03 listopada 2013

Jak "taktownie" pisać o zmarłych















tę sztukę opanowują do perfekcji ci dziennikarze, publicyści, komentatorzy politycznych wydarzeń w naszym kraju, którzy własnymi tekstami odsłaniają brak taktu, kultury, w tym także chrześcijańskiej, lokując swoje teksty w mediach o takim właśnie profilu aksjologicznym. Im bardziej apelują o takt, tym bardziej są nietaktowni, im bardziej chcą pisać o wartościach chrześcijańskich, tym silniej im zaprzeczają własnymi tekstami.

Dzisiaj odbędą się uroczystości pogrzebowe śp. Tadeusza Mazowieckiego, pierwszego Premiera III Rzeczypospolitej, chociaż kiedy obejmował swój urząd taką jeszcze formalnie nie była. Redaktor "Naszego Dziennika" - Wojciech Reszczyński w swoim politycznym komentarzu pt. "Jak mówić o zmarłych" skupia się zarówno na zmarłym polityku, jak i medialnych wspomnieniach różnych osób poświęconych śp. Premierowi. Oczywiście odpowiedź na tytułowe pytanie jego komentarza zawiera się już w pierwszym akapicie, w którym napisał:

W mediach utrwalił się pewien zwyczaj, w którym dostrzegam jakiś przejaw braku taktu, a na pewno niezręczność. Chodzi o to, że w dniu śmierci osoby powszechnie znanej, natychmiast po informacji o zgonie zostaje uruchomiony medialny serial niekończących się komentarzy, opinii, refleksji, dyskusji. Podświadomie czuje się, że jest to mało chrześcijańskie. Stykając się bowiem nagle z majestatem śmierci, najwłaściwsza w tym momencie wydaje się raczej modlitwa, pewne wyciszenie, tym bardziej że zmarły pozostawia swoich bliskich, dla których odejście kochanej osoby jest zawsze trudnym do zrozumienia i przyjęcia traumatycznym zdarzeniem. Zbyt łatwo przychodzi nam przestawienie się na mówienie o zmarłym już tylko w czasie przeszłym. Medialny jazgot na temat zmarłej osoby, zakwalifikowanie tego wydarzenia do jednego z najważniejszych „niusów” śmierć tę jakoś banalizuje.

Należy z tego wysnuć wniosek, że media powinny w dniu 28 października milczeć, a raczej przemilczeć życie, dokonania, sukcesy i porażki Tadeusza Mazowieckiego, by w modlitwach i wyciszeniu Polacy mogli po chrześcijańsku przyjąć to traumatyczne wydarzenie. Nic nie mówić, nie wspominać, nie podkreślać, tylko przyjąć tę śmierć w ciszy, by jej "nie banalizować". Cóż za tanatopedagogika? Reszczyński ma pretensje do mediów, że tak dzień po dniu wychwalają w najróżniejszych relacjach zmarłego, a przecież od tego jest dzień pogrzebu, a nie to, co dzieje się przed złożeniem ciała do grobu. Zgodnie z zapowiedzianym przez siebie taktem redaktor pisze dalej tak:

Tadeusz Mazowiecki zostanie pochowany 3 listopada w grobie rodzinnym na cmentarzu w podwarszawskich Laskach. I jak należy się spodziewać, zgodnie z tym świeckim „rytuałem” nakazującym mówić w nieskończoność o zmarłym w dniu jego śmierci, w dzień pogrzebu tych dziennikarskich materiałów publicystycznych będzie wtedy znacznie mniej, a szkoda, bo właśnie ceremonia pogrzebowa to właściwa okoliczność do przemówień, pożegnalnych wystąpień, podsumowań życiowej drogi zmarłego.

Gdyby redaktor W. Reszczyński mieszkał i pracował w Niemczech, to nie musiałby narzekać, bo tam prasa wychodzi także w niedzielę. Zapomina jednak o tym, że jest Internet, a ten działa na okrągło przez cały tydzień, 24 godziny na dobę. Niech więc się nie martwi i będzie spokojny, bo okolicznościowe przemówienia trafią do czytelników tego właśnie medium. Doskonale wie, że pogrzeb będzie katolicki, więc czemu przypisuje mu "świecki" charakter?

Najważniejszym jednak przesłaniem komentarza redaktora W. Reszczyńskiego jest oczywista oczywistość: Przyjęło się też, aby o zmarłych mówić dobrze albo wcale. Ten starożytny rzymski obyczaj jest bliski naszej kulturze chrześcijańskiej i wciąż się utrzymuje.

ale... bez przesady, redaktor "Naszego Dziennika" nie zamierza tej zasady przestrzegać, i to w gazecie katolickiej. Ubolewa, że w przypadku śp. Tadeusza Mazowieckiego w pełni tej zasady dochowano, bowiem mówiono i pisano o nim dużo i tylko dobrze, a przecież... ta zasada, aby o zmarłych mówić dobrze albo wcale, jest stosowana wybiórczo, szczególnie w stosunku do niektórych polityków.

Wojciech Reszczyński nie może zatem wytrzymać i jeszcze przed złożeniem ciała śp. T. Mazowieckiego do grobu - "wali na odlew", zgodnie z kulturą chrześcijańską:

w stosunku do „twórcy III RP”, za jakiego uważa się śp. Tadeusza Mazowieckiego, można już było zaobserwować tendencje do mitologizowania tej postaci. Wypaczane są też oczywiste fakty. Twierdzi się na przykład, że był pierwszym niekomunistycznym premierem. Zgodnie jednak z prawdą był ostatnim premierem w komunistycznej PRL (i tę PRL przeniósł nam do III RP), gdyż zmiana nazwy państwa z PRL na III RP nastąpiła pod koniec roku 1989, już po zaprzysiężeniu Tadeusza Mazowieckiego na premiera. O zmarłych, także politykach, niekoniecznie trzeba mówić źle, nawet gdyby na to zasługiwali. Wystarczy mówić prawdę, jaka by ona nie była. To jest nasz najważniejszy obowiązek w stosunku do zmarłych i tych, którzy zostali.

Już sobie wyobrażam, jakie to prawdy odsłoni nam po pogrzebie, na łamach tej katolickiej gazety redaktor, który tak wiernie i tak niedawno temu służył świeckim mediom. Dobrze, że wiemy dzięki niemu, jak taktownie pisać o zmarłych.