09 września 2022

Media cyfrowe powinny być stałym środkiem dydaktycznym w hybrydowej edukacji



Trwają obrady w Letniej Szkole Młodych Pedagogów im. Marii Dudzikowej przy KNP PAN, które w tym roku koncentrują uwagę młodych kadr na mediach cyfrowych. Niestety, wciąż są one traktowane jako zagrożenie dla rozwoju dzieci i młodzieży, toteż rodzi to opór wśród części nauczycieli, którzy nie zamierzają ich wykorzystywać w swojej pracy dydaktycznej. Musieli tak czynić w okresie lockdownu, w ramach kształcenia zdalnego, ale po powrocie szkół do edukacji stacjonarnej mogli odetchnąć z ulgą i powrócić do dziewiętnastowiecznej formuły nauczania, restrykcyjnego oceniania, testowania i straszenia uczniów.     

Im gorzej są nauczyciele opłacani, w im gorszych muszą pracować warunkach infrastrukturalnych, społecznych, personalnych, im pod coraz silniejszą presją nadzoru pedagogicznego ("panoptykon"), tym trudniej jest o motywację do zaangażowanego kształcenia dzieci czy młodzieży. To, że ono nie może być innowacyjne, wynika z restrykcyjnej, instrumentalnej polityki oświatowej władz kolejnych partii politycznych. 

Rządzący albo już nie mają własnych dzieci w szkołach publicznych (np. posyłają je do szkół prywatnych, a nawet zagranicznych), albo mają złą pamięć instytucji, do której musieli uczęszczać przed wielu laty (większość w czasach PRL), więc tym bardziej mogą się na niej "odegrać", albo koncentrują się na własnym interesie/biznesie ("do władzy idzie się dla pieniędzy"). Nie odczuwają zatem potrzeby przejmowania się sytuacją w szkolnictwie ogólnodostępnym oraz wyższym. Nie wszystkie dzieci są "ich", chociaż ponoć wszystkie są "nasze". 

W cywilizowanych krajach demokratycznych edukacja szkolna jest dobrem wspólnym, ogólnospołecznym, gdyż od poziomu inwestowania w nią przez władze państwowe i samorządowe zależy ich przyszły los. Dlatego pensje nauczycielskie i dla naukowców w krajach Zachodniej Europy są na tyle wysokie, by stanowiły pierwszą płacę w rodzinie. Im lepiej są opłacani nauczyciele, im większe uzyskują wsparcie materialne, organizacyjne i edukacyjne, tym są zdrowsi psychicznie, bogatsi duchowo i kompetencyjnie oraz bardziej zainteresowani jak najlepszym wykonywaniem zawodu, by nie tylko go nie stracić, ale także mieć osobistą satysfakcję z jego wykonywania.



Jedna z uczestniczek Letniej Szkoły zapytała, czy istnieje szansa na współczesny Hogwart? Wszędzie jest to możliwe, tylko nie w Polsce. Takie szkoły powstają, ale nie po to, uczyć dzieci magii, eliksirów, zaklęć, zielarstwa, astronomii, latania na miotle itp., ale by rozwijać je integralnie, całościowo w modelu edukacji otwartej, wielostronnej, konstruktywistycznej, zorientowanej na nowe technologie, najnowsze osiągnięcia naukowe i kompetencje miękkie, społeczne, egzystencjalne. 

Po to inwestuje się w badania naukowe także w naukach społecznych, a nie tylko w naukach ścisłych, technicznych czy medycznych, by interdyscyplinarne zespoły badawcze tworzyły nowe typy szkół, które będą uwzględniać równoległy do realnego świat komunikacji, ale i twórczości, usług, wspomagania ustawicznego uczenia się. Państwo, w którym lekceważy się edukację szkolną traktując ją jako instrument do gry politycznej i ekonomicznych zysków dla przedstawicieli władzy, pozbawia szans na godne życie dużą część młodego pokolenia. 

W Niemczech, Austrii, Szwajcarii, Luksemburgu, Danii czy Holandii działają już od co najmniej trzech dekad publiczne szkoły eksperymentalne, szkoły laboratoria wiedzy i umiejętności, w których nowe technologie są naturalnym środkiem do usprawniania, doskonalenia procesów uczenia się i uspołecznienia. Nowe media zmieniają relacje społeczne, ale ich nie unieważniają, nie eliminują. Wprost odwrotnie. Uruchamiają i zaspokajają zarazem głód bezpośredniości, autentyzmu spotkań i dialogu. 

Kolejny dyskutant zapytał, skąd wiadomo, że edukacja hybrydowa, spersonalizowana, konstruktywistyczna jest słuszna? To tylko potwierdza, że odizolowani od innych modeli kształcenia, by jedynie realizować to, co zleca władza centralna, nie podejmują własnych prób zmiany w procesie kształcenia oraz nie poszukują literatury i medialnych egzemplifikacji dowodzących  efektywności innej edukacji. Tymczasem w sieci są już tysiące materiałów filmowych o przedszkolach, szkołach podstawowych, średnich i wyższych, których nauczycielom chciało się chcieć zmieniać środowisko uczenia się dzieci czy młodzieży. 

Media cyfrowe powinny być, jak dawniej pióro i atrament, ławka i podręcznik, stałym, naturalnym narzędziem uczenia się, z którego na bieżąco będą korzystać tak nauczyciele, jak i ich uczniowie. Zamiast lekcji informatyki, godzin wychowawczych konieczne jest prowadzenie zajęć alfabetyzacyjnych w zakresie umiejętności wyszukiwania informacji, wiadomości i wiedzy i naukowej, przetwarzania i przechowywania danych cyfrowych, ukierunkowane ich filtrowania, ale i krytycznej analizy źródeł.                               

 Uczniowie powinni w szkole nauczyć się jasno określać, jakie informacje, jaka wiedza jest im potrzebna do znalezienia odpowiedzi na edukacyjne pytania oraz do ocenienia ich trafności i wiarygodności. Kompetentne i odpowiedzialne korzystanie z wyszukiwarek może ułatwić uczniom w bardziej atrakcyjnej formie zdobywanie wiedzy w ramach przedmiotów kształcenia czy w rozwiązywaniu międzyprzedmiotowych problemów. 

Dlaczego nie wykorzystać w klasie szkolnej komunikatorów typu WhatsApp, Messenger, Facebook lub Skype do prowadzenia zajęć wspólnie z uczniami innej, partnerskiej szkoły czy klas partnerskich w kraju czy poza jego granicami? Pedagogika Celestyna Freineta znakomicie sprawdza się tak w świecie realnym, jak i w wirtualnej edukacji. Podobnie jak psychopedagogiczne prawidłowości, któe są wpisane w pedagogikę Marii Montessori, a mianowicie: "pozwól dziecku zrobić coś samemu" oraz "przygotuj mu odpowiednie do jego temperamentu środowisko uczenia się".