20 maja 2017
Były minister edukacji - Mirosław Handke straszy Trybunałem Stanu. Szkoda, że nie siebie samego
Portal WP opublikował wywiad z prof. Mirosławem Handke - byłym ministrem edukacji w rządzie prof. Jerzego Buzka. Dzisiaj ów polityk straszy minister Annę Zalewską postawieniem jej przed Trybunałem Stanu za to, że likwiduje gimnazja oraz przywraca ustrój szkolny sprzed 1999 r. Chyba zapomniał, że sam był fatalnym szefem resortu. Jedyne, za co można go chwalić, to za podanie się do dymisji, bo generalnie niewiele było takich osób wśród ministrów. Jego rezygnacja z ministerialnej posady wynikała z błędnego wyliczenia przez resort koniecznych środków finansowych na nauczycielskie płace. Taki - w każdym bądź razie - był oficjalny powód dymisji tego ministra.
Zastanawiam się nad tym, jak to jest możliwe, że w trakcie wprowadzania w 1999 r. zmiany ustroju szkolnego M. Handke wyraźnie i jednoznacznie wskazywał na to, że każdy typ szkoły musi stanowić odrębną całość, a wieńczący ją cykl kształcenia będzie weryfikowany egzaminem zewnętrznym. Ba, nawet administracyjnie przydzielono przedszkola, szkoły podstawowe i gimnazja gminom, zaś szkoły ponadgimnazjalne - powiatom. Dzisiaj przecieram ze zdumienia oczy, bowiem M. Handke zaczyna tworzyć bajki na temat założeń własnej reformy. Powiada bowiem tak:
"Trzyletnie gimnazjum i trzyletnie liceum miały stanowić jedność. Zaproponowałem w ustawie zapis, który zabraniał łączenia szkół podstawowych i gimnazjów, a zalecał łączenia gimnazja z liceami. Pani Łybacka zlikwidowała ten zapis. Nie był on na rękę wójtom i burmistrzom, którzy szli po najmniejszej linii oporu i tworzyli gimnazja przy szkołach podstawowych. Tym samym osłabiło to licea. Cały program, który opiewał dalsze kształcenie i w ogóle idea gimnazjów, siadły."
Jak gimnazjum z liceum miały stanowić jedność, skoro każdy z tych typów szkół miał inny organ prowadzący? Czy były minister ma już miażdżycowe zmiany? Profesor nauk chemicznych, specjalista od spektroskopii oscylacyjnej i fizykochemii krzemianów, b. rektor Akademii Górniczo-Hutniczej powiada, że minister "(...) Zalewska powinna stanąć za to przed Trybunałem Stanu. Dziewięcioletni system kształcenia, który wprowadziliśmy, to teraz standard na świecie.
Otóż mimo upływu tylu lat i pełnienia roli ministra M. Handke niczego się nie nauczył, a ponadto sam sobie zaprzecza twierdząc, że dziewięcioletni system kształcenia jest standardem na świecie. Jak bowiem ów standard ma się do powyższej wypowiedzi na temat rzekomych planów łączenia gimnazjów z liceami? Komu chce wmawiać taki pogląd? Gdyby tak miało być, to ustrojowy standard musiałby liczyć 6+6, a nie 9 + trzy. Tymczasem sam zaordynował model 9+3 i nie było w nim mowy o jakimkolwiek łączeniu różnych typów szkół ze sobą.
To "Solidarność" powinna postawić Mirosława Handke przed Trybunałem Stanu za to, że scentralizował ustrój szkolny wbrew uchwałom Zjazdu "Solidarności" z 1981 r., wbrew Porozumieniom okrągłego stołu oraz wbrew standardom cywilizowanych, rozwiniętych państw demokratycznych. Przypomnę zatem - Akcja Wyborcza Solidarność z rządzącym z tylnego fotela Marianem Krzaklewskim zablokowała nie tylko konieczną decentralizację systemu szkolnego, ale i decentrację władzy oświatowej, uspołecznienie szkolnictwa oraz zagwarantowanie szkołom autonomii pedagogicznej.
To właśnie przez etatystyczną blokadę w wydaniu M. Handke i w wyniku upartyjnienia nadzoru pedagogicznego mamy od 1999 r. kontynuację socjalistycznej polityki oświatowej, socjotechnicznej manipulacji władz partyjnych kosztem koniecznych zmian w edukacji szkolnej. To właśnie AWS, a potem kontynuujący jej program minister E. Wittbrodt zniszczył podstawy do demokratyzacji szkolnictwa. Reforma M. Handke wypaliła do końca gotowość nauczycieli do oddolnych innowacji i eksperymentów pedagogicznych w szkołach publicznych.