Przewodniczący KOMISJI NAUK PEDAGOGICZNYCH ODDZIAŁ PAN w Krakowie prof. Akademii WSB Janusz MORBITZER zorganizował w dniu 11 stycznia bieżącego roku spotkanie z profesor filozofii UMK w Toruniu Ewą Bińczyk, która wygłosiła znakomity referat na temat: Antropocen jako istotne wyzwanie edukacyjne.
Tego samego dnia, w którym odbywał się wykład, nowy rząd Czeskiej Republiki ogłosił, że odejdzie od węgla najpóźniej do 2023 roku. A co zadeklarował premier M. Morawiecki? Ano to, że Polska zrezygnuje z wydobywania węgla w 2049 roku.
Jako przedmiot badań
antropocen ma charakter interdyscyplinarny. Istotne są tu wyniki badań
przyrodoznawców, którzy od lat wykazują, że prawdopodobnie nie żyjemy już w
holocenie. Doszło do nieprawdopodobnie przyspieszonej skali zniszczeń świata
natury, bez której ludzkość przestanie istnieć. Wprawdzie
człowiek jest siłą sprawczą o znaczeniu geologicznym, która wywiera piętno na
planecie, w pokładach stratygraficznych i w bardzo dużej skali,
intensywnie przetwarza biosferę, atmosferę, hydrosferę i litosferę.
Już po jego
wysłuchaniu wiedziałem, że tytuł powinien być znacznie mocniejszy w swoim
przekazie, gdyż kategoria "wyzwanie" została zdewastowana przez także
polskich polityków ostatnich dwóch dekad u władzy. Dzisiaj już coraz trudniej
jest wzywać jakąkolwiek społeczność do tego, by miała poczucie zobowiązania nie
tylko wobec samej siebie, swoich członków i ich interesów, ale przede wszystkim
wobec świata.
Rozprzestrzenia się
denializm jako zjawisko zaprzeczania katastrofie klimatycznej, podobnie jak
doświadczamy śmiercionośnych skutków oddziaływań ruchu
antyszczepionkowego.
To jednak brzmi
patetycznie i zostało już tak wyświechtane w dyskursie publicznym, że kiedy
uczony podejmuje w swoich studiach, badaniach problematykę losu Ziemi, na
której (jeszcze) żyjemy, to jedni słuchają tego z otwartymi i częściowo
przerażonymi oczami, a inni, chociaż jest ich na świecie niewielki odsetek,
machają na to ręką twierdząc, że jest to czarnowidztwo.
Mamy do wyboru kilka
strategii możliwego jeszcze działania:
- uświadamianie
ludzkości, że przekroczone zostały już wszystkie granice czynienia sobie
Ziemi poddaną, niszcząc ją dla zachłanności, konsumpcji, terroru
zglobalizowanego już rynku produkcji, usług i towarów, a tym samym wzmacniać
przekaz czarnej filozofii, czarnej psychologii, czarnej pedagogiki, czarnej
ekonomii, czarnej socjologii, czarnej medycyny itp., itd., co będzie dalej
skutkowało powiększaniem się odsetka denialistów, bo ci będą na tym jeszcze
lepiej zarabiać kontynuując niszczenie podstaw ludzkiego istnienia;
- uruchomienie w trybie pilnym edukacji krytyczno-egzystencjalnej, fenomenologicznej, ale nie tylko edukacji o ratowaniu Ziemi, nie tylko edukacji dla ratowania Ziemi, ale i edukacji głęboko egzystencjalnej, włączającej młode pokolenie w trud i troskę wspólnego ratowania Ziemi. Kierowanie apeli do ministrów edukacji spełznie na niczym, żeby opamiętali się, bowiem jesteśmy akurat w pogłębiającej się destrukcji oświatowej z racji koncentracji w curriculum na przeszłości. Ministrowie nie chcą dostrzec, że wkrótce zabraknie przestrzeni życia do uprawiania światopoglądowej indoktrynacji.
Jeśli jeszcze zależy
nam na tym, żeby kolejne generacje miały szanse na przeżycie a potem
bardziej godne życie, to trzeba działać. Obecni rządzący o to się nie martwią, bo są w takim
wieku, że jest im doprawdy już obojętne, jak długo jeszcze będą żyć na naszym
globie. Być może nawet pomyślą o własnych dzieciach a może i wnuczętach,
chociaż ich troskę i tak przesłania walka o utrzymanie się przy władzy;
- zintensyfikowanie bardziej aktywnych/kontestacyjnych działań środowisk eksperckich, naukowych współpracujących nadal z organizacjami pozarządowymi i młodzieżą szkolną, by zmusić polityków władzy do konkretnych (a nie jedynie deklaratywnych i oddalonych w czasie) działań. Przypominam posty o akcjach związanych ze szkolnymi protestami klimatycznymi także w Polsce (Greta Thunberg - Człowiek Roku 2019 magazynu "Times"), którym rządzący usiłują nadać ideologiczno-polityczny charakter, a nie funkcję autentycznej troski o przeżycie oszukanej przez ostatnie generacje dorosłych ludzkości.
- autentyczne zmniejszanie,
redukowanie poziomu zniszczeń wszystkich ekosystemów na Ziemi przez
jej m.in. dekarbonizację. Jak mówiła prof. E. Bińczyk, na
szczęście zapanował wreszcie w nauce konsensus (97%) wśród
klimatologów co do diagnozy o stanie wielkiej anihilacji biosfery, utraty
żyznych gleb oraz destabilizacji i zakwaszania oceanów. Szokuje
jednak skala proporcji ekokatastrofy na Ziemi, która ma
dwukrotnie więcej plastiku niż biomasa zwierząt, gdzie wszystkich roślin jest
mniej niż wynosi masa budowli i budynków, skoro na 1 metr kwadratowy
powierzchni Ziemi przypada 1 kg betonu oraz gdzie jest 6 razy więcej wód, które
są zatrzymywane przez zapory i tamy, niż wód swobodnie wpływających do
oceanów.
- zaprzestanie przez niektóre media i
nieliczną grupę pseudodziennikarzy okłamywania społeczeństw stosowaniem propagandowych trików, które mają na celu ich
zyski w wyniku "handlowania wątpliwościami", szerzenia postprawd. Perfidna
i cyniczna gra na rzecz osłabiania wiarygodności nauki, jej osiągnięć przez
populistyczne hasła, pseudonauk, mity itp. skutkuje zarazem postawami
fatalistycznymi, odrętwieniem psychicznym czy depresją oraz uodparnia na
zaufanie do wiedzy.
W trakcie wykładu,
którego nie będę tu streszczał, gdyż trzeba najpierw przeczytać książki na ten
temat, mowa była także o polityce międzynarodowej na rzecz poznania,
zrozumienia i przeciwdziałania toksycznym, niszczącym skutkom działań ludzi na
klimat. Profesor E. Bińczyk znakomicie zrekonstruowała strategie
retoryczne, którymi posługują się cyniczni gracze ludzkim życiem.
My wszyscy nie jesteśmy ekspertami ani od medycyny, ani od klimatu, ani od edukacji szkolnej czy polityki ekonomicznej i społecznej państwa. Jeszcze coś możemy uczynić razem, ale nie w postaci akcji "sprzątanie świata", bo to był tylko pozór, którym politycy posługiwali się i posługują dla podtrzymania dobrego samopoczucia.
Katastrofa
klimatyczna powoli zmienia nie tylko politykę, która musi zacząć korygować
dotychczasowy kapitalizm konsumencki. Każdy z nas musi zacząć myśleć
inaczej, żyć oszczędniej, gospodarując jeszcze dostępnymi zasobami.
Najwyższy czas przerwać ten narcystyczny zachwyt postępem technologicznym, redukować dotychczasowe sposoby zaspokajania własnych potrzeb. Naukowcy muszą stanąć na straży etosu nauki, przestać służyć kampaniom dezinformacyjnym, a nauczyciele powinni zacząć ostrzej uczulać swoich uczniów na dezinformację, manipulacje i dramatyczne skutki niewiedzy. Trzeba odczarować świat, by go uratować przed zagładą.
Zastanówmy się - komu bije dzwon?