04 stycznia 2024

Kopia zapasowa socjologa Piotra Sztompki

 

 


Marcin Milczarski zachęcił do zwierzeń socjologa Piotra Sztompkę. Wiek XXI zapewne będzie za kilkadziesiąt lat analizowany przez naukoznawców jako Stulecie (auto-)biografistyki. Nie ma już takich księgarń, w których by nie wydzielono regału „Biografie”, gdyż książek o tej tematyce jest już kilkaset w każdej księgarni. Doszła do tego zbioru rozmowa z wybitnym uczonym określanym mianem polskiego noblisty nauk społecznych na temat jego życiowej drogi.

Każdy, kto interesuje się psychologią egzystencjalną, psychologią biegu życia, andragogiką czy geragogiką znajdzie w introspekcyjnej narracji przesłanki tego, jak niektóre osoby osiągają sukces zawodowy, co go determinowało, od czego był zależny a co stanowiło bariery, przeszkody w dążeniu do upragnionych celów. Mimo, iż interviewer jest absolwentem socjologii na Uniwersytecie Jagiellońskim, którego profesorem jest jego rozmówca, to podporządkował treść wypowiedzi biegowi życia P. Sztompki, pracując  nad książką aż dwanaście lat.

We „Wstępie” M. Milczarski uzasadnia powód podjęcia się tego zadania przyznając, że jego wywiad-rzeka jest swoistego rodzaju pomnikiem rozmówcy, którego twórczość naukowa zachęciła go do podjęcia socjologicznych studiów właśnie w Krakowie. Pozyskał zaufanie profesora i przekonał go o potrzebie dokonania swoistego podsumowania własnego życia, na co ten nie od razu przystał, ale zaproponował własne motto dla tego projektu, które stanowi także samousprawiedliwienie udziału w nim właśnie teraz, po 55 latach aktywności naukowo-badawczej i dydaktycznej, a brzmi ono:

„Śmierć jest jak naciśnięcie klawisza „delete” w komputerze. Nagle wymazane zostają wszystkie wspomnienia i refleksje, marzenia i sny, radości i smutki, sukcesy i porażki, euforie i traumy, obrazy  wizje, nadzieje i plany. Ciach i nie ma! DLATEGO WARTO ZROBIĆ KOPIĘ ZAPASOWĄ” (s.5).

Gorąco polecam ten tytuł nie tylko studentom socjologii, ale także politykom nauki, naukoznawcom, politologom i pedagogom, bo chociaż życie P. Sztompki jest, jak każdego z nas, indywidualne, niepowtarzalne, wyjątkowe, odmienne, to jednak są w przekazie na jego temat treści, które świadczą o badanych przez nas prawidłowościach życia społecznego i indywidualnego, osób (w sensie statystycznym) wybitnych i przeciętnych, eksponowanych i marginalizowanych, zasłużonych i wykluczanych.

Rozmowa z socjologiem staje się przecież okazją do poszerzenia naszej wiedzy na temat stanu rozwoju tej nauki, kluczowych w niej postaci, możliwości odkrywania nowych fenomenów oraz nierozstrzygniętych problemów badawczych. Sztompka odsłania przed czytelnikami słabe i mocne strony swoich dokonań, dzieli się wspomnieniami spotkań z innymi uczonymi, których nazwiska znamy tylko z ich dzieł, a nie będziemy już mieli sami takiej szansy, nadając im blasku wiarygodności, a nawet wyjaśniając kontekst powstałych koncepcji, idei czy poglądów.

Wywiad–rzeka jest rzeczywiście poprowadzony zgodnie z prądem faz ludzkiego życia, ale pod prąd stereotypom potocznego myślenia o społeczeństwie. Zostajemy zaproszeni we wstępnej części do rodzinnego domu, środowiska codziennego życia profesora, by w „Interludium” poznać w siedmiu częściach „dekalog sukcesu” , a całość dopełniają eseje P. Sztompki: „Dziesięć tez o socjologii” oraz „Socjologia jako magistra vitae”. Historycy myśli społecznej, w tym socjologii znajdą w tym wywiadzie wiele niezwykle interesujących faktów, informacji o zdarzeniach w świecie nauki i o wzajemnych relacjach międzypokoleniowych, które przechodzą różne fazy od zachwytu, przez współpracę do zerwania kontaktów. 

Przytoczone przez Sztompkę anegdoty z jego pobytów zagranicznych potwierdzają, jak wielkie mogą uzyskać wsparcie w relacjach z politykami władzy lub z jakiego powodu może grozić im wyeliminowanie ich z pracy naukowej. W totalitarnej Polsce Ludowej nasz socjolog mógł przetrwać, gdyż – jak sam przyznaje – pisał o sprawach abstrakcyjnych, które nie miały wiele wspólnego z realiami życia Polaków.

Młodzież akademicka nie przyjmie  dziesięciu tez tego socjologa, mających rzekomo wskazywać na zmienne skutkujące sukcesem w nauce, gdyż są wpisane w indywidualną biografię tego uczonego i środowiskowe oraz społeczne okoliczności, które są niepowtarzalne, a zatem nie mogą wyznaczać stałych prawidłowości w tym zakresie. Brzmią one zresztą banalnie – do czego sam się przyznaje (s. 111) - i nieprzekonywująco, co wcale nie podważa ich wiarygodności, ale nie pozwala na ich generalizację i transfer do następnych pokoleń. Przykładowo, od czego ponoć zależy sukces w nauce (podkreśl.moje):

1)    10 procent natchnienia i 90 procent potu”. Nie ma sukcesu w nauce bez wytężonej, nieustannej, konsekwentnej, upartej pracy. Nie wierzcie we wrodzone talenty…” (tamże).

2)    „trzeba być zawsze optymistą, a jeśli z tym się nie urodziliśmy, to trzeba się optymizmu nauczyć, wytrenować, trzeba go sobie wpoić” (tamże).

3)    „Nie trzeba się wstydzić sukcesu (…) kariera Nikodema Dyzmy nie jest w nauce czymś niespotykanym. Także w PAN” (s. 112).

4)    „Trzeba wyznaczać sobie cele  najbardziej ambitne, na oko nierealne” (tamże).

5)    „Trzeba mieć mistrza, kogoś, kto staje się wzorem osobowym, nie tylko jako uczony, ale także jako człowiek” (s. 113).

6)    „Czynnik szczęścia i niezasłużonej szansy to oczywiście urodzenie się w pewnym kraju, w pewnym momencie historii i w pewnej rodzinie (s. 113).

Interesujący się historią Polaków, których korzenie rodzinne są związane z obecnym terytorium Ukrainy, dowiedzą się, że rodzina matki socjologa pochodziła z Kresów Wschodnich, z Czeromina, sama kończąc powszechną edukację w Kijowie, zaś ojciec pochodził z Wołynia, z Bogusławka pod Łuckiem, a był wybitnym pianistą. Tak oto w życiorysie kolejnego a wybitnego uczonego nauk społecznych odnajdujemy wspólnotę losów obu nardów – polskiego i ukraińskiego.

Nie streszczam wywiadu-rzeki, bo każdy może w nim zanurzyć się, jeśli chce dowiedzieć się czegoś o Mistrzu polskiej socjologii współczesnej, socjologii jako nauce i o jej innych, wybitnych postaciach oraz wydarzeniach.