W dniu wczorajszym odbyła się w Senacie RP
interesująca prezentacja rozwiązań nielicznych reprezentacji szkolnictwa
publicznego i niepublicznego (z wyraźną przewagą tego ostatniego) w ramach
Forum Edukacji "Przyszłość szkoły. Szkoła przyszłości". Przebieg narady był transmitowany w godzinach od 10.00 do 15.00,
toteż nie wszyscy zainteresowani mieli szansę, by na bieżąco wysłuchać
interesujących doniesień nauczycieli, a w jednym przypadku także
skonfrontowanych przez absolwenta jednej z niepublicznych szkół.
Każdy może w dowolnym czasie zajrzeć na
stronę Senatu i odtworzyć nagranie z tej debaty. Warto. Przede wszystkim
polecam nauczycielom akademickim kształcącym na kierunkach nauczycielskich i na
pedagogice wczesnoszkolnej, gdyż jest to znakomity impuls do pogłębionej
refleksji w konfrontacji z tym, co współczesna pedagogika wie już na poruszane
na Forum tematy.
Tak sformułowali założenia organizatorzy
tego Forum:
Forum dla edukacji „Przyszłość szkoły. Szkoła przyszłości” to inspirowanie
do powszechnej, edukacyjnej zmiany oraz odpowiedź na wyzwania przed jakimi stoi
szkoła (zwłaszcza dziś w trakcie nauki zdalnej) ale również odważne podjęcie
kwestii związanych z prawami dzieci i młodzieży w szkole. Niestety, temat praw
ucznia wydaje się być konsekwentnie marginalizowany. Zainteresowanie jakością
rozwiązań systemowych, prawnych i przede wszystkim praktyką na poziomie
placówek jest fragmentaryczne – ma charakter raczej akcyjny, a z pewnością nie
systemowy. Największymi ofiarami takiego stanu rzeczy są uczennice i uczniowie,
którzy doświadczają braku poszanowania swoich praw i jasnych ścieżek ich
egzekucji.
Forum dla Edukacji jest odpowiedzią na rosnące zainteresowanie
zmianami zarówno w samej organizacji jak i w przebiegu procesu uczenia się w
szkole. Wierzymy, że naszym wspólnym celem
jest poprawa jakości kształcenia w naszych szkołach. Jesteśmy
skoncentrowani na dialogu. Mamy ambicję wspierać kadrę zarządzającą,
nauczycieli, rodziców i uczniów we współpracy , w zadbaniu o siebie oraz o
relacje, aby szkoła stawała się lepszym miejscem, dostosowanym do potrzeb
współczesnego świata.
Polska szkoła potrzebuje dialogu i potrzebuje mądrych, ewolucyjnych zmian,
które nie będą uzależnione od politycznych interesów. Od edukacji i szkoły
wszystko się zaczyna a każda złotówka wydana na kształcenie i na rozwój
kompetencji uczniów jest inwestycją służącą rozwojowi nas wszystkich i naszego
kraju.
Jesteśmy przekonani,
że nic nie działa skuteczniej niż dobry przykład. Dlatego zadbaliśmy o
najlepsze grono prelegentów (szczegółowy program Forum w załączeniu). Merytoryczna
warstwa Forum opiera się o najnowsze badania i publikacje oraz wiedzę popartą
dowodami. Jednocześnie wszyscy zaproszeni goście są praktykami i
uznanymi ekspertami w swoich dziedzinach.
Przywołań wyników badań było tam
niewiele, ba, mogłem nawet stwierdzić, że większość prelegentów w ogóle nie sięga do rozpraw naukowych z dydaktyki konstruktywistycznej, z polityki oświatowej, pedagogiki szkolnej czy z socjologii edukacji, bo chyba nie ma czasu na czytanie specjalistycznej literatury. Nie ma w tym nic złego, jeśli ktoś chce odkrywać na nowo pryncypia kształcenia innych. Ważne, by nie wprowadzać w błąd odbiorców w czasie takich spotkań wytwarzaniem falszywego obrazu o braku wiedzy na temat reformowania szkół i edukacji szkolnej.
Wczorajsi prelegenci reprezentowali w swej większości tzw. POTOCZNĄ PEDAGOGIKĘ, PEDAGOGIKĘ
INTUICYJNĄ. Nie oznacza to, że jest to gorsza wiedza, ale w wielu przypadkach wiedza bazująca na doświadczeniu jest wiedzą naiwną, otwierającą dawno wyważone drzwi, odkrywającą z zachwytem po części
banalne rozwiązania praktyczne, które znane są od kilkudziesięciu lat w szkolnictwie reformowanym w wielu krajach na świecie, także w Polsce.
Ogromnie cieszę się, że powstała na
Facebooku platforma organizacji pozarządowych, które
zainteresowane są zmianami w szkolnej edukacji. To oczywiste, że w większości
są i będą nimi zainteresowane podmioty sfery niepublicznej, gdyż mają one ogromną przestrzeń wolności w tworzeniu zupełnie innych modeli szkół, także szkół bez szkół
(zdescholaryzowanych), szkół demokratycznych, quasi wolnościowych, itp.,
itd.
Ogólna refleksja, jaka mi się nasunęła po wysłuchaniu wszystkich wystąpień, jest bardzo pozytywna, bowiem o ile na początku transformacji ustrojowej dynamicznie rozwijający się w szkolnictwie państwowym ruch szkół, klas i programów autorskich (1989-1996), w niemalże wszystkich przedszkolach i typach szkół a potem już placówek publicznych, był nośnikiem, ale i źródłem innowacji oraz inspiracji dla edukacji niepublicznej (szkół społecznych, wyznaniowych, prywatnych), o tyle jego zniszczenie w pierwszej dekadzie przemian ustrojowych musiało doprowadzić do totalnego kryzysu i upadku edukacji w szkolnictwie publicznym, by tym razem przestrzeń niepubliczna stała się oazą wolności, kreatywności i stymulacji do oddolnych reform, innowacji czy eksperymentowania.
W Senacie spotkali się
przede wszystkim twórcy alternatywnej edukacji, przez nich samych pojmowanej jako przypisywana jedynie sferze
niepublicznej. Niesłusznie. To tak, jakby nie znali i/lub nie rozumieli, że
każde kształcenie odchodzące od powszechnie występujących rozwiązań w
szkolnictwie publicznym czy niepublicznym jest najzwyczajniej w świecie
alternatywne.
Twórcy małych, znakomitych koncepcyjnie i w praktyce własnych rozwiązań i wspólnot edukacyjnych usiłowali wczoraj przekonać panią senator RP Joannę Sekułę, że to oni są najlepszym, bo nieskażonym szkołą dla skoszarowanych w niej setek uczniów źródłem możliwych zmian czy nawet reform w całym szkolnictwie. To błąd.
Pani senator sama
przywołała znakomity eksperyment w szkolnictwie zawodowym, który miał miejsce w
II poł. lat 90. XX w. (jego twórcą był dyrektor Łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego w Łodzi - Janusz Moos), a polegał na powołaniu do
życia liceów technicznych. Ich likwidacja w I poł. XXI w. sprawiła, że opuściła szkołę, bo już nie chciała wracać do poprzedniego modelu.
Ustawiczne narzekanie na patologie szkoły
systemowej, w swej istocie państwowej o zdecydowanej programowo indoktrynacji
ideowej w duchu ideologii partii władzy nie może być uzasadnieniem dla
proponowania w nich reform przez tych, którzy w nich nie pracują, bo je
opuścili lub nigdy nie pracowali w molochach szkół zespolonych, szkół nie tylko
tysiąclatek, ale i tysiąc- czy setosobowych.
Nie ma sensu budowanie własnej odrębności
na wykazywaniu, że w szkołach publicznych jest fatalnie, jest
dramatycznie źle z bardzo różnych przyczyn. O nich była zresztą mowa, ale
głównie po to, by wykazać, jak to dobrze można pozyskać klientów dla własnego
biznesu. Nie ma co się oszukiwać. Rzecz jasna, egzemplifikowany wczoraj biznes edukacyjny
jest bardzo atrakcyjny i wartościowy tyle tylko, że jego twórcy, założyciele różnych modeli szkół chcieliby zmian systemowych w całym kraju, w wyniku których im samym byłoby
łatwiej i lepiej. To jednk nie służy dyfuzji ich innowacji.
Niestety, powszechne, ogólnodostępne szkolnictwo publiczne to ponad 22 tys. placówek, nie włączając w to przedszkoli, a przecież te ostatnie są fundamentem dla procesu uczenia się dzieci w trybie przymusu szkolnego. Jakoś nikt wczoraj nie apelował o to, by w Polsce zlikwidowano przymus szkolny, obowiązek uczęszczania do szkoły zastępując go przymusem nałożonym na władze państwowe i publiczne, by tak zorganizować proces kształcenia, by dzieci chciały chodzić do szkoły, by w niej się uczyć z naturalną radością i poczuciem satysfakcji.
Niektórzy z wczorajszych prelegentow chcieliby wolności dla siebie (w rozumieniu - dla swoich uczniów i ich rodziców jako klientów), byle nie dla innych, bo dzięki temu są bardziej atrakcyjni rynkowo. Padło nawet metaforyczne stwierdzenie, że szkoła niepubliczna nie może oferować jak kwiaciarnia zwiędłych roślin, bo nikt ich nie kupi.
Wspólnym mianownikiem wczorajszej debaty
było dostrzeżenie, że:
- SZKOŁA powinna być DLA UCZNIA, ale
szkoły publiczne w swej większości nie są dla niego;
- UCZNIÓW TRZEBA SŁUCHAĆ, a raczej należy
WSŁUCHIWAĆ SIĘ W ICH POTRZEBY, PASJE, ZAINTERESOWANIA, by jako "klienci" (jak powiadano) nie
otrzymywali marnego lub fałszywego produktu, tylko mieli możliwość zaspokajania w szkole swoje potrzeby, talenty, umiejętności, oczekiwania, aspiracje itp.
Nihil novi, prawda?
Tak jest. Szkoła publiczna w obecnym
kształcie bazuje w swoich systemowych, w tym normatywnych i prawnych
regulacjach w sposób absolutnie niespójny nie tylko z
teraźniejszością, ale i jakąkolwiek orientacją na przyszłość, żeby nie
wymieniać tu także funkcjonującego w niej łamania praw.
Szkoła przygotowuje do świata, jakiego już
nie ma i nie będzie. Wskazywano na to, że edukację w szkole powszechnej, publicznej cechuje:
1. stanie w bezruchu,
zastój i przyzwyczajenia;
2. 2. straszenie i kontrolowanie, niemające nic
wspólnego z ewaluacją;
3. 3. brak współpracy, dominacja
rywalizacji, wzajemnego zwalczania się;
4. 4. chaos prawny, ciągłe zmiany ustaw, rozporządzeń, ale także prawa
wewnątrzszkolnego;
5. 5. brak wymiany doświadczeń
praktycznych, eksperckich debat;
6. 6. przeładowanie podstawy programowej
kształcenia ogólnego;
7. 7. rywalizacja, testowanie, zadania na
czas, w wyniku czego sprawdza się nie wiedzę, ale szybkość reakcji;
8. 8. poniżanie nauczycieli przez polityków, rządowe media,
wieczne wypominanie im rzekomo krótkiego czasu pracy.
Sądziłem, że ktoś powie o swoich niepowodzeniach, o trudnościach, problemach, z którymi sobie nie radzi lub które zaprzeczają wejściowym założeniom i obietnicom. Tylko sfera biznesu nie przyznaje się do tego, bo mogłoby to uruchomić poziom krytycznej refelskji nad tym, co jej wydaje się, że jest doskonałe. Tymczasem marszałek Senatu otwierając debatę wspominał o tym, że być może ci, którzy chcą uszczęśliwiać dzieci swoją wizją edukacji, mogą de facto ich unieszczęśliwić, o czym przekonają się dopiero po latach.
Można zapytać, co z tego ma wynikać?
Wymieniono różne patologie szkoły publicznej i zarządzania nią na poziomie
makro i mezo, ale od stu lat powtarzane są te same powody destrukcji takiej
edukacji. Wśród uczestników narady była nauczycielka
matematyki - ANNA SZULC z publicznego Liceum Ogólnokształcącego w Zduńskiej Woli, która
wykazała pozostałym, że szkoła publiczna wcale nie musi być taką, jaką oni sami
przeżyli, opuścili czy znają z czyichś relacji. Ten typ szkoły może być
twórczo alternatywny.
Współorganizatorem
Forum wraz z senator RP Joanną Sekułą była szefowa portalu Dopamina Lab, którego
twórcy inspirują nauczycieli - chcących uwolnić się od przemocy
ograniczającej ich wolność pedagogiczną - do oddolnego, od- i dośrodkowego zmieniania
polskiej edukacji. Prelegentami byli także - dr Tomasz Tokarz, Łukasz Korzeniowski ze
Stowarzyszenia Umarłych Statutów, Alina Czyżewska - aktorka,
szefowa Watchdog Polska, Marcin Stiburski założyciel grupy Szkoła Minimalna, nauczyciel szkoły publicznej, Mariusz Truszkowski prowadzący
Szkołę w Chmurze oraz Anna Dęboń i Robert
Strzała ze wspomnianego już Stowarzyszenia dOPamina Lab.
Świetnie. Pojawia się po raz kolejny twórczy, prowokacyjny ferment w polskiej edukacji, dzięki któremu rozprzestrzeniają się niezwykle interesujące inicjatywy, pomysły, podejścia do kształcenia, a nawet materiały i towarzyszące temu szkolenia, webinaria itp. Niech korzystają z tego nauczyciele, ale także rodzice, którzy dostrzeżą w istniejącym prawie możność partycypowania w zmianach wewnątrzszkolnych.
Zapowiedziano kolejne narady, fora, seminaria, zaś senator J. Sekuła obiecała wsparcie takich debat oraz wydanie publikacji z tego cyklu obrad. Nauczyciele łączcie się zatem w innowacyjnym, alternatywnym myśleniu o radykalnych zmianach w szkolnej dydaktyce, bo młodzież wam nie wybaczy zła, które jest jej czynione, albo zapamięta i będzie reprodukować w swojej przyszłej pracy z waszymi wnukami czy prawnukami.
(źródło: Dopamina Lab z dn. 11 stycznia 2021)
Macie szansę także na własny rozwój i wyzwolenie z gorsetu bezmyślnego władztwa, bo sieć internetowa, świat równoległy stwarzają dostęp do platform, które są znakomitym induktorem innowacji. Bądżcie tarnsformatywnymi a nie konfromistycznymi, bezrefleksyjnymi i posłusznymi władzy nauczycielami. Nie demonizujcie władztwa ministerstwa, kuratoriów oświaty, dyrektorów. To wy jesteście sam na sam z uczniami. Bądźcie dla nich osobami i w nich dostrzeżcie osoby, słabsze od was, a może i bardziej dotknięte różnego rodzaju przemocą.