Z ogłoszonych projektów rozporządzeń MEiN
wynika, że wkrótce wzrośnie zainteresowanie historią tańca, z
którego przeprowadzany będzie egzamin maturalny (do wyboru przez ucznia) w
ramach przedmiotów rozszerzonych. Zarówno w liceach
ogólnokształcących, jak i technikach mogą być realizowane zajęcia w
zakresie rozszerzonym z tego przedmiotu. Podstawa programowa dla historii
muzyki umożliwi włączenie zajęć z tego przedmiotu od roku szkolnego
2023/2024.
Zmiana w powyższym
zakresie adresowana jest przede wszystkim do uczniów ogólnokształcących szkół
baletowych, którzy będą mogli uwzględnić do egzaminu maturalnego ten
przedmiot, co przecież nie wyklucza młodzieży ze szkół ogólnokształcących czy
technikum. Proponuje się, aby przedmiot historia
tańca był realizowany już od pierwszej klasy obu typów szkół w
wymiarze po 8 godzin tygodniowo w obu typach szkół średnich.
Skorzystają na tej
zmianie nie tylko potencjalni autorzy podręcznika do tego przedmiotu, który
musi powstać w najbliższych latach, ale także nauczyciele posiadający
odpowiednie kwalifikacje.
Szkoda tylko, że jest to jedynie historia
tańca, bo w programie TVP oczekuje się jednak tanecznych
umiejętności. Absolwenci szkół maturalnych mogą mieć mniejsze szanse na
udział w "Tańcu z gwiazdami". Inna rzecz, że jedne gwiazdy już
zgasły, a inne dopiero się wyłaniają.
Ministerstwo Edukacji i Nauki przygotowało
licealistom i przyszłym uczniom technikum poszerzony wykaz lektur
uzupełniających, ale to nie oznacza, że ich znajomość będzie obowiązywała
na maturze w 2023 roku.
Rozpoczynający edukację w nowym roku
szkolnym nastolatkowie dowiedzą się wkrótce, że powinni wziąć pod uwagę w
swoich przygotowaniach do egzaminu maturalnego w 2023 r. nieliczne zmiany
w kanonie lektur obowiązkowych, a sprowadzające się do wycofania przez
resort niektórych pozycji, by ich miejsce zastąpiły inne, lepszego sortu i
autorstwa.
Powyższa nowelizacja nie będzie miała
wpływu na konieczność wprowadzenia zmian do treści podręczników szkolnych z
języka polskiego dla szkół ponadpodstawowych. Być może władze resortu chcą
sprawdzić, które teksty literackie młodzież będzie czytać poza
szkołą.
Skoro dotychczas obowiązujące teksty
zostaną usunięte z kanonu lektur, to znaczy, że są niezgodne z ideową linią
partii lub były odrzucane przez dużą część młodzieży i/lub nauczycieli jako
nieinteresujące. Od kilkudziesięciu lat wiadomo, że młodzież najchętniej czyta
to, co jest niepożądane przez władze szkolne, natomiast w zdecydowanej
większości opanuje streszczenia, słowa kluczowe oraz główne tezy obowiązkowych
dla niej lektur.
Szkoda mi dzieł, po które uczniowie będą
sięgać z przymusu. Nawet kolejno sprawujący władzę w ministerstwie chwalili się
w wywiadach dla różnych mediów (dla ocieplenia własnego wizerunku),
jak to ściągali na egzaminie maturalnym, byli wyrzucani ze szkoły, uciekali z
niektórych lekcji, nie czytali lektur itp. Historia kołem się toczy, bo
nie pamięta wół jak cielęciem był.
Projekty rozporządzeń są na etapie
„konsultacji”. Ciekawe, czy doradcy ministra i opiniodawcze podmioty sięgają do
badań literackich, z kulturoznawstwa czy socjologii literatury, by dowiedzieć
się, które dzieła literackie są ważne dla rozwoju młodych pokoleń oraz co z
własnej chęci czytają nastolatkowie? Czy raczej kierują się
źródłami politycznej wagi?
W uzasadnieniu projektów zmian nie
wymieniono żadnego z naukowych raportów, a przecież jest Instytut Badań
Literackich, no i mamy na etacie u prezydenta prof. A. Waśko -
literaturoznawcę. Ten chyba już nie monitoruje deformy edukacji, bo i po
co?
Byłoby dobrze, gdyby minister zlikwidował
nonsensowny obowiązek uczęszczania do szkoły ósmoklasistów, którzy po zdaniu
egzaminu zewnętrznego i wystawieniu im końcowych ocen nie mają żadnych zajęć dydaktycznych.
Zdarza się, że matematyk czy polonista podejmie taki wysiłek i mimo wszystko
poprowadzi lekcje, ale większość nauczycieli szkół podstawowych z klas 4-8
zajmuje się szkolną biurokracją. Uczniowie muszą/mogą w tym czasie siedzieć w
salach lekcyjnych i ... grać w karty, na smartfonach, rozmawiać ze sobą po
cichu, byle tylko nie przeszkadzali nauczycielowi "w pracy".