20 lutego 2023

"Trafiony" szyszką pinii

 



                                                           



Alfred Marek Wierzbicki


SZYSZKA PINII


Pożądanie miota bogami i ludźmi

barczysty Zeus z prąciem

goni przerażoną dziewczynę

brodaty miłośnik i dwóch efebów

jeden go odpycha drugi ten z boku

miałby na to ochotę


Byli na wskroś dionizyjscy

Apollo dopiero ich uczył

jak przedstawiać namiętności

na wypukłej płaszczyźnie wazy

kiedyś ześle Platona

by uwolnił boskość z ciała

i wypędził poetów


Chodząc po Palermo szukam pretekstu

może dotknę czegoś przed zapisem

może zobaczę światło dla tych

których zasypało trzęsienie ziemi

którzy płynąc do lepszego świata utonęli w morzu

którzy zginęli w bombardowanych miastach Ukrainy

odmawiam litanię nieszczęścia


Antonello da Messina

namalował łączenie się boskiego i ludzkiego

w dłoniach i twarzy Anuncjaty

niebieska jasność spoczywa na szacie

którą kroił i zszywał grzeszny krawiec


Dlaczego Sycylia


pokolenia po pokoleniach

uznawały mądrość obcych i swoje ograniczenia

mieszało się i mieszało

bo zawsze musi być ciąg dalszy

duma bez domieszki pychy


Kaplica w nadziemskim złocie

błękit odkupienia

trudy apostolskie Piotra i Pawła

w arabskich ornamentach


Potrząsam szyszką pinii

jakbym ją znalazł

nie tylko na ścianie

ma ozdrowieńcze aromaty

moce czuwające nad nami


Palermo – Lublin, 12-17 II 2023


Żyjemy w społeczeństwie, które w niewielkim stopniu interesuje się poezją jako jedną z dziedzin kultury, toteż dzisiejszy wpis adresowany jest do jej miłośników. Otrzymałem bowiem od ks. prof. Alfreda M. Wierzbickiego wiersz, który łączy w sobie doświadczanie piękna sycylijskiej historii i kultury z zadumą filozofa nad ludzkim losem. Tymczasem historia greckiej paidei jest zarazem historią poezji. Słowo poety stapia się z "sensem" naszej kultury, toteż nie dziwi mnie głos poety przebywającego w Palermo. Nie jest moim zamiarem interpretowanie treści wiersza, którego wartość poznawcza, emocjonalna i duchowa wymyka się moim umiejętnościom. Wzniosła forma poezji, jak uczy Alfred Gwroński,  nie powinna podlegać jakiejkolwiek parafrazie.  

Trudno jest wydostać się z jaskini namiętności, słabości, pożądań pokus tego świata, by nie krzywdzić INNEGO. Poeta uświadamia nam nieprzezwyciężalne wewnętrzne sprzeczności codziennego życia, jego kruchość w obliczu tragedii ofiar wojny w Ukrainie, trzęsienia ziemi czy poszukujących nadziei na lepsze życie emigrantów pochłoniętych przez morze. 

Czym jest w tym kontekście pełnia życia, skoro w następstwie dokonywanych wyborów lub ich zaniechań przybiera ono nieprzewidywalną postać? Im bardziej rozszerzana jest przez równoległy świat nasza rzeczywistość, tym mniej jest w niej prawdy, dobra, piękna i wiary w wartości transcendentne czy uniwersalne, absolutne. Wierzbicki odsłania granice ludzkiej wyobraźni, które torują drogę do skomplikowanych emocji, współczucia, empatii, a także do świadomości jednostkowych i wspólnotowych dramatów ludzi wykluczonych i wykluczanych. 

Każdy wiersz Alfreda Marka Wierzbickiego jest swoistym kuksańcem w nasze neurony, poruszeniem sumienia, zatrzymaniem myśli, kiedy maleje w nas poczucie pewności, a może i sensu (prze-)życia. Swoją poezją daje nam nadzieję, że warto poszukiwać znaków, które są światłem człowieczeństwa, a tym samym prawdą naszych czynów.  Nie bez powodu wiersz zawiera w tytule pinię, która jest owocem "drzewa życia". W starożytności symoblizowała ona płodność, a w kulturze chrześcijańskiej życie i nieśmiertelność