Możemy zacząć analizę cech wspólnych dla szkół alternatywnych od ich dostępności dla dzieci, a w rzeczy samej - dla ich rodziców.
Dostępność szkół alternatywnych, które są określane w polskim prawie oświatowym mianem szkół niepublicznych, zależy od:
1) wysokości czesnego. Szkoły niepubliczne
są adresowane do rodzin, które stać na to, by co miesiąc pokrywać koszty
edukacji. Różnice w czesnym są ogromne od kilkuset złotych po nawet kilkanaście
tysięcy złotych miesięcznie. Wszystko zależy od tego, jaki podmiot prowadzi tę
placówkę, jaką ma kadrę i jaki oferuje program kształcenia, wychowania, opieki
a nawet terapii.
Nie jest też prawdą, że szkoły niepubliczne nie są dotowane z
budżetu państwa, bo są. Ustawodawca zapewnił dostęp podmiotów prowadzących te
szkoły do części subwencji oświatowej. Placówki te mogą także ubiegać się o
środki budżetowe w ramach różnych grantów, konkursów.
Szkoły publiczne miały być bezpłatne, ale takimi nie są, gdyż tak
uczniowie, jak i nauczyciele przynoszą do nich z własnych domów różne pomoce
dydaktyczne, żeby proces kształcenia zapewniał częściową realizację zasady
poglądowości. Tym szkoła bardziej jest bogata, im więcej do niej wniesie
nauczyciel i tata. Rodzice wpłacają co miesiąc lub w innych interwałach
środki na konto rady rodziców, a przecież nie po to, by pomagać rodzinom, tylko
szkole quasi publicznej w jej ubóstwie materialnym, usługowym a nawet
kadrowym.
Badania naukowe Instytutu Spraw Publicznych dowodzą, że edukacja w szkole publicznej jest kosztowna ze względu ma konieczność opłacania korepetycji!
2) liczby szkół określonego rodzaju i
poziomu kształcenia. Zmienny bowiem jest zasób szkół podstawowych i średnich ogólnokształcących. Szkół prowadzonych przez organizacje i stowarzyszenia
społeczne było w roku szkolnym 2020/2021 - 1074; zaś szkół prowadzonych przez organizacje wyznaniowe
- 172.
Z danych GUS dotyczących roku szkolnego
2020/2021 wynika, że ogółem wszystkich szkół podstawowych dla dzieci i
młodzieży było rok temu w Polsce - 13266. Niepubliczne szkoły
podstawowe stanowiły zatem 9,1%.
3) sieci szkół, czyli ich obecności w środowiskach miejskich i wiejskich,
by mogli z ich ofert korzystać zainteresowani nimi rodzice. Tymczasem szkoły
niepubliczne powstają i działają w wielkich miastach lub na ich obrzeżach. Nie
ma ich w małych miasteczkach i na wsiach, gdyż nie miałyby uczniów. Powodem nie
jest tu tylko kwestia finansowych barier, ale także mentalności kulturowej mieszkańców
wsi i małych miasteczek, kiedy w grę wchodzi wybór szkoły
ponadpodstawowej.
W kilkutysięcznym miasteczku może istnieć liceum
ogólnokształcące, ale i tak większość absolwentów szkoły podstawowej będzie kontynuować swoją ścieżkę edukacyjną w szkole wielkomiejskiej - publicznej
lub niepublicznej dlatego, że działa ona w ośrodku akademickim. Istnieje też przekonanie,
że w szkołach wiejskich pracują nauczyciele o niższym poziomie wykształcenia i słabszym zaangażowaniu w jakość edukacji. Badania naukowe jednak tego nie potwierdzają.
To są zatem nie tylko nieuprawnione generalizacje, ale i lokalne mity,
opinie tworzące klimat dla migracji młodzieży z małych środowisk do szkół w
wielkich miastach. Nie ulega natomiast wątpliwości, że głównie w nich znajdują
się szkoły alternatywne, w niewielkim zresztą nasyceniu.
4) Liczba uczniów w oddziale szkolnym (klasie
szkolnej)
Z danych GUS wynika, że średnio we wszystkich szkołach
podstawowych uczyło się średnio 17 uczniów w oddziale
szkolnym. Natomiast w niepublicznych szkołach podstawowych uczyło się w jednej
klasie średnio 9 uczniów, a więc były one dwukrotnie mniej
liczne. Powinno to sprzyjać indywidualizacji procesu kształcenia, wspomagania
rozwoju każdego dziecka adekwatnie do jego potencjału i aspiracji.
cdn.