Zachęcam pasjonatów edukacji na miarę XXI wieku do zapoznania się z Raportem NASK pod red. Jacka Pyżalskiego pt. Generatywna Sztuczna Inteligencja w szkole – przecieranie szlaków. Badanie ilościowe i jakościowe nauczycieli i nauczycielek klas 4–8 szkół podstawowych (Warszawa, 2025), który informuje polityków oświatowych, quasi nadzór pedagogiczny i nauczycieli o zaletach korzystania w edukacji szkolnej z generatywnej sztucznej inteligencji (GSI). Jego autorzy wskazują także na "zdiagnozowane" bariery i ograniczenia w korzystaniu z GSI przez nauczycieli edukacji systematycznej w szkołach podstawowych.
Nauczyciele w swej większości nie czytają takich raportów, bo nie są one im potrzebne do czegokolwiek, gdyż zostali już od czasów reformy M. Handkego przyzwyczajeni do tego, że w codziennej pracy dydaktyczno-wychowawczej w szkole realizuje się to, co jest konieczne, obowiązkowe, a zatem kontrolowane. Co nie jest wpisane jako zobowiązujące, nie znajduje powodów do zastosowania, gdyż poziom wynagrodzeń nie rekompensuje nakładów własnej pracy i nie zachęca do jakiejkolwiek innowacyjności w tym zakresie.
Pasjonaci tej profesji nie potrzebują raportów z badań ogólnokrajowych czy lokalnych, ani też jakichkolwiek poradników czy sugestii w tym zakresie, gdyż sami doskonale sobie radzą z unowocześnianiem metod i form kształcenia dzieci, także z wykorzystaniem GSI. Dlatego trafnie zaznacza w części tego raportu Jacek Pyżalski: "(...) że o ile narzędzia generatywnej sztucznej inteligencji potencjalnie znajdują zastosowanie w zakresie przedstawionych zadań, to ich rzeczywista skuteczność i jakość zależą przynajmniej od trzech istotnych kwestii.
Po pierwsze od tego, czy nauczyciel/nauczycielka zdaje sobie sprawę z tego, że dane zadanie (np. dostosowanie materiałów) jest potrzebne i warto się go podjąć. Bez takiej świadomości nie jest w stanie ani samodzielnie wykonać zadania, ani zlecić go generatywnej sztucznej inteligencji.
Po drugie, nauczyciel/nauczycielka musi mieć wystarczające kompetencje, żeby tak promptować narzędzie, aby to, co generuje, rzeczywiście miało odpowiednią jakość i odpowiadało rzeczywistym potrzebom edukacyjnym. I wreszcie,
po trzecie, nauczyciel/ nauczycielka musi mieć wystarczające kompetencje, żeby oceniać poszczególne otrzymane wytwory i podejmować decyzję, czy dalej je ulepszać, lub czy zadowolić się tym, co zostało zrobione.
Warto tu wskazać, że ważne są w tym kontekście nie kompetencje cyfrowe, ale profesjonalne kompetencje pedagogiczne/edukacyjne" (s.13, podkreśl. moje).
Taka narracja wyraźnie to potwierdza, że jeśli penitencjarnie nadzorujący nauczycieli wygenerują realne podstawy do wyegzekwowania tego, co nauczyciel musi, to być może niewielki odsetek tego się przestraszy i dostosuje do owych zaleceń (bardzo ważnych pedagogicznie w moim przekonaniu), zaś pozostała większość będzie pozorować pożądany zakres aktywności.
Niezależnie od tego rzekomo 13 proc. nauczycieli stosujących GSI jest w takim samym stopniu wiarygodne, jak metoda sondażu diagnostycznego. Wynik jest mocno na wyrost, bo to tylko deklaracje a nie prawda na badany temat.