W czasie wakacji spotykałem uczniów różnych typów szkół. W
rozmowie z czternastolatkiem z jednej z trójmiejskich szkół podstawowych zapytałem
go, którego nauczyciela zwolniłby z pracy za nicnierobienie?
Nadmieniam, że chłopiec ma świadectwo ukończenia klasy
siódmej z wyróżnieniem (z tzw. czerwonym paskiem). Nawet nie zastanawiał się
zbyt długo nad udzieleniem mi odpowiedzi. Stwierdził bowiem, że miał bardzo
dobrych nauczycieli z wyjątkiem pani od... informatyki (sic!).
Prawie cały rok zajęcie były prowadzone w formie zdalnej,
więc wyraziłem swoje zdumienie. Jak to jest możliwe, że nauczycielka
informatyki powinna być zwolniona, i to w trybie natychmiastowym, gdyby to było
możliwe?
Z czego jak z czego, ale z informatyki zajęcia powinny być
nie tylko wyjątkowo atrakcyjne, ale i realizowane w sposób budzący co najmniej zaciekawienie. Kto, jak
nie nauczyciel informatyki, powinien wprowadzać uczniów w tajniki poruszania
się w wirtualnym świecie i korzystania z dobrodziejstw programowania lub
korzystania z programów internetowych?
Co to zatem była za nauczycielka informatyki? Jak wyglądały
zajęcia online? - zapytałem.
- Lekcje były beznadziejne, a raczej w ogóle ich nie było,
bowiem pani kazała otworzyć podręcznik na stronie X, wykonać zadanie Y i
przesłać na jej adres. Po czym rozłączała się. Nikt nie mógł o nic zapytać. Nie
było szans na wyjaśnienia, przykłady, itp.
Jak zatem uczeń miał sam np. skonstruować stronę
internetową?
Jak sobie poradził z tym poleceniem? Musiał pytać kolegów,
ale i oni mieli problem. Ktoremuś ojciec odrobił pracę lekcyjno/domową, więc
pozostali kopiowali ją wprowadzając drobną modyfikację.
A pani nauczycielka informatyki? Zapewne jest zadowolona.
Przez cały rok nikt jej lekcji nie hospitował a ona mogła w tym czasie zająć
się swoimi pracami (domowymi, koleżeńskimi, zarobkowymi itp.).
W końcu szkoła jest dla części takich pseudonauczycieli gwarantem
ZUS i NFZ, a i tak na boku lub w centrum dorabiają gdzie indziej.
A może ta pani nie ma żadnych kompetencji, więc unika
jakichkolwiek pytań ze strony uczniów? Płace otrzymuje regularnie. Niech
uczniowie ją nauczą. Tylko co z dydaktyką? Co z metodyką kształcenia?
Ilu jest takich pseudonauczycieli? Pani wróciła do stacjonarnej edukacji. Zaczęła lekcje od polecenia uczniom, by przepisali ze strony internetowej normę prawną dotyczącą etyki w sieci. Ciekawe, co jutro będą przepisywać?