03 stycznia 2025

Pedagogika wobec kryzysu narracji czy narratorów?

 



Piotr Bauć i Jan Papież - współpracownicy profesora Tomasza Szkudlarka z Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Gdańskiego - zaprosili do wypowiedzi w dedykowanej Jubilatowi Księdze Jubileuszowej uniwersyteckich profesorów, by odnieśli się do kluczowego pytania: „Jak uformować tych, którzy nas mądrze zastąpią w kontynuacji demokratycznego społeczeństwa?" W świetle ich rozpoznania największym zagrożeniem demokracji jest wzrost populizmu, nacjonalizmu i cynizmu wyborczego elektoratu oraz kandydatów do władz ustawodawczych, wykonawczych i sądowniczych.

 

Tłumaczy to tak tytuł oryginalnie wydanej książki, jak i zbiór rozpraw, których treść słusznie nawiązuje także do badań i dzieł Jubilata, który w świetle ustawy z 2018 roku został emerytowanym profesorem UG, mimo iż jest w sile twórczej aktywności. Tak oto państwowe uniwersytety tracą najlepszych spośród najlepszych, bo tytularnego profesora, autora znakomitych prac naukowych, także tych, które zapewne jeszcze powstaną. Zbigniew Kwieciński trafnie to zaznaczył w motto do swojego artykułu: "Tomkowi Szkudlarkowi na progu jego dojrzałości [do księgi jubileuszowej]"(s.14)

 

Już tytułem swojego artykułu-  PAPJAGOGIA ADWERSACYJNA. JAKAŻ TO PEDAGOGIA PUBLICZNA? Z. Kwieciński skonstatował polityków sprawujących w III RP rządy w resorcie edukacji jako ukierunkowane "(...) na walkę i zniszczenie przeciwników, czyli wszystkich tych, którzy nie myślą tak, jak my) (s.16). O papjagogii stanowią - zdaniem pedagoga - takie jej fundamentalne założenia, jak:

"1. Terytorializm bazujący na otwartej wrogości wobec obcych, których postrzega i traktuje się z pogardą, poniża ich, nie dopuszcza na własny tere

2. Patriarchalizm panów wobec narodu jako suweren

3) Kult siły i prowadzenia permanentnej walki wykluczającej słabszych

4) Kult przeszłości, wielkich wodzów, zwycięstw, mitomania i podporzadkowanie temu najnowszej historii Polsk 

5) Lekceważenie trójpodziału władzy, jej upolitycznieni 

6) "Zacieranie granic pomiędzy państwem a Kościołem" (s.18).

Widać wyraźnie jednostronny obraz polityki w ogóle w okresie głównie minionej dekady, w którym Z. Kwieciński powrócił do swojej antyklerykalnej postawy z lat 70. XX wieku, podtrzymując schematyczny, binarny sposób oceniania polskiej rzeczywistości głównie polityczno-oświatowej, co potwierdza ogromną trudność dostrzegania w sferze intra-interpsychicznej oraz społecznej dwoistości zjawisk, o której istocie pisał Lech Witkowski

Przeciwieństwem do tej perspektywy jest w tym tomie rozprawa Zbyszko Melosika, który zwraca uwagę na wolność akademicką jako fundamentalne źródło tożsamości naukowców. Nie jest zwolennikiem anarchii akademickiej, prowadzenia badań dla nich samych,  ale opowiada się za poszanowaniem autorytetów naukowych,  demokratyzacją środowiska za sprawą unikania w nim ortodoksji na rzecz zapewnienia uniwersytetom autonomii badań naukowych uwzględniających także potrzeby społeczne, interes suwerennych państw. 

Melosik jest przekonany, "(...) że fundamentalne wartości uniwersytetu istnieją i przetrwają, niezależnie od wszelkich zmian społecznych i kontrowersji o charakterze politycznym oraz ekonomicznym"(s.47).

O potrzebie wyjścia w studiach humanistycznych poza ontologię aniżeli o kryzysie demokracji pisze Maria Mendel, którą zachwyciła idea wodnej cielesności w twórczości kanadyjskiej feministki Astrid Neimanis, ale także u innych autorów "hydrobiografistyka" czy hydrosfera. Metafora wody posłużyła jej do rozwijania posthumanistycznej fenomenologii feministycznej. 

Także dla M. Mendel "(...) woda jest pedagogiczna. (...) po pierwsze, woda uczy własnym przykładem, w nieskończonych pływach czy prze-pływach różnicując, komunikując, integrując, coś ułatwiając, coś innego blokując. (...)

Po drugie, ta owocna w procesach autokreacji, edukacyjna woda  tworzy - nierozwijane wcześniej w refleksji naukowej - nowe pojęcie ciała ("moje ciało to mokradła, ujście rzeki, ekosystem, że jest przepełnione dopływami gatunków towarzyszących, gnieżdżących się w moich trzewiach, rozciągających się przez m1oje palce, gromadzących się u moich stóp", to poetycki sposób na wyobrażenie sobie na nowy inny sposób mojej cielesności") oraz wspólnoty ( wodnego ciała zbiorowego, "hydrowspólnoty") - oba opierające się na wspomnianych (prze)pływach"(s.59-60).

Oby studenci nie przejęli się tą metaforą, lejąc bezmyślnie wodę w pracach zaliczeniowych czy dyplomowych dzięki nowemu źródłu, jakim jest ChatGP

 

Cezary Obracht-Prondzyński odpowiada na pytanie: Czy edukacja daje nadzieję na powrót fali demokratyzacji? będąc poruszonym treścią przekładu na język polski książki Gregora Ziemera pt. "Jak wychować nazistę. Reportaż o fanatycznej edukacji". Autor tej książki, który był dyrektorem amerykańskiej szkoły w Berlinie, opisuje podporządkowanie sobie szkolnictwa przez reżim faszystowski w okresie narodowego socjalizmu, by uczynić z nazistowskiej edukacji narzędzie do przekształcenia społeczeństwa niemieckiego. C. Obracht-Prondzyński uważa, że także Polsce grozi reżim autorytarny:

"W wielu krajach - np. na Węgrzech, w Turcji, na Białorusi etc. - podporządkowanie władzy edukacji i nauki stało się ważnym celem politycznym oraz instrumentem dominacji nad społeczeństwem. W innych krajach przybiera to łagodniejsze, bądź też odmienne formy, które nie uderzają w struktury i instytucje, rodzą jednak napięcia ideowe wewnątrz systemu edukacji, niekiedy prowadząc niemal do paraliżu (wtedy, gdy jakieś treści są celowo pomijane jako zakazane bądź ryzykowne, narażające nauczycieli i/lub uczniów na nieprzyjemności oraz sankcje ze strony władzy)" (s. 82).

 Przywołując wyniki moich badań polityki oświatowej oraz badań społecznych w Polsce na temat postaw rodaków wobec demokracji stwierdza, że demokratyzacja edukacji szkolnej jest kluczowym warunkiem dla rozwoju i konsolidacji ustroju demokratycznego.

 Upomina się o debatę publiczną o edukacji, by ukierunkować ją na uobywatelnienie młodych pokoleń, gdyż "(...) największym zagrożeniem dla kompetentnego obywatelstwa jest lenistwo, najczęściej połączone z niewiedzą, niedbalstwem, bylejakością, kolokwialnie mówiąc: dziadostwem. Byle jaka demokracja jest złą demokracją. Byle jaki obywatel jest złym obywatelem, a niewiedza i ignorancja bywają niezwykle kosztowne"(s.89).

Zgadzam się z C. Obracht-Prondzyńskim, że nie grozi nam reżim autokratyczny, jednak nie wystarczy - jak on postuluje- poprzestanie na edukacji dla demokracji, gdyż konieczne jest jeszcze kształcenie i wychowywanie młodych pokoleń w demokracji.

Maria Reut poświęca swój artykuł znaczeniu w edukacji czytania i krytycznego interpretowania przez młodzież literatury, która "(...) może sprzyjać chronieniu literackiej narracji przed uprzedmiotowieniem i ideologizacją, a pedagogicznych propozycji przed rozstrzygającym moralizatorstwem" (s. 96). Idąc tropem m.in. lewicowej myśli filozofa Jacquesa Rancière'a proponuje takie czytanie literatury, by sprzyjało ono "(...) kontestowaniu uznawanych za oczywiste i naturalne- miejsc, podziałów, hierarchii i wykluczeń. To kontestowanie jest nieoddzielne od demokracji" (s. 106). 

Ewa Rodziewicz uobecnia rzadko przywoływaną we współczesnej myśli pedagogicznej relacyjną koncepcję wychowania autorstwa Romany Miller, dla której jest ono "trzecią siłą" "(...) pobudzającą uważność, zaangażowanie wychowawców i wychowanków w procesy stawiania diagnozy, prognozy, kreacji, budowania wspólnoty, wprowadzania w dyskurs, wyprowadzania z "platońskiej jaskini""(s. 116). 

Recenzent wydawniczy nie dostrzegł dwukrotnie występującego błędu w nazwisku Maksymiliana Chutorańskiego z Uniwersytetu Szczecińskiego i braku w bibliografii obszernie przywołanej przez E. Rodziewicz źródła mojej analizy wychowania konserwatywnego w Polsce.  Tymczasem Autorka szeroko analizuje konteksty polityczne i kulturowe współczesnej edukacji, która wbrew znaczeniu słowa edukacja (educere) nie wyprowadza młodych pokoleń z narzucanego mu jednowymiarowej i spłaszczonej wizji świata, ale je oducza i sprzyja tworzeniu relacji dystansu, rywalizacji i braku zaufania. Jak podsumowuje swoje studium krytyczne polskiej edukacji:

"W złożonej i zmieniającej się relacji człowieka ze światem, niezbędna staje się możliwość praktykowania zróżnicowanych znaczeń edukacji, szczególnie zobowiązujące jest poszukiwanie nowych kategorii, map myślenia, nowego języka, nowych wielowymiarowych przestrzeni i znaczeń wychowawczych dla budowania relacji człowieka ze światem"(s. 139).

Lech Witkowski zachęca syntetycznym studium do przeczytania jego monografii poświęconej jego recepcji filozofii wybitnego humanisty Alfreda Northa Whiteheada jako znaczącej dla współczesnej pedagogiki. Mam nadzieję, że studenci zobligowani przez kogokolwiek do przeczytania znakomitej rozprawy L. Witkowskiego nie potraktują tego artykułu jako wystarczającego streszczenia sproblematyzowania przez filozofa kwestii edukacyjnych, tylko podejmą wysiłek intelektualny, o jaki wcześniej upomniała się E. Rodziewicz.

Jan Papież przywołał badania dzieci z środowisk wiejskich w dawnym województwie szczecińskim prowadzone przez Romanę Miller, by skonfrontować je z sytuacją uczniów z tych środowisk w czasach III RP. Jak wynika z jego diagnoz nadal jest niezwykle trudna sytuacja dzieci i młodzieży tych środowisk, które doświadczają nędzy i ubóstwa kulturowego. To sprawia, że bardzo niski, bo oscylujący między 20 a 35 proc. - jest odsetek nastolatków podejmujących studia wyższe. Idea wyrównywania szans edukacyjnych ma zatem niespełniony status.

Tom jubileuszowy zamyka artykuł Piotra Baucia z UG na temat kryzysu narracji dyskursu pedagogicznego. Wprawdzie edukacja utrwaliła się w naszym kraju "(...) w biografiach obywateli jako powszechna norma i doświadczenie, wypierając tym samym wcześniejsze powszechne przekonanie, że jest ekskluzywnym dobrem o ograniczonej dostępności, zapewniającym awans społeczny"(s. 209), to jednak rozmija się z pedagogiką jako nauką, którą - jak stwierdza - "(...) zaczęły "zanieczyszczać" tak zwane: nieobecne dyskursy"(tamże).

Autor omawia trzy typy dyskursu: pedagogii, pedagogiki i pedagogiczny jako zróżnicowane typy refleksji/myślenia o pedagogice w kontekście – jego zdaniem - zagrożonej demokracji. Lokuje ten stan jedynie w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy, co jest błędem, skoro o poprzednich rządach czytamy w wielu rozprawach krytykę autorstwa polskich socjologów (M. Król, I. Krzemiński, M. Marody), psychologów polityki (J. Reykowski), politologów (A. Antoszewski, M. Karwat, A. Rychard) czy od 35 lat publikowanych przeze mnie wyników badań ogólnopolskich na temat pseudo publicznej edukacji szkolnej. Wszyscy wskazują na trwającą w III RP zdradę elit solidarnościowych co do zadeklarowanej w czasie strajków lat 80. XX w. i przy „Okrągłym Stole” demokratyzacji polskiego szkolnictwa (decentralizacji, decentracji władztwa, uspołecznienie szkół, powołania samorządu zawodowego  nauczycieli). 

Bauć był posłem na Sejm VII kadencji (2011-2015) i przewodniczył parlamentarnej komisji edukacji w czasach rządów PO i PSL, więc najlepiej poznał mechanizmy stanowienia prawa, które było sprzeczne z profesjonalnie stanowioną autonomią szkół, nauczycieli i demokratyzacją edukacji. Zdrada demokracji przez tę formację, a nie pluralizm dyskursów nauk społecznych i humanistycznych, w tym pedagogiki, doprowadził do odmowy poparcia tym formacjom przez obywateli. Taka jest prawidłowość, że ukryty pod szyldem neoliberalizmu autorytaryzm (zob. J. Rutkowiak, E. Potulicka) niechybnie prowadzi do kolejnej ortodoksji. W tym sensie nie tylko "Od łuku odruchowego, po łuku tęczy" (s. 220).

Książka stanowi ważne dopełnienie studiów i rozpraw Jubilata. Warto ją przeczytać i włączyć do własnych badań nad stanem polskiej pedagogiki i sposobie myślenia o niej w znaczącym dla niej kontekście. Nie ma kryzysu narracji, skoro ukazują się takie studia. Teresa Hejnicka-Bezwińska zapewne zaproponowałaby bardziej adekwatne określenie, że mamy w  pedagogice raczej kryzys narratorów aniżeli kryzys narracji.