Odchodzą profesorowie, których rozprawy naukowe były kluczowe
dla dotychczasowych pokoleń. Niewątpliwie w pedagogice społecznej, w tym
pedagogice opiekuńczo-wychowawczej, monografie autorskie i współautorskie
zatrudnionego w ostatnich latach na emeryturze profesora Akademii Nauk
Społecznych w Łodzi
dr. hab. Mikołaja Winiarskiego, należą do
ważnych teoretycznie i aktualnych także w praktyce wsparcia społecznego osób
wykluczonych czy zagrożonych wykluczeniem społecznym.
Zupełnie zrozumiała była dla nas mniejsza aktywność zmarłego
uczonego ze względu na wiek, natomiast z ogromnym szacunkiem i uznaniem Jego
wkładu w rozwój tak ważnej dyscypliny nauk pedagogicznych, który jest
niepodważalny, zalecam jego publikacje studentom mojej uczelni. Cieszyła mnie
Jego obecność w praktyce eksperckiej jako członka rad naukowych w redakcjach
czasopism z pedagogiki społecznej, ale i familiologii. Znakomicie bowiem łączył
w swoich badaniach i studiach myśli prekursorów tej nauki (Heleny Radlińskiej,
Aleksandra Kamińskiego, Ryszarda Wroczyńskiego, Edmunda Trempały, Stanisława
Kawuli) rolę środowiska rodzinnego w rozwoju społeczno-moralnym jednostek oraz
ich szans na realizację własnych aspiracji edukacyjnych.
Znakomicie się stało, że Akademia Nauk Społecznych w Łodzi udostępniła monografię Mikołaja Winiarskiego pt. W kręgu pedagogiki społecznej. Studia-szkice-refleksje (2017), o której wieloletni współpracownik, prof. Wiesław Theiss napisał, że wprowadza czytelników w obszary naukowo i społecznie ważne i wymagające dla pedagogiki społecznej, odsłania nam
(...) gąszcz idei i koncepcji,
których punkty graniczne wyznaczają – z jednej strony – idee modernizmu
społecznego przełomu XIX i XX w., a z drugiej – dzisiejsze progresywne
projekty czasu płynnej ponowoczesności. (...) Przedstawiana
publikacja jest – śmiało można to powiedzieć – swego rodzaju summą, wynikiem
wieloletnich doświadczeń, systematycznej, dociekliwej i konsekwentnej pracy.
Mikołaj Winiarski najlepiej wie, ile w tej działalności było sukcesów, a
ile porażek, pozytywnych rozstrzygnięć i nietrafnych decyzji, ile
optymistycznych planów i niespełnionych realizacji („Pedagogika
Społeczna” 2017 nr 4, s. 10).
Mikołaj Winiarski jest autorem licznych artykułów, ale
najłatwiej jest dotrzeć w bibliotekach do jego rozpraw autorskich i
współautorskich, których przesłanki pedagogiczne i metodologiczne mogą być
dalej inspiracją dla kolejnych badaczy. Cytowany był bowiem zarówno przez
psychologów wychowawczych, jak i socjologów wychowania. Są to
m.in.:
Szkoła środowiskowa: założenia teoretyczne, wyniki sondażu diagnostycznego (Współautorstwo z Aliną
Janowską, Jerzym Wołczykiem, 1973),
Problemy wychowania w osiedlu mieszkaniowym: studium z pedagogiki społecznej (1974),
Wychowanie integralne a szkoła środowiskowa (1975),
Organizacja czasu wolnego dzieci i młodzieży w rejonie
zamieszkania (1979),
Szkoła środowiskowa na wsi (współautorka: Genowefa Pańtak, 1982)
Współdziałanie szkoły i środowiska: aspekt socjopedagogiczny (1992),
Rodzina, szkoła, środowisko lokalne: problemy edukacji
środowiskowej (2000).
Warto zauważyć w podejmowanych przez Mikołaja
Winiarskiego badaniach jakże znaczącą właśnie w XXI wieku konieczność tworzenia
nowych relacji między środowiskiem rodzinnym dzieci i młodzieży a szkolnictwem,
tylko nie w takiej wersji, jaką narzuca obecny minister edukacji. Dzięki
książkom zmarłego pedagoga społecznego lepiej zrozumiemy błędność polityki
oświatowej nie tylko obecnej władzy. Jak pisze w swojej ostaniej rozprawie M. Winiarski:
Szkole przypada szczególna rola w procesie edukacji środowiskowej z wielu względów. Przede wszystkim z uwagi na jej zakorzenienie w środowisku lokalnym, a często i okolicznym, jej bogate doświadczenia w dziedzinie pracy środowiskowej, współpracy z podmiotami środowiskowymi (grupami społecznymi, organizacjami i stowarzyszeniami, placówkami i instytucjami), a także i z tego powodu, że jest ona sama znaczącym środowiskiem społeczno-wychowawczym.
Szkoła z natury swej wpisuje się i wrasta w pejzaż lokalnego (czasami i okolicznego) środowiska społeczno-kulturowego, stając się jego naturalnym elementem, a przez to instytucją szczególnie bliską społeczności miejscowej. Słowem działa na jej rzecz, mniej lub bardziej widocznie, wykraczając poza ramy powinności dydaktycznych (s. 323).