18 czerwca 2022

Ranking samonapędzającej się w szkolnictwie selekcji strukturalnej

 


Przyznam szczerze, że od lat nie emocjonują mnie wyniki rankingów szkół ponadpodstawowych. Właśnie upowszechniono kolejny kicz rzekomej jakości (wy-)kształcenia w szkołach średnich, który został wytworzony (...) w oparciu o wyniki egzaminów maturalnych z poszczególnych przedmiotów na poziomie podstawowym oraz rozszerzonym. Dodatkowym kryterium branym pod uwagę, były wyniki z ogólnopolskich olimpiad przedmiotowych oraz wskaźniki Edukacyjnej Wartości Dodanej (EWD) z lat 2019-2021.

Wystarczy bowiem skonfrontować próg punktowy przyjęć do szkół najwyżej ulokowanych w rankingu, ale biorąc pod uwagę dane sprzed rozpoczęcia przez uczniów edukacji w tych szkołach, by przekonać się, że mamy do czynienia z samonapędzającym się procesem selekcji strukturalnej. Skoro szkoły z górnej strefy ponadpodstawowych zwycięzców przyjmowały absolwentów gimnazjów/szkół podstawowych z najwyższą punktacją (po przeliczeniu wyników ich końcowego egzaminu), to trudno spodziewać się po cyklu ich uczenia się w tych placówkach, że osiągną najsłabsze wyniki maturalne.

 Ranking nie jest wskaźnikiem najlepszych szkół. Warto zadać sobie pytanie, co rozumiemy przez najlepszą szkołę? Jeśli najlepszą szkołą jest ta, która ma największą liczbę olimpijczyków i laureatów konkursów przedmiotowych, to w istocie ranking jest tylko dla tych szkół, w których jest największy odsetek uczniów wybitnie zdolnych. 

Tak jak pieniądz robi pieniądz, także wysokie wyniki na świadectwie ukończenia szkoły podstawowej (wcześniej - gimnazjum) robią wysokie wyniki na maturze. Ilu Polaków miało w ubiegłym roku na koncie 4,5 mln złotych, żeby mogło kupić obligacje skarbu państwa? O pospolitej patologii w polskim systemie szkolnym piszę w książce "Kultura rywalizacji i współpracy w szkole" (Warszawa, 2022). Jeśli ktokolwiek jeszcze sądzi, że osiągnięcia uczniów są wynikiem pracy z nimi tylko ich nauczycieli, to się myli. 

Owszem, część nauczycieli z wielkim zaangażowaniem oddaje się swojej pracy dydaktycznej z młodzieżą. Niestety, są też i tacy, którzy wiedzą, że im mniej się wysilają, tym większe koszty będą musieli ponieść rodzice ambitnych dzieci, uczniów z aspiracjami.  Mamy zatem w szkolnictwie nie tylko samonapędzający się procesestrukturalnej selekcji, ale i samoutrwalająca się reprodukcja wygodnictwa części nauczycieli. Czy się stoi, czy się leży, sukces ich uczniów im się należy.