zmian w nim wskazanych? Czy macie Państwo jakieś inne propozycje, które wykraczają poza te obszary?

3.     Jakie konkretne rozwiązania, pomysły organizacyjno-finansowe oraz projekty legislacyjne dla edukacji już Państwo przygotowali lub nad jakimi Państwo pracują? Jeśli to możliwe, prosimy o przesłanie lub podanie linków do tych projektów i opracowań.

Państwa odpowiedzi na zamieszczone powyżej trzy pytania pomogą ustalić, jakie jest pole wspólne, a gdzie widać rozbieżności między propozycjami różnych środowisk. Być może część tych rozbieżności uda się usunąć w późniejszej debacie, ale nawet jeśli tak się nie stanie, już samo ich rozpoznanie ma dużą wartość. 

Prawdopodobnie w styczniu 2023 roku odbędzie się kolejne spotkanie instytucji, organizacji wspierających Pakt w formule „edukacyjnego okrągłego stołu”, gdzie z ekspertami z różnych środowisk (w tym prawnikami) spróbują zastanowić się nad tym, jaką nadać zgłaszanym propozycjom strukturę i język rozwiązań organizacyjnych, prawnych czy finansowych, by był czytelny dla społeczeństwa.    

Poparcie dla Paktu zadeklarowało do tej pory ponad 55 organizacji społecznych, 3 organizacje nauczycielskie i 4 samorządowe. 

 

24 października 2022

Poza systemem


 Są tacy naukowcy, którzy zanim zwiążą się z polityką partii władzy, piszą o tym, jak to jest, kiedy jest się poza systemem. Warto zatem przeczytać książkę obecnego doradcy Prezydenta RP, "monitorującego" deformę systemu edukacji w Polsce. 

Pisze bowiem o społeczeństwie dotkniętym ustawicznym procesem jego dzielenia, antagonizowania przez sprawujących władzę i o czynnie zaangażowanej w tę politykę ówczesnej opozycji.  Rzecz jasna, kiedy profesor Andrzej Waśko pisał książkę pt. POZA SYSTEMEM (Kraków, 2012), to był poza systemem władzy, a ta każdego może dzisiaj kusić, nęcić, zachęcać, bo daje w zamian coś, czego wcześniej się nie posiadało.  

Humanista postrzega większość Polaków jako osoby, które unikają zainteresowania się polityką, a nawet nią się brzydzą, w związku z czym wpadają "(...) w sidła politycznych wierzeń propagowanych przez media" (s.6). Ma rację. Po raz kolejny wchodzimy w coraz ostrzejszą kampanię przedwyborczą, która może okazać się politycznym falstartem, jeśli nie będziemy racjonalnie dociekać  "prawdy". 

Zacytuję kilka myśli A. Waśko, by pomóc lepiej zrozumieć dylematy nie tylko uniwersyteckiego profesora, który spoglądał na społeczeństwo, rządzących, elektorat spoza systemu władzy, ale także starał się walczyć z iluzjami i makiaweliczną wiarą, (...) że usprawiedliwione cele można osiągnąć na skróty, przy pomocy niemożliwych do usprawiedliwienia środków (s.10). Zapewne niektóre myśli spodobają się tak jednym, jak i drugim, bo tkwią w iluzji, że świat jest czarno-biały, binarny, dwoisty, mimo iż nie jest, ale to jest błąd epistemologiczny wmawiany humanistom od lat przez m.in. Lecha Witkowskiego. W cytowanych fragmentach są moje podkreślenia: 

 

*    Frazesowi "człowieku, gdzie ty żyjesz?", towarzyszy w polskich dyskusjach inny, równie znamienny: "Ty mnie nie przekonuj, bo i tak mnie nie przekonasz". Choćbyś podawał argumenty, przykłady, zadawał pytania, na które nie mam odpowiedzi. Nie chodzi o niedoinformowanie przytłaczającej większości Polaków o sprawach publicznych. Chodzi o postawę z góry, bez względu na fakty zakładającą, że ktoś swego zdania nie zmieni, niezależnie od tego, jakie argumenty by nie padły. Ludzie przyjmujący taką postawę są przy tym najczęściej dumni, że posiadają takie niewzruszone przekonania. W istocie jest to postawa ślepej wiary w słuszność jakiejś politycznej ideologii lub propagandy (tamże) 

 

*  (...) znaczną częścią całego współczesnego świata rządzi nowa religia polityczna, rozniecająca postawę bezkrytycznej wiary i fanatyzmu. A z wiarą i fanatyzmem nie da się przecież dyskutować na argumenty i programy. Postępy, jakie robi wokół nas ta religia polityczna, są związane ze słabnięciem chrześcijaństwa i defensywą Kościoła. To dlatego współczesna polityka przyjmuje formę religijnej wojny o krzyż (tamże).

 

* Większością ludzi rządzą najprostsze emocje, skutecznie pobudzane przez elektronicznych szamanów. I to z tymi emocjami, z którymi nie da się dyskutować, przegrywa rozum. (...) Dialog społeczny przypomina w tej sytuacji kłótnię ludzi zamkniętych w pędzącej windzie o to, w którą stronę ta winda jedzie. Dla jednych wznosi się, o czym świadczą coraz wyższe numery pięter pojawiające się na monitorze. Drudzy twierdzą, że winda spada, a monitor kłamie, bo się zepsuł lub od początku był źle zaprogramowany (s.8).

 

Na razie, w zamian za głosy wyborcze, dajmy ludziom to, czego chcą. (...) Niech nas pokochają i niech nam dadzą władzę ludzie tacy, jacy są, a nie tacy, jacy być powinni. A wtedy powiedzmy im, że to za co nas pokochali, to tylko narracja. Że okłamywaliśmy ich chcąc wygrać, ale teraz, kiedy już władzę mamy, nie będziemy rozdawać chleba i organizować igrzysk, co im obiecywaliśmy, tylko wprowadzimy oszczędności, żeby Polska nie zbankrutowała i chcemy, żeby nam w tym pomogli, bo sami nie damy rady (s.9).  

  * (...) ten, kto w imię politycznego sukcesu postanawia mówić do nich (wyborców-dop.) jak do dzieci, tym samym z jakiegokolwiek realnego porozumienia rezygnuje. Przy takim założeniu demokracja zamienia się w fasadę, za którą kryją się paternalistyczne rządy oligarchów lub słabo maskowany autorytaryzm (s. 10).  

 

* Z niektórych analiz historycznych wynika, że konserwatyści po prostu pojawili się w Polsce tak, jakby urodzili się już konserwatystami, a jedynym ich problemem był wybór szkoły lub tradycji intelektualnej, która ich wrodzonej postawie zachowawczej nadała dojrzałą formę. Tak nie było, bo nikt konserwatystą (czy socjalistą) się nie rodzi, tylko staje się jednym lub drugim przez uczestnictwo w życiu społecznym (s.15). 

 

* (...) po roku 1989 konserwatyzm istniał głównie w postaci elitarnych enklaw, skupionych wokół redakcji czasopism i wydawnictw. Natomiast lewica uzyskała hegemonię w kulturze masowej, kierując swój przekaz w stronę odbiorców niezbyt wymagających a posiadających szczególne potrzeby, które właśnie lewicowo-liberalna ideologia zaczęła zaspokajać (s.17).

 

Zgoda, że konserwatystom grozi doktrynerstwo i autorytarne ciągoty. Ale jeśli Mrożek chciał powiedzieć, że współcześni konserwatyści są na to po prostu skazani, to na podstawie naszych doświadczeń z lat, które upłynęły od premiery "Tanga", widać, że w tym punkcie najbardziej się pomylił (s.20).

* Polacy chcieli jednak pełnej demokracji i dali temu wyraz w wyborach 4 czerwca 1989, wykreślając gremialnie kandydatów strony rządowej i listę krajową. Ale wtedy okazało się po raz pierwszy, że nowe centrum uznaje wyniki wyborów tylko wtedy, gdy są dla niego korzystne (s.89). 

 

W demokratycznym systemie partyjnym dominującą pozycję nowej elity trzeba było oprzeć na jeszcze innych podstawach. I oparto ją po pierwsze na kapitalizmie politycznym, a po drugie właśnie na języku komunikacji społecznej, który modelował wykluczenie Ciemnogrodu z udziału we władzy. (...) Spektakl ten opiera się na założeniu, że w polityce i w życiu publicznym nie ma w ogóle miejsca dla ludzi i grup społecznych, którzy nie podobają się jedynie słusznej elicie (s.91).

 

Wobec niepokornych nadal stosuje się ostracyzm. Ale grając na wykluczenie nie da się już wszystkich niepokornych trwale zepchnąć na margines. Polska jest bowiem dzisiaj podzielona na pół i w gruncie rzeczy nie wiadomo, po której stronie ten margines się znajduje (s.93). 

 

Dziennikarz czy publicysta polityczny może więc dobrze służyć kondycji duchowej narodu, ale może też być jego zdrajcą i przewodnikiem prowadzącym na manowce. Kto zatem podaje narodowi balsam, a kto truciznę - i od czego to zależy? (s.107)

 

Natomiast dążenie do wiedzy obiektywnej, oparte na sokratejskiej zasadzie "przekonuj i daj się przekonać" samo przez się nie dyktuje i nie absolutyzuje żadnych poglądów ani ideologii, nie mówiąc już o politycznym zacietrzewieniu. Wyrabia za to polityczną mądrość i łączy ludzi (s.112).  

 

W dziedzinie gospodarczej, technologicznej, w naukach ścisłych i przyrodniczych polityka może osiągać sukcesy stwarzając im odpowiednie i niezależne od doktryn politycznych warunki trwania i rozwoju. Jednak w dziedzinie kultury, humanistyki i spraw publicznych natrafia na spory światopoglądowe, różnice uznawanych, preferowanych przez ludzi wartości, których zabrania im się ich realizacji. Może warto zastanowić się nad tym, do czego prowadzi partykularna polityka (partyjna) w oświacie, skoro tej odmawia się tego, z czego mogą i muszą korzystać pozostałe sfery funkcjonowania państwa i społeczeństwa.     


23 października 2022

Krytyka pajdokracji ?

 


W minionym tygodniu w Senacie RP odbyła się międzynarodowa konferencja korczakowska z udziałem uczonych, którzy w korczakowskim duchu są zatroskani o losy dzieci na świecie, o ich prawo do godność, szacunku, miłości, integralnie pojmowanego rozwoju i samorozwoju. Nie znam treści obrad, więc się nie odnoszę do nich, ale jak widać problematyka praw dziecka wciąż jest aktualna.  

110 lat temu Feliks Konieczny publikował na łamach katolickiego czasopisma "Słowo" cykl artykułów, które miały za zadanie powstrzymanie oświeceniowej, zachodnioeuropejskiej i polskiej myśli humanistycznej nurtu NOWEGO WYCHOWANIA. Teksty te zostały zamówione przez redakcję, co tylko potwierdza hipotezę, że rozwijająca się na przełomie XIX i XX wieku pedologia, interdyscyplinarna nauka o dziecku, musiała zderzyć się z doktrynalną, ideologiczną przeciwwagą. 

Każda epoka ma swoje koncepcje, modele, teorie, doktryny wychowawcze, wśród których ciesząca się zainteresowaniem ze względu na swoją oryginalność, nowość interpretacyjną czy normatywną może budzić opór. Nic dziwnego, że uruchamia wobec niej krytykę, odmienne spojrzenie czy nawet jest wobec niej radykalnie przeciwstawna. 

Przypomnę zatem kluczowe tezy antypajdokraty Feliksa Konecznego (1862-1949), który nie był pedagogiem tylko historykiem, profesorem Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, autorem kilkudziesięciu rozpraw z tej dyscypliny wiedzy także normatywnej, a więc i ideologicznej. Niejako przy okazji swoich badań historiozoficznych podjął problemy wychowania i kształcenia młodzieży, gdyż nie akceptował trendów, idei, które docierały do kraju będącego pod zaborami. Jedna z krakowskich oficyn wydała zbiór artykułów F. Konecznego w tomiku, dzięki czemu nie musimy ich poszukiwać w bibliotekach, gdyż nie byłoby to łatwe zadanie.    

W procesie kształcenia ważne jest jednak, by podejmować studia nie tylko dociekające istoty i zakresu rozwoju jakiejś myśli społecznej, ale także kwestionujące ją, by każdy mógł sam ją osądzić. Przyjrzałem się minionej narracji, by zobaczyć, co z niej jest dzisiaj wydobywane na jaw przez ortodoksyjne środowiska konserwatywne. Pedagodzy powinni wiedzieć, że korzenie współczesnej krytyki w polskiej debacie publicznej pedagogiki dziecka mają swoje korzenie m.in. w artykułach F. Konecznego.

Co rozumiał F. Koneczny przez pajdokrację

Rozumiem więc przez pajdokrację nie sam udział młodzieży w życiu publicznym, lecz wywieranie wpływu na kierunek tego życia, występowanie z programami działania i to skuteczne, tak, iż młodzież przeprowadza swą wolę w polityce narodowej - a więc radzi (s.7). 

Autor nie podejmował w swoich pierwszych artykułach kwestii pajdokracji w edukacji szkolnej, tylko analizował jej obecność w życiu politycznym kraju. Koneczny uważał, że angażowanie się młodzieży w politykę państwa nie jest jej suwerennym działaniem, tylko dziełem osób starszych, a zatem jest niebezpieczne dla niej samej. 

Młodzież o własnych siłach nie potrafi utrzymać ani nawet tradycji życia akademickiego, a cóż dopiero narzucać ogółowi programy polityczne! (s.8)

Młodzież idzie na lep doktryn i programów słabszych, nadaje rozgłos "politykom", pozbawionym zmysłu politycznego, którzy zyskują następnie zwolenników i wśród dorosłych, wśród mniej dojrzałych politycznie (s.21). 

Młodzież była zatem środkiem do realizacji politycznych ambicji osób dorosłych - prowokatorów, uwodzicieli, pochlebców, ambitnych miernot, ale i osób zacnych, które są zatroskane o umocnienie jakiejś idei. Czy młodzież jest podatna na propagandę polityczną zorientowaną na przyszłość jej życia? Koneczny uważał, że nie, że jest ona równa zeru (s.9).

Kto zatem popierał pajdokrację ponad sto lat temu? (...) winciarze, którzy pragną, żeby im podnieciła nerwy nowa pajdokracja. Pielęgnują też pajdokrację stronnictwa, a nie tylko bez korzyści dla siebie, ale skracając sobie przez to życie (tamże).

Z pajdokracją - jak przekonuje F. Koneczny - należy walczyć, by uniemożliwić młodzieży interesowanie się kompetencjami politycznymi (...) i zaprzestać organizować ją politycznie, a ośmieszać takich, którzyby tego nie zaprzestali (s.10). Historyk przewidywał wyplenienie pajdokracji w ciągu kilku lat, co spaliło na panewce. Starsi powinni tłumić wszelkie zachcianki młodzieży do interesowania się sprawami publicznymi, gdyż to jej nie przystoi, a nawet jest dla niej niebezpieczne.

Rolą prokuratorów miało stać się podejmowanie walki ze stowarzyszającą się młodzieżą w celach politycznych, by przypisując jej charakter spisku, a wydatkując na walkę w tym celu środki finansowe, uniemożliwić jego dalszy rozwój. Dziecięce "spiski", powstające partenogenetycznie, odznaczają się tym, że zawsze nakładają na członków obowiązek uczenia się rzeczy polskich obszerniej, ponad program szkolny, podczas "gdy organizacjom" sztucznym, wywoływanym przez agitatorów, książka śmierdzi (s.12). 

Koneczny dzieli się obserwacją z akademickiego środowiska, które dowodzi spiskowej bierności studentów. Są oni bowiem zajęci wkuwaniem, zdawaniem egzaminów, a po studiach rozjeżdżają się po świecie. Ba, studenci nie są zainteresowani nawet tradycją swojego środowiska. Choćby więc nawet większa połowa danego pokolenia akademickiego zrzeszyła się, postanawiając wpłynąć na życie publiczne - nie sprawi nic a nic (s.13). 

Skoro studenci nie mieli chęci ani czasu na polityczne zaangażowanie, to historyk wyciągnął wniosek, że: (...) właściwi pajdokraci nie są wcale młodzieńcami! (s.14).  Pajdokrację wywołują i upowszechniają świadomie i nieświadomie, uczciwie i nieuczciwie ludzie starsi, jacyś najmici, którzy chcieliby, żeby młodzież miała jak największy wpływ na społeczeństwo (s.15). 

Nie bez wielkiej racji psychologicznej szpiegostwo o prowokatorstwo zatrudnianym bywa najbardziej wśród młodych, zapalnych głów. Z reguły wystarczy młodzieży schlebiać, żeby ją pozyskać (tamże). 

Zdaniem ówczesnego historyka, to starsi haniebnie wykorzystują młodzież do realizacji własnych, niecnych zamiarów politycznych. Młodzież nie powinna angażować się politycznie, gdyż występowałaby wówczas przeciw własnemu narodowi, z zarozumialstwa także przeciwko społeczeństwu. Skoro zaś przyznajemy młodzieży - choćby milcząco - prawo do akcji politycznej, na nic wszelka dysputa z nią co do rodzaju i sposobu tejże akcji. Znajdzie się zawsze wielu, którzy w końcu dadzą się młodzieży przekonać czy porwać - i pajdokracja gotowa (s.18). 

Młodzież nie jest rękojmią przyszłości, a więc błędnie szafuje się porzekadłem, jakoby przyszłość narodu zależała właśnie od młodzieży. Podobnie przesądem jest [p]owszechne mniemanie, że kto trzyma młodzież w swym ręku, ten rozporządza przyszłością (...)(s. 24). 

Ciekawe, co sądzą o dzisiejszej młodzieży i jej politycznych aspiracjach oraz braku zaangażowania w sprawy publiczne juwentolodzy w naukach społecznych?