Jesteśmy jako naród już tak skłóceni ze sobą, że żadne, nawet najbardziej racjonalne
argumenty nie trafiają do osób, które w swoim zacietrzewieniu tracą kontrolę
nad sobą, nad otaczającym ich światem i docierającymi do nich
wiadomościami. Nie dotyczy to tylko środowisk defaworyzowanych, ale także
polskiej inteligencji, bowiem każda ze stron sporu, który wiedzie różnymi
drogami (pierwszą, drugą, trzecią, czwartą, piątą... itd.), już nawet nie chce
nie tylko słuchać, ale i rozmawiać, czytać, analizować czy sprawdzać
wiarygodność faktów, zdarzeń, osób.
Przed
nami wybory do Sejmu, ale w środowisku naukowym są wybory do Rady Doskonałości
Naukowej oraz do Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. Dowiaduję się, że są osoby pełniące funkcje kierownicze w uczelni,
które wzywają do siebie pracowników-podwładnych i żądają głosowania tylko na
jedną/jednego z kandydatek/jednego z kandydatów. To ciekawe, bo przecież w mediach
społecznościowych afirmują się jako zwolennicy merytokracji, kompetencji, a nie
powinności zabezpieczenia komuś jej/jego interesów. Niektórzy zatem podporządkowują dobro nauki, wiarygodność
uczonych własnym ambicjom, interesom, za którymi nie stoją powyższe
walory.
Dr
psychologii Uniwersytetu Warszawskiego Roman Zawadzki wydał dziesięć lat temu
książkę pod tytułem "Igraszki fałszywych wrogów" (Warszawa, 2012), w
której pisze o załamaniu się kultury politycznej, ale i społecznej, naukowej na
rzecz formatowania ludzkich umysłów, charakteru, postaw, zachowań przez osoby
posiadające władzę, kierujące państwem, firmą, uczelnią czy szkołą. Pisze o tym
jako chrześcijanin, katolik, którego przedmiotem zainteresowań badawczych są
nie tylko źródła praktykowania inżynierii społecznej, ale i skutki
przenicowania nią ludzkich postaw, dusz.
Psycholog
nie dziwi się i nie krytykuje ludzi z tego powodu, że dają się obezwładniać, że
są gotowi uwierzyć w każde kłamstwo, które jest im profesjonalnie podane na
"tacy", ale też włączają się w służbę ideologii. Jak pisze:
"Ideologie
zawsze były i są wcielane w życie zarówno przy użyciu nagiej siły i otwartych
konfliktów społeczno-ekonomicznych (totalitaryzm twardy), jak i skutecznej
manipulacji poprze edukację, media, sztukę, naukę (totalitaryzm
miękki). Lewiatan zaczął posługiwać się ideologicznym kamuflażem,
przykrywającym prawdę o praktyce życia społecznego i politycznego.
Przekształcił się w żarłocznego molocha totalnie panującego nad
człowiekiem i coraz dotkliwiej ograbiającego go z wypracowanych
przezeń dóbr.
Państwo
stało się panem i władcą swych poddanych, ale też i właścicielem, tworząc
przy tym pasożytniczą kastę etatowych karbowych - biurokrację, która
rozrastając się do rozmiarów zgoła monstrualnych , korumpuje życie społeczne w
mniej lub bardziej jawny sposób" (2012, s. 134; podkreśl. moje).
Poddajemy
się perswazyjności mediów, polityków różnych partii i frakcji niszcząc narodową
solidarność, wspólnotowość, myślenie i działanie samorządowe, dla wspólnego
dobra. Co gorsza, to psycholodzy służą totalitarnej czy autorytarnej władzy
mając wiedzę na temat funkcjonowania człowieka w społeczeństwie, reagowania na
m.in. podprogowe bodźce, emocjonalnego szantażowania ludzi, trenowania ich
uczuć, byle tylko mogli na tym zarobić. "Pożyteczni idiocie"
uzasadnią każdą bzdurę, kłamstwo, przeinaczą fakty (odwrócą kota ogonem),
zmienią znaczenie wartości.
"Cóż
- pisze Zawadzki - nauka to z jednej strony działalność wspaniała i szlachetna,
z drugiej jednak bywa szalbiercza i szkodliwa. Pierwszą należy podziwiać i
wspierać, drugą - demaskować i ośmieszać" (tamże, s. 139).
Ciekawe
zatem, jakie założą filtry poznawcze ci, którzy pójdą do dowolnych wyborów z
narzuconym im czyimś zobowiązaniem, "byle na chama, byle głośno, byle
głupio" (s.140).