Wczoraj minął 1319
dzień wojny w Ukrainie. Liczba, która brzmi jak zapis w kalendarzu, a w istocie jest kroniką
cierpienia. Ukraina, kraj żyznych pól, rzek i miast, zamieniła się w
przestrzeń blizn i żałoby, traumy i nadziei na pokój. Tysiące matek nie doczekało powrotu swoich synów,
tysiące dzieci zostało sierotami, a setki tysięcy nosi w ciele i psychice ślady
nieodwracalnych ran.
Według
danych ONZ w Ukrainie zginęło ponad 13 tysięcy cywilów, w tym co
najmniej 682 dzieci. Ponad 113 tysięcy osób zostało niepełnosprawnymi,
a tysiące dzieci bezprawnie deportowano do Rosji. Każda z tych liczb to nie
statystyka, ale konkretne imię, czyjaś biografia, urwana opowieść. Na cmentarzach całej Ukrainy
powiewają nie tyle wieńce, co flagi narodowe.
W tej apokalipsie szczególnym bólem staje się edukacja. Około 4 tysięcy placówek edukacyjnych, od przedszkoli po uniwersytety, zostało zniszczonych lub poważnie uszkodzonych. Straty materialne szacuje się na 7,3 miliarda dolarów. Kto policzy straty ludzkiego życia, straty duchowe? Jak wycenić utracone dzieciństwo, przerwaną ciągłość nauki, nieobecność rówieśników, którzy zginęli albo wyemigrowali?
Podziemne szkoły i „Szkoła offline” to w istocie edukacja w cieniu ruin. Paradoks wojny polega na tym, że im więcej ona niszczy, tym bardziej zmusza ludzi do innowacji. Ukraina stworzyła model edukacji, który można nazwać heroiczno-pragmatycznym.
W
Charkowie, mieście, które od miesięcy znajduje się pod ogniem raszystowskich rakiet, działają już podziemne
szkoły. Jedna z nich, trzypiętrowa, daje schronienie 1700 uczniom.
Dzieci uczą się w salach wykutych w ziemi, w przestrzeniach, które zamiast
okien mają betonowe ściany. W sumie powstaje w regionach przyfrontowych ponad 139 takich placówek. Jeszcze dwa lata temu klasy szkolne były usytuowane w tunelach metra. Po tylu dniach trwającej inwazji są to już pełnoprawne szkoły z biblioteką, świetlicą i laboratoriami dydaktycznymi.
Oprócz tego powstała w tym kraju strategia „Szkoła offline”, która łączy naukę stacjonarną i zdalną. To system hybrydowy, który zakłada, że uczeń może uczyć się w miejscu bezpiecznego dla niego pobytu, w sieci szkół zdalnych albo w specjalnych klasach dla dzieci przebywających poza granicami kraju. Państwo opracowało też instrukcję dla rodziców przesiedleńców, w której znajdą wskazówki, jak przenieść dziecko do "nowej" szkoły.
Dzieci
w drodze to mali przesiedleńcy i emigranci
Ponad
4 miliony Ukraińców to wewnętrzni przesiedleńcy.
Dzieci, które uciekły z Mariupola, Chersonia czy Donbasu, dziś siedzą w ławkach
we Lwowie, Iwano-Frankowsku czy Tarnopolu. Jeśli nie ma tam miejsca, kontynuują
naukę zdalnie w swoich macierzystych szkołach.
Profesor N. Nyczkało mówiła także o tym, co dzieje się z dziećmi, które znalazły się poza granicami kraju. W świetle danych UNESCO szacuje się, że w
2024 roku prawie 665 tysięcy ukraińskich uczniów uczyło się za granicą.
Sama Polska przyjęła około 248 tysięcy dzieci w wieku szkolnym, co pokazuje skalę
solidarności i wyzwań. Niestety, tylko 29 proc. z nich łączy naukę w obu krajach, a
16 proc. korzysta wyłącznie z ukraińskiego systemu zdalnego. Pozostali często gubią się w chaosie migracji, toteż część z nich przedwcześnie opuszcza szkołę.
To jest dramat, którego skutki odczują oni dopiero za kilka lat. Jest to bowiem generacja przerwanej edukacji, która oby nie stała się generacją utraconych szans.
Nowe
prawa w czasie wojny
Wojna
nie powstrzymała zmian w prawie oświatowym. W dn. 1 stycznia 2025 r. weszła w życie ustawa o
edukacji przedszkolnej, która gwarantuje wychowawczyniom przedszkolnym dłuższe urlopy, wyższe płace i elastyczne formy pracy. Rodzicom daje wybór: od tradycyjnych
przedszkoli po mobilne i rodzinne miniprzedszkola. Od 2026 roku każdy pięcio- i
sześciolatek będzie obowiązkowo uczył się języka angielskiego.
Z
kolei - jak informowała nas prof. N. Nyczkało - nowa ustawa o kształceniu zawodowym, która została przyjęta we wrześniu 2025 roku, stanowi fundament systemu odpowiadającemu na realne potrzeby rynku pracy.
Uczniowie i dorośli mogą wybierać: pełne wykształcenie albo szybkie zdobycie
kwalifikacji. To rozwiązanie, które ma pomóc szczególnie weteranom i osobom
przesiedlonym. Już w 2024 roku w programach przekwalifikowania wzięło udział 100
tysięcy Ukraińców.
Powstała też platforma „e-Weteran”, która jest cyfrową platformą dla osób wymagających rehabilitacji, a zapewniająca im dostęp do kursów, przekwalifikowania i wsparcia dla obrońców kraju i członków ich rodzin.
Uniwersytety
w ruchu i współpraca z Europą
Wojna
zmusiła 29 uniwersytetów do przeniesienia swojej działalności do innej części kraju, np. z Doniecka do Kijowa czy na zachód kraju. W 2025 roku
rząd przeznaczył 330 milionów hrywien na wyposażenie bezpiecznych
przestrzeni dla tych instytucji.
Równocześnie Ukraina poszerza udział w europejskich programach: Erasmus+, Horizon Europe, Digital Europe. To nie są jedynie hasła dotyczące integracji Ukrainy z UE, ale inwestowanie w realną infrastrukturę naukową i edukacyjną, w której Ukraińcy zajmują już swoje miejsce. Paradoksalnie wojna przyspieszyła europeizację systemu edukacji nie tylko z wyboru.
Narodowa
Akademia Nauk Pedagogicznych Ukrainy realizuje w warunkach wojny ponad 100 projektów
badawczych, z czego część bezpośrednio dotyczy edukacji powszechnej (ogólnej) i zawodowej.
Naukowcy nie tylko badają, ale i podejmują działania skutkujące wsparciem dla armii. Ich przejawem jest zintensyfikowany wolontariat oraz pomoc psychologiczna.
Współpraca z Polską, zwłaszcza z Komitetem Nauk Pedagogicznych PAN, ma wymiar praktyczny i symboliczny. organizowane są bowiem wspólne konferencje na temat dzieci wojny, szkolnictwa wyższego, o edukacji dzieci ukraińskich w Polsce, a każda z nich potwierdza, że nauka nie zamyka się w salach seminaryjnych, ale Wspiera ukraiński naród.
To wszystko pokazuje, że edukacja stała się nowym frontem wojny – frontem o pamięć, tożsamość i przyszłość. Każda lekcja w podziemnej sali, każda transmisja zdalnej klasy, każdy program Erasmus+ z udziałem ukraińskich studentów to zwycięstwo nad chaosem, nad śmiercią, nad wojną.
Profesor
Nella Nyczkało zakończyła swoje wystąpienie słowami Abu-Abbulo Rudakiego: Mędrzec dąży do
dobra i pokoju, głupiec zaś dąży do wojny i sporów.
Wojna
uczy nas, że edukacja nie jest luksusem ani dodatkiem do życia, bowiem jest jego
kręgosłupem. Dzięki niej przetrwa ukraiński naród, nawet jeśli jego szkoły znalazły się w
gruzach. To na skutek wojny deportowane do Rosji dzieci, przesiedlone w ojczyźnie czy uczące się w
polskich szkołach nadal wiedzą, że są ukraińskiej narodowości.
Edukacja
w Ukrainie nie jest tylko odpowiedzią na wojnę. Jest jej zaprzeczeniem. Jest
cichym, ale upartym głosem: nie da się nas złamać, nie da się nas skłócić,
nie da się nas odczłowieczyć. Polskie społeczeństwo czyni wszystko, co jest możliwe, by to było możliwe.
Organizatorka V Międzynarodowej Konferencji "Edukacja wobec wyzwań i zadań współczesności i przyszłości", prorektorka Uniwersytetu Rzeszowskiego prof. dr hab. Jolanta Szempruch otrzymała Dyplom zagranicznego członka Narodowej Akademii Nauk Pedagogicznych Ukrainy. Gratuluję!
(źródło ilustracji: prezentacja prof. N. Nyczkało; foto- BŚ)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie będą publikowane komentarze ad personam