10 lutego 2023

Nie każdy certyfikat jest dowodem uzyskania konkretnych kwalifikacji

 




Rozumiem biznes oświatowy, akademicki, który prowadzony jest przez podmioty prywatne, ale wciskanie już w tytule oferty: wychodząc naprzeciw oczekiwaniom X-a, Y-a itd., proponujemy certyfikowane szkolenia dla kadry zarządzającej, pracowników naukowych, administracyjnych, doktorantów i studentów w zakresie X,Y, Z... .

Ładnie brzmi. Jakże poważnie. Kto jest wtórnym analfabetą, to pomyśli, że uczestnicząc w takim szkoleniu otrzyma certyfikat, który najczęściej dla tego typu osób wiąże się z szczególnej wagi świadectwem. Tymczasem ów certyfikat znaczy tyle, co papier, na którym został wystawiony. 

Za udział w online'owym spotkaniu należy zapłacić co najmniej jak za wizytę u lekarza ze stopniem naukowym.  To może lepiej już kupić sobie za tę kwotę 4-6 książek, z których dowiemy się więcej.

CERTYFIKAT powinien dotyczyć znajomości czegoś a nie uczestniczenia w czymś. Uczestniczył wczoraj w WOŚP każdy, kto spacerując czy robiąc zakupy w hipermarkecie wrzucił do puszki pieniądze. Jego "certyfikatem" jest otrzymane serduszko, ale ono samo w sobie nie ma znaczenia kwalifikacyjnego. Ma natomiast wartość symboliczną, bo zaświadcza, że ktoś jest darczyńcą. 

Certyfikaty rozprzestrzeniły się także na różnego rodzaju konferencjach oświatowych czy akademickich, bo nauczyciele muszą gromadzić w swoim portfolio do awansu zawodowego dowody uczestniczenia w czymś. Podobnie mają nauczyciele akademiccy, którzy są oceniani okresowo w swoich jednostkach za udział np. w konferencjach. Nie spotkałem się, by ktoś we wniosku o nadanie stopnia naukowego zarejestrował, że chodził do kina, grał w szachy czy uczestniczył w webinarze.

Jednak tego typu "świadectwa" nie są dokumentem kwalifikującym. Dla otrzymania tego typu certyfikatu, należałoby zdać egzamin potwierdzający, że czyjś udział np. w Letniej Szkole czy szkoleniu skutkował rzeczywistym nabyciem wiedzy, umiejętności lub powstaniem konkretnego wytworu.        

Być może na określony temat będą wypowiadać się osoby, które nie tylko, że nie mają sukcesów, ale są swoistego rodzaju wzorem niepowodzeń z powodu braku kompetencji czy konieczności zrozumienia, że odbiorcy reprezentują zupełnie inny typ instytucji, zarządzania nią, odmienne środowisko pracy czy uczenia się, inny przedmiot wiedzy czy dyscypliny naukowej itp. Właściwy certyfikat powinien określać uzyskany przez osobę poziom, standard wiedzy czy/i umiejętności.  

Na moim uniwersytecie nie pozoruje się zatem tego typu działań, o których wspomniałem we wstępie postu, tylko adresuje bezpłatne oferty szkoleniowe do własnego środowiska, konkretnego odbiorcy, adekwatnie do jego oczekiwań, potrzeb i kompetencji. W ubiegłym roku rektor zaproponowała, by profesorowie będący członkami Rady Doskonałości Naukowej a zaangażowani w zadania innych zespołów dziedzin nauk, poprowadzili spotkania dla zainteresowanych pracowników naukowych, doktorantów w ramach reprezentowanych przez nich dziedzin nauki. Oczywistością jest, że inaczej ocenia się osiągnięcia naukowe z nauk przyrodniczych, z nauk medycznych od osiągnięć z nauk technicznych, humanistycznych czy społecznych.    

Naszym zadaniem jest uświadamianie studentom, jak ważne jest refleksyjne, krytyczne analizowanie źródeł różnych ofert "oświatowych/szkoleniowych" w sieci, weryfikowanie ich wiarygodności i rzeczywistej przydatności z tytułu udziału w nich, za który mają zapłacić. Mogą to być bowiem stracone pieniądze, a reklamować już się nie da. Szkolenia, kursy to nie rynkowy produkt, który podlega reklamacji. A szkoda.  


09 lutego 2023

Sukces polskiej publikacji w ramach interdyscyplinarnego projektu badawczego

 


Dr Jacek Stańdo z Politechniki Łódzkiej przesłał mi komunikat o sukcesie, który ma znaczenie także dla edukacji. Dlatego publikuję jego tekst na ten temat w całości:

 

Choć w literaturze funkcjonuje cytat „Jaka piękna katastrofa!”, to jednak w rzeczywistości nikt oprócz dziennikarzy (dla których zła wiadomość to dobra wiadomość) nie przepada za katastrofami. I każdy, kto takiej sytuacji doświadczył – wie, że katastrofa to... no właśnie, katastrofa. Często wiąże się z drastycznym, nagłym i niespodziewanym zakończeniem jakiegoś etapu życia. Przynosi zniszczenie, śmierć, ból. Jest zbiorową i osobistą traumą.

Katastrofa – to nie tylko trzęsienie ziemi czy spadający samolot. To również epidemia – czyli wystąpienie groźnej choroby na dużym obszarze i w dużym nasileniu. Czy pandemia COVID-19 była katastrofą? Patrząc na przebieg i skutki, na pewno można rozważyć taką możliwość.

Niezależnie od wszystkiego, katastrofa zazwyczaj jest czasem wzmożonego zainteresowania sprawami wiary i religii. Pewny siebie człowiek zaczyna zdawać sobie sprawę, że niektóre kwestie są poza jego zasięgiem. Po prostu nie ma na nie wpływu. Zaczyna więc szukać punktu oparcia. Zaczyna też szukać języka, którym może wyrazić swoje emocje. Okazuje się, że język religijny jest tu bardzo pomocny.

Świadkami tego zainteresowania są internetowe wyszukiwarki. Rejestrują one zapytania użytkowników. Nie są przy tym świadkami niemymi – dzielą się z nami swoją wiedzą o świecie, poprzez rozmaite narzędzia i zestawienia. Jednym z nich jest Google Trends. Oferuje bezpłatny, ograniczony wgląd w liczbę wyszukiwań wybranych słów kluczowych. Google Trends pierwotnie miało być narzędziem dla specjalistów marketingu internetowego, umożliwiając im tworzenie stron internetowych, które doskonale spełniają potrzeby użytkowników Internetu na podstawie popularnych wyszukiwań.

Google Trends to narzędzie, które mierzy popularność zapytań pod względem geograficznym i czasowym. Wykorzystuje dane z wyszukiwarki Google. Korzystając z tej usługi, można analizować trendy wyszukiwania dla określonych słów kluczowych w wybranych okresach. Analiza danych odnosi się do danego wyszukiwanego terminu wpisanego w Google w porównaniu do całkowitej liczby zapytań w wybranym okresie.

W aplikacji Google Trends dane na wykresie są znormalizowane i przedstawione w skali od 0 do 100. Nie przedstawiają bezwzględnej liczby wyszukiwań danego słowa kluczowego. Aplikacja Google Trends oferuje również możliwość analizy mapy porównawczej, która pokazuje częstotliwość zapytań w poszczególnych regionach, takich jak województwa w Polsce lub stanach USA.

W badaniach podjętych w naszym artykule wykorzystaliśmy narzędzie Google Trends do zbadania stopnia zainteresowania modlitwą i duchowością ogólną w początkowej fazie pandemii COVID-19 w Polsce i Europie. Założyliśmy, że dla osób zainteresowanych modlitwą w czasie pandemii COVID-19 Internet pełni rolę wirtualnego modlitewnika. Główne pytania badawcze dotyczyły częstości wpisywanych zapytań, odnosząc się nie tylko do słowa „modlitwa”, ale także do konkretnych rodzajów modlitwy. Ponadto zainteresowanie modlitwą porównaliśmy z zainteresowaniem słowem „proroctwo”, aby zbadać związek między religijnością a zainteresowaniem sferą nadprzyrodzoną w jej najszerszym znaczeniu. 

Z analizy wynika, że występuje wyraźna powtarzalność wyszukiwanych haseł, przy czym niektóre z nich zauważalnie nasiliły się wraz z wybuchem pandemii COVID-19. Z ustaleń wynika również, że słowa kluczowe związane z proroctwami były wyszukiwane częściej w ważnych momentach historii Polski (2005 – śmierć Jana Pawła II, 2010 – katastrofa lotnicza, w której zginął Prezydent RP) niż w miesiącach 2020, kiedy pandemia uderzyła i eskalowała. W tym czasie częściej występowały wyszukiwania związane z religią. Można również stwierdzić, że wybuch pandemii przyczynił się do wzrostu aktywności religijnej Polaków.

Walory tej publikacji doceniła Kapituła, podkreślając interdyscyplinarność, połączenie badań związanych z religią z badaniem mediów i cyfrowej komunikacji.

The Network for New Media, Religion and Digital Culture Studies , działającej przy Texas A&M University USA, którą reprezentowali: Erica Baffelli, University of Manchester (UK) Pauline Cheong, Arizona State University (USA) Lynn Schofield Clark, University of Denver (USA) Nabil Echchaibi, University of Colorado-Boulder (USA) Gregory Grieve, University of North Carolina-Greensboro (USA) Christopher Helland, Dalhouise University (Canada) Oliver Krüger, University of Freiburg (Switzerland) Mia Lovheim, University of Uppsala (Sweden) Kerstin Radde-Antweiler, University of Bremen (Germany) Jasjit Singh, University of Leeds (UK) Johanna Sumiala, University of Helsinki (Finland) Xenia Zeiler, University of Helsinki (Finland)

Ogłoszono:

Top 10 articles in Digital Religion Research for 2022

Na liście artykułów znalazł się artykuł:

Stańdo, J., Piechnik-Czyż, G., Adamski, A., & Fechner, Ż. (2022, July 15). The COVID-19 pandemic and the interest in prayer and spirituality in Poland according to Google Trends data in the context of the mediatisation of religion processes. MDPI. Retrieved August 29, 2022, from https://www.mdpi.com/2077-1444/13/7/655

Źródło: https://oaktrust.library.tamu.edu/bitstream/handle/1969.1/196997/Digital%20Religion%20Yearbook%202022-FINAL.pdf?sequence=1&isAllowed=y

07 lutego 2023

Kilka zdań na temat dyskusji o stanie nauki i szkolnictwa wyższego w "Zdaniu"


W wieńczącym 2022 rok periodyku "Zdanie" opublikowano dyskusję kilku profesorów na temat stanu nauki i szkolnictwa wyższego. Poprzedza redakcyjne spotkanie z nimi artykuł prof. Jana Hertricha-Woleńskiego zatytułowany "Co dolega nauce i szkolnictwu wyższemu w Polsce?", który nie jest pogwarką humanistów, ale przygotowaną przez członka rzeczywistego Polskiej Akademii Nauk rzeczową analizą problemu. Prof. J. Woleński nie znał treści redakcyjnej dyskusji, ale dowodzi w swoim artykule, że można, nie prowadząc badań w danym obszarze, przygotować rzeczowe argumenty dla własnych sądów. 

Wprawdzie nie jestem czytelnikiem tego pisma, to jednak najnowszy numer nabyłem zachęcony zaproszeniem na okładce do przeczytania dyskusji na temat interesujący wielu nauczycieli akademickich. Byłem ciekaw stanu diagnozy wymienionych na okładce profesorów humanistyki, by skonfrontować ją z własnym spojrzeniem na dolegliwości universitas w skali makro. 

Nie odniosę się do dokonanej przez J. Woleńskiego krytyki wcześniej opublikowanego na łamach "Zdania" artykułu Lecha Witkowskiego, bo nie znam jego treści. Trudno jest mi zatem odnieść się do stwierdzenia: 

W gruncie rzeczy, w tekście Witkowskiego nie znajdujemy zbyt wielu konkretów dotyczących funkcjonowania nauki polskiej. Witkowski kwestionuje np. tzw. uniwersytety badawcze i biurokratyzację zarządzania jednostkami naukowymi, ale jego diagnozy są zbyt ogólnikowe, aby cokolwiek wyjaśniały i stanowiły podstawę dla przedsiębrania jakichś kroków naprawczych (Co dolega nauce i szkolnictwu wyższemu, 2022, nr 4, s.31).          

Rzeczywiście. Także zamieszczony na s. 35-43, a więc bardzo szczegółowy zapis przez Marcina Galanta przebiegu dyskusji, a raczej pozbawionej kontrowersji rozmowy profesorów Tadeusza Gadacza, Magdaleny Mikołajczyk i Lecha Witkowskiego na tak ważny temat, można podsumować powyższym cytatem J. Woleńskiego. 

Interlokutorzy ponarzekali bowiem na różne wydarzenia w ich miejscach pracy, złe praktyki zarządzania, decyzje podszyte politycznymi czynnikami, a więc głównie powodowane pozanaukowymi interesami  psycho-czy socjopatycznymi czynnikami, które rzutują na relacje z władzami i między współpracownikami, a tym samym także na stan frustracji środowisk czy osobistego rozczarowania.  

Gdyby zasiadło przy redakcyjnym stole trzech adiunktów, którym odmówiono nadania stopnia doktora habilitowanego, to pewnie treść ich wypowiedzi byłaby zbliżona. Każdy narzekałby na innych, na żenująco niskie płace, na coraz większą biurokratyzację, na parametryzację, na nonsensowność interwencjonizmu władz resortu w procedury awansowe, ewaluacyjne itp. Nihil novi. Od 2011 roku.       

Po raz kolejny potwierdza się także taką debatą, pogwarkami, rozliczeniowymi wspominkami osobistych rozczarowań, że mamy w Polsce poważny brak rzetelnych, pogłębionych badań makropolityki naukowej. Tego nie podejmie się jednak żaden członek PAN z profesorów nauk o polityce, z socjologii czy nauk o zarządzaniu, bo musiałby zoperacjonalizować zmienne dotyczące stanu, uwarunkowań i następstw tej polityki dla jakości rozwoju, stagnacji lub destrukcji nauk w dziedzinach nauk humanistycznych, społecznych, teologicznych, a także ostatnio dopisanych do rejestru  - nauk o rodzinie w którą zaangażowani byli lub są ich znajomi. Naukoznawcy też nie chcą się podjąć tego zadania, bo dane nauk częściowo empirycznych, ale w większości jakościowych, są komparatystycznie niemierzalne, a przy tym niepełne i rozproszone. 

Paradoksy prób sparametryzowania ocen w tych naukach zdemistyfikował w swoim artykule właśnie logik J. Woleński, dowodząc w dużym skrócie nierealności zobowiązywania polskich naukowców z powyższych dziedzin nauk do publikowania w zagranicznych, ponoć prestiżowych periodykach, który to prestiż jest także obciążony niezrozumiałym i nieuchwytnym z punktu widzenia naukoznawstwa protekcjonalizmem, biznesem czy korupcją. Jak pisze: 

Doświadczenie uczy, że Polacy publikują w bardzo prestiżowych czasopismach stosunkowo rzadko, ale to tylko hipoteza wyjściowa, ponieważ nie ma danych (nawet przybliżonych) na ten temat. Załóżmy, że X opublikuje artykuł w czasopiśmie za 200 punktów, a Y za 40 punktów. To wcale nie przesądza o tym, że wartość pracy X jest pięciokrotnie wyższa niż Y. Czasopismom przypisano dyscypliny naukowe, czasem w sposób wręcz absurdalny, np. teologię czasopismo z filozofii nauki (tamże, s. 33). 

Istotnie, prof. J. Woleński trafnie odsłania bolesne miejsca dewastowanej przez politykę władz resortu MEiN (także wcześniejszego MNiSW) i skutki generowania toksyczności w środowiskach akademickich. Skoro nie można opracować idealnego systemu nauki i szkolnictwa wyższego, przy tak kompromitujących rządy nakładach na sferę publiczną, to zarządzający powinni przynajmniej minimalizować negatywne konsekwencje swoich i minionych decyzji politycznych.  

Podporządkowanie nauki interesom partii rządzących jest kontynuacją dewastacji nauki i szkolnictwa wyższego. Zamiast troski o dobro wspólne skutkuje to - jak pisze autor - m.in. kolesiostwem i nepotyzmem w rozdziale środków czy ewaluacji nauki według niejasnych kryteriów. Niektórzy nie wychodzą z telewizyjnych studiów, tak bardzo zachwycając się  sobą, kiedy wypowiadają się z prawa lub z lewa na każdy temat.

   

 

06 lutego 2023

MASOWA POMOC W MASOWEJ UCIECZCE - Polish Society and War Migration from Ukraine

 



Polscy naukowcy nie po raz pierwszy udowadniają, że są blisko ofiar wojen i przemocy, której tak dotkliwie doświadcza ukraińskie społeczeństwo od 2014 roku, a nie dopiero od trzeciej dekady lutego 2022 roku. Niedawno informowałem o znakomitej rozprawie pedagożek z Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu - Aleksandry Boroń i Agnieszki Gromkowskiej-Melosik pt. "Ukraińskie uchodźczynie wojenne. Tożsamość, trauma, nadzieja" (2022), a wczoraj otrzymałem drogą elektroniczną kolejne, równie profesjonalnie przygotowane studium społeczeństwa polskiego wobec migracji wojennej z Ukrainy kobiet z dziećmi, osób chorych, starszych, pozbawionych własnych domów i rannych. 

Jakże trafnie oddaje sens treści pracy zbiorowej jej tytuł: MASOWA POMOC W MASOWEJ UCIECZCE (Warszawa, 2022).       

To akademicy wraz ze studentami z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego, Katedry Socjologii i Antropologii Obyczajów i Prawa oraz z Ośrodka Badań Społeczno-Prawnych nad Sytuacją Kobiet przy tym Instytucie włączyli się do udzielenia pomocy wojennym migrantom na Dworcu Centralnym w Warszawie, rejestrując zarazem na bieżąco, w procesie - jak przystało na badaczy nauk społecznych - wyjątkową w skali naszego kontynentu pomoc naszego społeczeństwa. Nie czynili tego dla uzyskania punktów w ewaluacji, ani też nie czekali na wsparcie finansowe władz państwowych, tylko tak, jak wszyscy pomagający, bezinteresownie włączyli się do niezwykle istotnego z punktu widzenia utrwalenia w pamięci społecznej zapisu obserwacji, rozmów, wywiadów, ale i doraźnych sondaży wśród wolontariuszy i ich podopiecznych.

Jak to dobrze, że jest w publikacji sfinansowanej ze skromnych funduszy Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW także przypomnienie, że wojna zaczęła się znacznie wcześniej, bo w wyniku dokonanej przez wojska Federacji Rosyjskiej aneksji części terytorium Ukrainy wraz z Krymem w 2014 roku. Autorzy dedykują tę książkę wszystkim osobom z okresu pierwszych miesięcy po 24 lutego 2022 roku, a więc migrantom i wolontariuszom, obywatelom naszego kraju, żołnierzom, którzy udzielali pomocy, by świadomie i w naturalnym odruchu ludzkich serc odziać, nakarmić i zapewnić uciekinierom przyjęcie w polskich domach, placówkach samorządowych, wyznaniowych lub firmowych. 

Książka jest  o tych, którzy tak jak naukowcy-badacze społeczni (...) z poczucia, że trzeba pomagać, nie zważając na własne plany, inne zobowiązania (w tym zawodowe i rodzinne), siły, a nawet zdrowie (s.5)  postanowili dać świadectwo temu, co jest w danej chwili najważniejsze, by nie stało się po latach jedynie śladem czyjejś pamięci, gdyż ta bywa z różnych przyczyn zawodna.  We wstępie do tej publikacji prof. Małgorzata Fuszara podkreśla, że: 

 Otwiera tekst będący próbą opisu i interpretacji masowego zrywu pomocy, napisany przez Małgorzatę Fuszarę, a kończy tekst będący propozycją teoretycznej interpretacji tych działań autorstwa Jacka Kurczewskiego. Dlaczego zryw nastąpił i dlaczego był tak powszechny? Jakie ma następstwa? To tylko niektóre z najważniejszych pytań, na które próbujemy odpowiedzieć. Mamy też pełną świadomość, że wojna w Ukrainie trwa, sytuacja jest dynamiczna i być może trzeba będzie, kierując się uczciwością socjolożek/socjologów, napisać dalszy ciąg tej historii (s. 6). 

Każdy z rozdziałów zawiera aktualne, rzetelne dane, także statystyczne, o zdarzeniach, procesach, osobach, które umykały naszej uwadze w wyniku przeżywania na bieżąco ludzkich dramatów za wschodnią granicą. Są tu także dane z wywiadów, które przeprowadzono z zaangażowanymi w udzielanie pomocy osobami prywatnymi, ale i urzędnikami, samorządowcami, działaczami NGO itp. Znajdziemy zatem odpowiedź na pytanie o powody pomagania, o wydawałoby się niewytłumaczalny zryw ludzkich serc i umysłów, dzielenia się przestrzenią, czasem i wartościami materialnymi z tymi, którzy już nie mieli dokąd wrócić, bo utracili cały swój dobytek, a niektórzy najbliższych członków rodziny. W Polsce znaleźli "drugi dom", tymczasowy, w wielu przypadkach bez jakichkolwiek zobowiązań. 

Jak przystało na socjologów polskiej szkoły Floriana Znanieckiego i Stanisława Ossowskiego warszawscy badacze doskonale tłumaczą powód, dla którego nie należy w powyższej sytuacji używać określenia "uchodźczynie i uchodźcy", gdyż oni nie mieszczą się w  tej kategorii osób. Byli i nadal są przyjmowani z pełną akceptacją swoich gospodarzy, dobrowolnie, bez ustalanych przez władze państwowe limitów czy warunków administracyjno-prawnych.  Jak pisze prof. Małgorzata Fuszara: 

Nie są też modelowymi uchodźczyniami wojennymi, gdyż większość ich kraju nie została zajęta przez wroga, domy i mieszkania niektórych uciekinierek nie zostały zniszczone, a nawet są przez nie czasami odwiedzane. Zaatakowane państwo nadal funkcjonuje, wypłaca pensje i emerytury, nie mamy więc do czynienia z zablokowaniem wszystkich możliwości życia w swoim państwie. Dotychczasowe podziały proponuję więc uzupełnić o postać "osoby skrzywdzonej wygnaniem" jako tej, której należy się pomoc wszelkiego rodzaju (s.16). 

Znakomite, bogate studium, toteż odnotowuję poniżej autorów i tytuły ich rozpraw, zachęcając do lektury: 

Julia Jankowska, Robert Jażdżewski, Andrzej Karłowski, Marta Kozłowska, Maksymilian Mamla, Zyta Ostrowska, Martyna Stępień, Aleksandra Tomasiak, Kamila, Wołonciej, Kamil Zaremba - Pomoc uchodźcom z Ukrainy na Dworcu Centralnym w Warszawie w doświadczeniach wolontariuszy (marzec - kwiecień 2022). 

Oksana Tashkinova - Czasowy pobyt Ukrainek w Warszawie w czasie wojny (na podstawie materiałów z opracowania socjologicznego) .

 

Vladyslava Adamska, Aniela Byszewska, Ada Ciacharowska, Natalia Fabisiak, Roksana Kaczorowska, Marta Kołomańska, Agata Łaziuk, Karolina Orlicz-Rabiega, Natalia Suchowolec, Aleksandra Śnieć, Aleksandra Woźniak, Konrad Wysocki, Alicja Wysokińska - Wyjeżdżać czy zostać? Uchodźczynie i uchodźcy oraz osoby decydujące się na pozostanie w Ukrainie (marzec - czerwiec 2022). 

 

Jolanta Arcimowicz - Rzecznik praw obywatelskich i pomoc uchodźcom wojennym z Ukrainy. 

 

Anna Krajewska - Dzieci-uchodźcy z Ukrainy w polskim systemie edukacji. 

 

Aleksandra Herman - Społeczne konstruowanie modelu "uchodźcy" w lokalnej sieci pomocy. Badania w podwarszawskim mieście. 

 

Joanna Śmigielska -  "Na dłuższe odwiedziny". Uchodźcy z Ukrainy na wsi mazowieckiej.  

 

Paweł Orzechowski - Organizacja pomocy świadczonej uchodźcom z Ukrainy na przykładzie społeczności Płocka. Problem odmów w zogniskowanym wywiadzie grupowym. 

 

Jacek Maria Kurczewski Ius insitum - obowiązek pomocy i prawo do pomocy. 

 

ANEKS (Pytania w kwestionariuszu do badania wolontariuszy).


05 lutego 2023

Odszedł doktor honorowy m.in. Akademii Pedagogki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej - wybitny humanista, wykładowca i polityk Prof. Szewach Weiss

 






Wczoraj zmarł profesor Szewach Weiss, profesor wizytujący Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie od 2008 roku. Studenci pedagogiki i socjologii , doktoranci mieli wielkie szczęście do spotkań z tak wybitnym politykiem, humanistą, nauczycielem akademickim, który potrafił w niezwykle ujmujący sposób zainteresować problematyką filozofii życia, pokojowej kultury współżycia narodów, ale i historią narodu żydowskiego w toku dziejów nie tylko okresu II wojny światowej i holocaustu.

Profesor był wzorem uczciwości polityka,  o co tak trudno w czasach, kiedy ważniejsza od dobra wspólnego stała się nieetyczna walka o władzę. Protestował przeciwko nieuczciwym dziennikarzom, publicystom i politykom różnych krajów na świecie, którzy ośmielali się zakłamywać historię pisząc o polskich obozach zagłady. 

Spotykając Profesora  w APS można było doświadczyć jego niezwykłej serdeczności, ciepła, empatii, tolerancji i autentycznej troski o każdą istotę ludzką, bez względu na jej problemy życiowe, dysfunkcje, słabości, różnice kulturowe itp. W dialogu pokazywał możliwości wychodzenia z każdego kryzysu. Nie bez powodu w 2012 roku został uhonorowany najwyższą godnością akademicką doktora honoris causa Akademii Pedagogiki Specjalnej. Tak ta wyjątkowa na świecie Uczelnia podkreśliła w biografii politologa najważniejsze fakty: 


Absolwent Wydziału Nauk Politycznych Uniwersytetu w Jerozolimie i Wydziału Prawa Uniwersytetu w Tel-Awiwie, twórca Wydziału Mediów na Uniwersytecie w Hajfie, doktor filozofii w dziedzinie nauk politycznych Uniwersytetu w Jerozolimie.

Urodził się 5 lipca 1935 roku w Borysławiu, w żydowskiej rodzinie kupieckiej. Beztroskie dzieciństwo dramatycznie przerwała wojna. Wraz z rodziną ukrywał się i dzięki pomocy Polaków. Rodzinie Weissów udało się przetrwać. Potem zamieszkali w Gliwicach, Wałbrzychu i Głuszycy, w której młody Szewach uczył się w szkole żydowskiej. 

W 1946 roku rodzina Weissów postanowiła przedostać się do Palestyny przez Czechosłowację, Austrię i Włochy, skąd udała się statkiem w dalszą podróż. W tym czasie ONZ ogłosiła decyzję o utworzeniu państwa Izrael. Po zdaniu matury Szewach Weiss służył w Izraelskich siłach zbrojnych. Po odbyciu studiów we wspomnianych uniwersytetach realizował działalność publiczną.

Był członkiem Rady Miejskiej Hajfy (1969-1981) i Komitetu Centralnego Izraelskiej Partii Pracy (1977-1999). W roku 1981 został posłem do Knesetu, któremu przewodniczył w latach 1992-1996. Kneset delegował go również do Rady Europy, w której pracował w latach 1984-1999. W latach 2001-2004 przewodniczył Światowej Radzie Yad Vashem. W latach 2000-2004 ambasador Izraela w Polsce. 



Związany z Wydziałem Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, w którym prowadził wykłady z historii i polityki Izraela. Od 2008 roku, na wspomnianym wydziale UW Kierownik Centrum Badań nad Współczesnym Izraelem.

Z Akademią Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej łączą Profesora kilkuletnie związki - od 2008 roku jest Profesorem Wizytującym.

Profesor Szewach Weiss jest laureatem wielu prestiżowych nagród i odznaczeń, m.in. w 2004 roku otrzymał z rąk prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego Krzyż Wielki Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej, został uhonorowany przez ministra Radosława Sikorskiego odznaką honorową „Bene Merito”. Należy też wymienić nagrodę za tolerancję przyznaną przez Ruch Piękny Izrael (1995 r.), nagrodę Amitaia za uczciwość w służbie publicznej (1996 r.), nagrodę Brata Alberta (1998 r.).

Profesor Weiss został odznaczony Honorowym Obywatelstwem Miasta Kalisza, Miasta Płońska i Miasta Wałbrzycha. W 2006 roku otrzymał doktorat honoris causa Uniwersytetu Wrocławskiego, a w 2011 roku doktoraty honoris causa Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytety Medycznego w Łodzi. W 2008 roku uhonorowany członkostwem Międzynarodowej Kapituły Orderu Uśmiechu.

Jedną z współautorskich książek Szewach Weiss postanowił poświęcić tak ważnym w polityce i wychowaniu kategoriom, jak naród, flaga i  tożsamość. 

Wśród autorów dwóch tomów rozmów jest także mój ówczesny doktorant, a obecnie znany już czytelnikom bloga dr Michał Paluch, który napisał artykuł pt.  „W kiedy(m)iejscu” wieszamy flagę?  Fenomenologia kolorytów tożsamości (na)rodowej. Dialogi oikologiczne Szewacha Weissa i Michała Palucha".  Tak w nim uzasadnia swoje spotkania z Mistrzem: 

Moje spotkania z Szewachem, wzbogacone czytaną równocześnie literaturą o tożsamości i pamięci żydowskiej i ich kosmopolitycznej wizji ładu społecznego (światowego), nabierają sensu badawczego, kiedy uświadamiam sobie, o jak poważne wartości toczy się nasza wymiana myśli.


Żegnamy Profesora - PEDAGOGA HOMO AMANS, którego jedna z maksym życiowych  brzmiała: 


WOLĘ LUDZI, KTÓRZY PATRZĄ SERCEM NA DRUGIEGO CZŁOWIEKA, MYŚLĄ SERCEM, NIŻ TAKICH CZYSTYCH INTELEKTUALISTÓW.



                                                                                   (źródło foto) 

Pamiętamy o Jego dokonaniach i osiągnięciach naukowych, łącząc się w bólu z Rodziną i Najbliższymi!