17 stycznia 2023

Słowa ratujące życie

 


W 2015 roku ukraiński poeta Dmytro Linartowycz napisał wiersz, który czekał na opublikowanie z nadzieją, że wojna naprawdę się skończyła. Od lutego ubiegłego roku wiemy, że tak się nie stało. Na Ukrainie nadal trwały walki na zagrabionych przez Rosjan terenach. Broniący swojej ojczyzny żołnierze ginęli w okopach, w zaciszu porzygranicznych walk oraz dominującego przeświadczenia mieszkańców Europy, że nastał tam (s)pokój. Rosjanie tymczasem dalej zabijali i gromadzili środki na ostateczne przejęcie całego kraju, a zafascynowany możliwością zakupu u agresora produktów świat Zachodu cieszył się z rzekomych korzyści gospodarczej "współpracy". 

Okrutne mordowanie przez agresora ludności cywilnej Ukrainy trwa w odrażającym zakresie i wymiarze. Ratujmy i pomagajmy ratować tych, którzy tak, jak Polska pod okupacją niemiecką, tracą życie. Zespół pod redakcją dr. Michała Palucha z UKSW w Warszawie przygotował już kolejną publikację ("SŁOWNIK WYRAZÓW RATUJĄCYCH ŻYCIE"), która ukaże się z końcem lutego br. jako dar serc i umysłów uczonych, nauczycieli, służb medycznych, psychologicznych, socjalnych i wojskowych z przesłaniem dla uciemiężonego narodu, jego matek i dzieci przebywających w naszym kraju dzięki spolegliwej, altruistycznej pomocy polskich rodzin, środowisk społecznych i wyznaniowych, instytucji i osób prywatnych. Ma w tym swój udział także wspierające ów projekt MEiN, finansując redakcyjne prace nad publikacją, która będzie dostępna online.            

Prof. APS dr hab. Irena Androszczuk przetłumaczyła piękny wiersz  Dmytro Linartowicza, który tu upowszechniam. Nasze pielęgniarki - wolontariuszki, nasi ratownicy medyczni, lekarze pomagają rannym i cierpiącym w wyniku niemalże codziennych bombardowań obiektów cywilnych, mieszkalnych, narażając własne zdrowie i życie. Niech wiedzą, jak wiele DOBRA zawdzięczają dzięki ich poświęceniu ofiary okrutnej wojny.  

 Pielęgniarka

Cóż, wojna się skończyła.

Lekarze zszywają ciało.

Pielęgniarka daje zastrzyk.

Suchary leżą na tacy.

Chciałbym usłyszeć śpiew ptaków.

I zobaczyć promień słońca.

Bez wystrzałów słów.

I wesołe przyjaciół gwary.

Szpital jest placówką tymczasową.

Uczę się żyć w nowy sposób.

Istnieje świadomy sposób na kształtowanie własnego charakteru.

Troskliwe spojrzenie – obok mnie pielęgniarka.

Uwielbiam twoje badania.

Jesteś dla mnie jak wczesna wiosna.

Ona jest z Czerwonego Krzyża.

A ja jestem z niego zdjęty.

Gdy wyzwalałem miasta,

Ponieważ jestem z natury zacięty.

Wkrótce rozpoczną się procedury.

Białe fartuchy leczą.

Dla mnie to są tortury

Dlatego słyszą moje warczenie.

Tylko wyrozumiałość i miłość uzdrawiają moją duszę.

I krew się ponawia.

Więc odnowić się muszę.

Troskliwe spojrzenie.

Obok mnie pielęgniarka.

Uwielbiam twoje badania.

Jesteś dla mnie jak wczesna wiosna.

Oto znowu nadchodzi.

Moje wnętrzności ożywają.

Mnie dzikusa to podnosi ,

Aż grdykę się zaciska.

Nie jestem jedyną osobą, którą trzeba załatać.

Jest uważna na mnie i umie strony księgi mojego życia przewracać.

Wyostrzoną percepcję próbuje uspokoić.

Uśmiecham się do niej i chcę przyspieszyć proces uzdrowienia.

Troskliwe spojrzenie.

Obok mnie pielęgniarka.

Uwielbiam twoje badania.

Jesteś dla mnie jak wczesna wiosna.

                               (Rok 2015)

 

 

Медсестра

Ну от, закінчилася війна.

Зшивають тіло лікарі.

Заштрик дарує медсестра.

Лежать на таці сухарі.

Мені би пташиний спів.

І сонячного світла промінь.

Без стрілянини слів.

Й веселий друзів гомін.

Шпиталь – пункт тимчасовий.

Вчусь по новому жити.

Є спосіб свідомий – стрижень у собі зростити.

Турботливий погляд – поруч зі мною медсестра.

Обожнюю твій медогляд.

Ти для мене як рання весна.

Вона з Червоного хреста.

А я з нього знятий.

Коли визволяв міста,

Бо за характером затятий.

Скоро почнуться процедури.

Білі халати лікують.

Для мене це тортури,

Тому моє гарчання чують.

Лиш розуміння і любов зціляють мою душу.

І оновлюється кров.

Отже, поновитись мушу.

Турботливий погляд.

Поруч зі мною медсестра.

Обожнюю твій медогляд.

Ти для мене як рання весна.

Ось вона знову заходить.

Моє нутро оживає.

Мене дикуна це хвилює,

Що аж кадик стискає.

Я не один такий у неї, якого треба латати.

Вона уважна до мене і вміє мої сторінки життя гортати.

Загострене сприйняття намагається заспокоїти.

Я усміхаюсь їй і хочу процес одужання прискорити.

Турботливий погляд.

Поруч зі мною сидить медсестра.

Обожнюю твій медогляд.

Ти для мене як рання весна.

(2015 рік)


16 stycznia 2023

UNESCO CHAIR JOURNAL "LIFELONG PROFESSIONAL EDUCATION IN THE XXI CENTURY"

 


Ukazał się niezwykle ważny numer periodyku Katedry UNESCO Narodowej Akademii Nauk Pedagogicznych Ukrainy, którego autorzy poruszają problemy oświaty w warunkach toczącej się wojny. Informację wraz z  linkiem dostępu do treści czasopisma przekazała Sekretarz  Generalna Akademii prof. Nellia Nyczkało: 


Шановний Пане Професоре,

почесний доктор (HONORIS CAUSA) НАПН України

Богуслав Сліверські!

Надсилаємо Вам журнал кафедри ЮНЕСКО, в якому опубліковано Вашу статтю.

Дуже дякуємо Вам за підготовку такої важливої публікації, а також за конкретну і плідну співпрацю з Національною академією педагогічних наук України та підтримку українського народу в умовах жорстокої російської агресії проти України.

Бажаємо Вам і надалі бути взірцем у науково-педагогічній діяльності для творчих педагогів Польщі та України.

 

З глибокою повагою і вдячністю

Професор Нелля Ничкало


Опубліковано Випуск 5 (спецвипуск) Вісника Кафедри ЮНЕСКО "Неперервна професійна освіта ХХІ століття" за 2022 рік.


13 stycznia 2023

Rankingi szkół ponadpodstawowych są fałszowaniem świadomości społecznej

 



Rozumiem presję na zysk, która jest podtrzymywana przez atrakcyjne medialnie tematy, do jakich należy m.in. PRASOWY RANKING SZKÓŁ PONADPODSTAWOWYCH. Oba systemy, a więc medialny i szkolny są od siebie zależne. Szkoły tzw. szczytu rankingowego czynią wszystko, by z niego nie spaść. Dyrekcje od lat ustanawiają jako warunek przyjęcia najwyższy próg punktowy po egzaminie ósmoklasisty (dawniej po egzaminie gimnazjalnym), by kandydaci ubiegający się o ograniczoną liczbę miejsc w oddziałach klasowych mieli szanse na dostanie się do upragnionej szkoły. 

To nie są najlepsze szkoły, tylko są to placówki, które zbierają z rynku uczniowską "śmietankę", a więc najzdolniejszą młodzież, o najwyższym wskaźniku inteligencji i aspiracji akademickich. Nie jest to wystarczający warunek, by dostać się do tych szkół. Trzeba jeszcze mieć wsparcie w środowisku rodzinnym, które jest czynnikiem numer 1 wśród wszystkich rozstrzygających o uczniowskich sukcesach. Do tych szkół kierują swoją młodzież rodzice z górnej strefy klasy średniej, ponieważ stać ich na korepetycje i na inwestowanie w indywidualny rozwój dzieci, także ich pasji i zainteresowań pozaszkolnych, które nie są bez znaczenia dla osiąganych wyników.

Piszę o tym w swojej książce, której okładka ilustruje poniżej temat dzisiejszego wpisu. 

 Ranking to sytuacja jednej drabiny, po której wspinają się konkurenci, spychając z kolejnych szczebli konkurentów. Może więc warto byłoby opracować wizję bardziej optymistyczną – przestrzeni z wieloma drabinami, spośród których można sobie wybrać jedną i na nią się wspinać? W takiej sytuacji nawet spadnięcie z jednej nie musi powodować katastrofy życiowej, bo można znaleźć następną drabinę. 



Powstające w wyniku rankingów ligi szkolne są efektem jednorazowego pomiaru pracy szkół na wyłącznej podstawie średnich wyników końcowych egzaminów państwowych, a więc pomijają osiągnięcia, z jakimi uczniowie przyszli do tych placówek, by rozpocząć w nich swoją edukację. Nie da się zatem na tej podstawie stwierdzić, jaka zmiana dokonała się w uczniach w toku procesu kształcenia w poszczególnych szkołach. 

Można zapytać, dlaczego uporczywie bierzemy udział w tej mistyfikacji? Niektórzy uważają, że jest tylko jedna wielka drabina, po której wspinają się ci, którzy chcą w tym świecie naprawdę znaczyć, zawłaszczając takie czynniki, jak: pieniądze, władzę, wpływ, prestiż. Na małych drabinkach są natomiast zarówno ci, którzy świadomie zrezygnowali ze wspinaczki po głównej drabinie, jak i ci, którzy bardzo by na niej chcieli być, ale z różnych powodów nie są w stanie albo po prostu z niej spadli. 

Po co tworzyć ranking szkół skoro: 

– nie wszystkie szkoły istniejące na rynku są w zasięgu wyboru rodziców i ich dzieci ze względu na ich położenie, możliwości dojazdu, finanse itp.; 

– nie wszyscy rodzice dokonują wyboru szkoły ponadpodstawowej (jeszcze niedawno  - ponadgimnazjalnej) dla swojego dziecka, a absolwenci gimnazjów nie są zainteresowani analizą jakości pracy tych szkół; 

– nie wszyscy uczniowie i ich rodzice opierają swój wybór szkoły na rankingu, bez względu na to, na jakich źródłach i kryteriach został on zbudowany.

Po co? Jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, że o pieniądze, ale nie dla szkół, nie dla uczniów, tylko dla redaktorów i wydawców, no i dla korepetytorów.  

 W czasie publikowania wyników rankingu zapomina się o uwarunkowaniach genetycznych, wybitnych zdolnościach, własnej aktywności zdolnego ucznia i jego wsparciu w środowisku rodzinnym. Nauczyciele zapewne też mają swój udział w osiągnieciach uczniów, ale tylko ci, którym rzeczywiście na nich zależy, a nie przerzucają odpowiedzialności za wyniki na samodzielną pracę uczniów. 

Tak więc nie są oni jedynym czy głównym czynnikiem uczniowskich sukcesów. Nie ma też powodu, by jakość szkoły mierzyć odsetkiem uczniów, którzy zdobyli cenne trofea w konkursach, zawodach czy olimpiadach, skazując tym samym na niełaskę opinii publicznej szkoły bez naturalnego potencjału mistrzów.

O tym, jak wyłania się nie "najlepsze" szkoły, ale "Szkoły Roku...." w Niemczech, napiszę w kolejnym poście. 

12 stycznia 2023

Rekomendacje Centrum Edukacji Obywatelskiej



Bardzo dobrze, że pomimo kryzysowej deformy polskiego szkolnictwa, Centrum Edukacji Obywatelskiej robi swoje, nie oglądając się na cud, który miałby nadejść z góry. W ub. roku wydano w wersji drukowanej i w pdf cykl publikacji opracowanych w ramach programu "SZKOŁA DLA INNOWATORA". 

Zachęcam do skorzystania z niego, jeśli nie w szkołach, to chociaż w szkolnictwie wyższym, by podtrzymać "płomyk nadziei na nowoczesność" w gronie profesjonalistów zainteresowanych wartościową edukacją młodych pokoleń, bo zorientowaną na przyszłość, a nie tylko na przeszłość. Cały projekt jest merytorycznie spójny, chociaż jego główne przesłanki organizacyjne i psychodydaktyczne są możliwe do realizacji w zdecentrowanym ustroju szkolnym. 

Jednak nawet w ustroju tak destrukcyjnym i nieefektywnym, jakim jest polskie szkolnictwo, można realizować przynajmniej niektóre części tego programu. Całość będzie miała szanse na urzeczywistnienie, jak zostaną spełnione założenia, które są - moim zdaniem - fundamentalne dla tego projektu, a mianowicie:

1. Uczynienie polityki edukacyjnej jednym z priorytetów państwa, a nie partii władzy, która nie jest zainteresowana rozwojem polskiej dydaktyki szkolnej na miarę co najmniej I połowy XXI wieku.

2. Określenie wizji polskiego systemu oświaty na podstawach rzetelnej diagnozy jego stanu, mocnych i słabych stron z uwzględnieniem prognoz ekonomicznych, geopolitycznych, kulturowych (tu -aksjonormatywne), edukacyjnych i społecznych.

3. Stworzenie wielowariantowej prognozy rozwoju polskiej edukacji, która uwzględni powyższe  uwarunkowania w wersji pesymistycznej (kryzysowej), realistycznej i optymistyczno-prospektywnej, by można było negocjować w Sejmie strategie kształcenia dzieci i młodzieży służące wsparciu ich integralnego rozwoju oraz zwiększaniu szans na życie w społeczeństwie otwartym, pluralistycznym i innowacyjnym gospodarczo.

Autorzy programu CEO formułują osiem rekomendacji szczegółowych, które adresowane są głównie do dyrektorów szkół, nauczycieli, uczniów, ich rodziców i otoczenia społecznego. Jak wspomniałem, ma to sens w skali całego systemu szkolnego tylko wówczas, jeśli:

1. Zlikwiduje się ministerstwo edukacji i jego administrację partyjno-rządową (kuratoria oświat i ich delegatury) powołując pozaustrojowy, profesjonalnie zarządzany ośrodek badań jakości edukacji, nadzorowany przez Sejm, a sprawy infrastrukturalne pozostawi do nadzoru samorządom terytorialnym oraz powołanych radom oświatowym.  

2. O subwencji oświatowej na szkolnictwo publiczne i niepubliczne powinien zabiegać odpowiedni departament oświaty w Ministerstwie Kultury. Nie ma potrzeby utrzymywania tysięcy urzędników MEN, skoro w żadnej mierze nie przyczyniają się oni do lepszego funkcjonowania szkół, ich wyposażenia, godnego wynagradzania pracy nauczycieli, ich doskonalenia i dobrostanu, które są konieczne do inwestowania w innowacyjną dydaktykę.

3. Szkoły, ich kadry kierownicze i nauczycielskie muszą być autonomiczne, samorządne, by możliwe było adekwatne do środowisk uczniowskich i ich rodzin pozyskiwanie odpowiednich specjalistów wspomagających efektywną realizację także autorskich programów kształcenia, wychowania, profilaktyki czy terapii.

4. Powołanie wewnątrzszkolnych i terenowych rad szkolnych powinno sprzyjać zwiększeniu kontroli i wspomagającej partycypacji sił społecznych, by było czytelne, kto ponosi odpowiedzialność za efekty edukacji oraz jakie są potrzebne źródła wsparcia dla jej optymalizacji. 

5. Konieczna jest współpraca szkół z środowiskami akademickiej pedagogiki i psychologii kształcenia, by na bieżąco aktualizować wiedzę, profesjonalnie diagnozować procesy edukacyjne i odpowiednio także kształcić przyszłych nauczycieli, pedagogów i psychologów szkolnych. 

 

Polskie szkoły muszą przygotowywać młode pokolenie do autoedukacji w ciągu całego życia, a zatem konieczne jest odstąpienie od behawioralnej dydaktyki ("kija i marchewki"), opartej na strachu i formatywnym ocenianiu, która zniechęca do szkoły i wartości uczenia się. 
Jak słusznie przewiduje się w założeniach programu CEO:

(...) do 2030 r. pracownicy będą poświęcać 30% więcej czasu na naukę w miejscu pracy, 100% więcej czasu na rozwiązywanie problemów, 41% więcej czasu na krytyczne myślenie, 77% więcej czasu na naukę matematyki i 17% więcej czasu na komunikację werbalną i interpersonalną (s.7).  

Jeśli obiektywnie spojrzymy na to, jak obecnie kształci się w naszych szkołach, to stwierdzimy, że w zupełnie przeciwnym kierunku. Jak długo jeszcze będziemy tracić czas i kolejne pokolenia?