Dzisiejszy wpis jest odpowiedzią na jeden z wielu listów, jakie otrzymuję w sprawie projektowanej przez PiS likwidacji gimnazjów. Zaczną może od treści korespondencji:
Witam Panie Profesorze. Miałam przyjemność być Pana "uczennicą" w dobrych, dawnych czasach. Brzmi bajkowo, ale gdy wracamy do miłych wspomnień, to nasuwają się refleksje i tęsknoty do tego, co było bardzo miłe. Pozwoliłam sobie do Pana napisać, gdyż przeczytałam, że będzie Pan doradcą w sprawie tworzącego się "nowego pomysłu na polską oświatę". W swojej karierze zawodowej pracowałam w szkole podstawowej, a gdy nastał czas zmian w gimnazjum.
W gimnazjum pracowałam 10 lat. Obecnie pracuję jako pedagog w szkole podstawowej. Nikt, nas praktyków, pedagogów nie słuchał, że gimnazjum jest pomyłką. Przedstawicielka ministerstwa przekonywała nas o jedynej słusznej racji. Jestem przeciwna gimnazjom, ale w sumie, po analizie stwierdzam, że "obroniły" się i radzą sobie całkiem nieźle. Według mnie, uwzględniając obecny system wychowawczy (brak opieki w domu, internet, brak komunikacji bezpośredniej, brak ideałów) należałoby raczej wprowadzić ekspertów do szkół, którzy będą prowadzić zajęcia socjoterapeutyczne, podejmą działania względem rodziców itp.
To pozwoliłoby nie rujnować tego co zrobione, a pozwoliłoby zadbać o to, co jest na niskim poziomie. Ale z władzą się nie dyskutuje bo i też nie ma po co, kiedy został już obrany jedynie słuszny cel. W tym wypadku powrót do szkół ośmioletnich. Panie profesorze, jako pedagog, praktyk i obserwator obecnych zachowań uczniów i ich rodziców uważam, że szczególnie istotnym jest uwzględnienie w polityce oświatowej wprowadzenie do szkół terapeutów, socjoterapeutów, psychologów. Dydaktycy sobie poradzą , bo przecież mamy wykwalifikowaną kadrę i tu nie ma problemu.
Natomiast specjalistów, którzy mogliby pomóc w sferze wychowawczej jest zdecydowanie mniej. Dzieci wchodzą w okres dojrzewania i to właśnie im i ich rodzicom niezbędna jest pomoc. Czasami odnoszę wrażenie, że z dziećmi zdecydowanie szybciej można nawiązać kontakt i uzyskać zaplanowane efekty niż z ich rodzicami.
Panie profesorze być może wyrzuci Pan do kosza mój list i potraktuje, jak kolejne "trucie". Czułam jednak wewnętrzną potrzebę wyartykułowania tego, co istotne w sferze wychowawczej w dzisiejszej szkole. Jeśli uzna Pan, że warto się nad tymi kwestiami pochylić, to będzie mi bardzo miło.
Nie wyrzucam listów do kosza, chyba że są pełne nienawiści (hejtu), podłych insynuacji czy manipulacją. Warto przeciwstawić się nieprzemyślanej, a populistycznej propozycji likwidacji gimnazjów, która pojawiła się w ferworze przedwyborczej kampanii. Kiedy bowiem doszło do pierwszych, a stanowczych deklaracji o gotowości wdrożenia w życie obietnicy politycznej, nagle zaczęliśmy myśleć o całym systemie szkolnym, jego ustroju, strukturze, a także funkcjach poszczególnych typów szkół.
Moim zdaniem nie dojdzie do likwidacji gimnazjów, by powrócić do ośmioletniej szkoły podstawowej. Chyba, że rząd dostrzeże wariant czeski, który polega na tym, że uczniowie dziewięcioletniej szkoły podstawowej mogą już po ukończeniu piątej klasy przenieść się do gimnazjum (szkoły ponadpodstawowej oferującej wykształcenie ogólne). Mogą też przejść do gimnazjum po siódmej lub dziewiątej klasie. Tym samym mają czas na dojrzewanie do decyzji, czy są zainteresowani wykształceniem ogólnym, proakademickim, czy jednak wolą skorzystać z ofert jednego z typów szkół ponadpodstawowych o profilu zawodowym, artystycznym czy rzemieślniczym.
Uczenie się w czteroletnim gimnazjum (po 5 letniej szkole podstawowej) traktowane jest w Czechach jak uczęszczanie do szkoły średniej I stopnia, po której można kontynuować kształcenie ogólne w szkole średniej wyższego stopnia, jaką będzie albo edukacja w dwu-lub czteroletnim gimnazjum, albo w 3 lub 4-letniej średniej szkole zawodowej. Innymi słowy można uczęszczać do tzw. wieloletniego gimnazjum, w którym edukacja trwa 8 lat i kończy się maturą, albo uczyć się w dwu lub czteroletnim gimnazjum, po którym można przejść do średniej szkoły zawodowej (zasadniczej lub technicznej).
Pokazuję bardzo skrótowo zróżnicowany ustrojowo czeski system szkolny, by uwydatnić co najmniej dwie jego istotne cechy, a mianowicie: próg selekcyjny do szkoły średniej pierwszego lub drugiego stopnia może być opóźniany lub skracany adekwatnie do potencjału i aspiracji osób uczęszczających do szkoły podstawowej oraz mają oni w swoim ustroju aż trzy typy gimnazjów. Między każdym typem szkoły ma miejsce drożność wewnętrzna i zewnętrzna, tak więc uczniowie mogą zmieniać zarówno typ szkoły, jak i profil własnej edukacji z ogólnej na pro zawodową lub zawodową i odwrotnie.
Nie chodzi mi o naśladowanie rozwiązań naszych południowych sąsiadów. Proszę jednak zauważyć, że Czesi nie zmienili swojego systemu szkolnego pod wmawianą nowym państwom członkowskim w Unii Europejskiej rzekomą powinność dostosowania się do ustrojów szkolnych państw Europy Zachodniej. To tylko my musimy być bardziej święci od Papieża.
Nic dziwnego, że już protestuje wobec pomysłu wyeliminowania z systemu szkolnego gimnazjum Episkopat Polski, który jest zachwycony elitarnym poziomem kształcenia właśnie w katolickich gimnazjach. Likwidacja tego typu szkoły zrujnowałaby już rozwinięte tradycje, które mają swoje korzenie nie w reformie M. Handke, ale znacznie wcześniej. To właśnie niepubliczne, a wyznaniowe gimnazja zyskały na tym, że mogły wprowadzić i przywrócić do programów oraz metodyki kształcenia takie rozwiązania, które wpisują się w edukowanie przyszłych elit polskiego państwa. Dotyczy to także najlepszych publicznych gimnazjów w ośrodkach wielkomiejskich.
Gimnazjum nie powstało dopiero w 1999 r., w ramach reformy ustroju oświatowego wdrażanej pod kierunkiem ministra Mirosława Handke jako objawienie czegoś nowoczesnego. Pierwsze gimnazja powstawały prawie pięć wieków temu, W 1519 r. biskup J. Lubrański ufundował w Poznaniu gimnazjum akademickie, które stało się żywym ośrodkiem studiów humanistycznych. Od połowy XVI w. powstawały szkoły ariańskie oraz protestanckie (luterańskie, kalwińskie, braci czeskich), uzyskując często poziom akademicki (np. w 1535 r. powstało Elbląskie Gimnazjum Akademickie, w 1551 gimnazjum w Pińczowie, w 1558 Gdańskie Gimnazjum Akademickie, w 1568 Toruńskie Gimnazjum Akademickie).
W XVII w. dominującą rolę w zakresie szkolnictwa średniego uzyskały szkoły jezuickie, cechujące się bezpłatnością nauki, dbałością o budynki szkolne i ich wyposażenie w pomoce dydaktyczne oraz bardzo dobrym przygotowaniem nauczycieli. W tym okresie zaczęły także powstawać szkoły pijarskie, początkowo jako bezpłatne szkoły elementarne, a w drugiej połowie XVIII w. jako średnie o wysokim poziomie kształcenia. W wieku XVII i pierwszej połowie XVIII konserwatyzm szlachty, toczące się wojny, kasata zakonu jezuitów przez papieża Klemensa XIV, w tym zamknięcie licznych kolegiów i konwiktów jezuickich stworzyło przesłanki do przejęcia zadań oświatowych przez państwo i zapoczątkowania reformy szkolnej.
Gimnazjum jako typ szkoły akademickiej pojawiło się w 1932 r. w wyniku tzw. jędrzejewiczowskiej reformy ustrojowej oświaty polskiej, która ustaliła nową strukturę systemu szkolnego. To do niej też nawiązał b. minister edukacji M. Handke (rządy AWS), kiedy przekonywał Sejm o potrzebie zmiany ustroju szkolnego. Szerzej na temat gimnazjów w III RP piszę w innym miejscu, więc nie będę się tu powtarzał.