Wydział Pedagogiki i Psychologii, który obchodzi 40-lecie swojego istnienia i dynamicznego rozwoju, stał się w dn. 20-21 października 2017 r. miejscem znaczącego, a cyklicznego w tej formule posiedzenia Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN z udziałem rektorów i dziekanów uczelni państwowych, w których wydziały pedagogiczne i instytuty prowadzą badania naukowe oraz kształcą w zakresie pedagogiki.
Zastanawiano się nad tym, co oznacza projektowana przez Jarosława Gowina reforma dla kształcenia w pedagogice oraz edukacji przyszłych nauczycieli? Ile jednostek będzie mogło kształcić na profilu ogólnoakademickim, a ile na profilu praktycznym? Podobnie jak w poprzednim bloku debat rozwinęła się bardzo ożywiona dyskusja. Uczestniczący w niej naukowcy eksponowali w swoich wypowiedziach niepokój dotyczący funkcjonowania uniwersytetów i ich niezależności.
W tej części dyskusji pozytywnie doceniono pomysł powołania Rady Nadzorczej dla uczelni państwowych. Podkreślono zarazem, że trafne jest ocenianie pedagogiki (każdej dyscypliny naukowej) w grupie jednorodnej.
Sygnalizowana od pewnego czasu rzekoma likwidacja czasopism listy B jest skandaliczna. Znajdują się na niej wysoko punktowane czasopisma. Można zadać pytanie , po co naukowcy i redakcje periodyków starali się o powołanie do życia, a następnie rozwój czasopisma naukowego? Co będzie z oceną naszego dorobku , skoro większość artykułów znajduje się w periodykach z listy B? Czy to jest nieważne?
Niektórzy uczestnicy wrażali zdumienie, że rektorzy zgodzili się na tę zmianę. To jest neoliberalna, kolonialna polityka MNiSW, która niszczy dotychczasowy dorobek uczonych, w tym czasopism z listy B. Nie należy centralnie rozstrzygać o tym, co to jest nauka. Stajemy się społecznością spektaklu, zamiast wyjść poza jego ramy. Uniwersytet ma uczyć myślenia krytycznego. Nie wchodźmy zatem w strategię przetrwania. Nie możemy tworzyć kultury niezależnej, skoro sami jesteśmy zniewoleni.
Słusznie dziekani młodych uniwersytetów pytali, co one mogą dziedziczyć w porównaniu z Uniwersytetu Jagiellońskiego czy Uniwersytetu Wrocławskiego? Jak ma się ścigać „Mały Fiat” z „Mercedesem”? Dlaczego pomija się w tej reformie pozostałe funkcje uniwersytetów – budowania kultury lokalnej, demokratyzacji społeczności regionalnej, oświecanie, krytyczne myślenie. Jak dziekan ma rozstrzygać o tym, któremu uczonemu dać pieniądze na wydanie książki, skoro za kilka miesięcy czy lat okaże się, że wydanie jej wydawnictwie niekoncesjonowanym przez KEJN dewaluuje jej wartość?
Koncentrujemy się na nauce, ale nie zastanawiamy się nad kształceniem studentów tak, jakby ono już było nieistotne. Czym jest wizja uniwersytetu i czym jest uniwersytet? Przecież to powinna być wspólnota badaczy i studentów, a nie korporacja.
Do szkół weszło drugie pokolenie cyfrowych tubylców, MEN wprowadza n-tą reformę, więc kształcenie pedagogów bez badań lub badania pedagogiczne bez kontaktu ze studentami i szkołami to nie jest koncepcja rozwoju tylko zabobon. Tym bardziej niebezpieczny, że towarzyszy mu kasowanie przestrzeni dyskursu - czasopism.
OdpowiedzUsuńTak. Sama jestem cyfrowym tubylcą, dzięki mojemu technicznemu wykształceniu. Teraz jestem doktorantką studiów pedagogicznych i muszę przyznać, że istnieje jeden zasadniczy problem publikowania w czasopismach kategorii A - brak pieniędzy na zamieszczanie tam artykułu własnego, plus brak pieniędzy na zakup artykułów z tego czasopisma, które są wymagane w artykule wysłanym do tego czasopisma. Język angielski to mały problem - gdyby były pieniądze na tłumaczy.
UsuńWyobraźmy sobie sytuację, że od pewnego dnia pedagodzy dystansują całe środowisko nauk społecznych i publikują wyłącznie po angielsku w czasopismach za 50 punktów od artykułu. Monografie w jęz. polskim, których nie opłaca się pisać /20 pkt/, nie pojawiają się - jeżeli już to w brytyjskim lub amerykańskim wydawnictwie po ang. To samo czyni socjologia, filozofia, psychologia w UJ de facto już to uczyniła. Księgarnie pustoszeją, wszyscy mają kategorię A+ !!! Hurrra. Czy o to chodzi?
OdpowiedzUsuńSkutki: uniwersytety podnoszą swój ranking o parę punktów, zamiera język naukowy - zamiera też kultura wyższa, język narodowy funkcjonuje wyłącznie na poziomie potocznym i wulgaryzmów, upadek życia społecznego pogłębia się; uczelnie wykładają już tylko po angielsku - jak w koloniach XIX wieku; za dostęp do tekstów naszych naukowców trzeba drogo płacić /artykuł za 35 dolarów, to tani artykuł/; itd., itd., - FAJNIE... CO... ??? DLA KOGO...???