12 grudnia 2024

Inspiracje dla punk-pedagogów

 

(foto: Krzysztof Nurkowski, Limeryki Toskańskie, 2009, s. 49) 

    W Uniwersytecie Pomorskim w Słupsku odbyło się seminarium o punk-pedagogii "jako „wejściu z buta” w rzeczywistość szkolną, pozaszkolną, uniwersytecką i publiczną". Tak w dużym skrócie nawiązał do niej dr Michał Paluch z UKSW w Warszawie pisząc o tej pedagogii jako o rzekomo obnażającej rzeczywistość, a nie tylko – jak dotąd – jej odkrywanie czy odsłanianie. Na grunt polskiej nauki – wciąż w trybie „nieobecnych dyskursów” - wprowadził punk-pedagogy prof. Tomasz Szkudlarek, a kontynuują badania w tym nurcie uniwersyteccy profesorowie: dr hab. Piotr Zańko z Uniwersytetu Warszawskiego (autor książki: "Pedagogie oporu"), dr hab. Oskar Szwabowski z Uniwersytetu Pomorskiego w Słupsku (autor książki: "Uniwersytet – Fabryka – Maszyna") i dr Dominika Gruntkowska z tej uczelni.

Seminarium odbyło się pod patronatem Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego (PTP) w Instytucie Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Pomorskiego w Słupsku. Nie uczestniczyłem w tym wydarzeniu, ale zbieg okoliczności sprawił, że dzięki mojej najnowszej książce "Szkolne rewolucje" nawiązał ze mną kontakt nauczyciel historii i wiedzy o społeczeństwie Krzysztof Nurkowski, by podzielić się swoimi wrażeniami po lekturze.

Komunikacja via Messenger nie służy do głębszego wyrażenia myśli, ale stanowi ważny sygnał dla autora, że warto było napisać tę rozprawę nawet dla jednego czytelnika, a jest nim nietuzinkowa OSOBOWOŚĆ. Jak sam napisał o sobie:

"Szanowny Panie Profesorze, dziękuję za książkę "Szkolne rewolucje"; pracuję przeszło 4 dekady w wiejskiej szkole. Oddał Pan, ubrał w ramy historyczne całe moje dydaktyczne życie. Dziękuję, Krzysztof Nurkowski, nauczyciel historii i WoS, trochę dziennikarz, poeta i regionalista".

Jak się okazało w toku wymiany message, K. Nurkowski należy do wędrownych nauczycieli, bowiem swoje pensum realizuje w trzech szkołach gminy Czarnocin, w powiecie Kazimierza Wielka, w województwie świętokrzyskim. Urzekł mnie u tego nauczyciela nie tyle fakt, że jest przez tyle lat wierny swojej profesji i zapewne uczniom, których wprowadza w tajniki wiedzy historycznej i społeczno-kulturowej.

Napisałem mu, że zazdroszczę jego uczniom tak ciekawej osobowości, bowiem nie każde dziecko szkoły wiejskiej, ale i wielkomiejskiej ma bezpośredni kontakt z byłym wokalistą punk-rockowego zespołu "Martwy Fiolet", który działał w stanie wojennym w Krakowie, z autorem czterech książek:

Był "dwór...". Obraz wsi i dworu w świetle pamiętników rodziny Bukowskich z lat 1843-1939", w której odkłamuje historię ziemian, pokazywanych w poprzednim ustroju jako "wyzyskiwaczy i krwiopijców ludu", chociaż było inaczej. Jak pisze na przykładzie rodziny z Cieszkowa we wstępie:








"Przez lata, ucząc historii, zauważałem w powodzi wydarzeń, dat, postaci z kręgów ogólnopolskich czy też światowych, brak odniesień do historii regionalnej, do tzw. Małej Ojczyzny. W wielkim cyklu historycznych przyczyn i skutków, zabrakło mi opisu wydarzeń sięgających w głębokie rubieże historii Polski" (Kielce, 2010, s.5).

Dwa tomiki poetyckie: "Drobiazgi podróżne" (Chroberz, 2009) i "Limeryki Toskańskie" (Kielce, 2009) 

oraz

"Droga do Koryta", będąca kontynuacją jego historycznych tropów i impresji o historii gminy Czarnocin, z minimalnymi wątkami osobistymi. Koryto bowiem to nazwa wsi w Królestwie Polskim w powiecie pińczowskim, gmina i parafia Czarnocin.




W odczytywaniu korzeni własnego rodu, sąsiadów, nauczycieli upomina się o pamięć o tych, którzy tworzyli wspólnotę lokalną. Pobrzmiewa w osobistej narracji echo z lat dziecięcych, szkolnych, wspomnień jego rodziców, nauczycieli i mieszkańców Małej Ojczyzny.

Introspekcyjną narrację ilustruje własną poezją, zdjęciami, rejestrem zapamiętanych rozmów z bliskimi. Odkrywa historię gminy Czarnocin, o której pierwsze źródłowe informacje pochodzą z 1326 roku, ale także dzieje jego przodków przypuszczając, że jego nazwisko może pochodzić od słowa "nurek", jakim "pogardliwie określano arian w XVI wieku".

Wspomina siebie jako powsinogę, bo uwielbiał się włóczyć po wsi. Babcia zaś nazywała go "wisusem, takim wiejskim chuliganem, bo lubił się bić ze wszystkimi". W istocie jednak dzięki rodzicom i własnej ciekawości świata pokonywał kolejne szczeble szkolnej edukacji aż po studia na etnografii i administracji na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz studia z historii na WSP w Kielcach. Wpis zatytułowany "Tęsknię" trafnie oddaje zachodząca przemianę własnej tożsamości:

"Tęsknię do kraju, w którym nie kibole i celebryci wytaczają działa i wytyczają reguły codzienności, gdzie plemion nie trzeba łączyć mieczem i innym żelastwem, dobre słowo i gest podania ręki nie oznacza żelaznej pięści ani pieśni, gdzie modlitwy są wysłuchane przez wszystkie bóstwa, na czele z chórem łagodnych strumieni, a nostalgię i lęk budzi tylko jesienny wiatr, gdzie korony i krzyże, to tylko drzewa w plenerach malarskich i nic więcej" (s. 31).

Nic dziwnego, że w pierwszych latach transformacji (1992-1994) obdarzono go funkcją zastępcy burmistrza Kazimierzy Wielkiej, a w latach 1998-2002 wybrano radnym powiatu kazimierskiego. Nikt tak jak on nie znał historii tego regionu, a dzielił się nią na łamach prasy krajowej i lokalnej,,,,, w miesięcznikach "Teraz", "Radostowa", "Tygodniku Ponidzie: i chicagowskim "Kurierze Codziennym". współpracuje też z miesięcznikiem literackim "Akant".



Gdyby żyła prof. Maria Dudzikowa, to zaprosiłaby Krzysztofa Nurkowskiego na wieczór poetycki , w trakcie którego podzieliłby się swoimi limerykami, a to jest uwielbiany przez nią gatunek miniatur lirycznych, satyrycznych. Zilustruję dzisiejszy wpis jego akademickim limerykiem:

"Jednej profesor z UJ,

zaginął ulubiony kot.

Jak się później okazało,

to PIN-u kod posiadało.

I wyszedł z tego gniot" (Kielce, 2009, s. 34).


Nikt lepiej, jak twórczy, aktywny nauczyciel, który przekracza wąsko pojmowaną rolę zawodową, nie rozumie małości oświatowego środowiska bez względu na to, jakiego to miałoby dotyczyć regionu, wsi, powiatu czy miasta. Jego podróże po Małej Ojczyźnie, ale i po wielkim świecie, wrażliwość moralna, estetyczna, poczucie humoru, wielostronne wykształcenie i życiowa mądrość są odzwierciedlone w publikacjach K. Nurkowskiego, ale zapewne mają swój ślad w sercach oraz umysłach jego uczniów. Podziwiam takich nauczycieli-pedagogów, społeczników i artystyczne zarazem dusze.    

Na zakończenie zatem, jakże aktualne fraszki Krzysztofa Nurkowskiego (tamże, s. 42):

"Na nauczyciela wiejskiego

Bez roli - 

nie wydoli..." 

*** 

Na nauczyciela miejskiego 

Po bruku stąpa

- i to cała... pompa".