09 sierpnia 2020
Jakie przekonania poznawcze mają niektórzy psycholodzy, czyli o upośledzeniu myślenia probabilistycznego (cz.2 recenzji)
08 sierpnia 2020
O nietolerancji psychologów, czyli wstęp do wstępu
07 sierpnia 2020
Co wolno profesorowi uniwersytetu?
Profesor Jan Hartman z Uniwersytetu Jagiellońskiego poświęcił swój felieton w tygodniku "Polityka" kwestii rzekomego zakazu dzielenia się przez profesorów ze swoimi studentami własnym poglądem na świat.
Gdzie, jeśli nie na uniwersytecie, mamy rozmawiać o najważniejszych sprawach współczesności, o przyszłości i o przeszłości? Owszem, możemy robić to wszędzie, lecz czyż uniwersytet, gromadzący najbardziej kompetentne osoby, nie powinien być motorem publicznej debaty, dającej jej najlepsze przykłady i ustalając najlepsze dla niej wzory? No i w końcu, gdzie można liczyć na tyle mądrości i słuszności, których pragniemy i potrzebujemy jako rezultatu każdej debaty, jeśli nie na uniwersytecie? (Co wolno profesorom? (Polityka nr 32, s. 88)
Trochę mnie dziwi tak wyłożony dylemat, skoro ów profesor nie stanął w obronie tego prawa, kiedy zawieszano w akademickich czynnościach profesora Aleksandra Nalaskowskiego na UMK w Toruniu oraz gdy studenci Uniwersytetu Śląskiego zażądali dyscyplinarnego ukarania profesor socjologii Ewy Budzyńskiej za uwzględnienie w wykładzie z socjologii rodziny wyników badań prenatalnych.
Temu pierwszemu profesorowi nie wolno publikować krytycznych wobec ruchów LGBTQ+ felietonów na łamach tygodnika "Sieci", zaś ta druga nie powinna twierdzić, że dziecko w fazie prenatalnej swojego rozwoju jest człowiekiem a rodzina składa się z męża i ojca oraz matki i żony.
Natomiast publikowanie felietonów z perspektywy lewicowego światopoglądu i tym samym ideologii lewicowej jest dozwolone, bowiem prof. Jan Hartman jako członek akademickiej wspólnoty najstarszego, badawczego uniwersytetu w kraju ma prawo bezpośrednio i pośrednio dzielić się ze swoimi studentami własnym podejściem do świata.
Ma rację: Jako wspólnota profesorów i studentów, zakorzeniona w świecie społecznym, uniwersytet powinien kipieć wolną myślą, sporem i debatą. Powinien być organicznie, do cna polityczny, w tym sensie polityczności, jaki nadał temu pojęciu jego twórca Arystoteles, zwany Platonem [tamże].
Nieco dziwi mnie naiwne podejście do pojęcia polityka, które miałoby dotyczyć racjonalnej troski o dobro wspólne, skoro w III Rzeczpospolitej o dobro wspólne politycy i rządzący wszystkich partii (władzy, opozycji, formacji pozaparlamentarnych) wcale nie zamierzają troszczyć się o wspólne dobro. Pojęcie to zniknęło już z przestrzeni publicznej, politycznej oraz... niestety, także akademickiej.
Dlaczego ktoś może powoływać się na filozofię Marksa i Engelsa, cytować Włodzimierza I. Lenina czy Nadieżdę K. Krupską, otwarcie atakować Kościół katolicki, ale jak ktoś inny sięga do Starego i Nowego Testamentu czy Nauki Społecznej Kościoła katolickiego, to jest poddawany opresji ze strony studentów czy własnego środowiska naukowego?
Kształtowanie edukacji powszechnej i akademickiej według ideologicznych wzorców w zależności od preferowanego przez partię władzy światopoglądu nie może być rozpatrywane w kategoriach prawdy lub fałszu czy tego, która ideologia jest lepsza, a która gorsza.
Jednak, jak trafnie pisał o tym A. Nalaskowski: "Wzajemne spieranie się ideologii przebiega na płaszczyźnie alternatywnej - to znaczy jedna może wyprzeć inną. Niemożliwe jest, aby współdziałały. Zjawisko tak radykalnego wykluczania się nie zachodzi ani w sferze światopoglądu, ani tym bardziej filozofii [A. Nalaskowski, Ideologiczny gen oceny, Nowe w Szkole 2000 nr 5, s.4] .
Innymi słowy bezcelowe jest spieranie się o to, która z ideologii czy który ze światopoglądów jest lepszy, bardziej lub mniej wartościowy, ważniejszy, słuszny itp., skoro żaden nie jest stanem obiektywnym, ale subiektywnym, mocno wzmacnianym lub wykluczanym społecznie przez sprawujących władzę, by można było ją utrzymać jak najdłużej lub odzyskać, jeśli się ją utraciło.
Trzeba jedynie odwoływać się do emocji obywateli, wyborców w taki sposób, by opowiadali się za jedną ideologią, a inną wykluczali, obawiając się jej upełnomocnienia przez opozycję. Ocenianie pracowników naukowych przez studentów czy współpracowników, członków tej samej społeczności naukowej w ramach reprezentowanej dyscypliny naukowej z powyższej perspektywy jest z jednej strony czymś naturalnym, ale z drugiej staje się ukrytą lub jawną manifestacją władzy, kiedy wpisuje się w egzekucję prawa do identyfikowania się tylko z jedną z nich.
Tak, jak nauczyciel akademicki nie powinien w żadnej mierze kwestionować prawa studentów czy innych pracowników do ich osobistego światopoglądu i manifestowania go, tak samo powinno to dotyczyć studentów czy administracji uczelnianej. Jak obserwujemy scenę polityczną w Polsce od trzydziestu lat, to coraz bardziej przekonujemy się, że język ideologii nie jest językiem wspólnym Polaków, środkiem do komunikacji mającej sprzyjać budowaniu wspólnoty, a tym, bardziej wspólnego dobra. Ludzie jako przekonani do wybranej ideologii walczą o to, by to ona właśnie zwyciężyła a nie inna.
W świecie otwartym, pluralistycznym obywatele mają dostęp do uczelni, które mają jednoznacznie określony aksjologiczny i światopoglądowy standard, jak np. Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II w Lublinie czy Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, ale jest też uczelnia kształcąca w duchu ekumenizmu religijnego - Chrześcijańska Akademia Teologiczna w Warszawie. Są też uniwersytety, politechniki czy akademie kształcące pragmatycznie studentów i akademików bez warunkowania ich postaw według określonego światopoglądu. Można jednak w ich jednostkach rozpoznać osoby jednoznacznie wyznające światopogląd świecki czy religijny, będące ideologicznie konserwatywne, nacjonalistyczne, liberalne, libertariańskie, lewoskrętne, a nawet anarchistyczne.
Czy z tego powodu należy odmawiać prawa do własnego światopoglądu, ideowych przekonań? Tak pisał o tym dylemacie dwadzieścia lat temu prof. A. Nalaskowski: Próba określenia wspólnego wizerunku dla kilku milionów uczniów, ponad pół miliona nauczycieli, kilkudziesięciu tysięcy szkół - jest utopią dającą utrzymanie całej rzeszy badaczy i urzędników. W takiej sytuacji rozwiązaniem może być tylko ustalenie tak generalnej i ogólnikowej treści standardu edukacji, że aż bezużytecznej [Ideologiczny gen oceny, Nowe w Szkole 2000 nr 6, s.6-7].
Zdaje się, że dochodzimy w kraju do momentu, w którym sprawujący władzę będą chcieli podporządkować edukację, a być może i badania naukowe oraz programy kształcenia akademickiego jednej ideologii. Tak postępowali też ich poprzednicy, tyle tylko że nie manifestowali tego. Wówczas czeka uczniów i studentów to, o czym pisał toruński pedagog, iż (...) w tej sytuacji oświata może tylko dygać z usłużnym westchnieniem: Tak, proszę pana. Jest bowiem pariasem, którego z łaski się nie urynkawia, jest kopalnią węgla utrzymywaną z dotacji, jest mniej ważna od służby zdrowia (głupi może przeżyć, a chory nie). Stojąc przed szansą zmiany świata godzi się z walkowerem. Wbrew potoczności edukacja jest miejscem walki [tamże, s. 7].
Wyimaginowany dla niniejszej refleksji ideowy konflikt między profesorami Janem Hartmanem a Aleksandrem Nalaskowskim jest nierozwiązywalny, bowiem każdy z nich chce innej podstawy aksjonormatywnej dla edukacji, nauki i kształcenia akademickiego, także dla bycia profesorem uniwersytetu. Dla pierwszego podstawą jest ideologia lewicy, świeckości państwa (ideologia socjaldemokracji), dla drugiego ideologia konserwatywna odwołująca się do dekalogu, do wartości chrześcijańskich, które zawarte są w Konstytucji III RP z 1997 r.
Zdaniem J. Hartmana: (...) prawda i słuszność jest na świecie, i to nie tylko w fizyce i chemii.! Co więcej, mitygowanie się i ukrywanie swoich przekonań pod pretekstem bezstronności jest hipokryzją i tchórzostwem, wywierając jak najgorszy wpływ na studentów, którzy powinni uczyć się od swoich profesorów autentyczności i zaangażowania (Polityka, dz.cyt).
Tyle tylko, że ani prof. Budzyńska, ani prof. Nalaskowski nie mogą być autentyczni i zaangażowani. Czyż nie?
06 sierpnia 2020
Kiczowaty ranking szkół wyższych i kierunków kształcenia PERSPEKTYW
Miejsce 2020 |
Nazwa uczelni |
WSK |
1 |
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu |
100 |
2 |
Uniwersytet Warszawski |
90.7 |
3 |
Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie |
76.5 |
3 |
Uniwersytet Pedagogiczny im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie |
76.5 |
5 |
Uniwersytet Śląski w Katowicach |
66.4 |
6 |
Uniwersytet Gdański |
65.2 |
7 |
Uniwersytet Medyczny w Białymstoku |
64.3 |
8 |
Uniwersytet Łódzki |
59.2 |
8 |
Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie |
59.2 |
10 |
Warszawski Uniwersytet Medyczny |
58.5 |
11 |
Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu |
54.5 |
12 |
Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II |
53.3 |
13 |
Akademia Wychowania Fizycznego im. Bronisława Czecha w Krakowie |
50.0 |
14 |
Uniwersytet Szczeciński |
48.0 |
15 |
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie |
44.6 |
16 |
Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach |
33.4 |
Co widzę? W tabeli umieszczono UNIWERSYTET ŁÓDZKI, w którym od lat nie kształci się na kierunku pedagogika specjalna. Co to zatem za kit??? Nie sprawdzam, czy podobnie jest w innych uczelniach. Informuję jedynie o POSTPRAWDZIE, o FAŁSZU, jakim posługuje się redakcja PERSPEKTYW.
05 sierpnia 2020
Zmarł światowej sławy psycholog Jan Strelau
Kapituła pod przewodnictwem ówczesnego rektora UŁ prof. Włodzimierza Nykiela oraz wybitnych profesorów nauk humanistycznych przyznała to wyróżnienie wyjątkowemu psychologowi, którego dzieła cenione są nie tylko w kraju, ale na świecie. Zmarły członek rzeczywisty PAN, doktor honoris causa multi jest autorem znakomitych rozpraw naukowych.
Jedną z jego ostatnich monografii była obejmująca okres ponad pięćdziesięcioletnich badań książka p. t. "Różnice indywidualne. Historia – determinanty – zastosowania"(Warszawa 2014, s. 788). W czasie Jubileuszu 70-lecia UŁ mówił ze skromnością, ale i uzasadnionym poczuciem osobistej radości o tym, jak istotną rolę odgrywają badania z psychologii różnic indywidualnych we współczesnych naukach humanistycznych. Przypomnę wypowiedź Laureata tej Nagrody:
(...) Proszę Państwa, żyję długo, ale takich emocji jeszcze nie doznawałem, jak odbierałem nagrody. Przypomina to Oskary, w trakcie których każdy czeka, czeka, aż się ktoś doczeka.... (brawa). Magnificencjo, Panie Rektorze, Dostojna Kapituło, Szanowni, Drodzy Państwo! Ta Nagroda będzie promieniowała w skali kraju, nie dlatego, że ja ją dostałem, ale ze względu na postać, która jest przez nas tak gorąco lubiana, szanowana i naprawdę niezwykła. Także dlatego, że ustanowienie tej Nagrody, to także jest promocja szeroko rozumianej humanistyki. Nie byłoby naszej tożsamości, gdybyśmy nie sięgali do tego, co było, do tego, co jest i do tego, co będzie. To pozwala nam jakoś znaleźć się w tym świecie. Ale przewodnikami do tego, żeby wiedzieć, jak znaleźć się w tym świecie, to są badacze, którzy zajmują się szeroko rozumianą humanistyką. Niestety, nie docenianą w naszym kraju, i to z wielu powodów.
Wydaje się, że humanistyka w zakresie szeroko rozumianych nauk, tak, jak je rozumiemy w naszym kraju, jest ciągle kategorią drugą. To się między innymi przejawia w tym, że w szeregu nagród, których się udziela, przechodzą one do rąk przedstawicieli nauk ścisłych, nauk biologicznych. MA to miejsce m.in. także dlatego, że ta punktacja, którą się przyznaje za publikacje jest punktacją nie mającą się nijak do punktacji za dorobek humanistów, gdzie się podręczników, monografii po prostu nie docenia.
Proszę Państwa, ja myślę sobie, że każdy z nas nominowany do tej Nagrody gratuluje innym. Chyba to przez przypadek tak się stało, że to ja ją dostałem... może ze względu na wiek (oklaski), ale myślę sobie, że chyba każdy z nas zadał sobie pytanie, właściwie - kto to jest profesor Tadeusz Kotarbiński? Proszę Państwa, ja miałem okazję jako student II albo III roku zaznajomić się z pracą "Traktat o dobrej robocie" , ten traktat, który sam profesor Kotarbiński uznał, że jest to jego najważniejsze dzieło. Ten "Traktat..." zapewnił temu Wielkiemu Uczonemu, Wielkiemu Badaczowi i autorytetowi stałą pozycję w świecie jako twórcy prakseologii, czyli teorii skutecznego działania.
Kiedy czytałem ten "Traktat" nie w całości, ale wybrane rozdziały, wybrane paragrafy, to jedna rzecz uderzyła mnie jako badacza różnic indywidualnych. Otóż profesor Kotarbiński wyraźnie stwierdza w tym swoim dziele, które - nawiasem mówiąc - liczy ponad 600 stron, a jest cytowane ok.1000 razy. Przedstawiciel nauk ścisłych, biologicznych powiedziałby - "Co to jest 1000 razy?", bo u nich to cytowanie przebiega w sposób zupełnie inny. W naukach humanistycznych książka, która jest cytowana 1000 razy, to znaczy, że naprawdę jest cenna, czytana i popularna.
Otóż, kiedy studiowałem ten tekst, to zwróciłem uwagę na jedną rzecz, a mianowicie, że prof. Kotarbiński zwraca uwagę na fakt, że po to, aby być mistrzem w dobrej robocie, w dobrym działaniu, to trzeba mieć zapasy naturalne, swoistego rodzaju naturalne uzbrojenie. Innymi słowy, nie każdy zostaje mistrzem. Mistrzem zostaje ten, kto ma albo wybitną inteligencję, albo wybitne zdolności specjalne, wybitną kreatywność. To są te problemy, które mnie fascynują i ja się nimi zajmuję.
Jeszcze drobny, prywatny wątek. Ja jestem wnukiem profesora Kazimierza Twardowskiego, wnukiem naukowym. Moim promotorem był profesor Mieczysław Kreutz, wybitny psycholog, specjalista światowej sławy od introspekcji, natomiast ja u niego zrobiłem doktorat. To Kreutz założył pierwszą Katedrę Psychologii we Lwowie, zaś profesor Kotarbiński robił doktorat u profesora Twardowskiego będąc jednym z jego najzdolniejszych uczniów.
·
Temperament i typ
układu nerwowego. Warszawa: PWN, 1969 (wyd. 2.,
1974).
·
Temperament,
personality, activity. Londyn: Academic
Press, 1983; przekład na język polski Temperament, osobowość, działanie (Warszawa:
PWN, 1985) i chiński (Pekin: Liaoning People Press, 1987).
·
Inteligencja
człowieka. Warszawa: Żak, 1997.
·
Formalna
Charakterystyka Zachowania – Kwestionariusz Temperamentu (FCZ-KT): Podręcznik. Warszawa: Pracownia Testów Psychologicznych PTP,
1997, współautor: B. Zawadzki.
·
Kwestionariusz
Temperamentu PTS: Podręcznik. Warszawa:
Pracowania Testów Psychologicznych PTP, 1998; współautor: B. Zawadzki.
·
Temperament: A
psychological perspective. Nowy Jork:
Plenum Press, 1998; wyd. polskie Psychologia temperamentu (Warszawa:
Wydawnictwo Naukowe PWN, 1998, wyd. 2., 2001, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN).
·
The Pavlovian Temperament Survey (PTS): An
international handbook. Getynga: Hogrefe & Huber Publishers,1999;
współautorzy: A. Angleitner, B.H. Newberry.
·
Psychologia różnic
indywidualnych. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe
Scholar, 2002 (wyd. 2 rozszerzone, 2006).
·
Temperament jako
regulator zachowania: z perspektywy półwiecza badań. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, 2006;
przekład na język angielski Temperament as a regulator of behavior:
After fifty years of research (Clinton Corners, Nowy Jork: Eliot
Werner Publications, 2008).
· Różnice indywidualne. Historia, determinanty, zastosowania. Warszawa: Scholar, 2014.
Godne podkreślenia jest wydanie pod redakcją J. Strelaua trzech tomów podręcznika
akademickiego "Psychologia":
04 sierpnia 2020
Całość i struktura jako kategorie systemowego oglądu edukacji
Niewiele jest w kraju rozpraw z pedagogiki ogólnej, w których autorzy przedstawiają własne podejście systemowe do myśli i edukacji. Profesor Roman Schulz należy do klasyków polskiej pedagogiki ogólnej zaskakując czytelników kolejnymi studiami metateoretycznymi, dzięki którym można spojrzeć na edukację w sposób holistyczny. Jego najnowsza książka jest eksplikacyjnym poszerzeniem i pogłębieniem o optykę antropologiczną i animalną wcześniejszej pracy poświęconej procesom międzypokoleniowego wychowania młodych pokoleń w edusferze.
W tym też wymiarze nabiera ona szczególnego znaczenia, biorąc pod uwagę kryzys zaufania i dysfunkcje w relacjach międzyludzkich tak w środowiskach rodzinnych, jak i placówkach opiekuńczo-wychowawczych. Osadzenie edukacji w kulturze powinno sprzyjać powrotowi do myślenia o integralnym rozwoju człowieka oraz o zrównoważonym jego rozwoju z pomocą wychowawców, jak i dzięki samowychowaniu.
Autor uzasadnia mankamenty inkulturacji, by zarysować możliwe drogi wyjścia ku edukacji jako
wartości dodanej w rozwoju jednostkowym osób. Dla nadania klarowności swojej narracji wprowadza
przykłady zdarzeń czy pedagogicznych oddziaływań, usług prospołecznych pozwalających na
dostrzeżenie potrzeby i możliwości nadawania porządku (ładu) światu pedagogicznej pracy i wartości.
Propozycja zakorzenienia w pedagogice nowej kategorii pojęciowej, jaką ma być EDUSFERA jako byt
kulturowy pozwalający na całościowe uchwycenie inkulturacji, jest dobrze uzasadnione, chociaż bliższe angloamerykańskiej typologii, aniżeli kontynentalnej tradycji nauk o wychowaniu.