22 marca 2025

А знаєте Трампе?

 



Wczoraj był Światowy Dzień Poezji. Publikuję zatem wzruszający wiersz Omelyana Lupula ukraińskiego poety-pisarza p.t. "Czy wiesz Trumpie?", który powstał ad hoc po wyborach w USA Prezydenta Donalda Trumpa. 

Autor jest wybitnym ukraińskim poetą, prozaikiem-powieściopisarzem, genialnym pisarzem, laureatem wielu nagród międzynarodowych. Urodził się w 1950 roku we wsi Rarancha, obecnie Ridkivtsi w obwodzie czerniowieckim. Jest on autorem 37 książek, w których podejmuje zagadnienia transcendentnej filozofii, ale także kwestie społeczne, narodowe, etyczne i estetyczne. Wiersze O. Lupuli są przetłumaczone na język włoski, mołdawski i rumuński. Warto posłuchać na YouTube przepięknej kompozycji jednego z jego wierszy, która jest ilustrowana dramatycznymi scenami z trwającej w Ukrainie wojny.   

 

А знаєте Трампе – у нас всюди війна,

На шик і дрескод у нас часу нема.

Найкращий костюм піксель І бронь 

– Молитва свята. Спаси й оборонь.

 

А знаєте Трампе – у нас стільки героїв,

Що згинули в бою від „братньої“ зброї

Ніколи не вдягнуть костюм на вінчання,

Не сядуть на стіл на смачне частування.

 

А знаєте Трампе – костюм наш із сталі,

Про це вам розкажуть бійці Азовсталі.

Це люди зі сталі, це люди-титани,

Міцні мінерали – солдати і медики, і генерали.

 

А знаєте Трампе –костюм наш медичний

Із крові, і з поту – мінерал балзамичний.

Скалічені, вбиті їх долі життя... 

Та вам про це все нема поняття. 

 

А знаєте Трампе – костюм наших вдів, 

Це чорне усе, бо й весь світ почорнів, 

Коли у сльозах пригорає дитя, 

Бо татка життя обірвала війна. 

 

А знаєте Трампе – костюм наших мам, 

Це муки сердечні від болю і ран, 

Коли ти дитину хорониш в труні, 

Оце мінерали для нас золоті.

 

А знаєте Трампе – костюм сироти,

Коли зґвалтували матусю кати,

А татові руки і ноги рубали,

І дитину дивитись на це заставляли.

 

А знаєте Трампе? Та що вам казати,

Не можна словам це все розказати.

А ваша політика – карткова гра.

Ми все Україна, Україна ще та! 



(źródło: Зоя Пасевич, Опрацював і подав до „Свободи“ Степан Мігус, СВОБОДА, П’ЯТНИЦЯ, 21 БЕРЕЗНЯ 2025 РОКУ, s. 7)

21 marca 2025

Konsultacje rektora z pracownikami

 


Znakomicie, że władze rektorskie mojego Uniwersytetu spotykają się z pracownikami jednostek akademickich, by rozmawiać o bieżących i strategicznych problemach rozwoju uczelni. Nie jest to związane z jakąkolwiek kampanią wyborczą, ale jest to autentyczna przestrzeń do wspólnej rozmowy, w tym do podzielenia się z władzami uczelni sprawami, które wymagają dyskusji a może i koniecznych zmian legislacyjnych (wewnątrzuczelnianych), organizacyjnych czy finansowych. 

W ewaluacji dyscyplin naukowych nic się nie zmieni. Prawo nie może obowiązywać wstecz, a zatem do końca roku 2025 pracujemy w uczelniach na patologicznych warunkach "punktozy". Trudno też nie uwzględnić w ocenie dyscyplin naukowych tego, nad czym pracowaliśmy przez ponad 3 lata. Jak informował społeczność akademicką Wydziału Nauk o Wychowaniu Rektor UŁ prof. dr hab. Rafał Matera - "ta ewaluacja nie jest dobra z perspektywy funkcjonowania nauki w klasycznych uniwersytetach. Można i należy oceniać działalność naukową nauczycieli akademickich, ale nie bazując na jej wymiarze parametrycznym, bowiem konieczna jest ewaluacja jakościowa. W Unii Europejskiej są tylko cztery kraje, w których ta ocena jest oparta na parametryzacji, wśród nich jest Polska".

Uczelnie mają własne kryteria oceny pracowniczej, a ta nastąpi w 2026 roku, toteż niektórzy akademicy powinni liczyć się z tym, że jeśli - mimo tak źle finansowanych warunków pracy - nie zdynamizują własnej aktywności naukowej, dydaktycznej i organizacyjnej, to mogą spodziewać się zwolnień.  Rektorzy i dziekani nie chcą mieć dyskomfortu psychospołecznego, jeśli mieliby rozstrzygać o zwolnieniach z pracy osób, które odcinają kupony od dyplomu bez liczenia się z tym, że brak lub niski poziom ich zaangażowania będzie rzutował na ocenę całej wspólnoty w ramach dyscyplin naukowych.

 Rektor UŁ jest dostępny dla każdego pracownika, który ma potrzebę rozmowy i to bez ustalania w sekretariacie odrębnego terminu. Od początku swojej kampanii wyborczej, a teraz już po objęciu funkcji Rektor zaprasza raz w tygodniu na wspólną kawę i rozmowę z zainteresowanymi dzieleniem się troską o uczelnię. Także Kanclerz UŁ jest otwarty na spotkania, w trakcie których można go zainteresować sfinansowaniem wprowadzenia nowych rozwiązań infrastrukturalnych, o które często pytają nas studenci. Jest możliwość uzyskania w tej kwestii pomocy architekta wnętrz, który zaprojektuje dla młodzieży akademickiej i jej kadr akademickich odpowiednie przestrzenie do pozaobowiązkowych spotkań, form aktywności kulturalnej itp. 

 Nie ulega już wątpliwości, że nie sprawdza się ewaluacja zajęć w systemie USOS, toteż uczelniani programiści opracowali aplikację na telefon komórkowy, by w dniu ostatnich zajęć przedmiotowych studenci podzielili się własną o nich opinią za pomocą tego środka. Zdumiewające jest to, że studenci nie wierzą, że ankiety ewaluacyjne są anonimowe. Kanclerz zapewniał jednak, że zabezpieczenia są tu 100 procentowe,  a zatem ich niepokój jest nieuzasadniony. 

Konieczne jest wzmocnienie komunikatów o realnych skutkach takiej ewaluacji. W UŁ będzie nowy projekt "Lider dydaktyki", który pozwoli na wyłonienie i docenienie tych nauczycieli akademickich, którzy wprowadzają satysfakcjonujące studentów rozwiązania dydaktyczne.    

Zapowiedziano także podwyżkę płac, która - podobnie jak w oświatowym środowisku nauczycieli - nie jest wzrostem płac tylko inflacyjną waloryzacją poziomu płac. Należy pamiętać, że tzw. 5 proc. dotyczy waloryzacji płac w stosunku do grudnia 2023 roku (sic!), a zatem nie mamy co liczyć na godne dla profesji naukowej wynagrodzenia za pracę naukowo-badawczą, dydaktyczną i organizacyjną. W stosunku bowiem do grudnia 2024 roku ten poziom będzie wynosił ok. 4,1 - 4,2 proc.  

Budżet na naukę jest w III RP skandalicznie niski, co sprawia, że roszczenia władz są nieadekwatne do kosztów pracy i wykształcenia. Jak ktoś chce zarabiać godnie, to musi przebić się przez sito NCN, a jeszcze lepiej ERC czy u innych sponsorów. Uczelnia musi zatem wypracowywać środki uzupełniające otrzymywaną z budżetu państwa subwencję, gdyż koszty funkcjonowania jednostek akademickich są od niej wyższe. Władze muszą dbać o remonty, inwestycje i utrzymanie całej infrastruktury. Pracownicy jednak chcieli wiedzieć, na jakiej zasadzie dzielony jest budżet uczelni na poszczególne wydziały, w tym na czym polega tzw. "korytarz wahań". 

Nie ma się co dziwić, że w tej sytuacji nie ma zainteresowania wśród młodych a utalentowanych pokoleń, których nie stać na to, by podjąć  studia w szkole doktorskiej. Mija już prawie pół wieku, jak mój profesor - Karol Kotłowski proponował mi pracę w UŁ. Powiedział wówczas - "Wszystko mogę panu obiecać, tylko nie godne płace". Nie każdy młody człowiek ma wsparcie w rodzinie, by jego pasja naukowa była przez nią współfinansowana. Jak widać, nadal ma się świetnie w naszym kraju socjalistyczna ideologia - "Czy się stoi, czy się leży, x-tysięcy się należy". 

          

(foto: BŚ) 

20 marca 2025

Kuratoria politycznej osi

 





Po co istnieją kuratoria oświaty? Komu są one potrzebne? Ile kosztuje polskich podatników utrzymywanie urzędów i ich delegatur, których istnienie, działalność nie służy koniecznym zmianom i jakości w edukacji publicznej? 

Wraz ze zmianą władz politycznych w kraju dochodzi od 1993 roku do operacji wykorzenienia z administracji kadr kierowniczych poprzedników zgodnie z zasadą TKM, by obsadzać "swoimi" nominatami m.in. stanowiska administracyjno-oświatowe. Dlatego też dla edukacji także ta kadencja będzie czasem zmarnowanym.

Reforma edukacji nie jest powiązana z kolejnym etapem decentralizacji państwa, zaś kolejny rząd utrzymując centralizm polityki oświatowej nie odetnie szkolnictwa od partii politycznych. Jestem zwolennikiem decentralizacji państwa w sferze edukacji publicznej, czyli przekazaniem znaczących kompetencji samorządom regionalnym. To one powinny sprawować odpowiedzialność za funkcjonowanie systemu szkolnego, zaś proces ewaluacji, diagnozowania jakości kształcenia należy przekazać kompetentnym instytucjom, które nie będą zależne od zmian politycznych w kraju. 

Od doskonalenia zawodowego nauczycieli są odpowiednie placówki, które też powinny być odcięte od władz państwowych na rzecz zabezpieczenia ich działalności przez samorządy, by we współpracy z ośrodkami akademickimi wyposażać nauczycieli w aktualną wiedzę, a nie instrukcje do partyjnej indoktrynacji. 

Tymczasem co zapowiada B. Nowacka? Rzekome "trzęsienie ziemi" w edukacji, które ma polegać na tym, że pracownicy KO nie będą teraz nadzorować szkół, tylko mają wspierać dyrektorów przedszkoli i szkół, doradzać im w ... czymkolwiek. To po co są placówki doskonalenia nauczycieli, centra kształcenia praktycznego?  Już z tego wynika, że kuratoria są zbędne, do czego przyznało się MEN. 

Na wzór szkolnictwa wyższego także w oświacie publicznej powinny być instytucje akredytujące jakość placówek kształcenia kadr nauczycielskich. 

Polskiej edukacji potrzebna jest nie tylko deregulacja prawa oświatowego ale przede wszystkim rzeczywiste odpartyjnienie zarządzania nią, zlikwidowanie podwójnej władzy - partyjno-państwowej i samorządowej. Inaczej nie wyjdziemy z ślepej ulicy, do której zapędzają rządzący podmioty edukacji publicznej. 

Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty wystosowało do ministry edukacji Stanowisko, w którym już na wstępie stwierdza:  

"W nawiązaniu do ww. prac KPRM, zwracamy się do Państwa z apelem o rezygnację z planów zmian w nadzorze pedagogicznym, opracowywanych przez Ministerstwo Edukacji i Nauki, prowadzących do naruszenia konstytucyjnej zasady pomocniczości państwa   i uczynienie polskiej szkoły publicznej ponownie centralnie sterowaną, przestarzałą instytucją.

Jako kadra kierownicza oświaty, specjaliści zarządzania oświatą, a przede wszystkim nauczyciele, przestrzegamy przed obojętnością opinii publicznej wobec niżej opisanych zmian, decydujących o tym, czy szkoła będzie miejscem demokratycznym, nagradzającym kreatywność i odwagę myślenia nauczycieli, rodziców, uczniów, czy skostniałą instytucją rodem z ubiegłego wieku, całkowicie podporządkowaną władzy centralnej, odległej od miejsca, gdzie funkcjonuje szkoła. Poniżej omawiamy najistotniejsze konsekwencje projektu ustawy oraz rekomendujemy niezbędne i pilne działania w celu naprawy sytuacji". 


A MEN dalej tę nadal powyższą zasadę narusza. Ważne, że nagrodzono krytyków. To zmiękcza ich stanowisko.


 (źródło foto z CN Kopernik: moje)

19 marca 2025

Luka wdrożeniowa w szkolnictwie

 

(źródło: facebook_1738420577866_7291464383427701445.jpg) 


Rządowy „sukces” w walce z kryzysem oświatowym polega na tym, że w szkołach i placówkach oświatowych dyrektorzy zatrudnili w tym roku szkolnym prawie 70 tys. emerytowanych nauczycieli, wśród których najstarszy miał 85 lat. Piszę w czasie przeszłym bo nie wiem, czy przeżył powrót do klasy szkolnej, a jeśli nawet, to czy nie jest jedynie zarejestrowany i pobiera wynagrodzenie, zaś i tak jest na zwolnieniu lekarskim? Nauczyciel-emeryt może przyjść do pracy, ale nie musi, bo i tak pobiera środki z ZUS. Nikt tego zjawiska nie monitoruje, bo liczą się dane liczbowe, a nie jakościowe. 

Nastolatkowie muszą przyjść do szkoły, by nie mieć nieobecności. Nauczyciel może być nieobecny, usprawiedliwiony. Nie ma na wolnym rynku usług publicznych "nauczycielskiej giełdy" czy "targu niewolników", gdzie dyrektor szkoły mógłby zakontraktować "zakupienie" potrzebnego w szkole nauczyciela przedmiotu. 

Czytam list od młodego wiekiem filologa polskiego, któremu zaproponowano podjęcie pracy w liceum ogólnokształcącym w ramach zastępstwa zapewne za takiego emeryta. Być może już zatrudnieni w tej placówce niektórzy nauczyciele mają dość. "Jednak nie mam siły. 5 klas 30 osobowych i 4 h indywidualne. 150 uczniów do obsłużenia, niby zastępstwo, ale jednak, nie mam siły przeciwstawić się młodzieży teraz... Uciszaj te 30 osobowe klasy... Nie mam siły na pracę w szkole... Młodzież, rodzice, odpisuj im na Librusie... . Bez sensu... ". 

Coraz bardziej obrotni, zaradni (przedsiębiorczy) nauczyciele odchodzą ze szkół. W czasie roku szkolnego nie mogą tego uczynić, więc biorą zwolnienia lekarskie. W tym czasie już mogą udzielać korepetycji w sieci. Uczniowie zaś ... muszą sobie sami poradzić, jeśli ich na to stać. Co za różnica, kto przyjdzie w ich szkole na zastępstwo, skoro nikogo w gruncie rzeczy nie obchodzi spowodowana tym strata czasu. 

Młodzi absolwenci studiów magisterskich, którzy nawet posiadają uprawnienia do pracy w szkole, nie chcą tej pracy podejmować, bo wynagrodzenie jest na poziomie płacy minimalnej, a warunki pracy w wielu szkołach są na niskim poziomie kulturowym, organizacyjnym i materialnym. To wolą nie pracować, żyć "na kocią łapę", na rodzicielskim garnuszku lub podejmując prace zarobkowe na odpowiadających im warunkach. 

Coraz lepsi nauczyciele przenoszą się do cyberprzestrzeni, bo ta stała się dla nich nowym środowiskiem godnego zarobkowania w ramach tzw. korepetycji. Za godzinę lekcyjną od jednego dziecka pobiorą ok. 150 zł. a przecież korki udzielane są w kilku-kilkunastoosobowych grupach, toteż za jedną godzinę dobry nauczyciel może zarobić w sieci ponad tysiąc złotych. Niektórzy już chwalą się, że potrafią każdego miesiąca odłożyć na koncie oszczędnościowym co najmniej 8 tys. zł.              

MEN zamierza przetrzymać nauczycieli w szkołach oferując im po 10 latach pracy dwumiesięczne wynagrodzenie, po 15 latach pracy  trzymiesięczne wynagrodzenie, a po 20 latach pracy sześciomiesięczne wynagrodzenie w ramach nagrody jubileuszowej. Jednorazowo! To nie będą tak wysokie podwyżki ich uposażeń. Po 45 latach mieliby otrzymać trzystuprocentowe miesięczne wynagrodzenie. 

Rzeczywiście, jest to propozycja dla kadr, które już raczej i tak nie zmienią miejsca pracy. Jak podaje Karolina Nowakowska z "Gazety Prawnej": "W grupie wiekowej 51-60 lat pracuje aż 172 640 nauczycielek, które stanowią 23 proc. ogółu nauczycieli w Polsce. Z kolei 13 457 to liczba nauczycieli, którzy mają co najmniej 61 lat". Co tak naprawdę uratowali seniorzy? Przede wszystkim uratowali własne życie, bo ich emerytury są bardzo niskie.              

Rząd otrzymał środki unijne w ramach KPO, których część przekierował na rzekomą reformę edukacji szkolnej. Pieniądze trzeba szybko zakontraktować i wydać, toteż nie ma znaczenia, że będą spożytkowane znowu konsumpcyjnie, a więc przez tych, którzy już uczestniczą w pozorowanej, doraźnej zmianie podstaw programowych kształcenia ogólnego tak, jakby rzeczywiście miało to świadczyć o poważnej  a koniecznej zmianie w polskim systemie szkolnym. 

Kto będzie realizował te zmiany? W jednej trzeciej stanu kadr oświatowych mają to czynić osoby w wieku emerytalnym. Już widzę ten ich zapał, zachwyt, zaangażowanie, poszukiwanie nowych metod, form, środków pracy dydaktycznej z dziećmi i młodzieżą zamykaną w klatach systemu klasowo-lekcyjnego. Dyrektorzy IBE - PIB słusznie twierdzą, że czeka nas "luka wdrożeniowa". Czy to asekuracja przed kolejną klapą?     



18 marca 2025

Zmarła profesor Uniwersytetu Warszawskiego, historyk oświaty i wychowania Irena Szybiak

 

(źródło: M. Żytko -  Fb)

Społeczność akademicka w kraju, a szczególnie Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego żegna panią profesor dr. hab. Irenę Szybiak, która zmarła 14 marca br. Dziesięć lat temu pedagog UW przeszła na emeryturę głównie ze względów zdrowotnych. Nie mogła już prowadzić tak intensywnej działalności dydaktycznej, jaka wynika z obowiązków na tym stanowisku, ale nadal służyła nauce, historii oświaty i wychowania, która była przez kilkadziesiąt lat jej aktywności akademickiej wielką pasją. Jak pisała o swojej dyscyplinie naukowej wspólnie z prof. Kaliną  Bartnicką (Annales Universitatis Paedagogicae Cracoviensis Studia ad Institutionem et Educationem Pertinentia II, 2010, s. 77) :

"Korzeni historii wychowania jako dyscypliny naukowej należy szukać w środowiskach galicyjskich historyków kultury na przełomie wieków XIX i XX: w pracach Komisji do Badań Literatury i Oświaty w Polsce Polskiej Akademii Umiejętności, w twórczości historyków krakowskich, tzw. w szkole lwowskiej – w poglądach i twórczości Józefa Kallenbacha i Stanisława Łempickiego. Charakterystyczna dla tych środowisk jest przewaga historyków sensu stricto oraz historyków literatury, sztuki, filozofii, a więc generalnie historyków nad pedagogami. 

Wynikało to z nagromadzonych już doświadczeń warsztatowych w badaniach historycznych, które można było zastosować do badań dziejów wychowania i szkolnictwa".(...) z końcem XIX i w początkach XX stulecia mamy do czynienia z poszukiwaniem przez pedagogów korzeni historycznych dla swojej dyscypliny, a to – jak się wydaje – zapoczątkowało nurt tzw. pedagogicznej historii wy chowania. W początkach wyodrębniania się obszaru historii wychowania różnice pomiędzy „historyczną” a „pedagogiczną” koncepcją dyscypliny wynikały bardziej ze specyfiki zainteresowań badaczy niż z podejścia warsztatowego". 

(foto. BŚ - 2013) 

Zmarła Profesor należała do Mistrzyń w gronie samodzielnych pracowników naukowych, kształcąc nie tylko studentów, ale równocześnie troszcząc się o jak najlepszy standard wykształcenia metodologicznego młodych kadr naukowych w polskiej pedagogice. 

Nie pozostawiła po sobie pustej przestrzeni myśli, idei, wiedzy czy następców. Wprost odwrotnie. Profesor I. Szybiak prowadziła bardzo trudne, wymagające studiowania dokumentów archiwalnych badania historyczno-problemowe, oświatowe a dotyczące rozwoju edukacji od średniowiecza po czasy Komisji Edukacji Narodowej. Pięknie kontynuowała warszawską szkołę badań historycznych nadając jej nowy wymiar, dzięki uwolnieniu polskiej nauki od gorsetu politycznej cenzury. 

Prof. UW I. Szybiak nie odmawiała czytania maszynopisów przedkładanych przez autorów prac awansowych. Promowała doktorów nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki, ale też recenzowała liczne prace doktorskie i habilitacyjne z wymagającej żmudnych badań subdyscypliny pedagogiki, jaką jest historia wychowania. Sama przeszła drogę awansu od ukończenia w 1962 roku na UW studiów pedagogicznych przedkładając rozprawę magisterską poświęconą myśli pedagogicznej francuskiego oświecenia, a napisaną pod kierunkiem prof. Łukasza Kurdybachy. 

W 1972 roku obroniła pracę doktorską, a w siedem lat później habilitowała się także z historii wychowania. W 2016 roku otrzymała z rąk prezydenta RP tytuł profesora nauk społecznych. Kierowała przez dwie kadencje Wydziałem Pedagogicznym Uniwersytetu Warszawskiego, co wspominam z wzruszeniem, gdyż należała do osób zarządzających z wielką troską o pracowników oraz o ubiegających się o stopnie naukowe doktorantów czy habilitantów. Działała też w Zarządzie Towarzystwa Historii Edukacji (2012-2016). W latach 2007- 2012 wsparła naukowo i dydaktycznie kształcenie pedagogów w Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku.            

Kierując na Uniwersytecie Warszawskim Zakładem Historii Oświaty i Wychowania dbała o to, by młodzi adepci badań uczestniczyli w jej projektach, dzięki czemu wzajemnie uczyli się i doskonalili w poszukiwaniu, analizowaniu oraz interpretowaniu faktów historycznych, a zarazem wspólnie wydawali kluczowe dla polskiej pedagogiki rozprawy naukowe oraz - co ważne - także podręcznikowe. Te rozprawy będą wytyczać kolejnym pokoleniom ścieżki dalszych badań, a są to tak ważne publikacje, jak:

Kalina Bartnicka, Irena Szybiak, Zarys historii wychowania, Warszawa, Wydawnictwo Akademickie "Żak", 2001;  



  Szkoła polska od średniowiecza do XX wieku między tradycją a innowacją, red. Irena Szybiak, Adam Fijałkowski, Janina Kamińska, przy współpracy Katarzyny Buczek, Warszawa: Uniwersytet Warszawski, 2010; 




Irena Szybiak, Nauczyciele szkół średnich Komisji Edukacji Narodowej, Ossolineum, 



Irena Szybiak, Szkolnictwo Komisji Edukacji Narodowej w wielkim Księstwie Litewskim, Warszawa: PAN. 



Irena Szybiak, Katarzyna Buczek, Komisja Edukacji Narodowej 173-1774. Szkoły w Wydziale Żmudzkim, Wydawnictwo Aspra, 2018; 



Okoliczność 75 urodzin zainspirowała współpracowników pani Profesor - Adama Fijałkowskiego i Janinę Kamińską do opublikowania wyboru studiów z dziejów oświaty i wychowania p.t. "Irena Szybiak, Szkoła. Nauczyciel. Wychowanie" Warszawa: Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, 2018. W przedmowie do niniejszego tomu prof. Anna Wiłkomirska napisała (s. 11): 



"Warsztat naukowy Profesor Ireny Szybiak może stanowić wzór dla młodych historyków i pedagogów. Dobór i analiza źródeł, poszukiwanych w bibliotekach wielu miast polskich i poza naszymi granicami, wnikliwa interpretacja, zawsze uzasadnione wnioski, znamionują ba dacza dojrzałego i szanującego wymogi nauki. Refleksja historyczna w naturalny sposób łączona jest z problematyką badań pedagogicznych. Jak słusznie dostrzegli Redaktorzy tomu, zainteresowania Pani Profesor można ująć w triadzie: szkoła – nauczyciel – wychowanie. Szeroka to dziedzina rozważań, umożliwiająca formułowanie implikacji dla wielu subdyscyplin pedagogiki. Dorobek naukowy Pani Profesor jest oceniany przez wybitnych przedstawicieli dyscypliny bardzo wysoko". 

Wyrazy współczucia kieruję w tym miejscu do Rodziny pani Profesor i grona wieloletnich współpracowników naukowych.  Pogrzeb odbędzie się w dniu 21 marca br.




17 marca 2025

Wokół zapowiedzi kolejnych pseudoreform szkolnych

 


(Foto BŚ - z Galerii prac dyplomowych studentów Akademii Pedagogiki Specjalnej  w Warszawie w 2014 roku) 


Spór o lekcje religii w szkołach czy o edukację zdrowotną ma niewiele wspólnego z konieczną zmianą w polskiej edukacji. To są gry ideokracji politycznej u władzy, która usiłuje odwrócić uwagę społeczeństwa od głębokiej zapaści oświatowej, nieudolności kolejnych formacji władz w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Także obecne kierownictwo myśli o tym, jak przetrwać do kolejnych wyborów, a przy okazji odbudować oraz wzmocnić własne zaplecze bytowe i polityczne. 

Refleksyjny i odpowiedzialny dyrektor niepublicznej szkoły w Warszawie a zarazem autor wielu trafnych analiz sytuacji oświatowej w kraju - Jarosław Pytlak nie musi zabierać głosu na temat planowanych i stanowionych głównie w sferze administracyjno-prawnej zmian w oświacie, bo on sobie poradzi w każdy warunkach. Jednak czyni to zarówno w portalu społecznościowym, jak i na łamach wydawanego przez siebie kwartalnika "Wokół Szkoły". 

Nie musi zabierać głosu, bowiem jest w istocie sam sobie sterem i żeglarzem jako prowadzący placówkę niepubliczną. Ma zatem znacznie większą przestrzeń wolności i możliwości samostanowienia o tym, kto i jak ma z nim współpracować. Ja też nie muszę zabierać w tych sprawach głosu, chyba że pytają mnie o to dziennikarze. Jeszcze niektórym zależy nie tylko na gorącym temacie dnia, ale także na uwrażliwieniu czytelników na patologię spraw w instytucjach publicznych.  

A jednak... słusznie upomina się o rozwiązania systemowe, ogólnokrajowe, które pozwoliłyby nie tyle na stabilizację, co prospektywną przewidywalność pracy pedagogicznej. Ta bowiem nie znosi w sferze kształcenia i wychowania ustawicznych zmian formalno-prawnych. O merytorycznych także nie powinno decydować ministerstwo, skoro nie traktuje edukacji jako dobra wspólnego, ponad wszelkimi różnicami społecznymi, kulturowymi, wyznaniowymi itp.         

Pytlak przede wszystkim demistyfikuje kolejny mit założycielski, także tej władzy, a więc wciskanie opinii publicznej kitu o rzekomej reformie edukacji. "Mitem założycielskim reformy przygotowywanej obecnie jest przeświadczenie, że to nauczyciele odpowiadają za niemal wszystkie negatywne zjawiska, jakie dzieją się w polskiej oświacie; nie są gotowi na wyzwania współczesności i nie radzą sobie z nimi. Że potrzebują przewodnictwa, które wyznaczy nowoczesne kierunki działania i wdroży pedagogiczne szeregi do ich realizacji."   

Trafnie to odczytał, bowiem do przejęcia władzy w III RP w 2023 roku doszło m.in. dzięki zbuntowanym, zirytowanym nauczycielkom, które miały dość indoktrynacji i arogancji poprzedniej władzy w MEN. Jednak to trochę za mało, by kolejnymi trikami propagandowymi przekonać je do wdrażania czegoś, co one odrzucają nawet nie dlatego, że może im się nie podobać taka czy inna zamiana treści kształcenia, lektur obowiązkowych, itp., ale nie uległ zmianie system zarządzania szkolnictwem i ... nauczycielstwem. 

Zapewnianie nauczycieli o tym, że kiedyś (kiedy???) będą wreszcie godnie zarabiać, bo nadal tak nie jest, ma im wystarczyć do zaangażowania się w zmiany, które są "kroczącymi", bezmyślnie, chaotycznie, doraźnie i konstruowanymi na chybcika, byle lud je zaakceptował. Lud jednak ich nie zaakceptuje, bowiem kolejna władza z tym ludem się nie liczy. Bierze pod uwagę tylko i wyłącznie własny interes polityczny, ideologiczny, a ten już przekreśla jakiekolwiek szanse na względnie powszechną akceptację i zaangażowanie w zmiany.      

Co gorsza, władza zapowiadająca troskę o prestiż i szacunek dla nauczycielskiej profesji już samej sobie zaprzeczyła, ośmieszyła się i zdewaluowała jakiekolwiek nadzieje w niej pokładane, kiedy zaczęła w ub. roku odgórnie stanowić o tym, jak mają pracować nauczyciele. Nadal to zresztą czyni, no i dobrze, bo nauczyciele po raz kolejny doświadczają nie tylko naruszenia fundamentów ich profesjonalizmu, które były niszczone w poprzednich latach, ale też uświadamiają sobie, że nadal będzie tak, jak było, tylko może bardziej kolorowo, cukierkowo. Oni zaś wraz z uczniami są pionkami na planszy ideologicznej kampanii wyborczej.            


16 marca 2025

Niejawność obrad Rady ds. monitorowania wdrażania reformy oświaty

 

Dyrekcja Instytutu Badań Edukacyjnych - PIB, która powołała Radę ds. monitorowania wdrażania reformy oświaty im. Komisji Edukacji Narodowej, wprowadziła dla jej członków CENZURĘ. Mnie to nie zdziwiło, bo także w latach 2007-2015 za rządów PO/PSL objęto takim kagańcem wszystkie recenzje ówczesnych a pseudonaukowych raportów diagnoz edukacyjnych. Także lista uczestników tzw. kongresów edukacyjnych była cenzurowana przez MEN. 

Wówczas jednym z wiceministrów był… obecny dyrektor IBE. Jak widać, stare mechanizmy cenzorskie partyjnych władz oświatowych są reprodukowane. Powołane przez IBE zespoły konsultacyjno-programowe też mają nałożony kaganiec politycznej poprawności. Ujawnione będzie to, co zostanie przez dyrekcję dopuszczone do wiadomości publicznej. 

Tak jest od lat i będzie nadal, bo edukacja jest tu głównie okazją do drenowania budżetowych środków przez tzw. "kluczowych|" aplikatorów politycznych zmian oraz do prowadzenia kampanii politycznej przez mini-sterki pod szczytnym hasłem reformy edukacji. Brawo Koalicja antyobywatelska! Koalicja TKM. Naiwni niech wierzą, bo otrzymają to, co świstaki owiną w błyszczący papierek. 



Gdyby ktoś chciał przeczytać: 

to: 



Tymczasem w sieci mamy jawne przejawy patologii: