Rację miał prof. Zbigniew Kwieciński pisząc w 1994 r., że Polacy nie byli przygotowani do podjęcia nowych wyzwań, do obywatelskiego, oddolnego, samodzielnego, a wolnego od sterowania przez władze polityczne, który byłby w dużej mierze zaangażowany w tworzenie nowego ładu gospodarczego i demokratycznego naszego kraju. Stali się oni zatem ofiarami przemian, których w większości nie rozumieli i nie akceptowali.
W
świetle jego diagnoz stan wykształcenia Polaków na pograniczu dwóch ustrojów
cechowały: (…) fragmentaryzacja rozumu przez przestarzałe ale rozrosłe
„przedmioty nauczania”, ciasnota horyzontów humanistycznych, wąskie profile
wczesnego przygotowania zawodowego, nie pozwalającego obecnie elastycznie
zachowywać się na kształtującym się rynku pracy, niedobór kompetencji
komunikacyjnych i informatycznych, brak systemu instytucji ustawicznego
kształcenia, wielkie zróżnicowanie w poziomie funkcjonowania szkół, ogromne
strefy ubóstwa kulturowego, w tym funkcjonalnego analfabetyzmu w sytuacji, gdy
liberałowie i zwolennicy wolnej gry rynkowej skłonni są odrzucać zasadę równych
szans w oświacie [Mimikra czy sternik? Dramat pedagogiki w sytuacji
przesilenia formacyjnego w: Tożsamość pedagogiki, red. Henryka Kwiatkowska,
Warszawa: Polskie Towarzystwo Pedagogiczne 1994, s. 15].
W
1993 r. także prof. socjologii - Jan Szczepański pisał o tym, jak rozczarowania obywateli wobec
kryzysów w oświacie przekładały się na powody uruchamianych przez nauczycieli
protestów, rezolucji, gróźb, żądań, apeli i niekończących się negocjacji
związkowców z władzami. Ideologia opozycyjna przewidywała, że po
obaleniu ustroju realnego socjalizmu powstanie Rzeczpospolita samorządna, w
której władza przejdzie w ręce elit lokalnych, demokratycznie wybranych.
Spodziewano się także, że eliminacja instytucji państwa socjalistycznego i
eliminacja władzy PZPR ustabilizuje ustrój, w którym sprawiedliwość społeczna
zostanie zapewniona przez realizację zasad chrześcijańskich oraz zasad
wypracowanych przez ideologów demokratycznych ruchów ludowych.
Tymczasem
wielka transformacja zmieniająca realny socjalizm w kapitalizm i demokrację
parlamentarną przyniosła obok zmian pożądanych także władzę szybko się
odradzających elit posiadania, stworzyła warunki dorabiania się działaniami
przestępczymi bądź wykorzystującymi luki w prawie, jak przemyt, oszustwa
bankowe, nadużycia władzy politycznej dla przyznawania dotacji, itp. Ta moralna
dzikość powstającego kapitalizmu została odczytana przez nauczycieli jako
zdrada ideałów, o które walczyli [Szkoła jest niezniszczalna, Polityka 1993 nr 5,
s. s. IV].
Satysfakcję mieli głównie ci nauczyciele, którzy dostrzegli dla siebie i swoich podopiecznych ogromną szansę na działanie w wolności i doświadczanie jej skutków, prowadząc szkoły czy klasy autorskie, tworząc autorskie programy i podręczniki do kształcenia czy angażując się w aktywizujące uczniów metody kształcenia. Takich klas autorskich powstało w całym kraju w szkolnictwie publicznym ok.10 tys. (do 1995 r.) .
W Polsce
działały równolegle dwa, silne ruchy akademickiego wsparcia dla kreatywnych
nauczycieli - Danuta Nakoneczna powołała do życia Towarzystwo Szkół Twórczych,
które wspierało nauczycieli liceów ogólnokształcących, w Łodzi zaś powołaliśmy
dla szkolnictwa podstawowego Polskie Stowarzyszenie Szkoła dla Dziecka, w
którym najbardziej aktywnymi byli nauczyciele przedszkolni i edukacji
początkowej.
Szansy
demokratyzowania oświaty upatrywaliśmy głównie w przenikaniu do szkół
publicznych odmiennych od dotychczasowych celów, treści oraz metod nauczania i
wychowania, poszerzaniu sfery szkolnictwa niepaństwowego czy zmian
ustroju szkolnego (np. odstąpienie od prosowieckiej reformy oświaty, zmiana
Karty Nauczyciela, Ustawy o Systemie Oświaty itp.). Domagaliśmy się, by szkoły
mogły rzeczywiście służyć dobru dziecka, by zostały uwolnione od konieczności
realizacji doraźnych dyrektyw władz oświatowych, na rzecz utrzymania i wspierania
przez władze oświatowe ruchu szkół i klas autorskich oraz szeroko pojmowanej
podmiotowość nauczycieli.
Niestety, w 1993 r. doszło do upadku rządów solidarnościowych i powrotu na scenę polityczną formacji postlewicowych, postsocjalistycznych (SLD i PSL) wspomaganych przez cyniczną politykę antydemokratyczną i antynauczycielską Związku Nauczycielstwa Polskiego. To środowisko partyjno-związkowej "koalicji" sukcesywnie odwracało proces przemian demokratycznych i wolnościowych w polskiej oświacie. Dzisiaj wylewa "krokodyle łzy"... , ale trzeba dodać, że także NSZZ "Solidarność" dokończył destrukcji polskiego szkolnictwa i niszczenia autonomii nauczycielstwa polskiego. Łzy działaczy tego pseudosolidarnościowego związku były jednak łzami radości z korzyści, jakie czerpała i czerpie nomenklatura także tego związku.