31 sierpnia 2021

Kto naprawi zdradę idei Solidarności w mijającym trzydziestoleciu polskiej transformacji?

 



Mija 41 lat od od podpisania z socjalistyczną władzą umowy społecznej, która zapoczątkowała falę przemian w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Od złożenia podpisu przez Lecha Wałęsę i  Mieczysława Jagielskiego zaczął się ruch możłiwych przemian w dziejach Polski i byłych państw socjalistycznych.   

W czasie wakacji miałem okazję do przeczytania wydanej przez socjologa Ireneusza Krzemińskiego kolejnej jego monografii, w której uczestnicy niezwykle oryginalnego badania socjointerwencyjnego potwierdzili po latach transformacji zdradę elit pierwszej fali "Solidarności". Wcześniej bowiem profesor opublikował książkę pod tytułem "Solidarność. Niespełniony projekt polskiej demokracji" (Gdańsk 2013). O ile w tej publikacji sprzed ośmiu lat (a był to przecież czas rządów PO/PSL) zastanawiał się nad tym, co się stało ze społeczeństwem obywatelskim i ideałami dziesięciomilionowego ruchu oporu przeciwko totalitarnemu państwu, które po 1989 r. , że zostały już tylko mitem, pamięcią o marzeniach i zaprzeczeniem postulatów w zakresie zmian ustroju państwa na samorządną Rzeczpospolitą.

 

Tym razem mamy rozprawę o dewastacji polskiej demokracji i zerwaniu z arystotelesowskim znaczeniem polityki przez kolejne formacje rządzące po 1993 r. Ich liderzy systematycznie odchodzili od polityki jako racjonalnej troski o dobro wspólne na rzecz  cynicznej gry o władzę w formie "odszczepiania się" od społeczeństwa.  

Kolejne fale pseudodemokratycznych elit działały na rzecz coraz bardziej patologicznych form restytucji autorytaryzmu, nomenklatury, korupcji, zakłamania, cynicznej propagandy władzy, a więc nowomowy zafałszowującej świadomość społeczną, uwłaszczania się postsocjalistycznych i postsolidarnościowych oligarchów na majątku państwowym, a następnie publicznym i środkach pomocowych z Unii Europejskiej, itd. 

 

Krzemiński powołał zespół badawczy do zrealizowania projektu, który został sfinansowany nie ze środków Narodowego Centrum Nauki (HS6), ale... Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki. Jest to bardzo wartościowy poznawczo i społecznie projekt badawczy, który został zrealizowany w ograniczonym już zakresie. Jest to bowiem fascynujące powtórzenie badań solidarnościowego zrywu w latach 1980-1981, które prowadził wybitny socjolog francuski we współpracy z polskimi uczonymi - Alain Touraine. Wyniki pierwszych badań ukazały się w języku polskim dopiero w 2010 r. dzięki przetłumaczeniu francuskiej edycji z 1982 r. i wydaniu ich przez Europejskie Centrum Solidarności w Gdańsku.       

                              



Powtórzenie badań z nieliczną już grupą respondentów - działaczy Solidarności sprzed 40 lat, jest i tak bardzo ciekawe, choć, jak uczciwie przyznaje się do tego I. Krzemiński, może zostać zakwestionowane przez purystów naukowych, dla których przedłożone opracowanie nie spełnia stricte naukowych kryteriów.  Pozyskanie do rozmowy osób w podeszłym już wieku, mających problemy z pamięcią, zdrowotne stanowiło nie lada kłopot. Profesor nawet zachęca zainteresowanych do skorzystania z jego archiwum, ktore jest gotów udostępnić, a w nim nagrania wideo z odbytych rozmów i grupowych wywiadów z działaczami opozycji, bo można na podstawie zarejestrowanych danych dokonać jeszcze innych analiz i rekonstrukcji wypowiedzi. 

 

Wątek zdrady przewija się przez całą książkę, co wcale mnie nie dziwi, gdyż dowodzę tego w swoich badaniach i publikacjach dotyczących polityki oświatowej III RP. Jak to z większością socjologów bywa, nie czytają naukowych rozpraw przedstawicieli innych dyscyplin nauk społecznych, toteż ich parcjalne analizy są w tym zakresie powierzchowne, a bywa, że potoczne. Autor niniejszej książki oceniając ruch rodzicielskiego protestu w ramach akcji "Ratuj Maluchy"  p. Elbanowskich [s.114] nie przypomniał czytelnikom, że nie był on pozbawiony naukowych racji. 

 

Ówczesna pseudoreforma obniżenia wieku obowiązku szkolnego była nie tylko nieprzygotowana merytorycznie, kadrowo i infrastrukturalnie, ale też został zablokowany przez rząd i Sejm wniosek prawie miliona Polaków o referendum w tej sprawie. Nie było żadnych konsultacji społecznych ani merytorycznej debaty w Sejmie. Powód był oczywisty. 

Tak zwana reforma sześciolatków nie miała nic wspólnego z troską władz PO/PSL o wyrównywanie szans edukacyjnych polskich dzieci. Stanowiła kluczowy czynnik wsparcia reformy emerytalnej rządu, któremu nie udało się uzgodnić ze związkami zawodowymi wydłużenia czasu przejścia Polaków na emeryturę w 68 r.  Przyznał się do tej socjotechniki minister Michał Boni. Trudno zatem się dziwić, że nadal nie rozumie tej manipulacji duża część obywateli naszego kraju, skoro przemilczają tę kwestię także uczeni tej klasy. 

 

Natomiast zgadzam się z I. Krzemińskim i cieszę się, że mocno wybrzmiała w jego najnowszej książce kwestia, iż rewolucja Solidarności lat 1980-1989 miała na celu nie tylko odzyskanie przez nasze społeczeństwo wolności do prawdy, mówienia własnym głosem, a więc zniesienia cenzury, zagwarantowanie pluralizmu i otwartości granic,  wyprowadzenia partii władzy z wszystkich instytucji państwowych, wyłączenia dziedzin życia publicznego "spod wszechwładzy partyjnej nomenklatury", ale przede wszystkim miała zapewnić społeczeństwu podmiotowość i godne warunki do życia w demokracji partycypacyjnej,  w państwie prawa.      

 

Trafnie pisze Krzemiński, że (...) filarem nowego systemu samorządowego miały być niezależne i samorządne organizacje rozmaitych środowisk: naukowców, rolników, dziennikarzy, nauczycieli, studentów, lekarzy, transportowców itd.  [s.63]. Polska miała stać się krajem, w którym rządzący zapewnią obywatelom warunki do dobrowolnej samoorganizacji, dzięki czemu będzie możliwe uczestniczenie w procesie uzgadniania racji różnych środowisk i stron ich interesów, by w wyniku dialogu możliwe było osiąganie kompromisów, a nie dzielenie Polaków na "swoich" (MY/TKM) i "obcych" (ONI).

 

Nie doprowadzono tej rewolucji do końca, skoro nie zaistniała po 30 lat transformacji ustrojowej Samorządna Rzeczpospolita. To jest największa zdrada polskich elit władzy wobec wartości polskiej Solidarności.  DLACZEGO tak się stało? 

Z wypowiedzi zmarginalizowanych i głęboko rozczarowanych zmianami w naszym kraju badanych byłych działaczy Solidarności wynika to, co kumuluje się w licznych protestach Polaków w okresie co najmniej dwóch dekad XXI w., a mianowicie: porzucenie przez polityków opozycji i rządzących "polityki jako służby" [s.85] na rzecz komercyjnego traktowania własnych stanowisk i ról, by zadbać o własne interesy ekonomiczne i polityczne. 

 

Wskaźnikiem zdrady ideałów Solidarności przez sprawujących władzę jest nadużywanie prawa ("falandyzacja prawa") do ochrony nieuczciwości, nierzetelności i tworzenia nowej nomenklatury partyjnej mającej, która ma (...) wpływ na procesy prywatyzacji, pozwalające im skupiać własność "w swoich rękach" (...) a przy okazji nie uwzględniać sytuacji pracowników i w ogóle przyczyniać się do "błędów transformacji [s. 137].  

 

W istocie wiąże się z tym zdrada patriotyzmu i państwa, jakim miało ono być, ale się takim (solidarnym, samorządnym) nie stało.  Wartości wyższego rzędu zostały wyparte przez zwolenników korzyści materialnych. Nawet (...) samorząd był najpierw polem społecznikowskiego działania, ale (...) uległ przemianie i stał się dla wielu miejscem robienia kariery i zdobywania pieniędzy (...) "Społeczeństwo nie interesuje się polityką, nie ma go w tej sferze". A wybory samorządowe, uczestnictwo w nich - to już sfera  polityki, którą zresztą w partyjnej formie "zagarnęła" obecnie działaczy samorządowych [s.177-178].

 

Profesor Krzemiński uwzględnił też w spotkaniach ze swoimi respondentami wątek wykształcenia roli edukacji młodzieży w przekształcaniu państwa totalitarnego w demokrację uczestniczącą. Tu także mamy gorzką pigułkę krytyki jednej z jego rozmówczyń, dzięki której dostrzegł zaniedbanie w edukacji szkolnej nabywanie przez młodzież doświadczeń w sferze samorządnościowej [s.304].  

Autor przywołuje w interpretacji zdarzeń trafną opinię prof. Antoniego Sułka na temat braku doświadczeń społecznych uczniów, którzy nie potrafią wykorzystać własnego samorządu do doświadczania partycypacji społecznej, podporządkowując swoje działania woli dyrekcji szkoły i nauczycieli. 

 

Szkoda, że autor książki nie wie, że polscy pedagodzy (Danuta Uryga, Kazimierz Przyszczypkowski, Zbigniew Kwieciński, Marek Mencel i bloger) udokumentowali swoimi badaniami pseudosamorządność i brak poczucia sprawstwa wśród nauczycieli oraz uczniów szkolnictwa publicznego, prowadząc badania terenowe, ogólnopolskie a nie powołując się na podlegającą MEN i nienaukową placówkę doskonalenia nauczycieli (ORE). Powoływanie się na pseudonaukowy raport ORE w sprawie samorządów szkolnych świadczy o tym, że socjolog nie dostrzegł niskiej wiarygodności źródeł wiedzy wytwarzanej przez placówkę centralnego nadzoru pedagogicznego.

 

Niezależnie od polemicznych uwag uważam, że warto przeczytać rozprawę Ireneusza Krzemińskiego ze względów naukoznawczych, gdyż rzetelnie oddaje konceptualizację projektu badawczego, jego realizację i związane z tym problemy merytorycznej natury. Niech będzie to także dodatkowy impuls do ponownego przestudiowania znakomitej książki Alaina Touraine'a pt. "Solidarność. Analiza ruchu społecznego 1980-1981, gdyż w niej znajdziemy teoretyczne podstawy dla tego socjointerwencyjnych badań zjawisk społeczno-politycznych. 

 

Z oczywistego powodu warto kontynuować namysł na tym, co wydarzyło się w ciągu minionych 40 lat. Konieczna jest naprawa polskiej semidemokracji. Krzemiński pytając respondentów o to, w jaki sposób to zrobić? parafrazuje odpowiedź jednego z rozmówców: Trzeba zrobić rewolucję! Bo - należy zmienić wszystko! [s. 289] Czyżbyśmy mieli powrócić do stanu zerowego?