Wielokrotnie pisałem o wykazie czasopism naukowych prezentując
nawet ich zbiory w zależności od tego, jaka została im przypisana przez
ministra punktacja. Wyrażałem także swoją dezaprobatę wobec naruszenia dobrych
obyczajów akademickich przez członka Komisji Ewaluacji Naukowej w dziedzinie nauk społecznych, który wyrzucił do kosza ekspertyzy profesorów Komitetu Nauk Pedagogicznych, a być
może także i innych dyscyplin naukowych. Od ponad roku rozpaczliwie krytykuje
ministra P. Czarnka za to , że ten bez akceptacji KEN (czyżby?) podpisał trzykrotnie
zmiany w wykazie czasopism.
Przypominam zatem po raz kolejny, że powołani przez
poprzedniego ministra nauki i szkolnictwa wyższego rzeczoznawcy oceniali
jakościowo polskie czasopisma, w tym także pedagogiczne, by KEN wnioskował do resortu o
podwyższenie ich punktacji o jeden lub dwa progi (z 20 do 40 lub 70 pkt.).
Jednak mimo wykonania zadania zostali przez KEN totalnie zlekceważeni, gdyż członkowie KEN postanowili kierować się tylko kryteriami bibliometrycznymi. Gratuluję
dobrego samopoczucia wszystkim jego członkom! Cynizm to czy także jakże typowa
w polskim środowisku akademickim hipokryzja osób mających "wadzę" (za
J. Fedorowiczem)?
Od kilku tygodni otrzymuję zapytania, na jakiej podstawie jedno z czasopism, które nie widniało w żadnym z wykazów resortu edukacji i nauki, otrzymało 100 punktów? Odpowiadam - nie wiem.
Po pierwsze, w wykazie ministra ów periodyk ma 70 pkt.
Po drugie, redaktorem naczelnym jest
wybitny uczony, ks. profesor, który uzyskał na Słowacji w kwietniu 2006 roku
stopień naukowy doktora, a w czerwcu tego samego roku był tam już habilitowany!
Tytuł profesora też otrzymał na Słowacji pięć lat później.
Był też dziekanem wydziału zamiejscowego macierzystego uniwersytetu, ale w 2010 roku władze tej szacownej uczelni odwołały go w trybie zaskakującym dla społeczności akademickiej, o czym pisała lokalna prasa, a ostatnio powróciły do tej sprawy lokalne i ogólnopolskie media. Ponoć powodem było niezgodne z celową dotacją UE wydatkowanie milionów złotych na niezgodne z prawem zadania. W radzie naukowej periodyku znajdują się m.in. główni aktorzy turystyki habilitacyjnej na Słowację.
Może to jest jakaś zemsta na b.
ministrze Jarosławie Gowinie, że doprowadził do skutecznej blokady tej
turystyki? Powodem wyróżnienia periodyku mogą być słowaccy naukowcy (z podejrzeniem o
dokonanie przestępstwa i naruszenia dobrych obyczajów w swoim kraju), którzy zasiadają w radzie polskiego pisma jako zagraniczne autorytety?
No i kto wytłumaczy, ile ono ma w końcu
punktów, bo redakcja twierdzi, że 100 pkt.? Tymczasem niektórzy chcą przygotować
artykuły, bo ponoć teraz będą już recenzowane. Muszą też jako autorzy przestać
kopiować tekścidła z internetu. To jest dobra zmiana. Tylko, czy dadzą radę
przejść przez tak poważną ocenę jakości naukowej rozpraw?