27 września 2025

Ukraińscy nauczyciele a edukacja ich uczniów w polskich realiach

 


Nawiązuję do wystąpienia prof. dr hab. Larysy Lukianowej, rzeczywistej członkini Narodowej Akademii Nauk Pedagogicznych Ukrainy i dyrektorki Instytutu OPED w Kijowie, które zostało zaprezentowane podczas V Międzynarodowej Konferencji „Edukacja wobec wyzwań i zadań współczesności i przyszłości”, która odbywa się w dn. 24-26 wrześniu 2025 roku na Uniwersytecie Rzeszowskim.

Wojna ma twarz ruin i wypalonych miast, ale także ma twarz nauczycielki, która jeszcze wczoraj uczyła dzieci w Kijowie, a dziś, z podręcznikiem w obcym języku, wchodzi do klasy w polskiej szkole. Wojna wyrwała nauczycieli Ukrainy z codzienności sprawiając, że muszą budować także swoje zawodowe życie od nowa.



Według danych przedstawionych przez prof. Larysę Lukianową, w marcu 2022 roku w Polsce było 27 tysięcy ukraińskich nauczycieli. To armia pedagogów, którzy wraz z falą uchodźców znaleźli się w kraju nad Wisłą, ale ich liczba z czasem malała: koniec 2022 roku – 20 tysięcy, koniec 2023 – 15 tysięcy, początek 2024 – 10 tysięcy, a dziś, w 2025 roku, zostało ich już w naszym kraju tylko 5 410.

Za każdą z tych liczb kryje się bolesna historia: utrata tożsamości zawodowej, przedłużające się procesy nostryfikacji ich dyplomów akademickich, poczucie nieprzystosowania. Nauczycielka matematyki, która przez 20 lat pracowała w Ukrainie, w Polsce musi zaczynać od zera, bowiem często nie uznaje się jej kwalifikacji. Pedagog z Charkowa zamiast prowadzić lekcje, odbywa kurs języka polskiego, bo bez niego nie zostanie zatrudniony w polskiej szkole i nie poradzi sobie w klasie szkolnej.

Tymczasem w polskich szkołach uczy się dziś ponad 286 tysięcy ukraińskich uczniów. To największa liczba dzieci-uchodźców w historii polskiej edukacji. Każde z nich niesie w sobie historię ucieczki, traumę wojny, a jednocześnie nadzieję na przyszłość. W tej sytuacji ukraińscy nauczyciele są nieocenionym wsparciem dla dzieci i młodzieży, skoro lepiej rozumieją język polski, kulturę naszego kraju, ale i traumatyczne doświadczenia swoich uczniów.

Badania prof. Lukianowej pokazują, że 42% nauczycieli chciałoby zostać w Polsce po wojnie, 32% planuje powrót, a niemal jedna czwarta wciąż się waha. Ponad 66% z nich dopiero stara się o nostryfikację dyplomu, a tylko 8% zdołało ją uzyskać z sukcesem. Ich potrzeby są jasne: wsparcie informacyjne, pomoc psychologiczna, możliwość dalszego rozwoju zawodowego.




Badacze dostrzegają też inne motywacje: pragnienie pracy w zawodzie, potrzeba niezależności materialnej, chęć zdobywania nowych umiejętności. Wielu z nich uczestniczy w kursach językowych i komputerowych, podejmuje aktywność wolontariacką. To ludzie, którzy mimo bólu rozłąki i stresu wojennego próbują pozostać wierni swojemu powołaniu.

„Czy to problem Polski czy Ukrainy?” – pyta prof. Lukianowa, i odpowiada: to jest nasz wspólny problem. Polska ponosi ogromne koszty integracji, organizuje dzieciom z Ukrainy klasy przygotowawcze, zatrudnia dodatkowych nauczycieli, zapewnia kursy języka polskiego. Ukraina zaś,  choć jest doświadczona dramatycznymi następstwami wojny, musi dbać o prawo swoich obywateli do edukacji, także poza granicami. To, co dziś wydaje się ciężarem, jutro może stać się wspólnym kapitałem kulturowym, bowiem nauczyciel, który ocali swoje powołanie w czasie wojny, będzie kimś więcej niż pedagogiem. Każdy z pedagogów jest w tej sytuacji dowodem siły człowieczeństwa.

 

(źródło schematów: prezentacja prof. L. Lukianowej)


26 września 2025

Nauczyciel wobec złożonych zagrożeń: etyka, przywództwo i odporność na stres

 



Współczesna szkoła staje się miejscem, gdzie krzyżują się różne wyzwania: niepewność społeczna, zagrożenia klimatyczne, kryzysy migracyjne, rozwój sztucznej inteligencji, a ostatnio odroczone w czasie następstwa pandemii. W takim świecie rola nauczyciela wykracza daleko poza przekazywanie wiedzy. Coraz wyraźniej staje się on liderem etycznym, przewodnikiem wspólnoty i strażnikiem wartości.

Prof. William C. Frick mówił w czasie V Międzynarodowej Konferencji Pedeutologicznej na Uniwersytecie Rzeszowskim, którą zorganizowała prof. Jolanta Szempruch ze swoimi współpracownikami, że pedagogiczny profesjonalizm to nie tylko kompetencje metodyczne, merytoryczne, ale przede wszystkim etyczne zobowiązania wobec młodych pokoleń. Nauczyciel, podobnie jak lekarz czy prawnik, nie działa w próżni, gdyż  jego decyzje, sposób prowadzenia klasy szkolnej, wybór metod dydaktycznych a nawet styl komunikacji z uczniami i ich rodzicami wpływają na kształtowanie wrażliwości oraz odporności całej społeczności szkolnej na te oddziaływania.

Moralne barierki w codziennej pracy

Każdy zawód opiera się na moralnych wartościach, które chronią przed błędnym kierunkiem działań. Dla nauczycieli oznacza to przede wszystkim:

  • szacunek dla autonomii ucznia, prawo do własnych wyborów, głosu i samodzielnego myślenia;
  • dobroczynność i troskę  w ramach aktywnego wspierania rozwoju i dobrostanu młodych ludzi;
  • nieszkodzenie uczniom, a więc unikanie słów i działań, które mogą ranić lub kogoś marginalizować, wykluczać;
  • sprawiedliwość w ocenianiu wytworów pracy uczniów,  uczciwe traktowanie każdego/-ej z nich, niezależnie od jego/jej możliwości czy statusu społecznego.

Przywództwo adaptacyjne, czyli  czego uczy szkoła w czasach kryzysu?

W obliczu nagłych kryzysów, od pandemii po lokalne dramaty ludzkie, nauczyciele stają się liderami adaptacyjnymi. To oni regulują emocje wspólnoty, podtrzymują rytuały codzienności, dają poczucie bezpieczeństwa i nadziei. Ich zadaniem jest nie tylko odpowiadać na problemy, ale też uczyć młodych ludzi, jak radzić sobie z niepewnością, jak wspólnie szukać rozwiązań i jak nie tracić sensu nawet w chaosie.

Przykłady szkół w Turcji czy Nowej Zelandii, które odbudowywały się po trzęsieniach ziemi, pokazują, że edukacja staje się przestrzenią restaurowania nadziei i wspólnoty. Dzięki temu uczniowie mogą poczuć się zdolnymi do przetrwania i wzrastania po kryzysie, a to przecież zależy w dużej mierze od postawy nauczycieli.

Odwaga jako kompetencja

Frick akcentował w swoim wystąpieniu, że najważniejszą cechą przywódcy w czasach niepewności, nieprzejrzystości jest jego/jej odwaga. Nauczyciel codziennie staje wobec wyborów, czasem niepopularnych, między wygodą a sprawiedliwością, między rutyną a otwartością na nowe sygnały z otoczenia szkolnego. Odwaga nauczyciela to nie heroiczne gesty, lecz konsekwencja w obronie wartości, wrażliwość na tych, którzy nie mają głosu, i spójność między deklaracjami a praktyką.

Bycie nauczycielem to znaczy - zdaniem referującego - bycie liderem moralnym,  kimś, kto nie tylko uczy faktów, ale kształtuje charakter, wspólnotę i wywiera wpływ na przyszłość uczniów. W czasach złożonych zagrożeń edukacja nie może ograniczać się do „technicznych rozwiązań”. Potrzebuje przywództwa, które łączy wiedzę z empatią, procedury z odwagą, a dyscyplinę z troską o człowieka.

Dlatego każde działanie pedagoga, od metod oceniania po rozmowę z uczniem w sytuacji kryzysowej, staje się aktem przywództwa adaptacyjnego. To w szkole uczymy się, że nawet w świecie pełnym niepewności można zachować godność, sprawiedliwość i nadzieję.

Podsumowując swoją wypowiedź Prof. William C. Frick stwierdził: "Nauczyciel XXI wieku nie jest tylko specjalistą w ramach swojego przedmiotu, lecz także strażnikiem wartości i przewodnikiem w budowaniu odporności uczniów oraz całej wspólnoty szkolnej".

 

(źródło foto: moje) 

25 września 2025

Heroiczno-pragmatyczna edukacja na Ukrainie aktem oporu wobec raszystowskiej inwazji

 


Wczoraj minął 1319 dzień wojny w Ukrainie. Liczba, która brzmi jak zapis w kalendarzu, a w istocie jest kroniką cierpienia. Ukraina,  kraj żyznych pól, rzek i miast,  zamieniła się w przestrzeń blizn i żałoby, traumy i nadziei na pokój. Tysiące matek nie doczekało powrotu swoich synów, tysiące dzieci zostało sierotami, a setki tysięcy nosi w ciele i psychice ślady nieodwracalnych ran.

Według danych ONZ w Ukrainie zginęło ponad 13 tysięcy cywilów, w tym co najmniej 682 dzieci. Ponad 113 tysięcy osób zostało niepełnosprawnymi, a tysiące dzieci bezprawnie deportowano do Rosji. Każda z tych liczb to nie statystyka, ale konkretne imię, czyjaś biografia, urwana opowieść. Na cmentarzach całej Ukrainy powiewają nie tyle wieńce, co flagi narodowe.

W tej apokalipsie szczególnym bólem staje się edukacja. Około 4 tysięcy placówek edukacyjnych, od przedszkoli po uniwersytety, zostało zniszczonych lub poważnie uszkodzonych. Straty materialne szacuje się na 7,3 miliarda dolarów. Kto policzy straty ludzkiego życia, straty duchowe? Jak wycenić utracone dzieciństwo, przerwaną ciągłość nauki, nieobecność rówieśników, którzy zginęli albo wyemigrowali?

Podziemne szkoły i „Szkoła offline” to w istocie edukacja w cieniu ruin. Paradoks wojny polega na tym, że im więcej ona niszczy, tym bardziej zmusza ludzi do innowacji. Ukraina stworzyła model edukacji, który można nazwać heroiczno-pragmatycznym.

W Charkowie, mieście, które od miesięcy znajduje się pod ogniem raszystowskich rakiet, działają już podziemne szkoły. Jedna z nich, trzypiętrowa, daje schronienie 1700 uczniom. Dzieci uczą się w salach wykutych w ziemi, w przestrzeniach, które zamiast okien mają betonowe ściany. W sumie powstaje w regionach przyfrontowych ponad 139 takich placówek. Jeszcze dwa lata temu klasy szkolne były usytuowane w tunelach metra. Po tylu dniach trwającej inwazji są to już pełnoprawne szkoły z biblioteką, świetlicą i laboratoriami dydaktycznymi.

Oprócz tego powstała w tym kraju strategia „Szkoła offline”, która łączy naukę stacjonarną i zdalną. To system hybrydowy, który zakłada, że uczeń może uczyć się w miejscu bezpiecznego dla niego pobytu, w sieci szkół zdalnych albo w specjalnych klasach dla dzieci przebywających poza granicami kraju. Państwo opracowało też instrukcję dla rodziców przesiedleńców, w której znajdą wskazówki, jak przenieść dziecko do "nowej" szkoły.

Dzieci w drodze to mali przesiedleńcy i emigranci

Ponad 4 miliony Ukraińców to wewnętrzni przesiedleńcy. Dzieci, które uciekły z Mariupola, Chersonia czy Donbasu, dziś siedzą w ławkach we Lwowie, Iwano-Frankowsku czy Tarnopolu. Jeśli nie ma tam miejsca, kontynuują naukę zdalnie w swoich macierzystych szkołach.

Profesor N. Nyczkało mówiła także o tym, co dzieje się z dziećmi, które znalazły się poza granicami kraju. W świetle danych UNESCO szacuje się, że w 2024 roku prawie 665 tysięcy ukraińskich uczniów uczyło się za granicą. Sama Polska przyjęła około 248 tysięcy dzieci w wieku szkolnym, co pokazuje skalę solidarności i wyzwań. Niestety, tylko 29 proc. z nich łączy naukę w obu krajach, a 16 proc. korzysta wyłącznie z ukraińskiego systemu zdalnego. Pozostali często gubią się w chaosie migracji, toteż część z nich przedwcześnie opuszcza szkołę.

To jest dramat, którego skutki odczują oni dopiero za kilka lat.  Jest to bowiem generacja przerwanej edukacji, która oby nie stała się generacją utraconych szans. 

Nowe prawa w czasie wojny

Wojna nie powstrzymała zmian w prawie oświatowym. W dn. 1 stycznia 2025 r. weszła w życie ustawa o edukacji przedszkolnej, która gwarantuje wychowawczyniom przedszkolnym dłuższe urlopy, wyższe płace i elastyczne formy pracy. Rodzicom daje wybór:  od tradycyjnych przedszkoli po mobilne i rodzinne miniprzedszkola. Od 2026 roku każdy pięcio- i sześciolatek będzie obowiązkowo uczył się języka angielskiego.

Z kolei - jak informowała nas prof. N. Nyczkało - nowa ustawa o kształceniu zawodowym, która została przyjęta we wrześniu 2025 roku, stanowi fundament systemu odpowiadającemu na realne potrzeby rynku pracy. Uczniowie i dorośli mogą wybierać: pełne wykształcenie albo szybkie zdobycie kwalifikacji. To rozwiązanie, które ma pomóc szczególnie weteranom i osobom przesiedlonym. Już w 2024 roku w programach przekwalifikowania wzięło udział 100 tysięcy Ukraińców



Powstała też platforma „e-Weteran”, która jest cyfrową platformą dla osób wymagających rehabilitacji, a zapewniająca im dostęp do kursów, przekwalifikowania i wsparcia dla obrońców kraju i członków ich rodzin.

Uniwersytety w ruchu i współpraca z Europą

Wojna zmusiła 29 uniwersytetów do przeniesienia swojej działalności do innej części kraju, np. z Doniecka do Kijowa czy na zachód kraju. W 2025 roku rząd przeznaczył 330 milionów hrywien na wyposażenie bezpiecznych przestrzeni dla tych instytucji. 

Równocześnie Ukraina poszerza udział w europejskich programach: Erasmus+, Horizon Europe, Digital Europe. To nie są jedynie hasła dotyczące integracji Ukrainy z UE, ale inwestowanie w realną infrastrukturę naukową i edukacyjną, w której Ukraińcy zajmują już swoje miejsce. Paradoksalnie wojna przyspieszyła europeizację systemu edukacji nie tylko z wyboru.

Narodowa Akademia Nauk Pedagogicznych Ukrainy realizuje w warunkach wojny ponad 100 projektów badawczych, z czego część bezpośrednio dotyczy edukacji powszechnej (ogólnej) i zawodowej. Naukowcy nie tylko badają, ale i podejmują działania skutkujące wsparciem dla armii. Ich przejawem jest zintensyfikowany wolontariat oraz pomoc psychologiczna. 

Współpraca z Polską, zwłaszcza z Komitetem Nauk Pedagogicznych PAN, ma wymiar praktyczny i symboliczny. organizowane są bowiem wspólne konferencje na temat dzieci wojny, szkolnictwa wyższego, o edukacji dzieci ukraińskich w Polsce, a każda z nich  potwierdza, że nauka nie zamyka się w salach seminaryjnych, ale Wspiera ukraiński naród.


Herodot pisał, że „
w czasie pokoju dzieci chowają rodziców, a w czasie wojny rodzice chowają dzieci”. Ukraina doświadcza tego bólu codziennie. W warunkach podziemnych powstają i funkcjonują szkoły, a w sieci edukują młode pokolenia nauczyciele klas zdalnej edukacji. W uniwersytetach rozwijana jest współpraca europejska. 

To wszystko pokazuje, że edukacja stała się nowym frontem wojny – frontem o pamięć, tożsamość i przyszłość. Każda lekcja w podziemnej sali, każda transmisja zdalnej klasy, każdy program Erasmus+ z udziałem ukraińskich studentów to zwycięstwo nad chaosem, nad śmiercią, nad wojną.

Profesor Nella Nyczkało zakończyła swoje wystąpienie słowami Abu-Abbulo Rudakiego: Mędrzec dąży do dobra i pokoju, głupiec zaś dąży do wojny i sporów.

Wojna uczy nas, że edukacja nie jest luksusem ani dodatkiem do życia, bowiem jest jego kręgosłupem. Dzięki niej przetrwa ukraiński naród, nawet jeśli jego szkoły znalazły się w gruzach. To na skutek wojny deportowane do Rosji dzieci, przesiedlone w ojczyźnie czy uczące się w polskich szkołach nadal wiedzą, że są ukraińskiej narodowości.

Edukacja w Ukrainie nie jest tylko odpowiedzią na wojnę. Jest jej zaprzeczeniem. Jest cichym, ale upartym głosem: nie da się nas złamać, nie da się nas skłócić, nie da się nas odczłowieczyć. Polskie społeczeństwo czyni wszystko, co jest możliwe, by to było możliwe. 

Organizatorka V Międzynarodowej Konferencji "Edukacja wobec wyzwań i zadań współczesności i przyszłości", prorektorka Uniwersytetu Rzeszowskiego prof. dr hab. Jolanta Szempruch otrzymała  Dyplom zagranicznego członka Narodowej Akademii Nauk Pedagogicznych Ukrainy. Gratuluję! 



(źródło ilustracji: prezentacja prof. N. Nyczkało; foto- BŚ)  


24 września 2025

Wiarygodność doskonałości naukowej

 


Należy pisać i dyskutować o postępowaniach awansowych niezależenie od zajmowanej pozycji w środowisku akademickim, nie tylko ze względu na zmieniające się regulacje prawne. Być może panuje przekonanie, że postanowienia w sprawie nadania czy odmowy nadania stopnia naukowego nie powinny być komentowane jak w przypadku orzeczeń i wyroków sądowych. 

 Moje doświadczenie z prac w Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów oraz w Radzie Doskonałości Naukowej pozwala na dostrzeżenie w skali ogólnokrajowej istotnych problemów kadr naukowych w związku ze składaniem przez nie wniosków o wszczęcie postępowania w sprawie nadania stopnia czy tytułu naukowego w reprezentowanej przez siebie dziedzinie i dyscyplinie naukowej. Powodem zatem kontynuowania przeze mnie dotychczasowych badań naukoznawczych jest troska o młode pokolenie, które stopniowo przejmuje za dania swoich mistrzów, nauczycieli akademickich, promotorów i recenzentów. Powinno ono znać opinie na temat wymagań, jakie formułowane są wobec wniosków o nadanie stopnia naukowego doktora czy doktora habilitowanego, by spełniać jak najwyższe standardy. 


  


Wydałem kolejną rozprawę z naukoznawstwa,  dedykując ją uczonym z dziedziny nauk społecznych. Od kilkunastu lat prowadzę analizy postępowań awansowych w dyscyplinie pedagogika z uwzględnieniem także opinii członków najwyższego organu w nauce, jakim jest Zespół V Nauk Społecznych Rady Doskonałości Naukowej. 

Aktywność w RDN stwarza możliwość dostrzegania procesów awansowych w naszym kraju w skali ogólnej. 

W tym organie państwowym rozpatrywane są sprawy, zjawiska, wydarzenia, które nie są znane publicznie, gdyż doświadczają ich jedynie uczestnicy postępowań awansowych we własnym środowisku, w swojej lub obcej uczelni. Możliwość spojrzenia na wady i zalety własnego środowiska akademickiego jest powodem podjęcia problemów, które dotyczą recepcji rozpraw naukowych i oceniania ich znaczenia dla nauki. 

Kontakty międzyludzkie i udział w różnych gremiach, organach uczelnianych, stowarzyszeniowych czy korporacyjnych sprawiają, że przekazujemy sobie wiele in formacji, dzielimy się własnym czy cudzym doświadczeniem. Są one jednak nasycone własną biografią, a u niektórych także osobistym interesem czy uprzedzeniami.

    

Nauki humanistyczne i społeczne doświadczyły w ciągu przeszło trzech dekad transformacji ustrojowej zarówno sukcesów, jak i nieuczciwości, nierzetelności, pozoranctwa, braku etyki wśród części kadr ze stopniem naukowym doktora, doktora habilitowanego czy tytułem naukowym profesora. Kryzys uniwersyteckich środowisk naukowych jest pochodną autodestrukcji społecznej, istniejących klik, tzw. brudnych wspólnot, demoralizacji części samodzielnych pracowników naukowych. 

       


Jeśli następuje powolne, ale systematyczne niszczenie polskiej pedagogiki akademickiej, naukowej, to nic tego nie usprawiedliwia. O podstawowych błędach merytorycznych, w tym metodologicznych, doktorów i doktorów habilitowanych w dyscyplinie pedagogika pisałem w wielu rozprawach, toteż do fragmentów niektórych z nich powracam także w tej rozprawie. 

Młode pokolenia będą za jakiś czas rozliczać obecne kadry podtrzymywanej w środowisku patologii, która nie dotyczy marginesu środowiska akademickiej pedagogiki. Nie uniknęły moralnej destrukcji nauki socjologiczne, nauki o polityce, psychologia, nauki teologiczne, nauki prawne itd.  

Mam nadzieję, że literatura naukowa na ten temat pozwoli młodym pokoleniom zatroszczyć się o wiarygodność nauki. Publicystyka sfrustrowanych pseudonaukowców tę patologię jedynie utrzymuje, a nawet pogłębia, bo wbrew faktom usiłuje się manipulacją treści, dokumentów ukryć przykrą dla nich prawdę, której nie zamierzają dopuścić do własnej świadomości.  O tym mówiłem w czasie XII Zjazdu Pedagogicznego w Olsztynie. 



 

23 września 2025

Profesor Janusz Gajda wyróżniony przez Komitet Nauk Pedagogicznych PAN "Medalem za Zasługi dla Rozwoju Polskiej Pedagogiki"



 



Ogromnie żałuję, że zaplanowany termin wręczenia Profesorowi Januszowi Gajdzie Medalu za Zasługi dla Rozwoju Polskiej Pedagogiki zbiega się z wcześniejszym moim zobowiązaniem do uczestniczenia w tym samym dniu w Międzynarodowej Konferencji na Uniwersytecie Rzeszowskim. Dzielę się zatem w tej formie radością z podjętej przez Kapitułę Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN uchwały o przyznaniu Profesorowi tego wyróżnienia. 

Kieruję z tej okazji wyrazy uznania dla wybitnego humanisty, twórczego kontynuatora pedagogiki kultury, a więc tego nurtu współczesnej pedagogiki, który świadczył od okresu dwudziestolecia międzywojennego aż po wiek XXI o szczególnej roli polskiej nauki w świecie.

Wspaniale, że Komitet Nauk Pedagogicznych PAN wyraził tak symbolicznym Medalem wdzięczność w imieniu środowiska akademickiej pedagogiki za wniesienie przez Profesora trwałego śladu do nauk o wychowaniu i za mistrzowską obecność, która ma wymiar historyczny i egzystencjalny. Bogaty zbiór znakomitych rozpraw naukowych J. Gajdy układa się w logiczny związek kultury i edukacji w kontekście zmieniających się znaczeń paidei. Dzięki temu nie została przerwana ciągłość myśli, której nośnikiem są Jego liczne publikacje o fundamentalnym przesłaniu.

Profesor J. Gajda rozbudza swoimi dziełami oraz życiową postawą potrzeby duchowe, których zaspokojenie możliwe jest dzięki uchwyceniu i zrozumieniu najwyższych wartości, wartości absolutnych, a więc wartości kultury. To dzięki nim oraz w harmonii z wartościami utylitarnymi człowiek jako istota rozumna nie zadowala się zastanym środowiskiem, ale szuka w nim możliwości poprawienia nie tylko własnej egzystencji, ale też ma motywację do angażowania się na rzecz koniecznych zmian w społeczeństwie. 





Wyróżniony Medalem KNP PAN oraz Medalem 80-lecia UMCS badacz kultury uświadamia nam dokonujące się w niej przeobrażenia oraz zróżnicowane podejścia do jej poznawania, rozumienia i upowszechniania. Z jednej strony publikacje Profesora zawierają trwałe wartości humanistycznej myśli twórców pedagogów kultury, jak Wilhelm Dilthey, Georg Kerschensteiner, Sergiusz Hessen, Bogdan Nawroczyński, Zygmunt Mysłakowski, Bogdan Suchodolski, Karol Górski czy Irena Wojnar, z drugiej zaś strony nadał tej pedagogice własną wizję, uruchomił nowe tropy uwzględniając w nich współczesne problemy, jakie tworzy sam człowiek.

Jestem pełen podziwu dla Profesora za Jego inspirujące konfrontowanie ideałów z rzeczywistością, za demistyfikowanie manipulacji w polityce oświatowej i szeroko pojmowanej kulturze, za ostrzeganie przed neobarbarzyństwem i patologiami społecznymi.  Dzięki wychowaniu w kulturze świat humanum zapewniał kolejnym generacjom trwanie wartości kultury wysokiej. 

Bogata twórczość Profesora w zakresie pedagogiki holistycznej wpisuje się w służbę ojczyźnie, ale też wzmacnia naszą wiarę w sens ludzkiego życia i działań pedagogicznych, które są zorientowane na godność każdego człowieka, pluralizm idei i prawo do różnic w sferze światopoglądowej, religijnej jako podstawa współcześnie rozumianej paidei. 


Zaangażowanie Profesora w rodzimą pedagogikę kultury cechuje szerokość horyzontów poznawczych, sztuka uobecniania w naukach pedagogicznych metafizycznych wartości, wydobywając ich aktualne sensy z jakże niesłusznie traktowanych jako już zaprzeszłe, rozpraw powyższych myślicieli. Szczególnie dzisiaj, w obliczu wojny w Ukrainie, odczuwamy wartość pokojowego współżycia ludzi różnych kultur, mimo dzielących ich różnic.

Dziękuję za wpajanie nam pedagogicznego zobowiązania, by kultura stanowiła fundament dialogu i współpracy. W izolacji bowiem więdnie i ginie. Konieczne jest zatem uświadamianie nauczycielom i pedagogom roli poszerzania ich współpracy z instytucjami kultury, ruchem harcerskim, zespołami i stowarzyszeniami artystycznymi, ludowymi, by otwierać u wychowanków ich umysły i wzmacniać w nich refleksyjną świadomość ponadczasowych wartości. 

Źle się dzieje, jeśli w sferze publicznej i w mediach przeważa populizm i manipulacja. Trzeba zatem umieć budować płaszczyzny wzajemnego zaufania, do czego prowadzi m.in. pedagogika kultury Profesora J. Gajdy, która budzi w nas nowe pytania, a zarazem uświadamia nam niemoc pełnego poznania. Co ważne, podtrzymuje wśród pedagogów konieczny w tej profesji optymizm, bowiem zgodnie z Jego przesłaniem, że „(…) w relacjach „człowiek-kultura’ mają dochodzić do głosu wyłącznie funkcje pozytywne” (2006).

Dziękuję Profesorowi za jego wzruszający monodram, utwór zatytułowany „Po 53 latach poznałem swoją Matkę”, w którym zawarł dramatyczne losy z okresu własnego dzieciństwa. Utwór o wielkiej tęsknocie i cierpieniu dziecka oraz doznaniu szczęścia dzięki spotkaniu po wielu latach z najdroższą Mu osobą - Matką, pozwala spojrzeć na odradzanie się u osoby woli kreatywnego przetrwania i mocy własnej duchowości. Pan Profesor potrafił oddać piękno dziecięcej miłości, więzi i wdzięczności dla własnej rodzicielki. 

Niech z okazji tak pięknej okoliczności spotkanie z Profesorem - Mistrzem Pedagogiki Kultury będzie wyjątkową okazją do poruszających serca wspomnień, rozmową przenikającą w głąb niepowtarzalnego rdzenia indywidualnego bytu wybitnego Uczonego. 

Z wdzięcznością za daną mi szansę i dar współpracy z Profesorem kieruję najserdeczniejsze życzenia – pogody ducha, satysfakcji z fenomenalnych dokonań, ale też dużo sił oraz wsparcia w codziennej jakości życia.


UCHWAŁA Nr 1/2025 Kapituły Medalu Za Zasługi Dla Rozwoju Polskiej Pedagogiki Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk z dnia 7 lipca 2025 r. w sprawie przyznania prof. Januszowi Gajdzie Medalu Za Zasługi Dla Polskiej Pedagogiki – UCHWAŁA Nr 1/2025

 

Profesor Dariusz Kubinowski nadesłał zdjęcia autorstwa D. Pawki z tej uroczystości, za co serdecznie dziękuję.  

    

22 września 2025

Wychowanie na fali przyspieszenia

 


W Sekcji I Ogólnopolskiego Zjazdu Pedagogicznego w Olsztynie prof. UJD dr hab. Małgorzata Piasecka podjęła zagadnienie ocalenia człowieczeństwa na fali między przyspieszeniem a spowolnieniem. 

Jak mówiła referująca, żyjemy w epoce, w której wszystko przyspiesza: technologia, komunikacja, rozwój gospodarczy, ale i bieda, rozwarstwienie społeczne w niespotykanym wcześniej tempie życia. Uczymy się zatem surfować na kolejnych falach zmian, byle tylko nie wypaść z gry. 

Stawia zatem pytanie: czy w tym pośpiechu nie tracimy czegoś fundamentalnego, a więc naszego człowieczeństwa? W referacie, który miałam okazję wysłuchać, padło ważne pytanie: czy wychowanie ma uczyć nas tylko sprawnego „nadążania”, czy może raczej zatrzymywania się, spowalniania i odkrywania głębszego sensu? To refleksja o wyobraźni, rezonansie a może i potrzebie nowego romantyzmu, który byłby drogą do ocalenia tego, co w nas najcenniejsze. 

Czym właściwie jest człowieczeństwo? Czy to coś stałego, dane raz na zawsze, czy raczej proces, w którym nieustannie się stajemy? W referacie pojawiła się sugestia, że wychowanie to nic innego jak akt zaświadczania swojego człowieczeństwa, codziennego potwierdzania go w świecie pełnym napięć, sprzeczności i wyzwań.

Autorka wystąpienia zakreśliła obraz dwóch podejść do wychowania. Pierwsze, tak dobrze znane z naszej współczesności, to wychowanie w służbie przyspieszenia, antagonistycznej rywalizacji,  a więc kształtowanie ludzi-surferów. Surfer żyje w oczekiwaniu na kolejną falę, chce unosić się na jej grzbiecie i nie spaść. Ten model odpowiada logice cywilizacji wzrostu: szybciej, wydajniej, skuteczniej. Taka postawa prowadzi jednak wprost do samotności i wyobcowania, bo człowiek przestaje żyć naprawdę, a zaczyna funkcjonować jak trybik w maszynie.

Druga orientacja jest wychowaniem w służbie spowolnienia. To gest sprzeciwu wobec logiki pośpiechu i kalkulacji. Spowolnienie pozwala dostrzec to, co subtelne i kruche, przywraca zdolność do uważności i czułości. Człowiek przestaje być jedynie samotnym budowniczym własnego sukcesu, a staje się istotą wspólnotową, zdolną do spotkania i doświadczania sensu. To także powrót do tego, co przez modernizm zostało utracone, a więc do sacrum, do zaczarowania świata.

W tej perspektywie pojawia się propozycja nowego romantyzmu, który nie ma być nostalgicznym powrotem do XIX wieku, lecz próbą odzyskania „pierwotnego JA”, a więc indywidualnej narracji, osobistej opowieści o świecie. W epoce wielkich systemów i globalnych narracji ta mała historia, oparta na wyobraźni i wrażliwości, staje się kontrapunktem wobec cywilizacji pośpiechu. Wyobraźnia nie jest tu luksusem, ale warunkiem ocalenia człowieczeństwa. Bez niej grozi nam  jak mówiła M. Piasecka -  pustka i jałowość.

Szczególną rolę odgrywa w tym podejściu pojęcie rezonansu. To moment spotkania, które nas porusza i przemienia: rozmowa z drugim człowiekiem, kontakt z naturą, doświadczenie sztuki czy rytuału. Rezonans jest przeciwieństwem obojętnego obcowania  osób ze sobą. Otwiera nam drogę do transformacji, pozwala być w świecie bardziej prawdziwie. To on kształtuje „czułych wizjonerów człowieczeństwa”, ludzi zdolnych nie tylko nadążać, ale i tworzyć sens.

Referat kończy się nutą niepokoju. Autorka ostrzega przed światem, który mógłby stać się „Ziemią Ulro” (za Czesławem Miłoszem),  przestrzenią wyjałowioną, bez sacrum, bez wyobraźni, bez duszy. W obliczu kryzysu człowieczeństwa pytanie brzmi: czy rozum i nauka wystarczą, by nas ocalić? A może tylko wyobraźnia potrafi otworzyć przed nami nowe okna, pozwalając znów zobaczyć świat jako miejsce pełne tajemnicy i sensu?


Może więc właściwe pytanie nie powinno brzmieć: jak nadążyć za światem, ale: jak go na nowo usłyszeć i poczuć? W czasach nieustannego przyspieszenia ocalenie człowieczeństwa może kryć się w prostym geście zatrzymania, w spotkaniu, w czułości, w wyobraźni. To one pozwalają nam ponownie „zaczarować świat” i zobaczyć go jako przestrzeń sensu, a nie tylko efektywności. Może właśnie tego dziś najbardziej potrzebujemy: nie tyle kolejnej fali, na której trzeba się utrzymać, ale ciszy, w której naprawdę możemy być razem.


(rysunki we współpracy z ChatGPT.5.0) 

21 września 2025

Edukacja publiczna w epoce cyfrowej

 


Przywołam ważne plenarne wystąpienie w czasie sesji plenarnej XII Ogólnopolskiego Zjazdu Pedagogicznego w Olsztynie - pedagoga, prof. Piotra Zamojskiego z Akademii Marynarki Wojennej im. Bohaterów Westerplatte w Gdyni. Zostało ono zatytułowane: "Rozpad czy trwałość troski? Pytanie o praktyki polityczne i edukacyjne wobec hegemonii życia cyfrowego". 

W czasach, gdy niemal każda aktywność jest zapośredniczona przez technologię, łatwo zapomnieć, że edukacja i demokracja mają wspólne źródła, są praktykami spotkania ludzi wokół spraw, które ich łączą i zobowiązują.

Każda refleksja nad edukacją wyrasta z osobistego doświadczenia spotkania z mistrzami. To oni uczą nas, że prawdziwe wychowanie nie opiera się na hierarchii, tytułach czy rytuałach akademickich, lecz na relacjach równościowych i horyzontalnych, gdzie różni ludzie spotykają się wokół wspólnego dobra. Profesor Joanna Rutkowiak jest jedną z tych uczonych, których referujący miał szczęście spotkać na drodze własnego rozwoju akademickiego, pozostawiła po sobie nie tylko dzieła i uczniów, ale przede wszystkim etos prawdy i równości, etos rozmowy i czujności wobec spraw najważniejszych.

Z tego źródła wyrasta idea edukacji jako rzeczy publicznej. Jak mówił P. Zamojski, nie chodzi w niej o systemy czy instytucje, lecz o praktyki,  o to, co naprawdę robimy, kiedy uczymy się i nauczamy innych, kiedy myślimy razem i wspólnie studiujemy zagadnienia, które dotyczą nas wszystkich. Edukacja i demokracja mają zatem wspólny rdzeń: są praktykami spotkania i deliberacji.

"U źródeł demokracji ateńskiej nie stały bowiem procedury i ustawy, lecz zgromadzenie obywateli wokół spraw publicznych. Eklezja była wydarzeniem, w którym jednostki zostawiały za sobą prywatne interesy i role społeczne, by wspólnie pytać o to, jak dobrze żyć razem. W takim sensie deliberacja była zawsze także edukacją: wspólnym studiowaniem, wymianą wglądów, otwarciem na przemianę. 

Jak pisał Jacques Rancière, człowiek staje się kimś innym, gdy przyjmuje założenie równości i traktuje je jako aksjomat działania. Edukacja to właśnie możliwość tej transformacji.

Problem naszych czasów polega jednak na tym, że warunki tak rozumianych praktyk demokratycznych i edukacyjnych stają się coraz trudniejsze do spełnienia. Żyjemy bowiem w epoce hegemonii sfery cyfrowej. To już nie jest wolnościowy internet z lat dziewięćdziesiątych, obiecujący otwarty dostęp do wiedzy i twórczości. Dzisiejsza cyfrowość jest zdominowana przez kilka technologicznych oligarchii, które monetyzują nasze dane i uwagę. Płacimy nie pieniędzmi, lecz czasem, emocjami i skupieniem, które zostają rozdrobione w niekończącym się strumieniu spersonalizowanych treści".

Cyfrowe środowiska są przecież w oparciu o mechanizmy behawioralne, które mają obniżać naszą zdolność do długotrwałej koncentracji. Personalizują nasze wizje świata, zamykają nas w bańkach informacyjnych i równoległych rzeczywistościach. W efekcie tracimy przestrzenie, w których moglibyśmy spotkać się naprawdę: jako obywatele i uczniowie, zatroskani o wspólną sprawę. Brakuje nam agory, z której widać polis, a tym samym brakuje nam wolnego czasu na wspólne myślenie.

Piotr Zamojski sformułował zatem fundamentalne pytania: czy starczy nam siły, aby mimo hegemonii sfery cyfrowej wciąż praktykować edukację i demokrację w ich źródłowym sensie? Czy potrafimy stworzyć miejsca i sytuacje, w których możliwe jest wspólne studiowanie rzeczy publicznej, uważne słuchanie siebie nawzajem i odważne otwieranie się na przemianę?

Chcąc zrozumieć wagę tego pytania, wystarczy wyobrazić sobie zwykłą szkolną lekcję lub zebranie sąsiedzkie. Jeśli uczestnicy patrzą w ekrany, przeskakują od powiadomienia do powiadomienia i konsumują spersonalizowane treści, rozmowa nie ma szans stać się deliberacją. Jeśli ktoś zaproponuje chwilę ciszy, wspólne czytanie tekstu, uważne wysłuchanie drugiej osoby, to wówczas pojawia się przestrzeń do czegoś więcej. To drobne ćwiczenie skupienia i obecności jest dziś aktem odwagi.

Edukacja jako rzecz publiczna przypomina nam, że demokracja nie jest dana raz na zawsze. Jest wydarzeniem, które trzeba wciąż na nowo uruchamiać wbrew rozproszeniu uwagi, wbrew fragmentacji świata, wbrew iluzjom cyfrowych ekranów. To akt uporu i troski. Jeśli go zabraknie, najstarsze praktyki edukacji i polityki mogą się rozpaść. Jeśli jednak znajdziemy w sobie siłę, pozostanie nadzieja, że nadal będziemy zdolni do wspólnego życia w prawdzie, wolności i zgodnie z systemem wartości moralnych.