Grudniowe obrady Ogólnopolskiego Seminarium
Doktorskiego i Podoktorskiego Katedry Teorii Wychowania UŁ odbyły się z udziałem
części autorów "Słownika Wyrazów Ratujących Życie", który wydał
Michał Paluch w ramach projektu UKSW w Warszawie wspomaganego finansowo przez
Ministra Edukacji i Nauki.
Przywołam je w tym miejscu z tego powodu,
że Michał Paluch z Katedry Filozofii
Wychowania UKSW powołuje „Mały komitet Słownika", który w praktyce
będzie grupą roboczą do 10 osób, czuwających nad aktualizacjami różnych jego
obszarów i konieczne pozyskanie grantów na tłumaczenia na języki obce, a przede
wszystkim angielski i ukraiński. On sam systematycznie otrzymuje różne
propozycje o tym, co możemy robić dalej, ale to za wcześnie na wiążące decyzje.
Pomysłów, motywacji i inicjatyw nie brakuje. To ważne, że nie poddaje się
zjawisku ciążącego na nas wszystkich poczucia permanentnego kryzysu w Ukrainie,
na którą nasilone zostały ataki bombowe wojsk rosyjskich.
Michał przesłał mi materiał, który
zawiera fragmenty listów i wypowiedzi gości relacjonowanego przeze mnie w
blogu debaty:
- „Dla mnie jako czytelniczki Słownik… niczym w stopklatce zamyka wojenną rzeczywistość właściwą okresowi, w którym powstawał. Rzeczywistość, którą żyli bezpośredni i pośredni świadkowie wojny, w tym sami autorzy powstałej publikacji. W tym znaczeniu można ją uznać za ukończoną, ale tylko jako pierwszy rozdział cyklu wojennych wydarzeń, które toczą się dalej. Taka bieżąca dokumentacja, również, miejmy nadzieję, okresu powojnia, tak w znaczeniu naukowym jak i zwykłym, ludzkim, byłaby niezmiernie cenna. To byłby jeden nurt dla przebiegu podjętej inicjatywy.
W drugim warto
byłoby podjąć badania samego słownika(ów?) jako „świadka(ów) historii”, w
trzecim – badania empiryczne zjawisk opisywanych w publikacji. W tej
perspektywie dla mnie Słownik jest zaczynem, jeśli nie zobowiązaniem do
dalszych działań” – napisała po spotkaniu Marlena Kilian,
uczestniczka Seminarium, z Wydziału Nauk Pedagogicznych Uniwersytetu Kardynała
Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
***
„Kolego to dla ciebie przeczytałem mój
wiersz” – zwrócił się Dmytro Lenartovich, wykładowca akademicki i
żołnierz Ukraińskich Sił Zbrojnych, do redaktora słownika, po deklamacji
autorskiego wiersza pod tytułem: „Pielęgniarka”. Jego fragment:
„Uczę się żyć na nowo.
Istnieje świadomy
sposób na kształtowanie charakteru.
Troskliwe spojrzenie – obok mnie
pielęgniarka.
Uwielbiam twoje badania.
Jesteś dla mnie jak wczesna wiosna.
Ona jest z Czerwonego Krzyża.
A ja jestem z niego zdjęty.”
(Dmytro Linartowycz, 2015
rok)
***
„Zrozumiałam, że żyć gościnnością to umieć
dawać i przyjmować. Gościnność zwykłych Polaków, młodych i starych, w formie:
czego potrzebujesz? skąd jesteś? były tak bardzo nam potrzebne. Miały znaczenie
duchowe, a przecież były takie proste.” – wspomina Ołena Budnyk,
dyrektorka Centrum Innowacyjnych Technologii Edukacyjnych „PNU Ecosystem” z
Przykarpackiego Uniwersytetu Narodowego im. Wasyla Stefanyka, w
Iwano-Frankowsku.
„Gościnność wynika ze świadomości, że ktoś
ma gorszą sytuację od nas. Gościnność to nie tylko otwarcie polskich domów dla
Ukraińców, ale także wspólne priorytety duchowe, szczerość, współpraca z
polskimi naukowcami i wspólne badania.” – Dodaje Ołena Budnyk
„W słowniku są słowa: dom, rodzina,
spotkanie. Pamiętam to poczucie, że nie wiesz, czy wrócisz do domu i do
rodziny. Wróciliśmy po kilku miesiącach. Wszyscy mieliśmy łzy w oczach, kiedy
spotkaliśmy się razem jako rodzina. Doceniasz na nowo wartości rodzinne i bycia
razem.[…]” – Dodaje Ołena Budnyk
***
- „Jestem zmęczona
empatycznym przeżywaniem tego, co dzieje się na Ukrainie. Jest to zmęczenie
psychiczne i niestety widzę, że to nie ma końca. Do tego mam włączone programy,
które informują o alarmach, o syrenach, o tym, gdzie mapa jest czerwona, po raz
szósty wciągu dnia. A i tak nie jestem obojętna wobec tego wszystkiego. […] Bo
jestem w Polsce i jestem bezpieczna, dlatego więcej mogę pomagać stąd niż będąc
w Ukrainie. […] Mimo, że jest wojna, widzę, że
przyniosła dużo rzeczy dobrych. Bo najważniejszy jest człowiek i ludzie.
Dlatego w naszym słowniku zdefiniowałam pojęcie spotkania.” – mówi Irena Androszczuk profesorka Akademii Pedagogiki
Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiejw Warszawie.
–„Chciałbym prosić
Państwa, abyście nadal byli naszymi adwokatami i ambasadorami, szczególnie
teraz, kiedy Unia Europejska rozpoczyna negocjacje z Ukrainą w sprawie
przystąpienia do europejskiej rodziny. Musimy o tym informować naukowców,
polityków, studentów, wszystkich, razem i każdego dnia” – mówi Vasyl
Melnychuk, Sekretarz Ambasady Ukrainy w Polsce
- „Chciałbym
podziękować całemu komitetowi redakcyjnemu Słownika wyrazów ratujących życiem
za tak znaczące osiągnięcie. Wasza praca w postaci dzieła liczącego ponad 700
stron jest naprawdę imponująca. Wasza praca jest nieocenionym udokumentowaniem
dzisiejszej agresji Rosji przeciwko Ukrainie […]” – podkreślił Vasyl
Malnychuk
***
- „Uświadomiłam sobie, że to, co mnie
dotknęło, to inna jakość słów, zmuszająca do wyjścia z – jak określiła to Annie
Ernaux – wysterylizowanego dyskursu, opartego na języku
abstrakcyjnym, odrealnionym, często będącym wskaźnikiem intelektualnego
prestiżu – tak typowego dla sytuacji bycia w nauce, i zbliżenie się do słów
wręcz sensorycznych (szept, krzyk, drżenie), słów z życia i z prze-życia.To był
moment, w którym poczułam wartość Słownika – wartość dla dyskursu
akademickiego, dla praktyki pedagogicznej i dla pokrzepienia serc. […] Z
dzisiejszej perspektywy, po kilku miesiącach od publikacji słownika, widzę go
też jako magazyn pamięci. Odtworzenie czasu wspólnego. Odnalezienie – jak pisze
Annie Ernaux – w indywidualnych wspomnieniach (zawartych w esejach) – pamięci
zbiorowej pamięci. Jest to więc materiał na wtedy, na dzisiaj i na
przyszłość. Dla nas i na „po nas”. – przesłała w liście Emilia
Śmiechowska-Petrovskij z Wydziału Nauk
Pedagogicznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
***
- „Właśnie wykorzystuję Słownik wyrazów
ratujących życie w praktyce. Nie w rzeczywistości wojennej, ale także
w walce – walce o życie i zdrowie mojego Taty. I przekonuję się, jak wiele
dobrych, mądrych i absolutnie uniwersalnych prawd jest w tej naszej wspólnej
publikacji. Obecność, czułość, trzymanie za rękę, uśmiech, bliskość to przecież
wszystko słowa klucze z naszego tomu. Słowa, w których drzemie niesłychana
siła, czego doświadczam raz za razem. –
napisała w liście do uczestników seminarium wydawczyni i korektorka Słownika, Katarzyna
Jutkiwicz-Kubiak z Wydawnictwa Naukowego Uniwersytetu Kardynała
Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.