11 października 2025

Sztuka w epoce algorytmów. Czy AI może mieć duszę?

 




Na Wydziale Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego odbyła się dyskusja, która w gruncie rzeczy nie była rozmową o technologii, lecz o człowieku. Tematem panelu była relacja między sztuką a sztuczną inteligencją, ale w głosach panelistów brzmiało coś głębszego: pytanie o sens twórczości w świecie, w którym coraz mniej rzeczy naprawdę od nas zależy.

Punktem wyjścia stał się cytat z Jakuba Żulczyka, przywołany przez prowadzącego:

„AI nie ma nam nic do zaoferowania, jest puste w środku, może być tylko narzędziem.”

Ta myśl, będąca wyrazem intuicji niż definicją, rozgrzała uczestników. Jedni bronili przekonania, że roboty nigdy nie będą zdolne do aktu twórczego, inni widzieli w AI kolejny etap ewolucji sztuki. Dyskusja, momentami emocjonalna, ujawniła coś, co w kulturze dzieje się po cichu: przesunięcie granicy między tym, co „autentycznie ludzkie”, a tym, co symulowane.

Nowy pędzel epoki cyfrowej



Prof. Politechniki Łódzkiej Jacek Stańdo przypomniał, że podobne lęki pojawiały się zawsze, gdy technologia wkraczała w obszar sztuki. Fotografia miała „zabić” malarstwo, kalkulator - myślenie, komputer - wyobraźnię. Jednak każda z tych innowacji otwierała nowe przestrzenie.

„Sztuczna inteligencja będzie jak kalkulator dla matematyki czy tubka z farbą dla impresjonistów” - mówił Stańdo. AI „zmienia sposób pracy, ale nie znosi sensu tworzenia.”

Dla części uczestników AI to po prostu kolejny pędzel w dłoni artysty. Narzędzie, które pozwala eksperymentować z formą, łączyć style, przekraczać techniczne ograniczenia. Jak zauważyła dr Daria Szymborska, różnica między artystą a użytkownikiem AI będzie podobna jak między osobą ćwiczącą z aplikacją fitness a tą, która pracuje z trenerem personalnym. Obie mogą się rozwijać, ale tylko jedna rozumie proces i potrafi nim pokierować.

Sztuka bez zapachu farby

Z drugiej strony, w wypowiedziach prof. Bogusława Śliwerskiego, Jacka Świgulskiego i ks. prof. WSD Jana Wolskiego wybrzmiewał niepokój o utratę autentyczności doświadczenia. Śliwerski zwracał uwagę, że prawdziwe dzieło sztuki angażuje zmysły, emocje i pamięć, a więc to, co jest niepodrabialne. „AI jest zewnętrzną sterownością, natomiast człowiek powinien być wewnątrzsterowny. Gdy tworzę obraz, czuję zapach farby, fakturę płótna, wagę gestu, zaś algorytm niczego nie czuje.”

Jacek Świgulski, malarz i pedagog z Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, podkreślał, że tworzenie to akt egzystencjalny, a nie estetyczny: „Ja nie maluję dla ludzi. Maluję dla siebie. Sztuka to forma rehabilitacji duszy. Tego żadna technologia nie zastąpi.” W tej perspektywie dzieła generowane przez AI są jak lustra bez odbicia, perfekcyjnie gładkie, ale pozbawione sensu. Można je podziwiać, ale nie można się w nich przejrzeć.

Pomiędzy humanizmem a posthumanizmem

Moderator panelu zwrócił uwagę, że przyszłość sztuki nie będzie należeć ani tylko do ludzi, ani tylko do maszyn. Raczej do hybryd, w ramach których człowiek i algorytm współdziałają ze sobą. To, co najciekawsze, rodzi się właśnie w napięciu między świadomością a algorytmem.

Z tej perspektywy AI nie jest wrogiem sztuki, lecz wyzwaniem dla jej istoty. Może prowokować, inspirować, zmuszać do pytania o to, czym właściwie jest twórczość.
Czy wystarczy, że coś wywołuje emocje, aby było dziełem sztuki? Czy odbiorca, wiedząc, że obraz stworzył algorytm, potrafi jeszcze przeżyć autentyczny zachwyt?

Niektórzy uczestnicy uznali, że nie. Inni,  że to już się dzieje: rynek sztuki reaguje na AI jak na nową modę, a prace generatywne osiągają wysokie ceny na aukcjach. Być może, jak zauważył jeden z panelistów, to tylko kolejny etap w komercjalizacji piękna,  „inwestowanie w kopię oryginału, bo oryginał jest zbyt ludzki, by się sprzedawać”.

Sztuka z człowiekiem w centrum

Z dyskusji nie da się wyprowadzić prostego wniosku „za” lub „przeciw” AI w sztuce. Raczej pojawił się głęboki namysł nad tym, jak żyć w epoce, w której sztuka staje się wspólnym dziełem człowieka i algorytmu. Paneliści zgodzili się w jednym: AI może tworzyć obrazy, dźwięki, teksty, ale nie znaczenia. Te rodzą się dopiero w człowieku, który patrzy, słucha i czuje.

„Sztuka pozostanie przestrzenią sensu a sensu nie da się wygenerować.” AI, w najlepszym razie, może być lustrem, w którym odbija się nasza potrzeba kreacji. W najgorszym może stać się karykaturą tego, co ludzkie.

Może właśnie to napięcie, ów niepokój i zachwyt zarazem, są dziś nowym punktem wyjścia dla sztuki. Jeśli bowiem robot potrafi nas zmusić do pytania o duszę, to znaczy, że wciąż jeszcze jej potrzebujemy. 

 

Ps. AI poproszona o zilustrowanie panelu, zaproponowała poniższą wersję: 



(źródło foto: WNoW UŁ) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie będą publikowane komentarze ad personam