17 marca 2016

Życie po śmierci, czyli pozytywnej resocjalizacji ciąg dalszy



Prof. dr hab. Marek Konopczyński - Rektor Wyższej Szkoły Nauk Społecznych PEDAGOGIUM w Warszawie - nie po raz pierwszy zaskakuje środowisko polskiej resocjalizacji odmiennym, bo głęboko osadzonym w kategorii budowania imperium humanum (określenie z pedagogiki Bogdana Suchodolskiego) czy "cywilizacji miłości" (idea św. Jana Pawła II) podejściu do osób skazanych za dokonaną zbrodnię.

Jakiś czas temu pisałem o inicjatywie, która zyskała ogromny oddźwięk w amerykańskiej sieci wirtualnej, związanej z jego projektem resocjalizacyjnym w Polsce pt. TATUAŻE WOLNOŚCI. W ub. roku we wrześniu wspomniałem o inicjatywie prof. M. Konopczyńskiego na rzecz przywracania do życia b. więźniów, a w tym przypadku rzecz dotyczyła autora wierszy - Sylwestra Kurowskiego, które pisał w okresie pobytu w więzieniu.

Dzisiaj pojawił się w Internecie klip filmowy o kolejnej akcji, tym razem podjętej wspólnie z Polskim Czerwonym Krzyżem. Nosi ona tytuł: Czy łatwiej jest odebrać życie, czy je uratować?

Wydaje się, że przysłówek "łatwiej" jest nieadekwatny do ludzkiego bytowania w świecie, bo przecież niczyje życie nie jest łatwe, a odebrać je można komuś w mgnieniu sekundy. To pytanie ma jednak moralny wymiar, introspekcyjny, wymagając od nas odpowiedzi na pytanie o poczucie własnego sprawstwa, o świadomość nieodwracalności pozbawienia kogoś życia lub możliwego przywrócenia komuś zdolności do życia.

To, że może mi być łatwiej, w sensie lżej, bez obciążenia własnego sumienia i cierpienia innych, z poczuciem autentycznej satysfakcji obdarzenia kogoś czymś, co jest niemierzalne i niewymienne, ma naprawdę głęboki sens. Ufam, że ci ludzie będą mieli szansę zadośćuczynienia już nie własnej ofierze, bo to jest niemożliwe, ale komuś, kto tego mógłby się po nich nie spodziewać, a jednak doświadczyć daru życia dzięki ich interwencji, pomocy. To pozwoliłoby środowisku ich życia, ale i im samym, dostrzec w odrodzenie własnej godności, poczucie własnej wartości i sensu życia.

Nie wiem, czy jest to przypadkiem, czy celowym zamiarem, ale pojawienie się tej akcji w Roku Miłosierdzia jest czymś obiektywnie niewytłumaczalnym, natomiast duchowo w pełni zrozumiałym. Kto jednak, poza teologami czy katolickimi publicystami, czytał wydany w Polsce przekład Papieża Franciszka "O miłosierdziu"? Po obejrzeniu tego krótkiego spotu warto sięgnąć i do tego dzieła.

Życie jest darem, który może ulec chwilowemu lub całkowitemu osłabieniu czy nawet zatrzymaniu w różnych jego momentach, wymiarach i zakresach. Sytuacje graniczne, których doświadcza dziecko czy osoba dorosła stają się chwilowym uświadomieniem jego kruchości lub mocy, trwałości lub niepewności, wartości lub bezsiły. Nie wystarczy współczesnej pedagogice poprzestanie na aspekcie formalnym prawa. Wierność normom prawnym, jak dowodzą tego dzieje kolejnej już dekady XXI w., w trakcie której znowu umierają, giną i cierpią miliony dzieci na świecie, nie wystarcza.

Trzeba zacząć budzić ludzkie sumienia, które są często uśpione oraz wchodzić coraz głębiej w serce Ewangelii, gdzie ofiary ludzkiej przemocy są uprzywilejowane przez Boże miłosierdzie. Jak pisze Jego Świętobliwość Papież Franciszek: Słowa Jezusa, które nawiązują do proroka Ozeasza – „Miłości pragnę, nie krwawej ofiary(6.6)" – są bardzo znaczące w tym kontekście. Jezus potwierdza, że od tej pory reguła życia Jego uczniów będzie oparta na prymacie miłosierdzia. (Franciszek, Miłosierdzie to imię Boga. Rozmowa z Andreą Torniellim, przeł. Joanna Ganobis, Kraków: Wydawnictwo ZNAK 2016, s. 163)

To w takich sytuacjach okazuje się, kim tak naprawdę są ci, z którymi dotychczas żyliśmy, spotykaliśmy się, realizowaliśmy określone zadania czy role. To na granicy faktów i fikcji rozpoznawane są realia i potencjalne możliwości naszego istnienia, jego sensu czy głęboko skrywanych przed sobą lub innymi nadziei lub marzeń, choć te jeszcze spełnić się nie mogą. Można wierzyć w to, że jeśli tym razem udało się pokonać barierę istnienia, to, choć jesteśmy osłabieni, wzmocni nas w tym, czego dotychczas być może tak wyraźnie nie docenialiśmy.