24 września 2023

Wiarygodnie o wiarygodności

 


Najnowsza książka socjologa Piotra Sztompki pt. "Wiarygodność. Sekret dobrych relacji" (Kraków, 2023) wpisuje się w ten rodzaj publikacji popularnonaukowych, które poruszają egzystencjalne problemy codziennego świata życia (Lebenswelt). Jest ona pochodną nie tylko mądrości wybitnego uczonego, ale także potrzeby dokonania swoistego rodzaju podsumowania osobistych doświadczeń życiowych. Zawsze towarzyszy mi w lekturze tego typu dzieł refleksja, że są takie fenomeny naszego życia, które musiały czekać na wgląd w ich istotę, zakres i związane z nimi następstwa. 

Podejściem do wydawałoby się tak oczywistej kategorii, jaką jest wiarygodność, P. Sztompka kontynuuje swoje analizy także kluczowych pojęć socjologicznych, które dotyczą uwarunkowań stosunków międzyludzkich. Autor przyznaje, że jego zbiór esejów oparty jest "(...) na myślowym połączeniu dwóch źródeł. Najpierw na własnym doświadczeniu życiowym, rozglądaniu się dokoła z siatką socjologicznych pojęć i teorii z tyłu głowy. A więc obserwowaniu swojego konwoju społecznego wnikliwiej i bardziej systematycznie za pomocą okularów pojęciowych i metodologicznych wyszlifowanych przez prawie dwa stulecia istnienia socjologii. Drugie źródło, które pozwala wzbogacić wyobraźnię o doświadczenia życiowe innych ludzi, nieznajomych, a czasami nawet egzotycznych, to literatura piękna, zwłaszcza powieść realistyczna" (s. 12).    

Dopiero co mieliśmy znakomitą okazję do namysłu nad sensem zaufania, dzięki znakomitej rozprawie tego socjologa na ten temat, toteż fenomen wiarygodności jest jego dopełnieniem. Nie ma zaufania w relacjach społecznych, jeśli któraś lub każda z istot je konstytuujących nie jest wiarygodna. Eseistyczna stylistyka narracji Sztompki przypomina mi książkę socjologa wcześniejszego pokolenia - Jana Szczepańskiego pod tytułem 'Sprawy ludzkie" czy psychologa i pedagoga Józefa Pietera - "Życie codzienne". 

Słabą stroną tego studium krakowskiego socjologa jest osadzenie go w amerykańskiej kulturze klasy średniej, która z ograniczeniem może służyć do przenoszenia jej doświadczeń do laboratorium polskiej pseudodemokracji i niszczejącej, bo ustawicznie deprecjonowanej klasy średniej przez kolejne ekipy oligarchów  partyjnych od 1993 roku. Jeszcze dobrze  nie rozwinęła się polska middle class i nie utrwaliła w strukturze społecznej aksjonormatywnej i społecznej swojej obecności, gdyż - podobnie jak ma to miejsce w ościennych krajach postsocjalistycznych - partie władzy nie są zainteresowane jej rozwojem. 

 Zwracam uwagę na przyjętą przez P. Sztompkę metodę analiz i narracji, którą określił jako metoda "(...) literackiej heurystyki , czyli inspirowania się w socjologii literaturą piękną. Może uzupełni ona arsenał używanych przez socjologów strategii badawczych, tę "skrzynkę narzędziową" mojej dyscypliny" (s.13). Niech zatem każdy czytelnik domyśli się, na czym polega ta metoda badań społecznych, żeby można było ją upowszechnić jako wiarygodną nie tylko w wydaniu jej autora.

Niniejsza rozprawa ma niebanalne znaczenie dla pedagogów, psychologów, ekonomistów, politologów, ale i przedstawicieli nauk humanistycznych, którzy przedmiotem swoich badań i/lub oddziaływań czynią intersubiektywną przestrzeń międzyludzką, która jest konstruowana przez różne rodzaje oraz konfiguracje relacji społecznych i kulturowych, tu ujmowanych za Ray'em Pahl'em jako "konwój" (s.19).

A jednostka ludzka - jak pisze Sztompka - jest "(...) niczym więcej niż lokatorem pewnego uniwersalnego miejsca w przestrzeni międzyludzkiej, swoistym węzłem w sieci relacji. Wszystko, co w nas ludzkie, stanowi efekt powiązania z innymi i realizuje się poprzez powiązania z innymi. Jesteśmy jakąś "wypadkową" tego,  z kim się w życiu zetknęliśmy, kogo włączyliśmy do przestrzeni międzyludzkiej (na przykład przyjaciół) lub kto tam wkroczył nawet bez naszej woli (na przykład komornik). Jesteśmy zapisem - w naszej osobowości i tożsamości - doświadczeń, wiedzy, umiejętności czerpanych z kontaktów z innymi" (s. 22). 

CZYM JEST dla socjologa WIARYGODNOŚĆ? Muszę przyznać, że nie tym, czego się spodziewałem, co wcale nie oznacza, że autor nie jest osobą wiarygodną. "Wiarygodność w sensie najbardziej ogólnym to zrealizowanie oczekiwań i zobowiązań wobec partnera lub co najmniej gotowość  do takiego działania. A przypisanie wiarygodności to przekonanie, że partner spełni nasze oczekiwania i wywiąże się z podjętych zobowiązań. Inaczej - zaufanie" (s. 43).        

Tak oto od rozdziału 2 "Czym jest wiarygodność?"  zaczyna się możliwy i konieczny spór o rozumienie tego fenomenu. Mnie ono rozczarowało, gdyż jest chyba nieświadomie zakorzenione w psychologii behawioralnej, dla której istotę relacji społecznych determinują motywacje ludzkie i działania. Podobnie Sztompka wskazuje na konieczność współwystępowania dwóch czynników, by mogła zaistnieć wiarygodność we wzajemnych relacjach, a mianowicie  motywacja i możliwość do pozytywnego, korzystnego dla drugiej osoby działania. 

Zdumiewa takie rozumienie wiarygodności, bowiem oparte jest na teorii wymienności zachowań/działań między ludźmi ze względu na adresowane do partnerów społecznych oczekiwania. "I tak, nie jest wiarygodny kolega, który na przykład chciałby nam pomóc, gdy znaleźliśmy się w tarapatach finansowych, ale nie ma pieniędzy" (tamże). Jeśli z takiej przyczyny ktoś jest niewiarygodny, to wcale mnie nie przekonuje. To, że kogoś nie stać na wsparcie finansowe, wcale nie musi podważać jego wiarygodności jako... no właśnie, jako kogo? Brak środków finansowych nie wyklucza  przecież bycia partnerem, przyjacielem, kolegą, mistrzem, zwierzchnikiem itp.     

Z powyższego względu ta część analiz rozczarowuje banalnością wiedzy osobistej, która nie znajduje odwołań do wyników badań naukowych. Dokładnie tak samo popularyzował swoje podejście do wzajemnych relacji między partnerami psycholog Miroslav Plzak, którego rozprawy były publikowane wiele lat temu w przekładzie na język polski. Każdy z nas zgodzi się z socjologiem, że do przypisywania wybranemu przez nas partnerowi wiarygodności konieczne jest zaufanie, sprzyja jej intymna znajomość oraz świadomość jego/jej projekcji własnych intencji, oczekiwań od nas.

Od rozdziału 3 "Obiekty wiarygodności" P. Sztompka rozszerza zakres swoich analiz o ten rodzaj relacji społecznych, który wykracza poza intymne, osobiste relacje między ludźmi, gdyż dotyczy styczności z osobami pełniącymi role społeczne (nauczyciel, policjant, ksiądz, profesor uniwersytecki, adwokat, lekarz itp.). "Dodatkowo oddziałują tu dwa czynniki. Po pierwsze stereotypy, które pewne role uznają a priori za wiarygodne, zwłaszcza  tak zwane role pomocowe, zwane też rolami szczególnego społecznego zaufania (na przykład lekarz, sędzia), a innym przeciwnie, odmawiają wiarygodności, a nawet otaczają repulsją i pogardą (na przykład włóczęga, narkoman, alkoholik)" (s. 64).

Co ważne, w powyższej sytuacji socjolog uważa, że należy ograniczyć przypisywanie wiarygodności komuś pełniącemu określoną rolę społeczno-zawodową do POWINNOŚCI związanych expresis verbis z tą rolą. "Inne działania danej osoby wykraczające poza wykonywaną rolę nie są istotne dla oceny jej wiarygodności. Prezydent ma być strażnikiem konstytucji i zwierzchnikiem armii, lekarz ma leczyć, adwokat - bronić w sądzie, profesor - prowadzić wykłady, a premier -  rządzić. To, że prezydent jeździ na nartach, a były premier zgodnie z własnym określeniem "rżnie w gałę" (gra w piłkę nożną), adwokat gra w brydża, lekarz jest tenisistą, a profesor zapalonym fotografem - nie ma nic do rzeczy, jeśli chodzi o ich wiarygodność w rolach zawodowych"(s. 65, podkreśl. moje).

Wreszcie wiarygodność lub jej brak można przypisywać zbiorowościom społecznym (stowarzyszenia, zgromadzenia, organizacje, środowiska zawodowe itp. Bardziej złożony jest problem, gdy oceniamy instytucje, firmy, urzędy, "(...) w których działają duże zbiorowości ludzi dla nas anonimowych" (s. 69), gdyż uogólniamy opinię na ich temat na podstawie doraźnych sytuacji, podległości (np. obowiązek szkolny) czy jednostkowych kontaktów z ich członkami czy pracownikami. 

Na temat wiarygodności takich instytucji formułują swoje opinie także media, których przedstawiciele, wpływają na jej jakość i zakres. Przypisywana im cecha jest zatem także zapośredniczona, bowiem jest wyrażana na podstawie znaczeń, jakie nadają im inne osoby znaczące czy wiarygodne źródła.  Nie bez znaczenia są sieci i kontakty społeczne nawiązywane w cyberprzestrzeni.

Kluczowe zatem dla rozpoznania stopnia i zakresu wiarygodności są oczekiwania, które - zdaniem P. Sztompki zależą od: "zaufania, lojalności, wzajemności, solidarności, szacunku i sprawiedliwości" (s.86). Związane z nim ambiwalencje, napięcia i konflikty są egzemplifikowane przez autora przykładami z codzienności, także życia politycznego Polaków. Jak pisze: 

"Zwolennik Prawa i Sprawiedliwości nie może równocześnie uznawać programu Platformy Obywatelskiej czy Nowej Lewicy. Gdy dwie rodziny nie znoszą się wzajemnie, można być "przyjacielem rodziny" tylko jednej z nich" (s. 99). Ktoś zatem może być wiarygodny w sferze prywatnej, rodzinnej, a niewiarygodny w pełnionej przez siebie roli i na odwrót. 

Gorzej, kiedy ktoś ukrywa rzeczywiste powody podejmowania ukrytej rywalizacji, by zniszczyć czyjąś reputację tylko dlatego, że została ujawniona jego/jej demagogia, cynizm czy niewywiązanie się z własnej roli społecznej lub zawodowej. Sztompka odnosi się zatem także do kwestii podrabiania lub upiększania czyjejś reputacji, przy czym nie dostrzega tego, że dana osoba sama może podejmować działania w tym zakresie, które w żadnej mierze nie mają z jej wiarygodnością wiele wspólnego.

Autor omawianej przeze mnie ksiązki pięknie stopniuje napięcie w zakresie pobudzania ciekawości czytelników, bowiem od rozdziału 6 "Pozory wiarygodności" wyprowadza ich z poczucia pewności co do możliwego rozpoznania wiarygodności, skoro omawiane czynniki zwiększają jedynie prawdopodobieństwo jej zaistnienia i rozpoznania. W związku z tym, że czytają ten blog także naukowcy, przywołam doświadczane przez P. Sztompkę sytuacje poprawiania sobie reputacji przez wnioskujących o nadanie im stopnia czy tytułu naukowego: 

1.   "Jeden to bibliografia, która obok prac naukowych zawierała jako osobną publikację każde wystąpienie prasowe, nawet najkrótszy wywiad. (...) 

2. Drugi, odwrotny przypadek to bibliografia  profesora Y, z którego listy książek zniknęła publikacja ważna, bo habilitacyjna, wydana w okresie PRL, skądinąd bardzo dobra, ale traktująca o pewnej leninowskiej koncepcji. Uznał ją widocznie dzisiaj za kompromitującą" (s. 149). 

Manipulacja reputacją nie dotyczy jednak tylko tych, którzy ubiegają się o awans w nauce. Obejmuje ona także niektórych recenzentów, określanych w socjologii jako "brudne wspólnoty", a więc zmawiających się przeciwko kandydatowi do awansu z powodów pozanaukowych. Sztompka określa takie działania mianem   fałszywych referencji. Są nimi "(...) wydawane po znajomości opinie, recenzje pisanie na zamówienie, niekiedy kupowane" (s. 151). W okresie wyborów parlamentarnych doświadczamy m.in. działań trolli politycznych, którzy wykonują sondaże opinii na zamówienie swoich zleceniodawców, wprowadzając w błąd opinię publiczną. 

Do pozorowania wiarygodności socjolog zalicza także: podrabiane symbole, w tym "(...)  umieszczane przed nazwiskiem skrótu "prof.", mimo że nie posiada się ani habilitacji, ani tytułu naukowego profesora (tzw. belwederskiego) a jest się jedynie pracownikiem uczelni zatrudnionym na stanowisku dydaktycznym o tej nazwie, której sens jest podobny do tego, w jakim w liceach mówi się o profesorze wuefu" (s. 153). Pozoranctwo przejawia się w udawanym stylu i sposobie działania, w upiększaniu wizerunku, ale i w produkowaniu wiarygodności przez celebrytów.   

 Pomimo przywoływania nauki i naukowców w różnych miejscach wcześniejszych analiz fenomenu wiarygodności P. Sztompka poświęca jeszcze odrębny rozdział wiarygodności w nauce, której obiektem jest wiarygodność wiedzy naukowej, metody naukowej, instytucji i organizacji nauki oraz społeczności badaczy (rozdz. 9). Także, a może szczególnie w tej dziedzinie życia społeczeństw, kluczową rolę odgrywają oczekiwania "(...) przede wszystkim dążenia do prawdy, wzbogacenia "archiwum wiedzy" (cel główny, pierwotny" oraz poszukiwania użyteczności, a więc praktycznych zastosowań wiedzy - technicznych, produkcyjnych, terapeutycznych, socjotechnicznych (cel pochodny) " (s. 205). 

Socjolog trafnie konstatuje: "Mechanizm budowania wiarygodności funkcjonuje szczególnie skutecznie w odniesieniu do czołowych uczonych (...) sławni uczeni mają znacznie więcej do stracenia niż mniej znani koledzy: wysokie dochody, łatwość publikowania, dostęp do grantów, szanse na rozmaite nagrody honorowe etc. Stąd całkowicie racjonalną postawą, zgodną z ich własnym interesem, jest uczciwość i prawdomówność, a także stawanie w obronie reputacji całej grupy zawodowej przez stanowcze reagowanie na przypadki dewiacji" (s. 210).  

Droga do sukcesów, osiągnięć naukowych wybitnych postaci danej nauki jest jednak żmudna, często długotrwała, wymaga wielu wyrzeczeń, ogromnych nakładów pracy indywidualnej i zespołowej, aktywności na forach publicznych, na konferencjach, sympozjach, ustawicznego poddawania się zewnętrznym recenzjom itd., a zatem zarezerwowana jest dla nielicznych. "Odpowiedzialności całej nauki jako instytucji strzeże mechanizm zinstytucjonalizowanej czujności. Rozmaite agendy rządowe i środowiskowe kontrolują działalność instytucji naukowych, a także zasadność awansów w całej hierarchii stopni, od doktora do profesora zwyczajnego"(s. 216).

Sztompka przecenia wagę wiarygodności mechanizmów nadzoru i samokontroli w społecznościach akademickich, gdyż stanowią o jakości ich działania nie tylko wybitni uczeni. Możemy wskazać na uczelnie, organy władzy, komisje, w których zasiadają lub kierują nimi nie zawsze wybitni uczeni, gdyż szkoda im czasu na tego typu działalność. Tym samym prawo Kopernika jest nie do wyeliminowania także z tego środowiska. 

Wiarygodność nauki podważają - zdaniem socjologa - czy osłabiają takie czynniki, jak: nietransparentność wyników badań naukowych, fiskalizacja, prywatyzacja, komercjalizacja i biurokratyzacja nauki kwantofrenia, wąsko pojmowany praktycyzm nauki oraz obniżenie jej ekskluzywności i autonomii społeczności naukowej. Gorzej, kiedy na skutek niemodalnych postaw lub zachowań części środowiska akademickiego  dochodzi do oszustw  i innych form patologii.

Całą rozprawę domykają dwa, jakże istotne rozdziały, które dotyczą subiektywnego i obiektywnego kryzysu wiarygodności na świecie oraz polskich z nią kłopotów. Zdecydowania osłabły ramy aksjonormatywne, etyczne kluczowych dla rozwoju społeczeństwa środowisk socjalizacyjno-wychowawczych i sprawujących władzę. Jak stwierdza autor książki: "W Polsce szczególnie wyraźnie występuje kryzys wiarygodności władzy: elity politycznej i instytucji państwowych" (s.  287).             

Piotr Sztompka uruchomił swoją rozprawą sygnał alarmowy dla nas wszystkich, a przede wszystkim dla tych, którym zależy na dobru wspólnym. Brzmi to utopijnie, ale pięknie: "Dopóki jednak demokracja, choć wadliwa, istnieje, jej naprawa i odbudowa wiarygodności  w życiu publicznym leżą w rękach  społeczeństwa obywatelskiego. Na tym polega siła demokracji" (s. 297). Ignoranci i pozoranci troski o naukę wnet tego nie zrozumieją.