03 stycznia 2022

Wspomnienie Czesława Kupisiewicza prac Komitetu Ekspertów dla opracowania Raportu o Stanie Oświaty w PRL

 

Przekazane mi przez Profesora Czesława Kupisiewicza wspomnienie może wzbogacić wiedzę historyków oświaty. Rzecz dotyczy KOMITETEKSPERTÓW DLA OPRACOWANIA RAPORTU O STANIE OŚWIATY W PRL. 

28 stycznia 1971 roku  minister Jabłoński zaproponował mi telefonicznie udział w pracy Komitetu Ekspertów dla Opracowania Raportu o Stanie Oświaty w PRL, utworzonego przez administrację edukacyjną przed paroma dniami. Miałbym być wiceprzewodniczącym tego gremium, a jego przewodniczącym  profesor Szczepański. Wyraziłem zgodę, ale zastrzegłem, że musiałbym być zwolniony z obowiązków wiceprezesa Zarządu Stołecznego ZNP oraz z niektórych powinności administracyjnych w rektoracie. Minister zapowiedział, że podejmie działania zmierzające w tym kierunku.

Kolejny raz zadałem sobie pytanie: Czy podołam nowym i równocześnie dodatkowym obowiązkom? Czy uda mi się połączyć je z równoczesną pracą w rektoracie i na Wydziale Psychologii i Pedagogiki, gdzie nadal prowadziłem zajęcia dydaktyczne ze studentami oraz kontynuowałem badania nad nauczaniem programowanym?

„Dasz radę,  praca cię lubi, a i ty nie wyrzekasz się jej”, pocieszał mnie Rybicki, ale niewiele mi to pomogło.

Pierwsze zebranie Komitetu odbyło się 10 lutego 1971 roku. Do moich zadań w Komitecie należało przygotowanie rzetelnej – tzn. „bez wygładzania czegokolwiek i przemilczania niedociągnięć”, jak zaznaczył J. Szczepański – diagnozy aktualnego stanu polskiej oświaty oraz powiązanych z nią instytucji i placówek edukacyjnych, poczynając od rodziny, a kończąc na środkach masowego przekazu informacji oraz zakładach pracy. Układem odniesienia dla owej diagnozy miały być współczesne realia edukacyjne w krajach uprzemysłowionych oraz zarysowujące się tam tendencje rozwojowe w zakresie oświaty i szkolnictwa wyższego. 

Sprawiło to, że podjąłem rozległe studia komparatystyczne, którymi notabene zajmuję się do dzisiaj. Część zgromadzonych wówczas w wyniku tych studiów danych przedstawiłem  w pracy Przemiany edukacyjne w świecie (Warszawa 1978), a później – po uzyskaniu i przestudiowaniu dodatkowych materiałów – w kolejnych publikacjach, jak Paradygmaty i wizje reform oświatowych  (Warszawa 1985, wydanie   4 – 1999) czy Szkoła w XX wieku (Warszawa 2006).

Opracowana przeze mnie  diagnoza spotkała się z niezwykle ostrą krytyką ze strony F. Szlachcica, prominentnego działacza PZPR, który sprawował pieczę nad działalnością naszego Komitetu. Zarzucił jej, iż „dostarcza imperialistom argumentów przeciwko nam, ponieważ obnaża liczne słabości naszej edukacji, której Polska Ludowa tak wiele przecież zawdzięcza”. 

Profesor Szczepański przekonał go, że imperialiści i tak wiedzą, co w naszej edukacji niedomaga, a Komitet chce przedstawić władzom i społeczeństwu prawdziwy obraz naszych edukacyjnych realiów, aby w ten sposób ułatwić  usunięcie znamionujących je braków. Diagnoza została po tych wyjaśnieniach zaakceptowana i skierowana do druku. Warto w tym miejscu podkreślić, że Komitet zastrzegł sobie prawo opublikowania raportu, aby mogło się z jego treścią zapoznać całe społeczeństwo.

Tzw. mały raport o stanie oświaty w PRL wręczono E. Gierkowi w lutym 1973 roku, a pełny  ukazał się w sprzedaży – aczkolwiek dostarczono go w niewielkiej jedynie liczbie egzemplarzy do niektórych tylko księgarń – w kwietniu tegoż roku.

„Jest w tym raporcie”, jak napisało „Życie Warszawy” z dnia 9 lutego 1973 roku, nawiązując do małego  raportu, „zawarta prawda, że nie tylko szkoła decyduje o edukacji społeczeństwa. Równy wkład wnoszą do niej i instytucje pozaszkolne, i dom rodzinny, i środki masowego przekazu (…). 

Niebawem rozpocznie się powszechna dyskusja nad pełnym raportem i nad przyszłością polskiej szkoły. I będzie to dyskusja nad wyraz potrzebna w chwili, gdy postawiliśmy sobie najważniejsze pytanie: co należy zrobić, jakie decyzje podjąć, jak przygotować kraj i ludzi do zadań czekających nas jutro, gdy era rewolucji naukowo-technicznej narzucać będzie tempo dniu dzisiejszemu, gdy postawa, wiedza i kwalifikacje ludzi znaczyć będą najwięcej”.

Napisaną przeze mnie część Raportu oceniono jako „łagodną w formie, ale druzgocącą w treści”. Wielu moich znajomych dziwiło się, że cenzura pozwoliła ją opublikować.


To jednak nie koniec historii tego Raportu.