Czytam
kolejny pseudoraport oświatowy - tym razem firmy, która nie ma nic wspólnego z
edukacją. Treść przedrukowują media, chociaż nie ma powodu, by warto było to
czynić.
Edukacja
stała się ostatnio świetnym medium już nie tylko dla sprawujących władzę, ale
także różnych instytucji pozaoświatowych i pozanaukowych, podmiotów
gospodarczych, które traktują szkolnictwo jako reklamowy lep na muchy polskiego
analfabetyzmu.
Oto
opublikowano "raport" o statusie nauczycielek i nauczycieli w Polsce
2021 pod tytułem "Między pasją a zawodem" już w tytule sugerując, że
jedno wyklucza drugie. Tymczasem, jeśli ktoś z pasją jeszcze chce tkwić w tym
zawodzie, to nie powinien czytać wyników tego sondażu. Jego autorkami
są Anna Buchner Katarzyna, Fereniec-Błońska i Maria Wierzbicka.
Sondaż
diagnostyczny został przeprowadzony w miesiącach marzec-kwiecień 2021 r.
techniką wywiadów indywidualnych online (CAWI) na łącznej próbie 1446 osób
(nauczycieli - 404; rodziców - 625 i uczniów 417). Dobór był celowy, ale wątpliwa
jest reprezentatywność próby badawczej (np. kategoria wieku jest
nieizomorficzna do faktycznego rozkładu w skali kraju; Jakie znaczenie ma fakt
miejsca zamieszkania nauczycieli, skoro mieszkający na wsi mogą pracować w
wielkim mieście? Aż 73% nauczycieli pracowało w szkole podstawowej,
itd.). Dodatkowo przeprowadzono 20 dziewięćdziesięciominutowych wywiadów
pogłębionych, ale nie wiadomo, według jakich kryteriów zastosowano dobór do
nich rozmówców.
Czy
szkoła jest Polską w pigułce, jak zapowiada to prezes Fundacji? Wcale to nie
wynika z jego wstępu, a tym bardziej z pozostałej części dokumentu. Autorki
zapowiadają, że w tym raporcie spoglądają na role nauczycieli z czterech
perspektyw: nauczycieli, dyrektorów, uczniów i ich rodziców, by spróbować
rozpoznać, jaki oni mają obecnie status.
Punktem odniesienia uczyniły sytuację poparcia nauczycielskiego strajku w 2019 r., które mogło rzutować na postrzeganie nauczycieli przez społeczeństwo także w okresie pandemii. Jak wynika z dość skromnej próby badanych większość z nich popierała ów strajk: nauczyciele - w 81%, rodzice - w 54% i uczniowie w 70%. Dane rządowe były inne. Natomiast zamknięcie szkół zdaniem nauczycieli (w 62%), rodziców (w 45%) i uczniów - (w 27%) wpłynęło na negatywne postrzeganie prestiżu zawodowego nauczycieli.
Prowadzące sondaż na temat statusu nauczycieli nie pokusiły się o sprecyzowanie, czym on jest i jakie są jego wskaźniki. Tym samym pytano o coś, czego badaczki nie określiły. Nie
wiemy, dlaczego sformułowano sprzeczny z wynikami diagnozy wniosek, że większość nauczycieli
(w/w 62%) była zdania, iż pandemia COVID-19 negatywnie wpłynęła na postrzeganie
polskiego systemu edukacyjnego. Na wykresie kołowym dane
dotyczą postrzegania prestiżu nauczycieli, a nie całego
systemu szkolnego.
Nie
mamy wglądu w narzędzie, toteż trudno jest ocenić poprawność uzyskanych danych
na podstawie wskazań czy odpowiedzi badanych. Z prezentacji danych
wynikają sprzeczne i/lub banalne, ogólnikowe opinie i wnioski:
-
78% nauczycieli czuje satysfakcję z wykonywanej pracy (s.16), ale 49% spośród
badanych ma negatywne uczucia z racji bycia nauczycielami (tamże). Innymi
słowy, mają satysfakcję, ale źle się czują w nauczycielskiej
roli. W odpowiedzi na inne pytanie 52% ubolewa z tytułu niskiego
prestiżu zawodowego (s.24)
-
ponoć 68% nauczycieli czuje więź ze środowiskiem nauczycielskim. Co
jednak rozumieją przez środowisko nauczycielskie- własną radę pedagogiczną,
czy środowisko w ogóle? Tego nie wiemy.
-
zadowolonych z zakresu obciążeń zawodowych jest tylko 34% nauczycieli, zaś 36%
negatywnie ocenia kwestię równowagi między życiem a pracą. Czy to znaczy, że
30% w ogóle nie miało zdania na ten temat?
- 46% rodziców szanuje
nauczycieli za bycie z nimi w kontakcie (s. 31), zaś 69% tych samych rodziców
dobrze ocenia relacje z nauczycielami (s. 39).
Co
znaczy: Z
reguły lepiej oceniają swój work-life balance osoby, które mają
dłuższe doświadczenie w zawodzie. Nie bez znaczenia jest także, jakiego przedmiotu
uczą" (s.20). Nie wiemy jednak, jaki jest rozkład
powyższego stanu biorąc pod uwagę wspomniane cechy różnicujące tę
profesję.
Na jakiej podstawie autorki wyciągają wniosek: Mimo
deklarowanych dobrych relacji ze współpracownikami i dyrekcją wielu nauczycieli
obawia się oceny swoich współpracowników, a nawet przełożonych. Jednocześnie z
deklaracji nauczycieli wynika, że 51% z nich nie ma dostępu do szkolnych
psychologów.
Czyżby obawa przed oceną współpracowników, a nawet przełożonych miała
jakikolwiek związek z brakiem dostępu do szkolnych psychologów? Autorki raportu
nie wiedzą, że nauczyciele nie muszą obawiać się ocen swoich koleżanek czy
kolegów z rady pedagogicznej, bo te w ogóle nie są do tego zobowiązane?
Jak można pisać: (...) a nawet przełożonych... . Nonsens.
Jeśli już, to tylko przełożonych.
Takich
banałów jest w tym raporcie pełno. Oto piszą na s. 22: Brak systemowych
rozwiązań i możliwości konsultacji z ekspertem skutkują tym, że część
nauczycieli wycofuje się z prób dawania wsparcia uczniom czy rozwiązywania ich
problemów i ogranicza się do realizowania programu minimum – działalności
czysto dydaktycznej. Z odpowiedzi na jakie pytanie wnioskuje się o
jakiejś części nauczycieli?
Kolejny
absurd we wnioskowaniu:
Biurokracja
to najczęściej wskazywana uciążliwość w pracy nauczyciela. Jest to poważny
problem dla aż 70% z nich. Z rozmów z nauczycielami wynika, że
pod tym hasłem mieści się rozbudowana „papierologia”, przeładowana podstawa
programowa oraz duży nacisk na wiedzę teoretyczną i przygotowanie do
egzaminów.
Autorki
diagnozy formułują wniosek z 20 wywiadów, ale odnoszą go do 404
nauczycieli! Ba, dla nich "papierologia", przeładowana
podstawa programowa i presja egzaminacyjna mogą być ujęte łącznie pod kategorią
"biurokracja". Jest jeszcze gorzej, bo autorki raportu nie
rozumieją, że czym innym jest układanie planu nauczania, a czym innym tworzenie podstawy programowej. To już jest doprawdy kompromitacja.
Ponoć
72% nauczycieli chciałoby indywidualizować pracę z uczniami, ale klasy są
przeludnione a oni nie potrafią znaleźć "odpowiedniej formuły lekcji"
(s. 26). Nie wiadomo, z czego wynika taki wniosek?
Uczniowie
nie są zadowoleni z zadawania im prac domowych (45% - twierdzi, że jest ich za
dużo), zaś 60% uczniów szkół średnich korzysta z korepetycji.
Wykres
słupkowy na s. 30 zawiera zdumiewająco niski odsetek wskazań odpowiedzi
nauczycieli, rodziców i uczniów w kwestii kluczowych zadań/umiejętności
nauczyciela. Autorki nie odróżniają zadań od umiejętności traktując
je jako tożsame. Kolejny nonsens.
Po
co pytać rodziców czy uczniów o kwestie, o których nie mają żadnego pojęcia, bo
i mieć go nie mogą? Czemu to ma służyć? Rozumiem fakt badania opinii w sprawach
powszechnie dostępnych i potencjalnie znanych respondentom, chociaż i tak
niewiele z tego wynika. Diagnozujące nie zapytały np. o stan wiedzy rodziców i
uczniów, jak wysokie są zarobki ich nauczycieli, ale dociekały, czy oni
uważają, że nauczyciele zarabiają za dużo lub za mało. Co zatem miało tu być
punktem odniesienia?
Są w tym "raporcie" cytowane wypowiedzi objętych wywiadem nauczycieli, którzy mówią o swoich problemach i warunkach pracy. Całość materiału ma charakter publicystyczny, a nie naukowy. Niestety, do tego typu materiałów i danych będą odwoływać się urzędnicy i propagandziści, bo przecież nikt nie będzie dociekał, jak zostały one wypreparowane i jaka jest ich rzeczywista wartość. Moim zdaniem - zerowa, bo wytworzona w nieprofesjonalny sposób.