Nie
miałem wątpliwości, jaka będzie polityka prawicowego rządu także wobec kwestii
resocjalizacji m.in. "występnych" dzieci, gdyż mieliśmy już jej
pierwszą fazę w latach 2006-2007. Jednak - jak pośrednio przyznano się do
tego w uzasadnieniu do obecnego projektu: Potrzebę uchwalenia nowej
ustawy regulującej problematykę nieletnich dostrzeżono już kilkanaście lat
temu. Przygotowane dotychczas projekty z różnych względów nie doprowadziły
jednak do pomyślnego zakończenia procesu legislacyjnego.
Po
unicestwieniu przyjętej wówczas ustawy wyciągnięto materiały z szuflad i
doprecyzowano ją tak, by "zabolała". Generalnie, zasada tej władzy
polega na tym, by dopiec wszelkim poprzednikom, by mieli o czym mówić, z czym
się nie zgadzać, przeciwko czemu protestować, a tymczasem w kraju zapomni się o
wielu patologiach z udziałem partii władzy i jej środowisk.
Nie
o zmianę w resocjalizacji tu przecież chodzi, tylko o wywołanie kolejnej burzy,
by przesuwać kolejne granice możliwej polityki deformacji, dehumanizacji, by
skuteczniej zarządzać społeczeństwem. Politykę sterowania/manipulowania społeczeństwem
wdrażała już Platforma Obywatelska wraz z postsocjalistycznym koalicjantem
(PSL), więc zarządzanie przez PR już się sprawdziło, a teraz trzeba je tylko
podporządkować innym celom.
Kogo
w społeczeństwie polskim obchodzi los dzieci i młodzieży, których postawy,
zachowania zostały wyzwolone przez zdeprawowanych dorosłych, także wykonujących
zawody przemocowe, polityczne, we wszystkich zawodach władztwa wykonawczego,
ustawodawczego, a nawet sądowego i medialnego, bo mających poczucie
bezkarności? Tymczasem akt resocjalizacji ukierunkowany jest na ich ofiary, o
czym jest mowa w preambule do projektu ustawy o wspieraniu i
resocjalizacji nieletnich.
W
procesie socjalizacji dzieci i młodzieży niewiele się jednak zmieniło. Nadal
ważne są m.in. aktywnośc własna, obserwacja zachowań dorosłych (rodziców,
opiekunów, nauczycieli, wychowawców, instruktorów, księży-katechetów, mediów
itp.), nabywanie wiedzy, osobiste przeżycia, doświadczenia, poczucie własnej
wartości i sprawczości oraz środowiskowe warunki codziennego życia. Czyżby nie
mieli tej wiedzy autorzy kolejnych ustaw?
Umacnianie
poczucia odpowiedzialności rodzin za przygotowane dzieci do życia we
wspólnocie, jako indywidualnie ukształtowanej jednostki oraz za wychowanie
nieletnich na osoby świadome swych obowiązków rodzinnych i obywatelskich jest
wspólnym dobrem całego społeczeństwa. W dążeniu do wzmacniania świadomości
odpowiedzialności za własne czyny, przeciwdziałania demoralizacji nieletnich i
dopuszczaniu się przez nich czynów karalnych oraz stwarzania warunków powrotu
do normalnego życia nieletnim, którzy popadli w konflikt z prawem bądź z
zasadami współżycia społecznego, stanowi się, co następuje.
To
prawda, że od uchwalonej w 1982 roku ustawy o postępowaniu
w sprawach nieletnich upłynęło już 40 lat, a zatem zaszły istotne
zmiany w rzeczywistości społecznej, które są także jedną z przyczyn
niedopuszczalnych społecznie zachowań najmłodszych członków społeczeństwa. O
ile dotychczas różne podmioty, instytucje są zobowiązane do podejmowania
adekwatnych działań, w zależności od popełnionego przez nieletnich wykroczenia
czy przestępstwa, to teraz zamierza się nadać im charakter koniecznego
działania w ramach kompleksowego "systemu".
Jest
to efekt polityki nasilania nie tylko centralistycznego zarządzania państwem i
społeczeństwem, ale także coraz szerszego i głębszego interweniowania służb
państwowych w codzienne praktyki życia z punktu widzenia interesów partii
władzy. Nie ma to nic wspólnego z przywołaną w preambule do projektowanej
ustawy zasady pomocniczości państwa, gdyż jego władze mają nadzorować i karać
dla rzekomego dobra osób nieletnich. Proces resocjalizacji został
w tej ustawie rozszerzony o wychowanie, skoro przyjęto jego rozumienie
(...) jako teoretyczne i praktyczne oddziaływania
wychowawcze wobec jednostek niedostosowanych społecznie lub
zagrożonych tym niedostosowaniem.
Tak
szeroki definiens resocjalizacji w nieuprawniony sposób wkracza w
sferę zarezerwowaną do zupełnie innych procesów, aktów oddziaływań
pedagogicznych w środowisku rodzinnym i szkolnym (ofert, procesów, interwencji,
animacji, imitacji, inicjacji, kształcenia wychowującego, inspirowania, eksperymentowania,
projektowania, planowania, stowarzyszania się, itp., itd.). Obniża się w
tym projekcie możliwą interwencję organów państwowych w zaburzony
proces wychowawczy z 13 do 10 roku życia. Powód?
Zdaniem autora/-ów tej ustawy: W psychologii dziecięcej przyjmuje
się, że dopiero ok. 10. roku życia dokonuje się w dziecku internalizacja
obowiązujących norm moralnych i społecznych. (...) przyjęcie
dolnej granicy nieletniości uchroni dzieci w wieku wczesnoszkolnym przed
pewną dozą stygmatyzacji, która w sposób nieunikniony wiąże się
z wszczęciem postępowania skoncentrowanego na osobie nieletniego.
Nie
wiadomo zatem, dla czyjego dobra ma być nową ustawą regulowana tak rozumiana
resocjalizacja? Dlaczego przyjęcie dolnej granicy nieletniości ma uchronić
dzieci w wieku wczesnoszkolnym przed stygmatyzacją?
Jednak
ustawodawca przyznaje, że istotą tej noweli jest penalizowanie szesnastoletnich
kobiet, jeśli ośmielą się współżyć seksualnie, zajść w ciążę
i wstąpiły w związek małżeński po ukończeniu 16 lat,
a przed ukończeniem lat 18. Skoro kobiety te traktowane są jak osoby
pełnoletnie, ewentualne przypisywanie im demoralizacji nie byłoby zasadne (...).
Ustawodawca
proponuje rozszerzenie w odniesieniu do dotychczasowego stanu
prawnego katalog u wykroczeń, które są w przypadku nieletnich
nagminne, np. o wywoływanie fałszywego alarmu, blokowanie numeru
alarmowego, umieszczanie w miejscu publicznym nieprzyzwoitych ogłoszeń,
napisów, rysunków, niszczenie roślinności, wnoszenie alkoholu na mecz
piłkarski lub w jego trakcie zakrywanie twarzy kominiarką, uprawianie
konopii włóknistych.
Po
zdewastowaniu systemu szkolnego przez PiS mamy diagnozę pogorszenia się
sytuacji w szkolnej edukacji, skoro twierdzi się w uzasadnieniu do
powyższej ustawy:
Duża
część niepożądanych zachowań nieletnich ma miejsce w szkole, do której
uczęszczają bądź jest związana z faktem realizowania przez nich obowiązku
szkolnego (...).
Jak
każde tego typu uzasadnienie, autorzy ustawy nie przywołują żadnych danych,
które miałyby zaświadczać o patologii. Zamierza się zatem
włączyć dyrektorów szkół do procesu resocjalizacyjnego w obrębie ich
placówek bez konieczności powiadamiania organów ścigania o działaniach
występnych uczniów. Dyrektor szkoły będzie mógł jednak z tego
środka skorzystać po uzyskaniu stosownej zgody od rodziców albo opiekuna
nieletniego oraz samego nieletniego. Jeśli natomiast przedstawiciel ustawowy
nieletniego lub nieletni nie wyrazi zgody na propozycję dyrektora szkoły –
dyrektor będzie miał obowiązek zawiadomienia sądu rodzinnego
o demoralizacji lub czynie karalnym.
Tak
oto realizowana będzie polityka poszerzenia funkcji szkoły o penitencjarną. Panoptykon.
W wielu już jest monitoring, w niektórych zdarzają się lustra weneckie, a zatem
trzeba będzie wyposażyć jeszcze dyrektora szkoły w paralizator, kajdanki i
koniecznie jeden z boksów w szatni zamienić na tymczasowe izolatorium.
Ustawodawca
nie zajmuje się rzeczywistymi czynnikami dewiacji, tylko projektuje (...) katalog
środków oddziaływania wychowawczego, z których dyrektor szkoły będzie mógł
skorzystać, co niewątpliwie pozwoli na dostosowanie środka oddziaływania
wychowawczego do konkretnej sytuacji. Będzie to: pouczenie, ostrzeżenie ustne albo
ostrzeżenie na piśmie, przeproszenie pokrzywdzonego, przywrócenie stanu
poprzedniego oraz wykonanie określonych prac porządkowych na rzecz szkoły.
Skoro dla ministra Ziobry
resocjalizacja jest równoznaczna z wychowaniem, to i szkoły powinny uzyskać
nową nazwę, która będzie adekwatna do projektowanych regulacji. Tylko jaką?
Może starożytną - SCHOLE NEGOTIUM.