21 czerwca 2021

Kolejny pseudonaukowy raport o nauczycielach

 


Czytam kolejny pseudoraport oświatowy - tym razem firmy, która nie ma nic wspólnego z edukacją. Treść przedrukowują media, chociaż nie ma powodu, by warto było to czynić. 

Edukacja stała się ostatnio świetnym medium już nie tylko dla sprawujących władzę, ale także różnych instytucji pozaoświatowych i pozanaukowych, podmiotów gospodarczych, które traktują szkolnictwo jako reklamowy lep na muchy polskiego analfabetyzmu.

Oto opublikowano "raport" o statusie nauczycielek i nauczycieli w Polsce 2021 pod tytułem "Między pasją a zawodem" już w tytule sugerując, że jedno wyklucza drugie. Tymczasem, jeśli ktoś z pasją jeszcze chce tkwić w tym zawodzie, to nie powinien czytać wyników tego sondażu. Jego autorkami są Anna Buchner Katarzyna, Fereniec-Błońska i Maria Wierzbicka. 

Sondaż diagnostyczny został przeprowadzony w miesiącach marzec-kwiecień 2021 r. techniką wywiadów indywidualnych online (CAWI) na łącznej próbie 1446 osób (nauczycieli - 404; rodziców - 625 i uczniów 417). Dobór był celowy, ale wątpliwa jest  reprezentatywność próby badawczej (np. kategoria wieku jest nieizomorficzna do faktycznego rozkładu w skali kraju; Jakie znaczenie ma fakt miejsca zamieszkania nauczycieli, skoro mieszkający na wsi mogą pracować w wielkim mieście?  Aż 73% nauczycieli pracowało w szkole podstawowej, itd.). Dodatkowo przeprowadzono 20 dziewięćdziesięciominutowych wywiadów pogłębionych, ale nie wiadomo, według jakich kryteriów zastosowano dobór do nich rozmówców.   

Czy szkoła jest Polską w pigułce, jak zapowiada to prezes Fundacji? Wcale to nie wynika z jego wstępu, a tym bardziej z pozostałej części dokumentu. Autorki zapowiadają, że w tym raporcie spoglądają na role nauczycieli z czterech perspektyw: nauczycieli, dyrektorów, uczniów i ich rodziców, by spróbować rozpoznać, jaki oni mają obecnie status. 

Punktem odniesienia uczyniły sytuację poparcia nauczycielskiego strajku w 2019 r., które mogło rzutować na postrzeganie nauczycieli przez społeczeństwo także w okresie pandemii. Jak wynika z dość skromnej próby badanych większość z nich popierała ów strajk: nauczyciele  - w 81%, rodzice - w 54% i uczniowie  w 70%. Dane rządowe były inne. Natomiast zamknięcie szkół zdaniem nauczycieli (w 62%), rodziców (w 45%) i uczniów - (w 27%) wpłynęło na negatywne postrzeganie prestiżu zawodowego nauczycieli.

Prowadzące sondaż na temat statusu nauczycieli nie pokusiły się o sprecyzowanie, czym on jest i jakie są jego wskaźniki. Tym samym pytano o coś, czego badaczki nie określiły. Nie wiemy, dlaczego sformułowano sprzeczny z wynikami diagnozy wniosek, że większość nauczycieli (w/w 62%) była zdania, iż pandemia COVID-19 negatywnie wpłynęła na postrzeganie polskiego systemu edukacyjnego. Na wykresie kołowym dane dotyczą postrzegania prestiżu nauczycieli, a nie całego systemu szkolnego.   

Nie mamy wglądu w narzędzie, toteż trudno jest ocenić poprawność uzyskanych danych na podstawie wskazań czy odpowiedzi badanych.  Z prezentacji danych wynikają sprzeczne i/lub banalne, ogólnikowe opinie i wnioski

- 78% nauczycieli czuje satysfakcję z wykonywanej pracy (s.16), ale 49% spośród badanych ma negatywne uczucia z racji bycia nauczycielami (tamże). Innymi słowy, mają satysfakcję, ale źle się czują w nauczycielskiej roli.   W odpowiedzi na inne pytanie 52% ubolewa z tytułu niskiego prestiżu zawodowego (s.24)  

- ponoć 68% nauczycieli czuje więź ze środowiskiem nauczycielskim. Co jednak rozumieją przez środowisko nauczycielskie- własną radę pedagogiczną, czy środowisko w ogóle? Tego nie wiemy.  

- zadowolonych z zakresu obciążeń zawodowych jest tylko 34% nauczycieli, zaś 36% negatywnie ocenia kwestię równowagi między życiem a pracą. Czy to znaczy, że 30% w ogóle nie miało zdania na ten temat?  

46% rodziców szanuje nauczycieli za bycie z nimi w kontakcie (s. 31), zaś 69% tych samych rodziców dobrze ocenia relacje z nauczycielami (s. 39).  

Co znaczyZ reguły lepiej oceniają swój work-life balance osoby, które mają dłuższe doświadczenie w zawodzie. Nie bez znaczenia jest także, jakiego przedmiotu uczą" (s.20)Nie wiemy jednak, jaki jest rozkład powyższego stanu biorąc pod uwagę wspomniane cechy różnicujące tę profesję.  

    Na jakiej podstawie autorki wyciągają wniosekMimo deklarowanych dobrych relacji ze współpracownikami i dyrekcją wielu nauczycieli obawia się oceny swoich współpracowników, a nawet przełożonych. Jednocześnie z deklaracji nauczycieli wynika, że 51% z nich nie ma dostępu do szkolnych psychologów. 

   Czyżby obawa przed oceną współpracowników, a nawet przełożonych miała jakikolwiek związek z brakiem dostępu do szkolnych psychologów?  Autorki raportu nie wiedzą, że nauczyciele nie muszą obawiać się ocen swoich koleżanek czy kolegów z rady pedagogicznej, bo te w ogóle nie są do tego zobowiązane?  Jak można pisać: (...) a nawet przełożonych... .  Nonsens. Jeśli już, to tylko przełożonych. 

Takich banałów jest w tym raporcie pełno. Oto piszą na s. 22: Brak systemowych rozwiązań i możliwości konsultacji z ekspertem skutkują tym, że część nauczycieli wycofuje się z prób dawania wsparcia uczniom czy rozwiązywania ich problemów i ogranicza się do realizowania programu minimum – działalności czysto dydaktycznej. Z odpowiedzi na jakie pytanie wnioskuje się o jakiejś części nauczycieli?   

Kolejny absurd we wnioskowaniu: 

Biurokracja to najczęściej wskazywana uciążliwość w pracy nauczyciela. Jest to poważny problem dla aż 70% z nich. Z rozmów z nauczycielami wynika, że pod tym hasłem mieści się rozbudowana „papierologia”, przeładowana podstawa programowa oraz duży nacisk na wiedzę teoretyczną i przygotowanie do egzaminów. 

Autorki diagnozy formułują wniosek z 20 wywiadów, ale odnoszą go do 404 nauczycieli!   Ba, dla nich "papierologia", przeładowana podstawa programowa i presja egzaminacyjna mogą być ujęte łącznie pod kategorią "biurokracja".  Jest jeszcze gorzej, bo autorki raportu nie rozumieją, że czym innym jest układanie planu nauczania, a czym innym tworzenie podstawy programowej. To już jest doprawdy kompromitacja.  

Ponoć 72% nauczycieli chciałoby indywidualizować pracę z uczniami, ale klasy są przeludnione a oni nie potrafią znaleźć "odpowiedniej formuły lekcji" (s. 26).  Nie wiadomo, z czego wynika taki wniosek?

Uczniowie nie są zadowoleni z zadawania im prac domowych (45% - twierdzi, że jest ich za dużo), zaś 60% uczniów szkół średnich korzysta z korepetycji.   

Wykres słupkowy na s. 30 zawiera zdumiewająco niski odsetek wskazań odpowiedzi nauczycieli, rodziców i uczniów w kwestii kluczowych zadań/umiejętności nauczyciela. Autorki nie odróżniają zadań od umiejętności traktując je jako tożsame. Kolejny nonsens. 

 Po co pytać rodziców czy uczniów o kwestie, o których nie mają żadnego pojęcia, bo i mieć go nie mogą? Czemu to ma służyć? Rozumiem fakt badania opinii w sprawach powszechnie dostępnych i potencjalnie znanych respondentom, chociaż i tak niewiele z tego wynika. Diagnozujące nie zapytały np. o stan wiedzy rodziców i uczniów, jak wysokie są zarobki ich nauczycieli, ale dociekały, czy oni uważają, że nauczyciele zarabiają za dużo lub za mało. Co zatem miało tu być punktem odniesienia?          

Są w tym "raporcie" cytowane wypowiedzi objętych wywiadem nauczycieli, którzy mówią o swoich problemach i warunkach pracy. Całość materiału ma charakter publicystyczny, a nie naukowy. Niestety, do tego typu materiałów i danych będą odwoływać się urzędnicy i propagandziści, bo przecież nikt nie będzie dociekał, jak zostały one wypreparowane i jaka jest ich rzeczywista wartość. Moim zdaniem - zerowa, bo wytworzona w nieprofesjonalny sposób.